| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Lot KAL-007

Chciałbym przedstawić tutaj jeszcze jedno rozwiązanie zagadki tego, co miało miejsce nad Pacyfikiem i Kamczatką owej feralnej nocy 31.VIII/1.IX.1983 r. To było polowanie, ale nie na samolot KAL, ale na...
==============================
Sprawa zestrzelenia południowokoreańskiego samolotu pasażerskiego Boeing 747 Jumbo Jet o numerze bocznym 299, w nocy 1 września 1983 roku, stała się kolejnym epizodem w największej bitwie Zimnej Wojny – bitwie o tajemnice. Niektórzy widzieli w tym incydencie ingerencję Kosmitów w nasze sprawy. Tak naprawdę chodziło o coś innego – o uzyskanie dostępu do najnowszych danych o amerykańskich systemach łączności i nadzoru przestrzeni powietrznej. Tak, tak – amerykańskich, a nie tylko radzieckich, jak głosiła to komunistyczna propaganda. Śmierć 269 osób była tylko ryzykiem na zimno wkalkulowanym w tą grę, co zamierzam tutaj udowodnić. A to było tak...
Przypomnijmy sobie fakty: w dniu 1 września 1983 roku o godzinie 03:50 czasu lokalnego, czyli 13:50 GMT, z lotniska w Anchorage na Alasce wystartował samolot Koreańskich Linii Lotniczych KAL 007 w rejsie z Anchorage do Seulu. Już na samym początku rejs był opóźniony w stosunku do rozkładu o 53 minuty. Dowódcą tej maszyny był kapitan Czon Byong In pułkownik lotnictwa wojskowego w stanie spoczynku. Jego kopilotem był ppłk rez. Son Don Nin. Mieli oni przelecieć ten dystans na pasie drogi lotniczej R-20 Jet Route 501 – przebiegającym najbliżej granic Związku Radzieckiego. Obydwaj wiedzieli, że zboczenie z niej na zachód mogło spowodować konsekwencje – łącznie z zestrzeleniem samolotu przez Wojska Obrony Powietrznej Kraju Związku Radzieckiego.
Pierwszy pilot z całą pewnością znał historię zmuszenia do lądowania w Karelskiej SRR samolotu KAL z rejsu z Paryża do Seulu w dniu 20 kwietnia 1978 roku. Wtedy to Koreańczycy zwalili wszystko na karb „zaburzeń magnetycznych” i innych zjawisk anomalnych, które zamiast nad Biegun Północny zaprowadziły ich Boeinga nad Półwysep Kola. Samolot został ostrzelany rakietami i musiał siadać awaryjnie w rejonie miasta Kieml. Tak opisuje tą historię Lucjan Znicz-Sawicki w swej książce „Goście z Kosmosu: Katastrofa tunguska – Trójkąt Bermudzki – Obce ślady” (Gdańsk 1982):
Ostatnio na korzyść tej hipotezy – teorii dr Ivana Sandersona o 12 „diabelskich obszarach” na Ziemi – można jeszcze zapisać zupełnie niewytłumaczalny wypadek, jaki przydarzył się liniowemu samolotowi Korean Air Lines w kwietniu 1978 roku. Prowadzony przez doświadczonego kapitana lotnictwa Kim Czang Kyu koreański samolot typu Boeing-707 wystartował z Paryża i znaną już od 20 lat trasą lotniczą nad Biegunem Północnym wyruszył w stronę stolicy Korei Południowej – Seulu. Zgodnie z przepisami międzynarodowymi, samolot dysponował dwoma niezależnymi systemami nawigacyjnymi: specjalnym żyrokompasem i doświadczonym, nawigatorem, który co 20 minut na podstawie obserwacji astronomicznych korygował lot. Mimo to samolot w momencie zbliżania się do Bieguna Północnego zupełnie nieoczekiwanie zmienił kurs i zamiast polecieć dalej w linii prostej do Anchorage na Alasce, skręcił pod kątem niemal 120&ordm; i skierował się w stronę Murmańska, gdzie po przekroczeniu radzieckiej granicy został zmuszony do lądowania. Najdziwniejsze jest jednak to, ze i pilot i nawigator dowiedzieli się o niezwykłej pomyłce dopiero po wylądowaniu w ZSRR! >>Aparatura nawigacyjna podawała zupełnie inne wartości<< - oświadczył oszołomiony tym wypadkiem drugi pilot. >>Jest to jeszcze jeden wypadek uzupełniający i tak już bogatą historię katastrofalnych błędów nawigacyjnych zdarzających się w tym rejonie<< - skomentował ten wypadek jeden ze znanych pilotów British Airways.
Skończyło się na strachu, kilku zabitych i wymianie not dyplomatycznych. Musiał też wiedzieć o poprzednich incydentach na granicach ZSRR, które skończyły się bardziej dramatycznie. Andrzej Fryszkiewicz w swej książce „Narita wzywa KAL 007” (Warszawa 1984) podaje takie oto fakty:
Określenie >>wojna<< jest w tym przypadku jak najbardziej adekwatne, zważywszy, że według oficjalnych już danych zginęło w niej ponad 139 osób z amerykańskich sił zbrojnych. Stany Zjednoczone straciły w tej >>brudnej wojnie<< co najmniej 27 samolotów zmuszonych do lądowania lub zestrzelonych przez radzieckie myśliwce, a 60 innych zostało zaatakowanych i zmuszonych do ucieczki. Przypomnijmy garstkę faktów.
W latach 1953-55 samoloty USA naruszały granice ZSRR aż 113 razy.
27 czerwca 1958 roku nad Kaukazem zestrzelono amerykański samolot szpiegowski wraz z 9-osobową załogą. [...] Samolot eksploatowała CIA.
2 września 1958 roku samolot pilotowany przez załogę z NSA z 17 aparatami podsłuchowymi na pokładzie strącony został nad radziecką Armenią.
Starsi wiekiem Czytelnicy pamiętają z pewnością historię szpiegowskiego samolotu U-2, pilotowanego przez pilota CIA Francisa Gary’ego Powersa. Samolot ten został zestrzelony w maju 1960 roku w rejonie Swierdłowska.
1 czerwca 1960 roku w rejonie Morza Barentsa zestrzelono samolot typu RB-47 (poprzednik dzisiejszego RC-135), który wykonywał szpiegowski lot z lotniska Brize Norton AFB w pobliżu Oxfordu.
W roku 1962, kolejne U-2 próbowały penetrować obszar powietrzny ZSRR. Jeden z nich przepędzono właśnie znad Sachalinu, a drugi został zmuszony do ucieczki znad Półwyspu Czukockiego.
W 1968 roku, transportowy samolot US Army typu DC-8 z 214 żołnierzami na pokładzie oraz 17 członkami załogi zostaje zmuszony do lądowania w rejonie Wysp Kurylskich na lotnisku w Iturup. [...]
Rok 1969. W czasie lotu szpiegowskiego nad terytorium ZSRR (w rejonie Cieśniny Beringa) w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął amerykański samolot zwiadowczy RC-135.
Tym przypadkiem zajmiemy się także w kontekście KAL 007, bowiem stanowi on pewną poszlakę świadczącą na korzyść hipotezy, o której potem. I dalej:
W lipcu 1969 roku, ppłk USAF Petterson – odbywający służbę wojskową w Würtzburgu (Niemcy) >>pomylił drogę<< i znalazł się >>przypadkowo<< nad Morzem Czarnym, w pobliżu granic ZSRR. Kontynuował lot w głąb terytorium tego kraju.
W roku 1970, z lotniska tureckiego startuje samolot USAF typu U-8 – a po naruszeniu granicy państwowej ZSRR zostaje zmuszony do lądowania w Armenii. [...]
W latach 80. Stany Zjednoczone nie zaprzestały starych praktyk. W 1982 roku samoloty amerykańskie naruszały przestrzeń powietrzną Związku Radzieckiego 3 razy (22 lutego, 13 marca i 7 maja), a w roku 1983 uczyniły to aż 12 razy. Na przykład 4 kwietnia dokonały tego samoloty startujące z pokładów lotniskowców USS Midway i USS Enterprise. Mówiąc o tych incydentach należy dodać, że stacjonujące na Alasce i w Japonii RC-135, samoloty szpiegowskie lotnictwa strategicznego USA, systematycznie patrolują przestrzeń powietrzną w pobliżu granic Kraju Rad. A takich maszyn na Dalekim Wschodzie jest ponad 20. oprócz RC-135, kończących już swą >>pracę<<, na niebie pojawili się nowi szpiedzy: SR-71, supertajne Blackbird, a w kosmosie satelity.
Oczywiście z powyższego tekstu wynika obraz biednych, zastraszanych przez amerykańską machinę wojenno-szpiegowską Sowietów i podłych Jankesów. Nic bardziej błędnego! Radziecki wywiad wojskowy GRU zapuszczał swe macki głęboko na terytorium USA i wokół niego. Nie zapominajmy, że każdy trawler rybacki, każdy statek miał spełniać określone zadania na rzecz radzieckiego wywiadu wojskowego. Tym sposobem Rosjanie dysponowali doskonałą siecią rozpoznania i to tuż przy brzegach Ameryki. Dlatego owej feralnej dla KAL 007 nocy w i e d z i e l i o tym, że symultanicznie z nim wystartowały do lotu 2 samoloty Orion oraz 7 RC-135 wspierające misję południowokoreańskiego pasażerskiego stratolinera. Bo to była misja szpiegowska polegająca na uaktywnieniu radzieckiej obrony przeciwlotniczej i przeciwbalistycznej.
Do tej całej szpiegowskiej machiny złożonej z samolotów Orion i RC-135 należy doliczyć jeszcze satelitę radionasłuchu Ferret-D i prom kosmiczny STS Challenger, które wspierały operację z kosmosu. Z wody wsparcie dawała fregata, a właściwie okręt rozpoznania radioelektronicznego USS Badger. Ale to nie wszystko, bowiem całość tych działań była koordynowana z pokładu latającego stanowiska dowodzenia, latającego radaru – samolotu E3A Sentry AWACS – najnowszy krzyk amerykańskiej techniki wojskowej. Amerykanie nie przyznali się do jego udziału w tej operacji, ale marszałek radzieckiego lotnictwa wojskowego P. Kirsanow oświadczył, że ZSRR dysponuje danymi o jego obecności w trakcie wydarzeń, które rozegrały się nad Sachalinem w nocy 31.VIII/1.IX.1983 roku. Skąd miał te dane, skoro „miłujący pokój Związek Radziecki” nie miał swej sieci informacyjnej na Pacyfiku?
O godzinie 05:30 czasu lokalnego (17:30 GMT), z jednego z lotnisk wojskowych wystartowała para dyżurnych myśliwców przechwytujących, z zadaniem zmuszenia do lądowania naruszyciela granicy ZSRR. Był to koreański pasażer KAL 007, który znacznie zboczył na zachód z pasa drogi lotniczej R-20 i wdarł się nad Sachalin. Samolotowi pasażerskiemu towarzyszył także drugi samolot – być może był to RC-135, albo... AWACS! Radzieccy radarzyści widzą bowiem nie jeden, ale d w a cele na monitorach radiolokatorów! Pogoda była pochmurna, słabo świecący Księżyc w III kwadrze dawał niewiele światła. O godzinie 18:22.02 GMT radziecki pilot zbliżył się do celu na odległość 8 km. Padają cztery serie pocisków świetlnych przed nos koreańskiej maszyny. O godzinie 18:28.05 GMT pilot odpala 2 pociski rakietowe klasy powietrze-powietrze. Trafiony Boeing spada przez 10 minut i wreszcie uderza w ciemne wody oceanu kilka mil od radzieckiej wyspy Moneron z archipelagu radzieckich Kuryli. Jego ostatnie chwile widzą japońscy rybacy z kutra Dai Chidori Maru # 58. Zginęło 269 osób.
A potem zaczął się obrzydliwy pornograficzny spektakl nad trupami nieszczęsnych ofiar tego incydentu w wykonaniu machin propagandowych Wschodu i Zachodu. Słuchając wystąpień jednych i drugich normalnemu człowiekowi robiło się niedobrze. Nie mówiąc już o tym, że wszyscy jego uczestnicy starali się rozmyć prawdę, która im była nad wyraz niewygodna... Początkowo w naszej prasie pojawiały się tylko wzmianki o tym wydarzeniu. Bo KAL 007 był nie tylko przynętą, która miała za zadanie sprowokować do działania radziecki system WOPK, ale nade wszystko miał dać osłonę nie tyle samolotom RC-135, które mu towarzyszyły, ale samolotowi AWACS, który koordynował tą akcję. Z kolei Rosjanom nie chodziło wcale o strącenie południowokoreańskiego pasażera, bo to im niczego nie dawało, a właśnie o strącenie AWACS-a i to tak, by jego szczątki spadły na Sachalin czy którąś z wysp kurylskich. Wciąż zapominamy o tym, że AWACS i jego elektroniczno-informatyczny „miąższ” był łakomym kąskiem dla specjalistów z GRU. To dlatego właśnie zdecydowano się zestrzelić samolot, którego wzięto za AWACS-a. Nie zapominajmy, że AWACS-y są zbudowane na bazie Boeinga-707 i od seryjnych maszyn tego typu różni je grzyb anteny radarowej, który wyrasta im z grzbietu. W sylwetce zaś są trochę podobne do Jumbo Jeta. Czy pilot radzieckiej 805 mógł to zobaczyć z odległości 8 km przy słabym świetle i pochmurnej pogodzie? Nigdy. Strzelał na namiary radiolokatora pokładowego, zaś do celu prowadzili go radarzyści z rodzimej bazy lotniczej, więc dopiero kiedy pociski trafiły w cel – rozpoznał swoją pomyłkę! Ale już było za późno na wszystko i KAL 007 zaczął swój lot ku wodom oceanu...
AWACS tymczasem oderwał się od radzieckich myśliwców i odleciał na wschód, do swej bazy w Elmendorf AFB koło Anchorage... Francuscy dziennikarze komentujący ten incydent na łamach „Le Monde” stwierdzili wprost, że tej nocy nad wodami Pacyfiku rozegrała się prawdziwa bitwa powietrzna pomiędzy radzieckimi myśliwcami a amerykańskimi maszynami szpiegowskimi, w wyniku której poza KAL 007 zestrzelono kilka samolotów RC-135... Czy zestrzelono także AWACS-a? Tego nie wie nikt, poza USAF i Rosjanami. Ciekawe jest to, że w ZSRR pojawiły się potem samoloty A-50 i A-100, których sylwetki zdobi charakterystyczny grzyb anteny radarowej...
Powyższa hipoteza wyjaśnia także losy RC-135, który znikł gdzieś nad Cieśniną Beringa w 1969 roku. W tym czasie, ten samolot rozpoznawczy zbudowany na bazie Boeinga 707 był także ostatnim hitem techniki wojskowego radiozwiadu i rozpoznania elektronicznego, dlatego Rosjanie nie zawahali się zestrzelić go przy pierwszej lepszej nadarzającej się okazji. Samolot spadł na terytorium ZSRR i został rozebrany do ostatniej śrubki. Załoga została po prostu zamordowana lub uwięziona gdzieś w jakimś gułagu. Miała mniej szczęścia od Powersa, któremu chociaż wytoczono proces i wsadzono do „normalnego” więzienia na 10 lat. Ot i cała tajemnica.
Czy jest możliwym, że radziecka stacja radiolokacyjna podała niewłaściwe namiary dla 805 i tym samym doprowadziła do zestrzelenia KAL 007, a nie AWACS-a? Oczywiście – nie zapominajmy wyczynu młodego niemieckiego lotnika-amatora Mathiasa Rusta, który w jakiś czas później totalnie ośmieszył radzieckie WOPK lądując małą sportową awionetką na środku Placu Czerwonego w Moskwie! Dostał za to też kilka lat do odsiadki, ale wypuszczono go ze względu na młody wiek.
A zatem nie było tam żadnych Kosmitów, nie było żadnych anomalii magnetycznych czy grawitacyjnych. Nie było żadnego elementu Nieznanego. Była to tylko jedna z bitew o tajemnice na cichym froncie Zimnej Wojny.

Pon 09 Paź, 2006 9:19

Powrót do góry
Grendel
Pułkownik

Pułkownik





Posty: 4610
Pochwał: 13
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Re: Lot KAL-007

erkael56 napisał:

oprócz RC-135, kończących już swą >>pracę<<, na niebie pojawili się nowi szpiedzy: SR-71, supertajne Blackbird, a w kosmosie satelity.

Nie wiem czy sam to napisałeś, czy przepisałeś, ale tylko w tym zdaniu są trzy błędy...
1.RC-135 (np. w wersji V/W Rivet Joint ) służą po dziś dzień, np. z bazy Shemya na Aleutach (Alaska).
2. Lockheed SR-71 i Blackbird to jedno i to samo.
3.Satelity szpiegowskie pojawiły się nieco wcześniej niż w latach 80-tych (zdanie jest wyrwane z kontekstu, ale z treści wynika, że tyczy tej właśnie dekady - być może jest to tylko błąd logiczny - niemniej jest to błąd).
Reszty tekstu nie komentuję.
Jak zwykle - potępiam cytowanie bez podawania źródła.
Pozdrowienia
Grendel

Pon 09 Paź, 2006 15:11

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dziękuję. Tekst jest mój. Pisząc go opierałem się na tekstach Znicza-Sawickiego i Fryszkiewicza, co zresztą jest uwidocznione.

Pon 09 Paź, 2006 15:47

Powrót do góry
wbayer
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany






Posty: 36
Skąd: Poznań
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Z samolotów Orion i RC-135 należy doliczyć jeszcze satelitę radionasłuchu Ferret-D i prom kosmiczny STS Challenger, które wspierały operację z kosmosu.
Z wody wsparcie dawała fregata, a właściwie okręt rozpoznania radioelektronicznego USS Badger.
Ale to nie wszystko, bowiem całość tych działań była koordynowana z pokładu latającego stanowiska dowodzenia, latającego radaru – samolotu E3A Sentry AWACS – najnowszy krzyk amerykańskiej techniki wojskowej.
Amerykanie nie przyznali się do jego udziału w tej operacji, ale marszałek radzieckiego lotnictwa wojskowego P. Kirsanow oświadczył, że ZSRR dysponuje danymi o jego obecności w trakcie wydarzeń, które rozegrały się nad Sachalinem w nocy 31.VIII/1.IX.1983 roku.
Skąd miał te dane, skoro „miłujący pokój Związek Radziecki” nie miał swej sieci informacyjnej na Pacyfiku?

pozdrowienia
Bardzo szczęśliwy Bardzo szczęśliwy

Pon 27 Lis, 2006 16:42

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

ZSRR miał tam swój system wywiadowczy i to działający całkiem nieźle. Pisze o nim m.in. J. Barron w KGB i P. de Villemarest w GRU - Sowiecki superwywiad.

Pon 27 Lis, 2006 18:14

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.