Czerwony guzik Putina
Materiał stary, ale może jeszcze kogoś zainteresować:
----------------------------------------
„CZERWONY GUZIK” PREZYDENTA PUTINA
Boris Sołdatienko, Aleksander Kolesniczenko
W ubiegłym miesiącu Władimir W. Putin przybrał barwy wojenne. Takich dużych manewrów wojskowych – mówiąc słowami samego prezydenta – kraj jeszcze nie przeżył od 20 lat. I chociaż czarny mundur marynarski głównodowodzącego byłby bardziej twarzowym od zielonej kurtki Wojsk Kosmicznych FR, to ta ostatnia przyniosła mu więcej powodzenia – jak piszą obaj autorzy na łamach „Argumentów i Faktów” nr 8/2004.
W ćwiczeniu dowódczo-sztabowym wzięło udział 6 okręgów wojskowych. Zaplanowano odpalanie rakiet strategicznych. Do operacji włączono strategiczne lotnictwo. Do „boju” dołączyła także Flota Północna.
Do tego ćwiczenia zaangażowano ciężki krążownik lotniskowcowy Admirał Kuzniecow (który wyszedł w morze na manewry po kilku latach remontu), duże okręty ZOP: Admirał Lewczenko i Admirał Czabanienko oraz duma floty – atomowy krążownik rakietowy Piotr Wielki. A do tego wiele trałowców, lotnictwo myśliwskie i ZOP oraz atomowe okręty podwodne.
Głównodowodzący znajdował się na SSBN Archangielsk, z pokładu którego obserwował przebieg ćwiczenia. Można założyć, że to właśnie z Archangielska należało dokonać odpalenia podwodnej salwy SLBM. Teraz, kiedy jest już po wszystkim, w ostatnim momencie adm. Kurojedow zdjął wszystkie zadania bojowe z Archangielska i przekazał je na SSBN Nowomoskowsk.
Niesłyszalne rakiety...
Nie obeszło się bez wpadek.
Najpierw na Nowomoskowsku w 201 sekundzie osiągania gotowości do odpalenia rakiet nastąpiło automatyczne przerwanie procedury startowej. Obie rakiety RSM-54 nie wyszły z wyrzutni.
Strzelanie postanowiono powtórzyć następnego dnia z pokładu SSBN Karelia. Kiedy pocisk opuścił wyrzutnię, wszyscy odetchnęli z ulgą. Ale już w 97 sekundzie lotu rakietą zatrzęsło, a przyrządy zwariowały. Rakieta zaczęła spadać i zadziałał automatyczny mechanizm autodestrukcji pocisku...
Możliwe jest to, że w obu tych przypadkach zawiniło to, że produkcja RSM-54 skończyła się w początku lat 90. XX wieku, i od tej pory Flota wykorzystuje jeszcze stare, radzieckie zapasy. Według byłego dowódcy Floty Północnej adm. W. Popowa – z powodu braku funduszy tą ważność eksploatacji pocisków wciąż się przedłuża.
Wiadome jest, ze ćwiczenia przeprowadza się w celu sprawdzenia gotowości lub braku gotowości różnych systemów. Ale w samej rzeczy wyniki tego ćwiczenia nie były takie znów złe. Rzecz w tym, że nie patrząc na otwartość dla mediów, na ćwiczeniach realizowano zadania szeroko nie reklamowane. Jak powiedziało „AiF” źródło w MON – na morzu wykonywano różne działania, o których nie mogli wiedzieć nic „obcy”, a nawet swoi.
Następnie prezydent odleciał na wojskowy kosmodrom w Plesiecku. Nie pracujący na 30-stopniowym mrozie napędzany elektrycznie trap do samolotu prezydenckiego żołnierzyki dopchali ręcznie. Natomiast W. Putin, jak zawsze, nawet na taki mróz wyszedł bez czapki i w lekkim płaszczu. Ale tu się przeliczył, jego uszy w czasie, kiedy ściskał dłonie generałom stawały się pąsowe. Na plac startowy rakiety Mołnia-M prezydent przyjechał już w ciepłej kurtce z emblematem Wojsk Kosmicznych FR i karakułowej czapce (na zdjęciach). Obejrzawszy rakietę, która powinna wynieść na orbitę wojskowego satelitę Ziemi, głównodowodzący, minister obrony i „kosmiczni” generałowie udali się na stanowisko obserwacyjne startu. Zabijali czas opowiadając sobie różne historyjki. Opowiadali na przykład taką: na korpusie pierwszej rakiety, którą wystrzelono w Kosmos z Pliesiecka, jakiś żołnierzyk wykaligrafował imię swej ukochanej – Tania. To było – oczywiście – rażącym naruszeniem dyscypliny. No, ale od tej pory każdy żołnierzyk ma obowiązek na kadłubie rakiety wypisać imię swej dziewczyny – tradycja taka.
I wreszcie rozrywając na strzępy ciszę zimowej tajgi – Mołnia-M poszła w niebo o godzinie 10:06.15 i 983 milisekundy, jak oznajmił głos z głośnika. W półtora godziny później, z tajnej bazy pod Pliesieckiem został wystrzelony ICBM Topol-M z ruchomej wyrzutni, a z silosu w rejonie Bajkonuru z rykiem wystartowała rakieta RS-18 Stilet. Można zatem uznać ten etap ćwiczeń za zakończony powodzeniem. Dowodzący Kosmicznymi Wojskami FR gen-płk A. Pierminow mógł zasnąć spokojnie. Ale w powietrzu zawisła jakaś tajemnica. Oliwy do ognia dolał minister obrony S. Iwanow: Ostrzcie pióra – zaraz będzie ciekawie – oznajmił on dziennikarzom.
Jak się okazało w czasie obiadu, na którym wojskowi podejmowali prezydenta pieczenią z renifera w brusznicowym sosie, rydzykami specjalnie przygotowanymi i łososiem złowionym w pobliskiej rzece. W. Putin przygotował mowę. Wygłosił ją w hali kompleksu montażowego kosmodromu. Na początku ocenił całość przebiegu manewrów. Zwrócił on uwagę na to, że: Rosja nie ma imperialnych ambicji i hegemonistycznych zapędów, ale - razem z partnerami w klubie jądrowym ponosi odpowiedzialność za globalną stabilizację. A to znaczy, że musi ona posiadać potencjał wojskowy adekwatny do wymagań naszych czasów.
Nie da się zestrzelić!
Odczekawszy pauzę, prezydent w końcu powiedział to, na co wszyscy z niecierpliwością czekali: W trakcie tych ćwiczeń my ostatecznie się przekonaliśmy się co do tego, że w niedalekiej przyszłości na uzbrojenie rosyjskich wojsk zostaną wprowadzone najnowsze kompleksy techniczne, które mogą uderzyć w cele na międzykontynentalne odległości, z hiperdźwiękową prędkością i wysoką celnością, z możliwością dokonywania szybkiego manewru – zarówno na wysokości i na kierunku lotu. Takiego systemu uzbrojenia w tej chwili nie ma żaden kraj na świecie.
Chodziło o rakietę Topol-M, która poleciała na poligon Kura na Kamczatce, - tak zatem nasi sąsiedzi za Cieśniną Beringa mogli właściwie ocenić „nowinkę”. Balistyczną trajektorię zwyczajnych ICBM można wyliczyć, a systemy OPB mają duże szanse na przechwycenie ich. Ale teraz głowice bojowe rosyjskich ICBM dzięki dodatkowym silnikom rakietowym i najnowszej elektronice przekształciły się w wysoko-manewrowe i superszybkie „żądła”. Wykorzystując nierównomierną gęstość warstw ziemskiej atmosfery, one będą „wyrysowywać obwarzanki” i wykonując niemożliwe do przewidzenia manewry zygzakami zbliżać się do zaprogramowanych celów. Jak wyjaśnili „AiF” w MON: Namierzyć przez OPB taką głowicę jest niezmiernie trudno, a trafić – niepodobna.
A zatem kraj nasz może spać spokojnie, gdyby nie pytanie: gdzie zebrano te rydzyki, którymi ugoszczono prezydenta? Jak wiadomo, paliwo rakietowe, które pozostaje w wypalonych stopniach rakiet, jest bardzo toksyczne. Tak, u nas na szczęście są najlepsze rydze w kraju - uspokaja mnie jakiś pułkownik – dzieci się rodzą, a męskie przyrodzenie stoi jak rakieta na starcie!
Za rakiety na starcie wzniesiono tego wieczoru w Pliesiecku jeszcze wiele toastów.
Przekład z j. rosyjskiego i komentarz –
Robert K. Leśniakiewicz ©
------------------------------------------------------
Opis załącznika:
Prezydent Putin w kurtce zimowej Wojsk Kosmicznych Federacji Rosyjskiej |
|
|
Opis załącznika:
Logo Wojsk Kosmicznych FR |
|
|
Wto 10 Paź, 2006 11:24
|