| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nauczyciel
Chorąży

Chorąży




Posty: 188
Pochwał: 1
Skąd: Dolny Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

legendy dolnośląskie-c.d.

Dziś kolejna garść legend związanych z Dolnym Śląskiem. Jako nowy post ponieważ dotyczą innej miejscowości.
Tutaj przedstawię fakty historyczne, legendy i opowiadania związane z Ziębicami.

Z I Ę B I C K I E L E G E N D Y

Nad górnym brzegiem rzeki Oławy, na pagórkowatym terenie ulokowane jest bardzo stare miasto Ziębice. Jest to miasto – w swej najstarszej części – o średniowiecznym układzie architektonicznym, z bardzo ciekawymi i cennymi zabytkami. Historia tego miasta sięga zamierzchłej przeszłości. Tak starej, że często nawet archeolodzy wątpią w prawdziwość uzyskanej wiedzy materialnej. Kiedy więc naukowcy wątpią w uzyskaną przez siebie wiedzę warto sięgnąć do przekazów ludowych. Pamiętajmy, że w wielu wypadkach wiedza zawarta w legendach czy baśniach zawiera echa dawnej przeszłości która oparta jest na autentycznych zdarzeniach. Pójdźmy więc śladem dawnych podań o początkach Ziębic.
I. A oto pierwsze z nich: Jak wszyscy wiemy do V wieku naszej ery w większej części Europy rozciągało się terytorium Imperium Rzymskiego. Wszędzie tam, gdzie dotarły oddziały rzymskich legionistów – budowali oni warowne obozy w celu zahamowania wtargnięcia na terytorium Imperium ludzi niechcianych.
II. Obozy rzymskie budowane były według pewnego, ustalonego wzoru. Pomiędzy ziemiankami legionistów biegły wyraźnie wytyczone ulice. Pomiędzy pomieszczeniami żołnierzy pozostawiano miejsce na wyposażenie wojskowe: miecze, tarcze, oprzyrządowanie. W centrum obozu przewidziano teren pod lokalizację dla dowódców. Cały obóz otoczony był wałami ziemnymi lub drewniano – ziemnymi a w wyznaczonych miejscach były budowane bramy. W takich obozach legioniści pilnowali zajętego terenu. Podobno najdalej wysuniętym bastionem rzymskim na północny – wschód był obóz o wdzięcznej nazwie LUCCA. Nie wiemy czy do końca ten fakt jest prawdziwy. Ale na miejscu określanym tym mianem na pewno istniała słowiańska osada o nazwie Sambice.
Kolejna legenda o Ziębicach pochodzi z lat 30 –tych X wieku. Od wtedy także mają miejsce niemieckie nazwy Ziębic.
Według jednej z nich cesarz niemiecki Henryk I w czasie wojny toczonej przeciwko Polsce, w 936 roku zajął pozycje bojowe w pobliżu właśnie dzisiejszych Ziębic. Jednak władca Polski przechytrzył niemieckiego cesarza i o zmierzchu – niewidoczny dla nieprzyjaciół – otoczył jego oddziały, a sam cesarz znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie.
Nastała księżycowa noc. Na niebie zawisł sierp księżyca a cały firmament roziskrzyły mrugające gwiazdy. W taką noc, w obozie niemieckim zjawił się pewien niemiecki kolonista i przedłożył propozycję wyprowadzenia cesarza i jego wojsk z tej trudnej sytuacji.
Cesarz przystał na te propozycje i wskazanym przez kolonistę duktem leśnym wojska niemieckie wyszły na tyły wojsk polskich. Polscy rycerze nie spodziewali się takiego obrotu sprawy i ponieśli klęskę.
Na pamiątkę tego wydarzenia cesarz Henryk I kazał założyć tu miasto o nazwie Mondsternberg. Do tej nazwy dodał herb, w którym na pamiątkę szczęśliwej dla niego nocy kazał zawrzeć półksiężyc i gwiazdę. ( Do dzisiaj zresztą jest to herb Ziębic).
Inna legenda o powstaniu Ziębic wiąże jego historię z działalnością wspomnianych już Cyryla i Metodego. A było to tak:
W 966 roku książę Mieszko I wprowadził do Polski chrześcijaństwo. Jednak nie zdążył on ochrzcić całej polskiej ziemi i kontynuowanie tego zbożnego dzieła przypadło jego następcy – królowi Bolesławowi Chrobremu. Aby strzec duchownych, którzy szerzyli nową wiarę wśród pogańskiego w części narodu, na górze wznoszącej się na północ od dzisiejszego miasta kazał zbudować zamek. Mieszkali w nim misjonarze głoszący Ewangelię, podobno także przez pewien czas Cyryl i Metody.
Zamek ten pełnił w ten sposób funkcję klasztoru, z łacińskiego – monasterium. To łacińskie pojęcie została zaadaptowane przez Niemców, kolonizujących te tereny jako Munstenberg i przyjęło się dla nowo lokowanego miasta.
D O M K A T A

Piękne są mieszczańskie kamieniczki otaczające ziębicki rynek. Spacery w rynku, w cieniu tych budynków napawają nostalgią za dawnymi czasami, kiedy to średniowieczni mieszczanie budowali takie ładne kamienice i w swoich wspaniałych strojach przechadzali się wśród kupieckich i kuglarskich straganów. Kiedy i my będziemy dokonywali takiego spaceru natkniemy się na jeden z najciekawszych budynków w Ziębicach. Ma on późnobarokowy portal (czyli wejście) ozdobiony płaskorzeźbą z wizerunkiem geniusza śmierci z klepsydrą i trupią czaszką. Rzeźbom tym towarzyszy łaciński napis: „Mors omnia aequat” co po polsku oznacza ”Śmierć wszystko wyrównuje”. Jak głosi dawna legenda, w domu tym przebywał miejscowy kat. Miał on dużo zajęcia, bowiem czasy były wtedy burzliwe, rzezimieszkowie grasowali wokół a i w samym mieście dochodziło do burd. Kiedy napomnienia miejscowego wójta nie pomagały rajcowie postanowili za większość przestępstw karać śmiercią. Było to niewątpliwie odstraszające działanie, ale – jak okazało się po pewnym czasie – ogromnie skuteczne.
Inny historyczny przekaz głosi, że w tym domu mieszkał miejscowy cyrulik czyli mówiąc językiem dzisiejszym – lekarz. A musimy wiedzieć, że dawna medycyna posługiwała się innymi metodami i lekami niż dzisiejsza.
Podstawowym zabiegiem było puszczanie krwi lub przystawianie pijawek. Wśród leków natomiast królowały wszelkiego rodzaju mikstury sporządzone z części żab, jaszczurek, kotów i innej małej zwierzyny. Do tego dochodziły zioła, które tylko wtedy były skuteczne, kiedy były zrywane i ucierane na rozstaju dróg, w ciemną, burzliwą noc.
Prawdopodobnie nasz cyrulik miał nie najszczęśliwszą rękę i kiedy ktoś obolały trafiał do niego - rzadko żywy opuszczał jego dom. Można sądzić, że mieszczanie ziębiccy woleli dbać o swoje zdrowie i rzadko korzystać z pomocy miejscowego cyrulika. Można także wyobrazić sobie, że kiedy ktoś cierpiący był dostarczany do owego domu to potrafił nawet powstać z łoża boleści, aby uniknąć kontaktu z taką rzeźbą i takim napisem.
Dzisiaj nie wiemy dokładnie jak to w przeszłości. Musimy jednak uznać, że trupia czaszka i wspomnienie o śmierci robiło nie tylko wrażenie na współcześnie żyjących ale robi wrażenie także na dzisiejszym turyście.

ODMIERZAM TYLKO RADOSNE GODZINY

Kiedy znajdziemy się już w Ziębicach warto zatrzymać się w rynku i nasycić się jego śliczną, mieszczańską zabudową i odetchnąć w cieniu rosnących tutaj drzew. Warto także spojrzeć na ratusz i wyrastająca przy nim wieżę. Pochodzi ona z połowy XVI wieku. Na jej południowej ścianie pod tarczą zegarową umieszczony jest zegar słoneczny z łacińskim napisem: Horas non numero nisi serenas” co w tłumaczeniu na język polski oznacza: „Odmierzam tylko radosne godziny”. Ten zegar i ten napis umieszczony został na ratuszowej wieży na pamiątką pewnego romantycznego zdarzenia z przeszłości Ziębic.
W średniowieczu olbrzymie znaczenie w mieście posiadali bogaci rzemieślnicy. Tak samo było też w Ziębicach. Wśród najbogatszych rzemieślników był pewien złotnik przerabiający rudę ze Złotego Stoku. Pracy miał ogrom i zatrudniał wielu czeladników, wśród których wyróżniał się wysoki i śniady Damian. Był to bardzo pracowity i uczynny młodzian, który wiele czasu spędzał w złotniczym warsztacie swego pryncypała, nie chodząc jak inni do karczmy na piwo i nie zaczepiając miejscowych młódek. Ów Damian zakochał się bowiem w córce swego mistrza o dźwięcznym imieniu Bożenna. Ona także nie pozostawała obojętna na czułe spojrzenia i wzdychania ojcowego pracownika. Jednak jej ojciec nieprzychylnym wzrokiem patrzał na to uczucie z uwagi na przepaść społeczną jaka dzieliła czeladnika od córki rzemieślnika – patrycjusza. Złotnik bacznie obserwował poczynania Damiana i nie wypuszczał z domu swojej Bożenny. Jednak młodzi potrafili przechytrzyć wszelkie zakazy i ograniczenia i często wieczorami spotykali się, ukradkiem wyznając sobie miłość i gwarantując wzajemną wierność. Kiedy ojciec Bożenny chciał przerwać te miłosne spotkania i wysłać córkę do innego miasta, ta rzuciła mu się do kolan i wyznała, że bez Damiana nie widzi dalszego życia i jeśli ojciec pragnie jej szczęścia to pozwoli na ich związek. Jeśli natomiast będzie starał się ich rozdzielić, to ona odbierze sobie życie.
Ojciec Bożenny, widząc stanowczą postawę córki w końcu zgodził się na jej związek z Damianem. Wcześniej pozwolił swemu czeladnikowi na zdanie mistrzowskiego egzaminu, którego warunki były bardzo trudne.
Nasz bohater stanął jednak na wysokości zadania. Otóż w wyznaczonym terminie wykonał jako pracę mistrzowską ów zegar ze wspomnianym napisem. Kiedy cech złotników zobaczył dzieło Damiana, wyzwolił go z czeladnictwa i pozwolił na zawieszenie tego zegara wraz z napisem na ratuszowej wieży.
Młodzi pobrali się i żyli długo i szczęśliwie. Nieraz już jako starsi mieszczanie podążali pod swój zegar wspominając walkę o swoje szczęście.
Wspaniałe musi być miasto, gdzie zegar wskazuje tylko radosne godziny a mieszkańcy żyją w jego cieniu i mogą wspominać tak sentymentalne wydarzenie.

C H R Z E S T

Bardzo dawno temu, tak dano, że najstarsi ludzie tego nie pamiętają przez Śląsk z Rzymu do Krakowa wędrowali dwaj święci bracia – Cyryl i Metody. Właśnie uzyskali od papieża zgodę na chrzczenie ludzi w obrządku słowiańskim, używając przy tym także tego języka. W tym celu – aby przybliżyć chrzczonej ludności prawdy wiary, jeden z tych braci – święty Cyryl – przełożył Biblię na język słowiański. A dlaczego o tym piszemy? Ponieważ kiedy nawet Mieszko wraz z Dąbrówką nie myśleli o przyjęciu chrztu – ci bracia dokonywali tego obrządku. Między innymi taki fakt miał miejsce niedaleko dzisiejszych Ziębic. Wtedy tego miasta nie było jeszcze na mapie. Ale gdy dziś udajemy się asfaltową drogą z Ziębic w kierunku Henrykowa, w lesie po prawie stronie od szosy natkniemy się na ocembrowane źródełko, nazywane przez miejscowych „źródełkiem Cyryla”. I tak jak w każdym podaniu czy legendzie tkwi ziarenko prawdy, tak w tej nazwie słyszymy echo dawnej historii.
A było to tak.
W dziewiątym wieku, jesienią, lasami i bezdrożami wędrowało dwóch pielgrzymów. Owinięci opończami, w kapturach nasuniętych na głowy, z węzełkami przewieszonymi przez ramię zatrzymali się w borze chcąc chwilę spocząć przed dalszą wędrówką. Nagle usłyszeli gwar ludzkich głosów dochodzący z oddali. Podeszli w tym kierunku i ujrzeli miejscowych mieszkańców, tańczących i śpiewających wokół wyrzeźbionego kloca drzewa. Podeszli do tej gromady i zorientowali się, że owa ludność po pogańsku dziękowała swoim bożkom za jakieś szczęśliwe wydarzenie. Postanowili więc wytłumaczyć im, że nie powinni modlić się do drewnianego kloca lecz dziękować Istocie Najwyższej, która w niebie króluje i dzieli swe łaski między ludzi. Jednak miejscowi wrogo przyjęli słowa naszych świętych braci.
Wtedy Cyryl i Metody nakłonili ich aby weszli za nimi pomiędzy drzewa. Po kilkunastu krokach Cyryl uderzył swą laską w leśny pagórek skąd trysnęła źródlana woda. Obaj święci zaczęli chrzcić tą wodą miejscowych w imię Boga Jedynego.
Zebrana ludność z niedowierzaniem patrzała na dokonania Cyryla i Metodego ale zaskoczona cudownie tryskająca wodą pozwoliła im na dokonanie obrzędu chrztu.
Po dokonanym obrzędzie obaj bracia przybliżyli zebranym ludziom zasady chrześcijańskie a ci obiecali przestrzegać ich w swym dalszym życiu.
Po odpoczynku Cyryl i Metody ruszyli w dalszą drogę a miejscowi wieść o cudzie tryskającej wody z ziemi przekazywali sobie z pokolenia na pokolenie. Dowodem trwałości legend niech będzie fakt, że do dzisiaj w tym lesie tryska źródełko, teraz już obmurowane, a wielu ludzi przyjeżdża z różnymi pojemnikami aby nabrać wody, która ma cudowny smak, jest zawsze zimna i wspaniale gasi pragnienie.
Warto, abyś i ty czytelniku spróbował wody z tego źródełka.

Czw 14 Mar, 2013 18:12

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.