 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czarnobylski
Porucznik



Posty: 719 Pochwał: 1 Skąd: 53°02' N 18°37' E
|
|
|
Elżbieta Zawacka - Wielka Polka z Torunia
Kobieta, że aż strach
Bezczelnie podawała się za Niemkę albo kryła się w tendrze parowozu, przekradała się przez ośnieżone przełęcze Pirenejów i skakała w nocy ze spadochronem. Kurierka AK Elżbieta Zawacka ma dziś 99 lat.
Nawet sam Jan Nowak-Jeziorański nazywał ją "postacią legendarną". Przez pół wieku w Polsce o niej nie mówiono. Teraz to nadrabiamy: Elżbieta jest jedną z bohaterek książki "11 dzielnych ludzi", którą z okazji Święta Niepodległości wydało Narodowe Centrum Kultury. I jedyną z tej jedenastki, która żyje do dziś.
Mieszka w bloku przy ul. Gagarina w Toruniu. Kiedy ktoś ją odwiedza, podchodzi do niego wyprostowana, zdecydowanym krokiem. Jest przecież jedną z dwóch kobiet w całej historii Polski, którym nadano stopień generała.
Zresztą przez całe życie uwielbiała dowodzić. Jej koledzy cichociemni wspominali, że w czasie wojny była fajną panną, ale strasznie ostrą. Gdy w 1943 r. przedarła się przez okupowaną Europę do Londynu, to zarzuciła kolegów z biura łączności z krajem taką ilością roboty, że prawie wpadali w rozpacz. – Ona do dzisiaj ma niesamowity dar zmuszania ludzi do pracy – śmieje się córka jej kuzyna, Dorota Zawacka-Wakarecy. – Nawet znanym profesorom potrafi porozdzielać prace, które powinni wykonać dla Fundacji Archiwum Pomorskie AK... Trudno jej odmówić, a poza tym nie istnieje dla niej pojęcie, że coś jest niemożliwe do wykonania – dodaje.
Jej biała sukienka
Przed wojną ta rodowita torunianka, rocznik 1909, zdążyła skończyć matematykę. Została nauczycielką w Tarnowskich Górach. Na studiach zafascynowała ją też organizacja o nazwie Przysposobienie Wojskowe Kobiet. Zachwyciła się letnimi obozami PWK nad jeziorami i w górach, wspólnym śpiewaniem przy ogniskach. I wspólną służbą dla Polski. To sformułowanie może wydaje się komuś wyświechtane, ale ona poświęciła Polsce całe życie.
Została instruktorką PWK. A kiedy wybuchła wojna, rzuciła się w podziemną działalność. W 1940 r. zadzwonił jej telefon. – Biała sukienka jest już gotowa! – powiedział kobiecy głos w słuchawce. To było hasło. Oznaczało, że Elżbieta została kurierką Komendy Głównej polskiego państwa podziemnego. Miała niebieskie oczy, jasne włosy i od dziecka perfekcyjnie władała niemieckim, więc na bezczelnego wchodziła do przedziałów "tylko dla Niemców". Z Polski ponad 100 razy wywoziła pocztę, a z powrotem przywoziła walizki z dolarami.
Nosiła pseudonim "Zo". Szło jej świetnie. Aż do maja 1942 roku. Przeżyła wtedy osobisty dramat.
Klara w obozie
Wracała wtedy z misji kurierskiej, taszcząc walizkę z dolarami. Wysiadła na dworcu w Sosnowcu i poszła do swojej młodszej siostry Klary. Sama wciągnęła Klarę do siatki kurierskiej. Teraz jednak zastała zamknięte drzwi.
Zastukała więc do mieszkania naprzeciwko. Na widok Eli sąsiadka z przerażoną miną próbowała zatrzasnąć drzwi. Większość kobiet i mężczyzn w takiej chwili by zbaraniała. A Elżbieta po prostu włożyła nogę w szparę. – Uciekaj, gestapo! – syknęła sąsiadka.
Ela wypadła więc na ulicę. Okazało się, że gestapowcy zabrali jej siostrę, a w mieszkaniu obok czekali jeszcze na osoby, które będą o Klarę pytać. Odezwało się to niesamowite wojenne szczęście Eli, bo chwilę wcześniej gestapowcy... wyszli na kolację.
Następnego dnia Ela zostawiła walizkę w dworcowej przechowalni. I zaczęła krążyć wokół dworca, ostrzegając idące na pociąg koleżanki o wsypie. I wtedy przyczepili się do niej dwaj szpicle. Może przyszli za którąś z dziewczyn, które ostrzegała "Zo"? Wstrzymywali się z aresztowaniem Eli pewnie tylko w nadziei, że gdzieś ich jeszcze doprowadzi.
Co zrobić w sytuacji, kiedy śmierć prawie namacalnie dyszy człowiekowi w kark? "Zo" podjęła na ulicach Katowic przerażającą grę nerwów z tajniakami. Zdejmowała i wkładała płaszcz w bramach – szli za nią. Wskakiwała w ostatniej chwili do tramwajów – oni też za każdym razem zdążyli uczepić się tylnej platformy.
Wreszcie zrezygnowała z tego szarpania się. Weszła do apteki, w której pracowała jej koleżanka z Armii Krajowej. Zamiast recepty z niewinną miną podała jej jednak kwit bagażowy na walizkę z dolarami... Wsiadła do pociągu. Tajniacy też.
Świtało. Przed Warszawą "Zo" wstała i ruszyła na tył składu. – Ciocia zostawiła w przedziale płaszcz, tak jakby wybierała się tylko do ubikacji. Ale na miejsce nie wróciła, bo z pociągu wyskoczyła – wspomina Dorota Zawacka-Wakarecy.
Podobno konduktor był domyślny: bez słowa przytrzymał jej drzwi. Dziewczyna upadła na żwir i sturlała się do rowu. Zakrwawiona, gubiąc buty, przeskoczyła płot, śmignęła obok dwóch zdziwionych wędkarzy. Drogą szła kobieta w chuście. Ela wręczyła jej złoty pierścionek z akwamaryną, niebiesko-zielonym kamieniem. To był prezent od mamy. W zamian dostała chustę i kawałek chleba.
Wkrótce dotarła bezpiecznie do Warszawy. Jej siostra Klara przeszła przez obóz w Ravensbrück, ale przeżyła wojnę. W Auschwitz zginął jednak ich brat Egon.
Ruda w kapeluszu
Niemcy wkrótce wydali za Elą list gończy. Dziewczyna przemykała się więc po stolicy w kapeluszu i ufarbowana na rudo. – Nawet znajomi mnie nie poznawali – wspominała później.
AK wysłało wtedy Elżbietę do Londynu jako emisariuszkę. Emisariusz to funkcja zaszczytna, ale strasznie ryzykowna. Zwykły żołnierz miał wiedzieć jak najmniej na wypadek wsypy. Jednak emisariusz musiał wiedzieć o podziemiu jak najwięcej, żeby przekazać to polskiemu rządowi w Londynie. Elżbieta wykuła na pamięć setki szczegółowych informacji. Poznała wszystkie drogi kurierskiej łączności z zagranicą. A w końcu ruszyła do Londynu. Wiozła też mikrofilmy, sprytnie schowane w rozkręcanym trzonku klucza do drzwi.
– We Francji schowała się w tendrze parowozu. Czyli w wielkim, otwartym od góry zbiorniku na wodę – mówi Dorota Zawacka-Wakarecy. – Ciocia opowiadała, że leżała tam nad wodą na desce. I że było trudne, żeby wchodząc tam, nie usmarować sobie płaszcza – dodaje.
Przez pirenejskie, ośnieżone przełęcze "Zo" doszła do Andory, a potem do Hiszpanii.
Czy pani generał umie w sobie wyłączyć strach? – pytam jej przyjaciół. Oni jednak kręcą głowami. Okazuje się, że Elżbieta bała się. I że w tym strachu widać było jej kobiecość. Bo bała się innych rzeczy, niż boją się mężczyźni. – Obawiała się na przykład rozszarpania przez psy. W Pirenejach drżała, żeby nie dopadła jej obława z psami – mówią. Ela czuła też lęk na myśl, że w razie wpadki gestapowcy na przesłuchiwaniu mogą szczuć ją psami. – Często się zapomina, ile dziewcząt zostało rozszarpanych przez psy na gestapo – dodaje Anna Rojewska z Fundacji Archiwum Pomorskie AK.
Nocny skok
Z Hiszpanii dotarła do brytyjskiego Gibraltaru. I okrętem do Londynu. Przekazała rządowi m.in. prośbę AK o prawne uregulowanie statusu kobiet żołnierzy. Rząd londyński z oporami, ale jednak to zrobił. Dlatego po powstaniu warszawskim Niemcy nie rozstrzeliwali dziewczyn żołnierzy. Traktowali je jako jeńców wojennych.
W Londynie "Zo" mówiła o potrzebach AK ministrom i gen. Sikorskiemu. Ale generał zamiast
słuchać jej uważnie, przez większość spotkania sam się skarżył, jakie kłody rzucają mu pod nogi przeciwnicy. – Oni nie byli wcale tak zainteresowani tym, co się w Polsce działo. Służyli Polsce, ale kraju nie rozumieli – oceniała Elżbieta po latach w filmie "Miałam ciekawe życie". – Żyli w Londynie prywatnym życiem, mieli swoje kawki, swoje śniadanka, wszystko, a myśmy w Polsce nie mieli nic – wspominała.
Denerwowało ją też to, na czym najlepiej się znała, czyli organizacja pracy w komórce łączności z krajem. Tam tak pogoniła kolegów do pracy, że cały wydział krył się przed nią po kątach. Kazimierz Bilski wspominał ich pierwsze spotkanie: "Blondynka, pełna życia i temperamentu, ubrana bardzo skromnie, prawie nieelegancko. Spojrzała na nas przez okulary i z dużą pewnością siebie powiedziała: »A, to właśnie panowie prowadzą łączność z nami!«. W powiedzeniu tym było coś, czego nie mogliśmy wziąć ani za wyraz radości, ani entuzjazmu. Miało ono po prostu charakter wymówki!" – napisał w książce "Drogi cichociemnych".
Wydajność tej komórki rzeczywiście wzrosła, ale koledzy czasem mieli jej dość. "Mimo stanu wojennego, jaki istniał między nią a nami, darzyliśmy ją wielkim szacunkiem za rozmach, pracowitość i doświadczenie; mniej jednak za jej rady" – wspominał Bilski.
Choć "Zo" wywołała w biurze huragan, Kazimierz Bilski mimo to próbował ją podrywać, np. gdy szli razem na obiad przez piękny park, pełen zakochanych par. "Radykalnie zmieniała temat i wówczas wprawdzie przestawała mówić o służbie i kurierach, lecz za to – wbrew moim oczekiwaniom – poruszała najpoważniejsze zagadnienia, a głównie ulubiony jej temat: o roli Polski w Europie (...). Była przekonana, że naród polski ma tak wiele duchowych wartości, iż powinny mu one dać realną siłę do wytrwania, chociażby znowu znalazł się w niewoli na długie lata. Na owe czasy tego rodzaju rozumowanie wydawało mi się bardzo nierealne" – wspominał Bilski.
– Tak, ciocia opowiadała mi kiedyś o tym. Ona przyjechała tam do pracy, wszystko ją w tym Londynie denerwowało, a tu kolega wyjeżdża z flirtem w tak poważnych okolicznościach... – mówi Dorota Zawacka.
Mimo to z Kazimierzem się zaprzyjaźniła. Kiedy przed powstaniem spotkała go przypadkowo w Warszawie, przegadali ze sobą cztery godziny.
Bo Elżbieta wkrótce wróciła do Polski. Na spadochronie, nocą. Jako jedyna kobieta w elitarnym gronie 316 cichociemnych, których Polskie Siły Zbrojne zrzuciły w czasie wojny nad Polską. Na ziemi czekała na nią drużyna AK. – Oni mnie przyjmują i jak zwykle chcą wziąć w ramiona, i nagle odskakują: kobieta! – wspominała z rozbawieniem pani generał w filmie "Miałam ciekawe życie".
Po powstaniu warszawskim to właśnie ona wysłała z misją do Londynu Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Sama przetarła mu trasę. "Nawet w konspiracji, gdzie panuje anonimowość, »Zo« stała się postacią legendarną" – wspominał "Nowak". – "Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie (...). W czasie rozmowy ani razu nie uśmiechnęła się, nie padło ani jedno słowo natury bardziej osobistej, nic, co nie wiązało się ze służbowym tematem. »Zo« nie miała na to czasu. Dopiero na pożegnanie poczułem ciepły, mocny uścisk dłoni i usłyszałem lekkie westchnienie: Daj Boże, żebyście dotarli! Dała mi na drogę wiele cennych i praktycznych wskazówek, dokładny opis trasy i dojścia do meliny oraz hasło".
Odwrócony stołek
Po wojnie przez rok działała w antykomunistycznej organizacji WiN. UB aresztowało ją w 1951 roku. – Wspomina, że musiała "tylko" siedzieć na nodze odwróconego stołka – mówi Dorota Zawacka. – Znacznie częściej opowiada, jak przygotowywała tam do matury nastoletnie więźniarki polityczne – dodaje.
Na wolność wyszła w 1955 roku. Została profesorem pedagogiki. Specjalizowała się w andragogice, czyli kształceniu dorosłych. Cenili ją zagraniczni uczeni, ale władze uniwersytetu w Toruniu spychały ją na boczny tor.
Nie wyszła za mąż. Całe życie poświęciła pracy. Szkoda jej było czasu nawet na takie prozaiczne zajęcia, jak robienie zakupów. Za drobną opłatą wyręczała ją w tym sąsiadka. Po upadku komunizmu założyła fundację i muzeum poświęcone kobietom żołnierzom. Na objęcie społecznej funkcji prezesa namówiła panią Dorotę, córkę kuzyna. Z niewinną miną przekonywała: "zgódź się, to żadna praca". Potem nieraz telefonowała w sprawie tej "żadnej pracy" nawet o północy. Albo była zdziwiona, że pani Dorota wychodzi do parku z dziećmi, zamiast opracowywać archiwalne dokumenty. – Dzwoniła też z życzeniami dla męża i synów albo z pytaniem: "jak się czujesz". Ale podczas ćwierć wieku naszej przyjaźni ani razu nie zadzwoniła, jeśli potrzebowała czegoś dla siebie – mówi pani Dorota.
W wieku 85 lat opanowała obsługę komputera. – Była zbulwersowana, że jej koleżanki kombatantki nie korzystają z Internetu i że z tego powodu ma z nimi utrudniony kontakt – wspomina pani Dorota.
Pani generał pisze teraz książkę o kobietach – bohaterkach wojny. Spieszy się, żeby zdążyć, póki ma siły. Ale jej przyjaciele widzą, że tych sił ma mniej niż kiedyś. Dlatego od kilku miesięcy proszą dziennikarzy, żeby zrezygnowali z odpytywania pani generał. – Ciocia potrafi się zmobilizować i pewnie by z wami porozmawiała, ale później to spotkanie by odchorowała – mówi Dorota Zawacka.
Choć w marcu skończy sto lat, "Zo" wciąż wymyśla kolejne prace pracowniczkom fundacji. I wciąż nie uznaje słowa "niemożliwe". – My jednocześnie ją kochamy i jej się boimy – mówią z uśmiechem panie z fundacji.
za: http://wiadomosci.onet.pl/1516418,1292,1,kioskart.html
Szanowna Pani Elu, życzę przede wszystkim dużo zdrowia i pogody ducha.
pozdrawiam,
Opis załącznika:
|
 |
Opis załącznika:
Elżbieta Zawacka przed wojną. Autor zdjęcia: reprodukcja Józef Wolny
za: http://wiadomosci.onet.pl/1516418,1292,1,kobieta_ze_az_strach,kioskart.html |
|
 |
_________________ czarnobylski
Nie zabieraj swoich narządów do nieba, tam wiedzą, że potrzebne są one tylko na ziemi
www.krewniacy.pl
Wto 11 Lis, 2008 13:11
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
redbaron
Moderator Kapitan



Posty: 830 Pochwał: 3 Skąd: Toruń
|
|
|
Pani generał ufundowała w Toruniu 10 ławeczek (każda po 1000 zł) z następującą dedykacją
Cytat: |
Tę skromną ławeczkę ufundowała mieszkanka ulicy Gagarina z nadzieją, że inni pójdą w jej ślady
|
Żeby w gazecie nie pisali o tym, to nie wiedziałbym, że to Ona. W czasach, kiedy każdy się na każdym kroku chwali swoimi osiągnięciami, bez względu na to jak marne by one były, jest to dla mnie dowód na wielkość tej Osoby.
Sob 22 Lis, 2008 21:19
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
czarnobylski
Porucznik



Posty: 719 Pochwał: 1 Skąd: 53°02' N 18°37' E
|
|
|
Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu dzisiejszym w Toruniu zmarła
ś.p. Gen. bryg. Prof. dr hab. ELŻBIETA ZAWACKA.
_________________ czarnobylski
Nie zabieraj swoich narządów do nieba, tam wiedzą, że potrzebne są one tylko na ziemi
www.krewniacy.pl
Sob 10 Sty, 2009 13:13
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
czarnobylski
Porucznik



Posty: 719 Pochwał: 1 Skąd: 53°02' N 18°37' E
|
|
|
W Toruniu zmarła po długiej chorobie prof. gen. Elżbieta Zawacka, "Zo" - wybitna działaczka niepodległościowa, jedyna kobieta wśród cichociemnych podczas II wojny światowej - poinformowała Izabela Kuczyńska, jej wieloletnia współpracowniczka.
Elżbieta Zawacka miała 99 lat, 20 marca skończyłaby 100.
Prof. Elżbieta Zawacka była drugą - po Marii Wittek - kobietą w polskiej armii ze stopniem generała. 13 czerwca 2006 r. w Ratuszu Staromiejskim odebrała akt nadania przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego stopnia generała brygady.
Urodziła się 19 marca 1909 r. w Toruniu. Studiowała matematykę na Uniwersytecie Poznańskim. Po ukończeniu studiów pracowała jako nauczycielka. W 1930 r. zaangażowała się w działalność Przysposobienia Wojskowego Kobiet, będąc najpierw instruktorką, a później komendantką w Regionie Śląskim.
We wrześniu 1939 r. była żołnierzem Kobiecego Batalionu Pomocniczej Służby Kobiet, walczyła w obronie Lwowa. Później pod pseudonimem "Zelma" działała w konspiracji na Śląsku - w Służbie Zwycięstwu Polski i Związku Walki Zbrojnej.
Po koniec 1940 r. Zawacka została przeniesiona do Warszawy w charakterze kurierki. Działając pod pseudonimem "Zo", stała się prawdziwą legendą Armii Krajowej. Przeszło sto razy przekraczała granice, przenosząc na Zachód wiadomości i meldunki.
Jej najsłynniejsza misja, trwająca od lutego do maja 1943 r., wiodła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W Londynie zdała gen. Władysławowi Sikorskiemu relację z sytuacji w okupowanym kraju.
"Zo" do Polski wróciła w nocy z 9 na 10 września 1943 r. samolotem i lądowała na spadochronie, zyskując sławę jedynej cichociemnej.
W czasie konspiracyjnej pracy "Zo" wielokrotnie unikała aresztowania. M. in. pod Warszawą wyskoczyła w biegu z pociągu, aby nie dać się złapać gestapowcom, którzy śledzili ją od Krakowa.
Zawacka zajmowała się też szkoleniem kurierów. Była zastępcą szefa "Zagrody" - Działu Łączności Zagranicznej Oddziału V Sztabu Komendy Głównej Armii Krajowej. W czasie powstania pracowała w szefostwie Wojskowej Służby Kobiet KG AK.
Konspiracyjną działalność prowadziła również po upadku powstania warszawskiego. Z Krakowa kierowała szlakami zachodnimi, prowadzącymi do bazy w Szwajcarii.
- Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie. Jej oddanie służbie graniczyło z fanatyzmem - wspominał Zawacką po latach Jan Nowak Jeziorański.
Po zakończeniu wojny ukończyła studium pedagogiki społecznej. W latach 1946-48 była inspektorką w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, a później była nauczycielką w Łodzi, Toruniu i Olsztynie.
W 1951 r. została fałszywie oskarżona o szpiegostwo i skazana na 10 lat więzienia, ale wyszła na wolność w 1955 r.
Później Zawacka powróciła do pracy w szkole w Sierpcu i Toruniu. Po uzyskaniu w 1965 r. doktoratu nauk humanistycznych pracowała jako adiunkt, a od habilitacji w 1972 r. - jako docent andragoniki Uniwersytetu Gdańskiego.
W 1975 r. wróciła do rodzinnego Torunia, gdzie podjęła pracę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika jako kierownik Zakładu Andragoniki. Na uczelni pracowała do czasu likwidacji zakładu w 1978 r. W 1995 r. została profesorem nauk humanistycznych.
W latach osiemdziesiątych związała się ze środowiskiem "Solidarności", zakładając koło kombatantów AK przy Komisji Krajowej. Działała w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim i współtworzyła Światowy Związek Żołnierzy AK.
Od lat sześćdziesiątych gromadziła materiały do dziejów Armii Krajowej. W 1990 r. doprowadziła do powołania Fundacji Archiwum Pomorskie Armii Krajowej w Toruniu. Fundacja gromadzi dokumenty i relacje, a także organizuje konferencje, zjazdy naukowe i wydaje publikacje dokumentujące udział Pomorza w walce o niepodległość oraz dzieje wojennej służby kobiet.
Zawacka została odznaczona Krzyżem Virtuti Militari i pięciokrotnie Krzyżem Walecznych. W 1995 r. otrzymała Order Orła Białego. W 2006 r. - została mianowana generałem brygady (od 1944 r. była majorem, od 1990 r. - podpułkownikiem, a od 1996 r. - pułkownikiem). Od 1992 r. jest honorowym obywatelem Torunia.
za: http://wiadomosci.onet.pl/1894652,11,item.html
_________________ czarnobylski
Nie zabieraj swoich narządów do nieba, tam wiedzą, że potrzebne są one tylko na ziemi
www.krewniacy.pl
Sob 10 Sty, 2009 16:29
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
fapak
Szeregowiec

Posty: 1
|
|
|
zdjęcie Elżbiety Zawackiej
Zdjęcie Elżbiety Zawackiej z okresu międzywojennego zostało bezprawnie skopiowane ze strony książki: Elżbieta Zawacka, "Zelma", "Sulica", "Zo", Toruń 2007 (aut. K. Minczykowska) zamieszczonej na www Fundacji "Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek" w Toruniu (obecnie Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, zob. www.zawacka.pl). Bezprawnie skopiowane na forum oraz przez niejakiego p. Wolnego, przygotowującego reprodukcje (sic) do Gościa Niedzielnego.
Sekretariat
Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej
Wto 10 Lis, 2009 17:48
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
szponiasty
Podpułkownik



Posty: 3160 Pochwał: 2 Archiwum: APwB / OKBZN
|
|
|
Re: zdjęcie Elżbiety Zawackiej
fapak napisał: | Zdjęcie Elżbiety Zawackiej z okresu międzywojennego zostało bezprawnie skopiowane ze strony książki: Elżbieta Zawacka, "Zelma", "Sulica", "Zo", Toruń 2007 (aut. K. Minczykowska) zamieszczonej na www Fundacji "Archiwum i Muzeum Pomorskie AK oraz Wojskowej Służby Polek" w Toruniu (obecnie Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej, zob. www.zawacka.pl). Bezprawnie skopiowane na forum oraz przez niejakiego p. Wolnego, przygotowującego reprodukcje (sic) do Gościa Niedzielnego.
Sekretariat
Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej |
Nie rozumie o co chodzi ? Czy mogę prosić jaśniej ?
Czw 12 Lis, 2009 17:27
|
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz dodawać załączniki w tym forum Możesz ściągać pliki w tym forum
|
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum. Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
|
 |