| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam!
A wracając do kwestii "szczeliny". Ciekaw jestem czy ktokolwiek wie ile i co w ogóle z niej wyciągnięto i gdzie to się wszystko podziało?
Pozdr. Wars98

Wto 04 Sty, 2005 14:54

Powrót do góry
kudi
Captain

Captain





Posty: 1000
Pochwał: 1
Skąd: wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

...bolkow

Adam
moze w kwestii srebra w Bolkowie chodzilo im o skrytke na zamku ktora wyszla pare lat temu?
nie czytalem Odkrywcy wiec snuje przypuszczenia. a moze sie wszystko komus pomieszalo.

_________________
pozdr
robert_kudelski
...z nową stroną www.eksplorator.com,
używający sprzętu firmy PenElektonik

Wto 04 Sty, 2005 15:40

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Nie wiemy o wszystkich zabytkach wyjętych ze szczeliny, mamy pojęcie w pewnym procencie. Wiemy że większość sprzedano zagranice, część znajduje się u kolekcjonerów i antykwariuszy w Polsce, część zniszczono przetapiając na złoto i wydłubując cenne kamienie. Złom złoty poszedł pewnie do jubilerów. Sporo jest też u znalazców i członków grupy. Nie chciał bym rozwijać tu pobocznych wątków dotyczących innych odkryć dokonanych przez tą grupę, sprawa wymaga wyjaśnienia. Ale przynajmniej niektórzy członkowie tej grupy brali udział w innych eksploracjach na terenie Dolnego Śląska.

Wto 04 Sty, 2005 16:23

Powrót do góry
Gość


Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Kudi o tym nie pisano w Odkrywcy tylko dostali inf. od gościa z okolic Nowego Kościoła. Tak jak mówisz wszystkie wątki tam pomieszano. Jednak wracając do Bolkowa przypomnij sobie zabójstwo „sponsora” prac w latach 90 i z jakimi fantami ten facet obnosił się przed śmiercią. Na pewno nie pochodziły z Bolkowskich sztolni, bo tam nic nie ma. Więc z jakiej skrytki ? Przypomnij sobie zabójstwo 68 letniego przewodnika sudeckiego Tadzia Siecia z J. Góry w 1993. Zgadnij kto się z nim przyjaźnił i znalazł ciało.

Wto 04 Sty, 2005 18:39

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Sorry Kudi to byłem ja , nie mam jeszcze wyrobionego zwyczaju logowania.

Wto 04 Sty, 2005 18:41

Powrót do góry
Wicherek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

a Ja obstawiam ze Bojko zwinie interes na zime. 8)

Wto 04 Sty, 2005 23:42

Powrót do góry
kudi
Captain

Captain





Posty: 1000
Pochwał: 1
Skąd: wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

..bolow 2

Adam to dodam wiecej.
Stec wiedzial o Bolkowie... pod koniec lat 40. lub na poczatku 50. byl kims w rodzaju kustosza muzeum zamkowego (opiekun spoleczny czy cos w tym stylu).
ale o takich sprawach pogadamy przy najblizszej okazji Uśmiech

_________________
pozdr
robert_kudelski
...z nową stroną www.eksplorator.com,
używający sprzętu firmy PenElektonik

Sro 05 Sty, 2005 0:18

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

http://www.lodz.tvp.com.pl/997/Krym226.htm

Sro 05 Sty, 2005 2:19

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam!
Przy kwestii Bolkowa. Prowadzono prace na zamku parę lat temu, zrobiono badania georadarowe - robił je dr Adam Szynkiewicz z Instytutu Geologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego - było kilka ciekawych miejsc i co? I nic! Podłubano i przerwano i tak jest do dziś. Opowieść Stulina to jedno, ale może warto by było wrócić jednak do tematu?
W górze Ryszarda pewnie nic specjalnego nie ma, ale na zamku, kto wie?
Pozdr. Wars98

Sro 05 Sty, 2005 12:40

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Chyba juz nie warto, jest tyle ciekawszych miejsc nie wpisanych do rejestrów zabytków. Gdzie mozna szukać bez zgody i nadzoru konserwtorskiego. Kopać Zamek dla ideii, to niech kopie konserwator.

Sro 05 Sty, 2005 13:14

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam!
Eeee... Bez przesady. Konserwator też człowiek i jak będziesz chciał to się z nim porozumiesz. A czy kopanie w obiecujących miejscach jest kopaniem dla idei to już bym polemizował.
A drążąc temat "Szczeliny", to mam takie małe pytanko, czy się mylę, czy rzeczy pochodzących najprawdopodobniej ze wschodu było więcej niż innych?
Pozdr. wars98

Nie 09 Sty, 2005 13:30

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Historia eksploracji nie zna takiego przypadku w Polsce aby poszukiwacze nie zostali z przysłowiową ręką w nocniku po ustaleniach konserwatorskich.
Obecnie eksplorator działający w świetle prawa , ma co najwyżej po spełnieniu wszystkich wymaganych formalności prawo do bezpłatnego kopania na rzecz skarbu państwa.
Co to znaczy? Musi zatrudnić archeologa z dwuletnim stażem jako nadzór arch., uzyskać zgodę właściciela terenu, posiadać nadzór budowlany a w niektórych wypadkach górniczy, opłacić ubezpieczenia dla kopaczy, pozyskać stosowną dokumentacje prac i historyczną (archiwalia), uzyskać zgodę konserwatora, opłacić sprzęt, przejazdy, papu dla kopaczy, czasem i wynagrodzenie. W zamian jak coś trafi ma obowiązek znalezisko zabezpieczyć na własny koszt, do momentu przekazania znaleziska w całości na rzecz skarbu państwa. Eksplorator który poszukuje zgodnie z prawem i posiada stosowne zezwolenie NIE MA PRAWA DO ZNALEZISKA, ANI NAWET NAGRODY !!!. Ma prawo ponieść jedynie koszty eksploracji. Przypadkowy znalazca, który nie prowadzi poszukiwań archeologicznych w świetle prawa, może otrzymać nagrodę, ale nie musi.
Żaden konserwator nie złamie prawa podpisując nie zgodne z prawem umowy, a nawet jak podpisze nikt zobowiązań tych nie uzna. Można dogadać się z konserwatorem prywatnie, ale to nie daje żadnych gwarancji, a sam konserwator staje się przestępcom. Takie mamy prawo i dlatego skarby odkryte w Polsce, nie wypływają w kraju tylko za granicą.
Może ktoś zgłosi poszukiwania łusek na polu bitewnym, gdyż poniesione koszty są małe a sama satysfakcja może uszczęśliwić eksploratora. Jednak gdy ktoś eksploruje skrytkę nad którą pracował 10 lat, zbierał dokumenty w kraju i zagranicą, poniósł koszty w wysokości kilkudziesięciu lub kilkunastu tysięcy złotych, nie zadowoli się uściskiem dłoni i dyplomem skorumpowanych władz. Taki dyplom było by wstyd powiesić w domu, aby rodzina i kumple się nie wyśmiewali. Wiadomo ile kasy pochłaniają poszukiwania , prowadzone często kosztem rodziny i najbliższych. Jaki sens ma przekazanie znaleziska dużej wartości czasami liczonej w setkach tysięcy złotych państwu, gdy rodzina nie ma na czynsz, czy ostatnio zaciągnięte raty.

Nie 09 Sty, 2005 18:44

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam! Uśmiech
Underground! No widzisz, jakby to Tobie wyjaśnić. Może tak.
Piszę to jako prawnik.
To nie jest tak, że należy się Tobie tylko dyplom. Po pierwsze mamy coś takiego jak Kodeks cywilny i jego następujące artykuły: 180 i 181 oraz 183-189.
I tu pojawia się pierwszy problem. Co jest, a co nie jest tzw. "skarbem"?
Kodeks cywilny nie operuje tym pojęciem. Zamiast niego mamy w art. 189 KC rzeczy mające znaczniejszą wartość materialną albo naukową lub artystyczną. Jest to sformułowanie nieostre, bo jakie kryteria i kto ma je stosować do oceny, czy jest ta znaczniejsza wartość materialna, naukowa lub artystyczna, czy nie? To jedno. Drugie to to, że mamy tam zapis mówiący o znalezieniu w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe. Dalej zaś, zgodnie z tym przepisem, oddajemy znalezioną rzecz (tj. jaką??) właściwemu organowi państwa, a rzecz ta staje się własnością Skarbu Państwa. Znaleźcy należy się odpowiednie wynagrodzenie.
Wiele tu dalszych niejasności i wątpliwości. Znalezienie w okolicznościach, w których poszukiwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe - hmmm... no cóż, w przypadku Niemców chowających różne dobra np. w "Szczelinie" nie można mówić o nich jako o właścicielach, a więc? To kolejny problem.
Jest też kwestia wynagrodzenia.
Doktryna polskiego prawa cywilnego przyjmuje, że wysokość tzw. "znaleźnego" nie powinna być niższa od tego określonego w art. 186 KC, czyli 1/10 wartości rzeczy. Co oznacza, że równie dobrze może być ono wyższe!
Jeśli organ Skarbu Państwa zdecyduje o mniejszej wysokości znaleźnego, to znaleźca zawsze może dochodzić swych praw na drodze sądowej.
Ale problemów jest więcej. Pytanie, czy i kiedy stosować art. 189 KC, czy też może art. 186 KC? A jeśli tak, to znaleźca miałby szanse na zatrzymanie swojego znaleziska!
Dodatkowo są niefortunne zapisy ustawy o zabytkach.
Ale i w niej są dziury pozwalające na jej obchodzenie. Mowa tam o poszukianiach zaginionych dóbr kultury. Jednak sama ustawa nie precyzuje co jest, a co nie jest dobrem kultury. Owszem można przyjąć, że antyczna waza nim będzie, ale czy zatopiony transporter, jak np. "Rosi", też? Tu już nie ma takiej pewności, biorąc pod uwagę, jak postępowano i postępuje się z takimi obiektami (najlepszym chyba tego przykładem są obiekty w MWP).
Poza tym, kto będzie w stanie udowodnić, że szuka się zaginionych dóbr kultury, a nie czegoś innego?
Tak więc, podsumowując.
Państwo ma obowiązek wynagrodzić znaleźcę!!!
Dyplom od Ministra Kultury jest tu na szarym końcu, to taki kwiatek (do kożucha Wink ), a to, że nikt ze środowiska nawet nie próbuje się upominać o swoje, to tylko źle świadczy o poziomie kultury prawnej naszego społeczeństwa, o jego świadomości, o tym, że nie znamy swoich praw. Nawet tych najbardziej podstawowych!
Szkoda, że nikt nie chce próbować walczyć o swoje i negocjować z konserwatorami. Wszyscy rezygnują, bo od kogoś kiedyś słyszeli o tym i o tamtym, a nie zawsze pamiętamy o tym, że to co inni nam mówią nie koniecznie musi być prawdą.
Pozdr. wars98


Ostatnio zmieniony przez wars98 dnia Sob 15 Sty, 2005 11:54, w całości zmieniany 2 razy

Nie 09 Sty, 2005 19:35

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Wiem jak się obchodzi przepisy o ochronie zabytków dlatego specjalnie nie toczę pianę z tytułu tej nieszczęsnej ustawy, którą notabene zafundowali nam ludzie PSL-u , ci sami którzy macali paluchy w Szczelinie za kadencji Pawlaka. Wytykanie na forum publicznym luk prawnych niczemu nie służy, ponieważ spowoduje kolejne poprawki do ustawy na naszą niekorzyść. Z drugiej strony wskaże wszystkim poszukiwawczą jak łamać prawo co jest nie etyczne dla środowiska. Co do procesowania się z Państwem w oparciu o kodeks cywilny to chory proces, już na samym wstępie trzeba ponieść ogromne koszty sądowe , które wynikają z wysokości roszczenia. Gdy mamy do czynienia z prawdziwym skarbem i dziełami sztuki są to ogromne sumy, które trzeba wyłożyć. A wygrana w głośnym procesie jest wątpliwa, zaraz się znajdą inne podmioty wnoszące roszczenia do skarbu np. Rosjanie, Niemcy, osoby prywatne. Proces może trwać latami 10- 15 lat. Nawet gdyby sąd zwolnił od opłat, nawet gdybyśmy wygrali sprawę to skąd budżet znajdzie kasę na wynagrodzenie nawet w 1/10 wartości poważnego znaleziska, gdy obecnie obcina się już fundusze nawet IPN-u. Zapominasz też że w nowej ustawie o wszystkim dotyczącym zabytku decyduje urząd konserwatorski, ile jest wart , czy można go wywieść, sprzedać , czy nawet jako depozyt przechowywać w domu.
Więcej rozsądku mają sami Niemcy, którzy zlecają wydobycie swoich prywatnych kolekcji poszukiwaczom. Dają poszukiwawczą 10-15 % wartości znaleziska i pokrywają koszty eksploracji. Mało tego dają to zgodnie z literą prawa, i nawet konserwator nie może nic zrobić eksploratorowi. Gdyż właściciel może w każdej chwili udowodnić swoje prawa własności np. do kolekcji obrazów a poszukiwacz ma gwarancje od prawowitego właściciela, czy jego spadkobiercy. Często lepiej jest nawet odszukać właściciela gdy go nie ma i z nim dokonać stosownej umowy niż dogadywać się z naszym rządem.
Uzyskane kwoty 10-15 % z takich umów są satysfakcjonujące, ponieważ kilkuletnia sprzedaż na czarnym rynku dzieł sztuki jest ryzykowana a ceny bez udokumentowania pochodzenia zabytków są bardzo niskie. Niemcy też mogli by dogadywać się z polskimi władzami o prawo do ukrytych przez ich rodziny dóbr, lecz tego nie robią wolą eksploratorów. Dlaczego ? Bo też nie mają zaufania do naszych władz.

Nie 09 Sty, 2005 20:11

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Jeszcze jedna uwaga lepiej znaleźć się przed prokuratorem jako oskarżony w związku z naruszeniem ustawy o ochronie zabytków, niż dochodzić swoich racji w procesie cywilnym. Dlatego że nieścisłości i brak pewnych definicji w ustawie musi być brany przez prokuratora na korzyść oskarżonego. Wobec czego stosunkowo łatwo można się bronić przed odpowiedzialnością karną. Natomiast w procesie cywilnym, nieścisłości wynikające z wadliwych zapisów prawnych nie będą nam procentować, a prawdopodobieństwo wygrania procesu jest znacznie mniejsze.

Sro 12 Sty, 2005 21:55

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam! 8)
Underground!
Mylisz nieco sprawy i pojęcia.
Po pierwsze. Wytykanie luk prawnych ma sens! Może spowodować, że wreszcie znajdzie się ktoś, kto dojrzy problem i stworzy odpowiednie poprawki na korzyść (a nie niekorzyść) - i tu faktycznie pojawia się problem - czyją? Piszesz naszą. A ja się pytam: To znaczy czyją? Moją, Twoją, Iksińskiego, Igrekowskiego, czyją?
Zawsze będzie tak, że komuś jakiś zapis będzie się niepodobał z jakiegoś tam względu. Choć oczywiście należy szukać przysłowiowego "złotego środka". Jak ma on wyglądać to już inna bajka.
Po drugie. Objaśnianie prawa mniej biegłym w nim lub go nieznającym moim zdaniem ma sens, no chyba, że ktoś z góry zakłada, że będzie je łamał.
Po trzecie. Jak pisałem, a czego chyba nie dostrzegłeś, wyróżniam dwie płaszczyzny prawne. Jedna to ta reprezentowana przez Kodeks cywilny, a druga to ta, która wynika z ustawy o zabytkach. A trzeba pamiętać, że ustawa o zabytkach jest legis specialis wobec zapisów Kodeksu cywilnego!
Mimo tego ustawa o zabytkach postanawia w art. 32 ust. 9, że w przypadku prowadzenia robót budowlanych lub ziemnych i odkrycia przedmiotu, co do którego istnieje przypuszczenie, że jest on zabytkiem, z wyłączeniem zabytków archeologicznych, stosuje się w sprawach własności i wynagrodzenia dla znalazcy tegoż przedmiotu odpowiednio art. 189 kodeksu cywilnego.
I tu zwróć uwagę na to co pisałem w tamtym poście. Jest problem z określeniem co jest, a co nie jest tak naprawdę zabytkiem (zabytkiem ruchomym) na gruncie ustawy o zabytkach. Dalej. Problem jest też jak pisałem tam z nieprecyzyjnymi zapisami art. 189 KC. I co z tego?
A dokładnie to co pisałem w tamtym poście. Wystarczy tylko uważnie, bardzo uważnie się w niego wczytać.
Po pierwsze, należy się znalazcy znaleźne (wynagrodzenie) ok. 1/10 wartości rzeczy znalezionej, co nie znaczy, że nie może to być więcej!
Po drugie, w takim przypadku ze względu na znaczną (nieraz bardzo dużą) wartość przedmiotu sporu (między znalazcą a Skarbem Państwa) sąd powinien zwolnić powoda od kosztów sądowych.
Skąd budżet państwa ma wziąć pieniądze w razie przegranej? Nic prostszego. Wystarczy, że urzędasy będą rozsądnie gospodarować tym, co już mają z naszych podatków, że nie kupią sobie kolejnych limuzyn... Nie widzę tu żadnego problemu. W razie czego mogą bulić z własnej kieszeni... Pierwsze przepisy w tej kwestii już zaczęły obowiązywać...
Urząd konserwatora też podlega pewnym ograniczeniom. I to zarówno tym wynikającym z ustawy o zabytkach, jak i Kodeksu postępowania administracyjnego.
Co do praw Niemców do takich przedmiotów to pisałem, i nie będę się powtarzał, wystarczy przeczytać.
Co do odpowiedzialności karnej to też się mylisz, nasza kochana Prokuratura jak chce to potrafi "dołożyć do pieca", więc uważaj!
A wachlarz przepisów karnych jest szeroki i zawsze się znajdzie paragraf pod który, jak prokurator będzie chciał, to Cię podciągnie...
Co do prawdopodobieństwa wygrania procesu cywilnego tak w kwestii ewentualnej własności znaleziska lub znaleźnego, to też bym tu z Tobą polemizował.
W Polsce była (jak dotąd) tylko jedna jedyna tego typu sprawa Exclamation , w której to sprawie Sąd Najwyższy, w wyroku z dnia 5 października 1982 r., sygn. III CRN 242/82) wypowiedział się w kwestii, że funkcjonariuszowi MO (Policji), który znalazł rzecz w czasie wykonywania czynności służbowych i w związku z tymi czynnościami, nie przysługuje znaleźne (art. 186 KC). Jednak chodziło tu o funkcjonariuszy i o zdarzenie jakie miało miejsce w trakcie wykonywania czynności służbowych... Z wyroku tego dość jasno wynika, że wygrana w tego typu sprawach jest możliwa. Tak więc podsumowując. Znalazca, o ile nie jest funkcjonariuszem i nie dokonał swojego odkrycia w trakcie wykonywania czynności służbowych, ma pełne prawo dochodzić swych słusznych praw na drodze sądowej i wygrać!
Pozdr. wars 98 Uśmiech


Ostatnio zmieniony przez wars98 dnia Sob 15 Sty, 2005 12:10, w całości zmieniany 4 razy

Czw 13 Sty, 2005 19:00

Powrót do góry
marooda
Kapral

Kapral




Posty: 50
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Ja tylko w sprawie formalnej, tzn. ze pomarudze troche. Laughing
Wars, w 1982 to chyba jednak nie policja to MO... Laughing
pozdr

Czw 13 Sty, 2005 19:15

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam! 8)
Oj Marooda, Marooda...
Żartownisiu...
Oczywiście, ale to tak dla informacji. Wiesz, czasem tu też młodzież zagląda, która nie wie, że kiedyś coś takiego jak Milicja Obywatelska było... Laughing
Pozdr. wars98

Czw 13 Sty, 2005 19:21

Powrót do góry
marooda
Kapral

Kapral




Posty: 50
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

No moglby sie podzielic, ale widac dlatego tyle ma, ze sie nie dzieli. Laughing

Wroce do tematyu zasadniczego, czyli artykulu w "OH" pt. "Tajemnica "Szczeliny jeleniogorskiej'. Czytam to juz po raz kolejny i zupelnie nie wiem co mam sadzic... Wierzyc, nie wierzyc? Jesli uwierzyc to przeciez trzeba cos zrobic. Jesli nie wierzyc, to tez tak tego zostawic nie mozna.
Najpierw pomarudze (takie moje prawo Laughing ). Pare zdan to naprawde mnie ubawilo. Chocby takie: "Na razie chodzi po lesie z metalowym pretem, ale jego marzeniem jest detektor, ktory zamierza w niedalekiej przyszlosci kupic". Przypominam, ze rzecz dzieje sie pod koniec lat siedemdziesiatych... Gdzie to ten Adas mial niby sobie ten "detektor" kupic? W Pewexie? Laughing
Albo to: "Miedzy innymi pomogl im wowczas major WOP z Gryfowa, ktory przywiozl minikamere do gastroskopii, wowczas bardzo nowoczesne urzadzenie szpitalne". Minikamere? Wtedy kamery to byly albo filmowe (takie na tasme, czyli film), a te elekroniczne bazowaly na lampach obrazowych i przypuszczam, ze i slon bylby za maly aby mu takie cos wepchnac w przewod pokarmowy. Kamery CCD, ktore teraz sa stosowane byly wtedy w powijakach, a ich pierwsze modele mialy oszalamiajaca rozdzielczosc 100x100 pixeli. Na dodatek ani w Pewexie, ani nawet w zadnym innym sklepie na zgilym zachodzie ich dostac nie mozna bylo. Moze chodzilo o uzywany w gastroskopii, endoskop optyczny?
Wyciagali te skarby, sprzedawali i co? Wszystko przepijali? Chyba tak, bo ciagle pojawia sie watek motoru. Czas plynie, skarbow na wedke coraz wiecej sie lapie, a oni na tej wuesce jak dawniej. Na malucha ich stac nie bylo? Laughing
Na razie tyle. Co szanowni koledzy na to? Laughing
pozdr

Czw 13 Sty, 2005 22:54

Powrót do góry
marooda
Kapral

Kapral




Posty: 50
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Kurcze, cos mi sie watki skrzyzowaly...... Mad
"No moglby sie podzielic, ale widac dlatego tyle ma, ze sie nie dzieli." to mialo byc w watku o Wlodarzu:
http://www.obliczahistorii.pl/forum/viewtopic.php?t=133&start=30
Tak to jest jak sie ma zbyt duzo pootwieranych okien, a wiadomo, ze przeciagi szkodza. Laughing Laughing Laughing

pozdr

Czw 13 Sty, 2005 22:59

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam! 8)
Marooda! To nie zupełnie tak. Zajrzyj jeszcze raz do tekstu! O skrytce dowiedzieli się tak jak piszesz, ale rabowanie "Szczeliny" ruszyło na dobre po stanie wojennym i z przerwami trwało to do połowy lat 90-tych, a w miarę upływu czasu i wzbogacania się na łupach mieli dostep do coraz lepszego sprzętu. Poza tym niemal napewno pomagali im spece z pewnych służb... Exclamation
Pozdr. wars98

Czw 13 Sty, 2005 23:53

Powrót do góry
....
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Chwała ci Maroda za czujność, Koniec lat 70 to prawdopodobnie 79 może 78, pamięc jest zawodna. Wykrywacze istniały od II wojny światowej, nie wiem o jakim mażył Adaś, czy o wojskowym, samoróbce, a może chciał coś sprowadzić z zachodu. W tym czasie cywilne popularne wykrywacze były budowane na 5-6 tranzystorach (krzemowych) bez dyskryminacji, czasem w wersjach zachodnich z scalonym wzmacniaczem m.cz. Wiele też schematów publikowano między innymi w Młodym Techniku, Radioelektroniku i Fun Techniku (DDR). Pierwszy schemat był bodajże w książce „Nowoczesne zabawki elektronowe”. Ja miałem pierwszy wykrywacz zachodni w 81 roku firmy C-skope, zresztą pozostałem jej wierny do dziś. No a metalowe pręty, to tak zwane „kujki saperskie” , były stosowane prawie przez wszystkich eksploratorów „terenowych” w tamtych latach. Te pręty dawały całkiem niezłe rezultaty, a niektórzy używają ich do dziś równolegle z wykrywaczami. Np. „kujką” 90% łatwiej jest namierzyć grób skrzynkowy czy urny, niż nowoczesnym wykrywaczem. No i „kujki” nie podlegają pod ustawę jest, to szczególnie istotne przy eksploracji na stanowiskach archeologicznych Razz .
Co do pojęcia „Mini kamera do gastroskopii” masz rację. Termin pomylił Mietek, ale sam nie wiem jak to dokładnie się to wtedy nazywało. Był to wziernik światłowodowy zakończony układem optycznym służącym do podglądania, dziś w miejsce tego urządzenia stosuje się minikamery i pewnie tym zasugerował się autor Embarassed .
Co do tej WSK-i i malucha. Przed stanem wojennym wprowadzonym w 1981 r. bracia eksplorowali skrytkę 2 może 3 sezony. Prawdopodobnie byli tam 6, a może 20 razy. Z początku eksploracja nie szła sprawnie jak pisze autor, były trudności ze sprzedażą. Fanty niszczono zadawalając się tylko złotem i kamieniami, sprzedając dużo poniżej wartości rynkowej. Czy uzbierali na malucha nie wiem, może mieli inne potrzeby, może nie mieli talonu na samochód, a może woleli po górach poruszać się WSK-ą.

Pią 14 Sty, 2005 10:08

Powrót do góry
marooda
Kapral

Kapral




Posty: 50
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Wars. Racja, ale na te wedke (choc nie do konca moge sobie ro wyobrazic... Wink ) to lowili wczesniej. Co do sluzb specjalnych to przeciez osoby tego dramatu to same mundurowe. Jak czytam ten tekst jakas gula w gardle mi rosnie i piesc sama zaciska Evil or Very Mad
Nie bede juz trul (czyt. marudzil Laughing ) o grubych kreskach, dekomunizcji, lustracji etc. Nie chce sobie psuc humoru z samego rana...
pozdr

Pią 14 Sty, 2005 10:59

Powrót do góry
wars98
Kapitan marynarki

Kapitan marynarki




Posty: 1022
Skąd: Z Marsa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam! 8)
Marooda! Widzę, że w tej kwestii mamy podobne odczucia...
Nic tylko jakiegoś Kałacha i tę całą bandę wziąść i wystrzelać.
No cóż, tyle tylko, że raczej ani Ty ani ja tego niezrobimy. Przynajmniej na razie. A na nasze kochane państwo to już mało kto chyba liczy...
Pozdr. wars98

Pią 14 Sty, 2005 11:12

Powrót do góry
marooda
Kapral

Kapral




Posty: 50
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Chwala Ci Underground! 8)
Wiem jakie wtedy byly wykrywacze bom elektronik od urodzenia prawie. Wink Oczywiscie byly rozne schematy (ta ksiazka, o ktorej piszesz to "kultowa" pozycja amatorow elektronicznych lat siedemdziesiatych - "Nowoczesne zabawki" Wojciechowskiego) i byl tez sprzet zachodni, o "rodzimym" wojskowym nie wspominajac. Tylko, ze jak taki milicjant mialby sobie go z zachodu sciagnac? Juz predziej zrozumiem, ze jakis inny kolega mundurowy "pozyczyl" z jednostki. Laughing
Jasli chodzi o "kujki" ("klujki"?) to rzeczywiscie sa swietne. Mam cos takiego, oryginal z gwintem z drugiej strony - tylko mi tyczki oryginalnej brakuje. Super stal i twarda i elastyczna. Kiedys nawet udalo mi sie wbic w cegle. Laughing
Kamera. Jak napisalem zapewne chodzi o endoskop optyczny (fiberoskop), zbudowny ze swiatlowodow. Rzeczywiscie dlugie to nie jest, chyba do 2m.
Wueska. Po co mieli kupowac malucha, jesli motor byl sluzbowy? Laughing

pozdr

Pią 14 Sty, 2005 11:25

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.