| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jola
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 15
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dla zainteresowanych tym okresem polecam:

Polacy i Zydzi w Zaborze Sowieckim: stosunki polsko-zydowskie na ziemiach północno-wschodnich II RP pod okupacją sowiecką (1939-1941).
Autor: Marek Wierzbicki.

Nie 25 Sty, 2009 15:02

Powrót do góry
Roman
Kapral

Kapral




Posty: 47
Pochwał: 1
Skąd: Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bielscy i Kowner w historiografii

Icchak Cukierman "Antek": "Nadmiar pamieci" [PWN 2000]
Marek Jan Chodakiewicz: "Żydzi i Polacy 1918-1955" [Fronda 2000]

Nie 25 Sty, 2009 18:19

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Zdarzenia bardziej z południa ale podobne.
cały artykuł pod:

http://tygodnik.onet.pl/35,0,12726,4,artykul.html

Cytat:
Wołyń, rok 1943
Czy mówienie o przyczynach wydarzeń 1943 r. na Wołyniu ma dziś sens? Czyż nie wiemy, co się stało? Tak, wiemy dużo, bo społeczna pamięć funkcjonowała przez minione 60 lat. Zarazem wiemy jednak mało, bo sporo istotnych źródeł jest dostępnych dopiero od kilku lat, one zaś pozwalają na nowo przedstawić wydarzenia. Chodzi nie tylko o fakty, ale również o ich interpretację i przyczyny. Bo odpowiedź na pytanie, co się stało, musi zawierać odpowiedź także na pytanie inne: jak do tego doszło?
Wołyńscy Polacy byli w trudnym położeniu, niemal zupełnie bezbronni. W momencie rozpoczęcia "czystek" stosunek ludności ukraińskiej do polskiej wynosił tam mniej więcej 5:1. Nikt nie był przygotowany na wybuch zorganizowanej przemocy. W pierwszych dniach "czystek", na przełomie marca i kwietnia 1943 r., UPA zabiła około 7 tys. bezbronnych mężczyzn, kobiet i dzieci. Wszyscy świadkowie byli zgodni co do kształtu tych wydarzeń: był to
skoordynowany atak uzbrojonych mężczyzn na pozbawioną przywódców i zdezorganizowaną grupę mniejszościową. Najpierw, podczas radzieckich deportacji, Polacy stracili elity świeckie i księży; potem, podczas niemieckich wywózek na roboty przymusowe, wywieziono wielu młodych mężczyzn. Mimo to ci Polacy, którzy przeżyli pierwsze ataki, znaleźli sposoby, by
bronić się - i mścić. Ukraiński autor Jewhen Swerstiuk tak opisał ich dylemat: "Polacy szukali czegoś neutralnego, ale niczego neutralnego w owym czasie nie było".



...i polska zemsta

Będąc w sytuacji bez wyjścia, Polacy zaczęli nie tylko tworzyć oddziały samoobrony, ale także wstępować do radzieckiej partyzantki. W ten sposób, za sprawą UPA, złamane zostało tabu stworzone przez doświadczenia okupacji radzieckiej 1939-41: bieżąca potrzeba zepchnęła na bok urazy. Pułkownik Brinski, dowódca radzieckiej partyzantki, ciepło wspominał walkę u boku młodego polskiego księdza Mariana z oddziału samoobrony w Hucie Stepańskiej. Choć więc, powołując UPA, OUN-B powstrzymała część swych ludzi przed wstąpieniem do radzieckiej partyzantki, to jej działania pchnęły do niej Polaków: aż 5-7 tys. Polaków zaciągnęło się do radzieckiej partyzantki na Wołyniu w 1943 r., dołączając tym samym do 900-1500 żydowskich bojowników, ocalałych z Holokaustu.

Radzieccy partyzanci umożliwili Polakom pacyfikowanie ukraińskich wsi, uchodzących za kryjówki nacjonalistów. To uczyniło zadanie UPA na Wołyniu trudniejszym i łatwiejszym. Trudniejszym, bo UPA doprowadziła do nawiązania współpracy radziecko-polskiej, której chciała zapobiec. Łatwiejszym, gdyż "czystki" dokonywane na Polakach miały teraz znaczenie zarówno operacyjne, jak i propagandowe w walce UPA przeciw siłom radzieckim. Poza tym Polacy wycofywali się ze wsi do miasteczek i, korzystając także z niemieckiej ochrony, tworzyli tam oddziały samoobrony.

Sprawy przedstawiały się coraz gorzej. W kwietniu 1943 r. Niemcy przeprowadzili pobór około 1200 Polaków jako policjantów, którzy mieli zastąpić ukraińskich dezerterów. Polacy ci działali z pobudek osobistych: chcieli się bronić lub mścić. Teraz to Polacy pomagali niemieckim policjantom przy pacyfikacji ukraińskich wsi. Przed lipcem 1943 r. Niemcom
udało się nawet sformować jeden batalion polskich policjantów, który oddelegowano na wiejskie tereny Wołynia: był to Schutzmannschaftbataillon 202, jedyna polska jednostka tego rodzaju.

To umacniało wśród Ukraińców wrażenie, że Polacy kolaborują z Niemcami przy mordowaniu ukraińskiej ludności. A że pomocnicze oddziały policji niemieckiej nadal w przeważającej mierze składały się z Ukraińców (mimo wiosennych dezercji), Ukraińcy w szeregach niemieckiej policji pacyfikowali wsie polskie, a Polacy w szeregach niemieckiej policji pacyfikowali wsie ukraińskie. Wszyscy działali na rzecz niemieckiej polityki utrzymywania
porządku w terenie i odpierania wypadów sił radzieckich. Niewielu z nich potrafiło oprzeć się pokusie interpretowania swych osobistych doświadczeń w kategoriach narodowych.

Wona nie jest stanem który można w prosty sposób wytłumaczyć.

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pon 26 Sty, 2009 13:40

Powrót do góry
Roman
Kapral

Kapral




Posty: 47
Pochwał: 1
Skąd: Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

„Wszyscy działali na rzecz niemieckiej polityki utrzymywania porządku w terenie i odpierania wypadów sił radzieckich. Niewielu z nich potrafiło oprzeć się pokusie interpretowania swych osobistych doświadczeń w kategoriach narodowych.”
Już starożytni tę metodę znali: Divide et impera

Czystki etniczne. Czy tylko OUN?
Czyszczenie etniczne planowali także przywódcy Narodowych Sił Zbrojnych, a realizacja czystki miała mieć charakter podobny do OUN-owskiego. Tyle, że przebieg wydarzeń wojennych i realia powojenne uniemożliwiły polskim nacjonalistom realizację ich planu. Nad takimi planami pracowano w Oddziale Operacyjnym sztabu Związku Jaszczurczego (później przeformowanego w Narodowe Siły Zbrojne) w czasie trwania okupacji niemieckiej.
Oddział Operacyjny sztabu ZJ opracował zajęcie ziem po Odrę i Nysę z chwilą załamania się Niemiec hitlerowskich. Organizacyjne okręgi zachodnie ZJ miały „z chwilą cofania się Niemców wyniszczyć wszystkie pozostałości poniemieckie, czym spowodować masowy i paniczny odpływ ludności niemieckiej na zachód”.

Pon 26 Sty, 2009 17:53

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Hollywood to po prostu fabryka filmów. Tam nikt zbytnio nie przejmuje sie jak było naprawdę w historii, chodzi tylko i wyłącznie o zarabianie pieniędzy.


Tu nie chodzi tylko o pieniądze. Pokazano jaki ciężki los spotkał Żydów. Chcąc przeżyć, musieli ukrywać się w lasach w prymitywnych warunkach.
To, że dla przeżycia niszczyli innych nie liczyło się. Sporadycznie wspomina się dzisiaj o tych, którzy oddali życie za pomoc udzielaną Żydom.
Czy ktoś wspomina o tym ilu Polaków uśmiercono, gdy ukrywany Żyd, po złapaniu wskazywał domostwo gdzie udzielono mu pomocy?
Żydzi umieją zadbać o siebie. Niedawno w telewizyjnej III, w godzinach nocnych był emitowany film o Żydach którzy przeżyli holokaust. Wyszło na to, że lepiej są oni obecnie traktowani w Niemczech niż w Izraelu.
Na holokauście chcą chyba tylko zbijać kapitał zarówno polityczny jak i finansowy.

Pon 26 Sty, 2009 19:32

Powrót do góry
krisb
Leutnant

Leutnant




Posty: 235
Skąd: Lublin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

zapytam czy w naszej szanownej ojczyźnie nie ma "żadnej komisji, rady etyki"? czy w ogóle coś takiego może byc wyświetlane w kinach?
link zaczerpięty:
http://7dni.wordpress.com/2007/06/30/tewjego-bielskiego-prawdziwa-histora/

Nie 01 Lut, 2009 20:24

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Na początek zacytuję ten artykuł do poczytania:

Cytat:
Tewje Bielski, film “Opór”, “Defiance”, Edward Zwick, Daniel Craig

W Hollywood powstaje superprodukcja o przygodach żydowskiego partyzanta Tewjego Bielskiego. Zagra go odtwórca roli Jamesa Bonda Daniel Craig. Z filmu widzowie nie dowiedzą się jednak, że oddział Bielskiego oprócz tego, że uratował wielu Żydów, jest współodpowiedzialny za śmierć ponad stu Polaków
- Była 4.30, może 5 w nocy. Obudził mnie potężny huk. Długa seria z karabinu maszynowego poszła po chałupie. Kule przebiły na wylot belki i przeleciały nad naszymi łóżkami. Pocisk utkwił w ścianie, kilka centymetrów nad moją głową. Usłyszałem wrzaski - opowiada Wacław Nowicki. 8 maja 1943 roku miał 18 lat. - Zabarykadowaliśmy się w domu, ale napastnicy pobiegli dalej, w stronę centrum Naliboków. To nas uratowało.
Wkrótce Nowiccy, którzy mieszkali na obrzeżach miasteczka, zobaczyli przez okno pierwsze płomienie. Z pobliża dobiegała gęsta kanonada. Do pogrążonych we śnie Naliboków wdarli się sowieccy partyzanci. Około 120 - 150 uzbrojonych ludzi.
- Szli przed siebie, wpadali do chałup. Każdego, kogo napotkali na swojej drodze, zabijali z zimną krwią. Dla nikogo nie było litości - opowiada inny świadek wydarzeń, obecnie 83-letni Wacław Chilicki.

Bolesław Chmara miał wówczas 15 lat: - Wywołali mojego starszego o trzy lata brata na ganek. Wyszedł. Wśród nich była kobieta. Podniosła karabin i trafiła go prosto w pierś. To była rozrywająca kula dum-dum. Wyrwało mu całe ramię. Ona wzruszyła ramionami, odwróciła się na pięcie i poszli dalej. Zrabowali, co się dało, a chałupę puścili z dymem.
Zamordowano wówczas 128 albo 129 osób, głównie mężczyzn i wyrostków. Ale również 10-letnie dziecko i kilka kobiet. Jedna z nich zginęła, broniąc trzech synów. W kilku przypadkach zabito po siedmiu, ośmiu członków jednej rodziny. Część ludzi zginęła w łóżkach, część wyprowadzono na podwórza i rozstrzelano po kilkunastu, w zbiorowych egzekucjach. Od pocisków zapalających zajęło się kilka chałup. Spalono kościelną wieżę, pocztę, remizę. Zrabowano dużą ilość jedzenia, koni, bydła.
- To, co zobaczyliśmy, gdy odeszli partyzanci, przechodziło ludzkie pojęcie. Wypalone budynki. Stosy trupów. Głównie rany postrzałowe, porozbijane głowy, wytrzeszczone w przerażeniu, martwe oczy. Wśród zabitych dojrzałem szkolnego kolegę… - opowiada Wacław Nowicki. - Dla młodego chłopaka, jakim wówczas byłem, to był prawdziwy szok. Nie zapomnę tego widoku do końca życia.
Mieszkańcy Naliboków, którzy przeżyli, nie mają wątpliwości, że w sowieckim oddziale, który dokonał masakry, duża część partyzantów pochodziła z działającego w sąsiedniej Puszczy Nalibockiej żydowskiego oddziału Tewjego Bielskiego. - To Żydzi, którzy przed wojną mieszkali wśród nas, brylowali wśród napastników. Doskonale wiedzieli, kto, gdzie mieszka, kto jest kim - wspomina Nowicki.

Jerozolima na bagnach
Reżyserem filmu, który ma nosić nazwę “Defiance” (”Opór”), jest znany amerykański twórca kina akcji Edward Zwick (”Stan oblężenia”, “Ostatni samuraj”, “Krwawy diament”). Tewjego Bielskiego zagra, obecny odtwórca roli agenta 007, Daniel Craig. Film, który będzie kręcony w Europie Wschodniej i Kanadzie, ma kosztować około 50 mln dolarów. Powinien być ukończony za blisko rok.
O planach Zwicka poinformowała niedawno w entuzjastycznym artykule zatytułowanym “Bond zagra w filmie o polskich partyzantach” “Gazeta Wyborcza”. Na portalu dziennika przeprowadzono nawet ankietę pod hasłem “Czy Daniel Craig jest odpowiedni do roli polskiego bohatera?”.
W firmie Grosvenor Park Productions, która finansuje kręcenie filmu, nikt nie wie o Nalibokach.
- Coś takiego. Pierwsze słyszę. Scenariusz jest jednak sprawą Edwarda Zwicka i jego firmy Bedford Falls Company z Santa Monica. Proszę porozmawiać z nimi - mówi Jonathan McFadden z Grosvenor Park.
Edward Zwick nie chciał jednak rozmawiać. Nie odpowiedział również na przesłanego mu e-maila.
Z informacji przekazanych przez producentów prasie można sobie wyobrazić, w jaki sposób przedstawiona zostanie historia Tewjego Bielskiego. Film ma być poruszającą, epicką opowieścią o odwadze, nadziei i walce ze złem. O szlachetnym człowieku, który w obliczu zagłady postanawia uratować jak największą liczbę ludzi, jednocześnie dzielnie stawiając czoła nazistom i kolaborantom.
Odwzorowany ma zostać obóz, który Tewje Bielski założył na otoczonej bagnami wyspie, położonej w dzikich ostępach Puszczy Nalibockiej. W osadzie, nazywanej przez jej mieszkańców Jerozolimą, działały podobno zakłady rzemieślnicze, szpital, a nawet bożnica.
- Bardzo się cieszę, że powstaje ten film. Niestety, postać Tewjego Bielskiego, choć w pełni na to zasługuje, nie jest specjalnie znana na świecie. Ponieważ kino ma wyjątkową moc oddziaływania, mam nadzieję, że dzięki temu filmowi sytuacja się zmieni - mówi znana badaczka Holokaustu prof. Nechama Tec. To właśnie na podstawie jej książki (”Defiance? The Bielski Partisans”, Nowy Jork 1993) powstał scenariusz filmu.

Pod sowieckim dowództwem
Dlaczego doszło do masakry w Nalibokach? Konflikt pomiędzy polskimi mieszkańcami i ich żydowskimi sąsiadami - bo to właśnie miejscowi Żydzi w dużej mierze weszli w skład oddziału Bielskiego - narastał od dawna. Naliboki były małą miejscowością, położoną w Puszczy Nalibockiej, w województwie nowogródzkim. Głównie drewniana, kresowa zabudowa. Kościół, bożnica i kilka murowanych budynków urzędowych. Zamieszkiwało je około trzech tysięcy ludzi, w tym kilkuset Żydów.
- Żyliśmy w pokoju. Nie wchodziliśmy sobie w drogę. W pewnym momencie prowadzona była jedynie kampania, aby nie kupować w żydowskich sklepach, tylko w chrześcijańskich - wspomina Wacław Chilicki. Działalność niewielkiej grupki miejscowych narodowców ograniczała się do napisania w nocy kredą na płocie “Żydzi precz!”. - Nie było jednak mowy o żadnej przemocy, o tym, żeby ktoś kogoś upokarzał - dodaje Chilicki.
Pierwszy poważny zgrzyt nastąpił we wrześniu 1939 roku. Miejscowi Żydzi entuzjastycznie witali wkraczających Sowietów. Potem przyszedł luty 1940 roku. Zaczęły się masowe deportacje Polaków w głąb Związku Sowieckiego. - Żydzi chodzili razem z NKWD i wskazywali im najznaczniejszych Polaków. Ten był policjantem, ten pracował w urzędzie, ten był oficerem KOP, a ten służył w Legionach. Ruscy pakowali ich z całymi rodzinami na furmanki i wywozili w nieznane - opowiada Wacław Nowicki.
Zresztą większość Żydów wkrótce się rozczarowała nową władzą. Podczas kampanii wymierzonej w wolny handel Sowieci likwidowali wszelkie małe sklepiki i inne należące do Żydów interesy. Niemniej jednak, w pamięci większości Polaków utrwalił się obraz Żyda-kolaboranta, z czerwoną opaską na ramieniu i z sowieckim karabinem przewieszonym przez plecy.
Sytuację zmienił wybuch nowej wojny. Gdy w Nalibokach pojawili się Niemcy, duża część Żydów uciekła do puszczy. Właśnie tam na przełomie 1941 i 1942 roku zaczął formować się oddział Tewjego Bielskiego - byłego kaprala WP - i jego trzech braci pochodzących z jednej z pobliskich miejscowości. Oddział, który początkowo liczył 40 ludzi, szybko urósł do kilkuset. W większości kobiet i dzieci, które uciekały pod opiekę żydowskich partyzantów z okolicznych gett.
- Po przejściu frontu na tyłach pędzących do przodu dywizji pancernych Wehrmachtu, została masa sowieckich żołnierzy. Wielu z nich łączyło się w oddziały partyzanckie. Puszcza Nalibocka znajdowała się pod ich całkowitą kontrolą. Tewje Bielski szybko się z Sowietami porozumiał, wszedł pod ich komendę. Miał się czym wkupić: kobietami, których krasnoarmiejcy byli pozbawieni - mówi historyk, który badał zbrodnię w Nalibokach, Leszek Żebrowski. - W masakrze brali udział zarówno ludzie Bielskiego, jak i Sowieci.

Pomiędzy bandytyzmem i antysemityzmem
Od tego czasu stosunki na linii ludzie Bielskiego - mieszkańcy Naliboków zaczęły się coraz brdziej zaostrzać.
- To była banda zwyrodniałych bandytów, a nie żadni partyzanci. Ich głównym zajęciem były grabieże i mordy. Bardzo często dopuszczali się również gwałtów. Zgwałcili jedną z moich sąsiadek. Ojcu, któremu pod pistoletem kazali na to patrzeć, powiedzieli: “Nie martwcie się, po wojnie przyjdziemy i się ożenimy”. Brata mojego ojca chrzestnego Antoniego Korżenkę zastrzelili podczas napadu, jak nie chciał oddać im swoich koni - opowiada Wacław Nowicki.
Aby bronić się przed rekwizycjami i napadami, Polacy założyli samoobronę, która jednocześnie była przykrywką dla lokalnego oddziału Armii Krajowej. - Byliśmy doskonale uzbrojeni. Kilkadziesiąt karabinów, kilka rkm, dwa ckm, moździerz. Oni nie tylko chcieli zemsty za to, że nie chcieliśmy się im podporządkować. Chcieli położyć łapy na naszej broni - opowiada Wacław Chilicki.
Wersja żydowska jest diametralnie inna. To polscy antysemici prowokowali konflikt, atakując oddzielających się od grupy Żydów.
Sulia Wolozhinska Rubin, której mąż brał udział w rzezi w Nalibokach, wspominała: “Nieopodal (dworzeckiego) getta znajdowała się wioska. Żydzi musieli przez nią przechodzić po drodze do lasu, a partyzanci (sowieccy) w drodze z lasu. Ci wieśniacy ostrzegali biciem w dzwony i waleniem w miedziane garnki o przemarszu takich osób, aby ostrzec pobliskie wioski. Chłopi wybiegali z siekierami, sierpami - czymkolwiek, co może służyć do zabijania - i rżnęli każdego, a potem rozdzielali między siebie cokolwiek ci nieszczęśliwcy mieli”. (”Against the Tide? The Story of an Unknown Partisan”, Jerozolima 1980).
W nakręconym później filmie dokumentalnym dodała, że polscy chłopi… ukrzyżowali na drzewie ojca jej męża, co się miało stać bezpośrednią przyczyną dokonania masakry (”The Bielsky Brothers? The Unkown Partisans”, Soma Productions, 1993).
- Stek bzdur! - kwitują wspomnienia pani Rubin polscy świadkowie tamtych wydarzeń.
- Czy partyzanci Bielskiego brali od ludzi jedzenie? Brali. Tak samo jak brała AK i wszystkie inne partyzantki na świecie. To było wojsko i oni musieli jeść, musieli jakoś żyć. Naturalnym źródłem zaopatrzenia jest w takiej sytuacji lokalna ludność. Oni myśleli w taki sposób: chodzimy z bronią po lasach, narażamy życie, bijemy się, a tu chłop leży z babą na piecu, palcem nie ruszy i jeszcze nie chce się podzielić żarciem - tłumaczy Marian Turski, historyk i dziennikarz “Polityki”, który kilka lat temu opisał okupacyjne dzieje Bielskiego.
Leszek Żebrowski podkreśla jednak, że żydowscy partyzanci byli podczas swoich akcji ekspropriacyjnych wyjątkowo brutalni. W jednym z raportów z Puszczy Nalibockiej Delegatura Rządu na Kraj informowała: “Ludność miejscowa jest zmęczona i znękana ciągłymi rekwizycjami, a często i rabunkiem odzieży, żywności i inwentarza. Najbardziej się dają we znaki, zwłaszcza w odniesieniu do ludności polskiej, tzw. oddziały rodzinne (siemiejnyje), składające się wyłącznie z Żydów i Żydówek w sile dwóch batalionów”. (AAN, 202/III-193, k. 131)

Walka o przeżycie
Sprawa trudnego sąsiedztwa partyzantów Bielskiego i ludności Naliboków wpisuje się w szerszy problem - na Zachodzie do dziś otoczony zmową milczenia - jakim były różne aspekty aktywności żydowskich partyzantów działających na terenie okupowanej Polski.
- Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Człowiek ucieka z transportu czy getta. Znajduje się w całkowicie obcym środowisku. Często, pomimo że całe życie mieszkał w Polsce, nie zna języka. Jest poza nawiasem prawa, jest ścigany. Do tego dochodzi demoralizacja wojną, okrucieństwami, których był świadkiem. Dla niego najważniejsze jest, żeby przeżyć. Tylko to się liczy - tłumaczy historyk z IPN Piotr Gontarczyk.
Żydowskie grupy nie przebierały więc w środkach, kiedy trzeba było pozyskać jedzenie. Dochodziło do rabunków, morderstw, gwałtów. Oddziały te w naturalny sposób ciążyły ku Sowietom, co jeszcze pogłębiało łatwość patologicznych zachowań.
- Większość bitew, w których brały udział żydowskie oddziały, była całkowicie wyssana z palca. 90 proc. akcji, które potem w literaturze przedmiotu zostały opisane jako boje z Niemcami, było w rzeczywistości napaściami na ludność cywilną - podkreśla Gontarczyk. Nie inaczej było z Nalibokami. W sowieckim meldunku z 10 maja 1943 r. masakrę w tej miejscowości przedstawiono jako rozbicie silnego niemieckiego garnizonu.
Dla Żydów legenda żydowskiej partyzantki stawiającej z bronią w ręku czoła nazistom jest jednak wyjątkowo ważna_. Jest elementem ich historycznej tożsamości i powodem do dumy.
- Panuje powszechne przekonanie, że Żydzi zachowywali się biernie, jak owce prowadzone na rzeź. Że nie stawiali oporu. Tymczasem partyzanci, na czele z oddziałem Tewjego Bielskiego, są wspaniałym przykładem, że tak nie było. Że byli Żydzi, którzy działali, którzy walczyli i ratowali swoich współbraci - mówi Nechama Tec. - Pamiętam, jak rozmawiałam z Tewjem dwa tygodnie przed jego śmiercią. Zapytałam: dlaczego zdecydowałeś się na ten heroiczny czyn? - Widziałem, co robią Niemcy - odparł. Chciałem być inny. Zamiast zabijać, chciałem ratować. Nie walczyłem z Niemcami, to prawda. Bo uważałem, że jeden uratowany Żyd jest ważniejszy niż 10 zabitych Niemców…
Podobnego zdania o Bielskim jest Israel Gutman, profesor z jerozolimskiego instytutu Yad Vashem. - Bielski to żydowski bohater. Takich jak on było naprawdę niewielu. Ludzi, którzy z bronią w ręku wystąpili przeciwko nazistom. Proszę zrozumieć, jak wielkie znaczenie ma dla nas ta postać. Musimy rozliczać go z efektów działań. Najważniejsze jest to, że uratował 1200 ludzi.

Nie ma miejsca na szarość
Problem w tym, że dla jednych efektem działań Bielskiego jest 1,2 tysiąca uratowanych, dla innych 130 zamordowanych. Zresztą, jeżeli chodzi o postępowanie z Żydami, Bielski również nie jest postacią jednoznaczną. Z relacji ludzi, którzy przewinęli się przez jego obóz wynika, że swoim oddziałem zarządzał wyjątkowo twardą ręką.
Od przybyłych do puszczy uciekinierów pobierał haracz, z najładniejszych kobiet stworzył prawdziwy harem. Sytuacja materialna mieszkających w jego obozie Żydów była bardzo zła, ale on sam otaczał się luksusem. Znane są także przypadki eliminowania niewygodnych lub zagrażających jego niepodzielnej władzy podwładnych.
- Tak, to był dzierżymorda. Apodyktyczny, zadufany w sobie facet. Działał jednak w warunkach wojennych. Był człowiekiem swoich czasów i przez pryzmat tamtych, a nie dziesiejszych realiów, powinien być oceniany. Określiłbym go jako skrzyżowanie Kmicica, Hubala i… Ognia. Ten ostatni również stosował drastyczne metody, a przez tych samych ludzi, którzy potępiają dziś Bielskiego, jest oceniany bardzo pozytywnie - tłumaczy Marian Turski.

Kim więc był Bielski: bohaterem czy zbrodniarzem?
- Zwykłym człowiekiem. Poza tym jedno nie wyklucza drugiego - mówi pracujący w Waszyngtonie historyk Marek Chodakiewicz, autor monografii “Żydzi i Polacy 1918 - 1955. Współistnienie - Zagłada - Komunizm”. - Bardzo często tak jest, że gdy chodzi o dramatyczne wydarzenia czy postaci, które odegrały w nich jakąś ważną rolę, ich oceny w zależności od tego, kto je formuje, są diametralnie różne. Podstawowym błędem jest to, że ludzie oceniający Tewjego Bielskiego, najczęściej patrzą na niego tylko przez pryzmat źródeł pochodzących od jednej strony konfliktu.
Zdaniem Chodakiewicza zjawisko to jest charakterystyczne szczególnie w przypadku zachodniej historiografii Holokaustu:
- Ona musi być czarno-biała. Nie ma w niej miejsca na szarości. Pamiętam, jakie było oburzenie, gdy Polański pokazał w “Pianiście” żydowskich policjantów z getta. Żydzi z czasów wojny, występujący w kulturze masowej, po prostu muszą być kryształowo czystymi postaciami. W rzeczywistości takie podejście ich odczłowiecza. Właśnie dlatego myślę, że film o Tewjem Bielskim będzie kiepski. Nie poznamy z niego prawdy o tym człowieku. Nie dowiemy się, że, jak każdy z nas, był postacią wielowymiarową.

Epilog
Sprawcy rzezi w Nalibokach nigdy nie zostali ukarani. W marcu 2001 roku na wniosek kanadyjskiej Polonii śledztwo w tej sprawie wszczął IPN.
- Zbadaliśmy wszystkie dostępne dokumenty, przesłuchaliśmy około 70 świadków. Na tyle, na ile było można, zrekonstruowaliśmy przebieg zdarzeń. Przewiduję, że śledztwo zostanie zamknięte pod koniec tego roku, najdalej w pierwszym kwartale przyszłego - mówi prokurator Anna Gałkiewicz, która prowadzi sprawę.
Śledztwo zostanie zapewne umorzone ze względu na to, że większość sprawców prawdopodobnie już nie żyje.
Na ławie oskarżonych zasiadł natomiast w komunistycznej Polsce Eugeniusz Klimowicz, oficer AK i dowódca miejscowej samoobrony. Ponieważ podczas masakry w Nalibokach broniącym się rozpaczliwie Polakom udało się zastrzelić kilku napastników, został on oskarżony przez komunistyczną prokuraturę o “zamordowanie radzieckich partyzantów”. Jako zbrodniarza faszystowsko-hitlerowskiego skazano go w 1951 roku na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. Wyrok został uchylony w 1957 roku.
Tewje Bielski zaraz po wojnie wyjechał do Palestyny. Tam w 1948 roku walczył z Arabami o niepodległość Izraela. Szybko jednak przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie do końca życia pracował jako taksówkarz na Brooklynie. Zmarł niemal zupełnie zapomniany w tamtejszym szpitalu Brookdale, w 1987 roku. Miał 81 lat.
Mieszkańców Naliboków, którym udało się przeżyć sowiecką pacyfikację, wkrótce dotknęła kolejna tragedia. 6 sierpnia 1943 roku do miasteczka wkroczyły niemieckie oddziały prowadzące w Puszczy Nalibockiej operację antypartyzancką pod kryptonimem “Hermann”. Ludność została wymordowana lub wywieziona na roboty do Rzeszy, a wszystkie - ocalałe po pierwszej pacyfikacji - zabudowania spalone i zrównane z ziemią. Takie były losy wielu polskich kresowych miasteczek w XX wieku… ¦
Piotr Zychowicz

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Nie 01 Lut, 2009 21:27

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:

Szli przed siebie, wpadali do chałup. Każdego, kogo napotkali na swojej drodze, zabijali z zimną krwią. Dla nikogo nie było litości” - opowiada inny świadek wydarzeń, obecnie 83-letni Wacław Chilicki.

W Nalibokach zginęło 128 ludzi ( w tym podrostki), w tym trzy kobiety i jedno dziecko. Jedna z kobiet, kiedy zabrali jej trzech synów powiedziała do napastników: To i mnie zastrzelcie, więc dołączyli ją do grupy. Jak widać te całe rodziny składały się głównie z mężczyzn. Więc jeśli to nie było "różowe miasteczko" możemy spokojnie zarzucić że świadek mija się z prawdą, albo więcej mówi niż widział.
Problem w tym, że im dalej od wydarzeń tym więcej "świadków".

Cytat:
„To Żydzi, którzy przed wojną mieszkali wśród nas, brylowali wśród napastników. Doskonale wiedzieli, kto, gdzie mieszka, kto jest kim” - wspomina Nowicki.
....„To była banda zwyrodniałych bandytów, a nie żadni partyzanci. Ich głównym zajęciem były grabieże i mordy. Bardzo często dopuszczali się również gwałtów. Zgwałcili jedną z moich sąsiadek. Ojcu, któremu pod pistoletem kazali na to patrzeć, powiedzieli: “Nie martwcie się, po wojnie przyjdziemy i się ożenimy”. Brata mojego ojca chrzestnego Antoniego Korżenkę zastrzelili podczas napadu, jak nie chciał oddać im swoich koni” - opowiada dalej Wacław Nowicki.

Powiedział to 18-latek, który siedział zamknięty w chacie na obrzeżach i dzięki temu uniknął śmierci. Kiedy on widział, że to Żydzi? Była 4.30 w nocy, miał noktowizor?
Rozstrzeliwali wszystkich mężczyzn i podrostków, jakim cudem przeżył jego ojciec "trzymany pod lufą"? Chyba, że opisuje inne wydarzenie, a autor sprytnie wkleił to w tekst, aby wyglądało jak z Naliboków.
Cytat:

Mieszkańcy Naliboków, którzy przeżyli, nie mają wątpliwości, że w sowieckim oddziale, który dokonał masakry, duża część partyzantów pochodziła z działającego w sąsiedniej Puszczy Nalibockiej żydowskiego oddziału Tewje Bielskiego.

IPN jest (jak możńa sądzić z przecieków) troche innego zdania. Kilku świadków twierdzi, że to byli od Bielskiego, ale nie potrafi powiedzieć dlaczego tak uważa. Czyli nie znali ich, jedyne co mogli powiedzieć to że byli to Żydzi. A tacy byli także w sowieckich oddziałach, oprócz Zorina i Bielskiego. Do tego kilka mniejszych grup. Obóz Bielskiego był wtedy 100 km dalej, to co najmniej dwa dni marszu.
Raport sowiecki nie wymienia ani Bielskiego, ani udziału jego ludzi. A są inne raporty n/t starć z AK, które wymieniają ludzi Bielskiego.

Podobne pacyfikacje przeprowadzało AK, choć zabijano wtedy kilkunastu ludzi maksymalnie. I obie strony mówiły o konfidentach i członkach band. Prawda jak zwykle pewnie pośrodku.
Póki co jedynym faktem jest masakra Nalibok i udział sowieckich oddziałów w niej.

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Nie 01 Lut, 2009 21:44

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Wkręcił mnie ten temat trochę i szukałem informacji. Rodzina Bielskich mieszkała w Stankiewiczach. W filmie pokazano scenę mordu ojca Bielskich w Stankiewiczach a ja znalazłem info że został zabity w Nowogródzkim gettcie.
Tuvia służył w WP od 1927-29 do rangi kaprala, ciekawi mnie czy został zmobilizowany. Nie wiem czy byłby zdolny do mordu na Polakach (bo kolaborantów to nawet nasi brali w las).
Możliwe jest bardziej to że w pacyfikacji brał udział Zorin. Czytałem gdzieś że ten białoruski policmajster zobaczył partyzantów przypuszczających pozorowany atak który odbył się w innym terminie niż planowany i wypalił do nich i w tym momencie rozpętało się piekło.
Tuvia (nie wiem czy dobrze tłumaczę) należał do Ruchu Młodzieży Syjonistycznej, w ruchu obowiązywała zasada aby starsi postępowali moralnie i byli wzorem dla młodszych, ruch uczył mieszkania w obozach (również wspólnego ich budowania co widać na filmie o tym że Zorin był w ruchu nic nie znalazłem). W obozie mieli zbudowany areszt i mieli sąd.
Pamiętajmy że w filmie są sceny w których Polak daje Tuvii pistolet i wódkę oraz wskazuje dom mordercy ich ojca, ten sam Polak później ratuje innych Żydów za co zostaje zostaje powieszony w stodole z tabliczką na ciele na której jest napis w języku polskim "amant Żydów" warto zwrócić uwagę w tym filmie na te sceny.
Za głowę Tuvii wyznaczono nagrodę 100,000 reichsmarek.
Żydzi z obozu Tuvii 1 grudnia 1943 roku brali udział w rozbrajaniu oddziału polskich partyzantów do spółki z Sovietami pod dowództwem Generała Platona (Vasily Yefimovich Chernyshev), nie znalazłem informacji że tych Polaków zabito.
Znalazłem info, że bracia się rozdzielili na dwie grupy, "Ordzhonikidze" pod dowództwem "Zusa" i "Kalinin" pod dowództwem Tuvii.
Bojownicy z obu tych grup podobno twierdzili że zabili 381 wrogich bojowników a stracili 50 ze swoich grup.
Czego jeszcze nikt nie wspomniał po przejęciu terenu, NKWD przesłuchiwała braci którzy zbiegli poza jednym który dołączył do Sowietów. Ciekawostką jest to że w ich grupie był kuzyn Tuvii, Yehuda który był oficerem Wojska Polskiego II RP, był przesłuchiwany przez NKWD i zdołał im czmychnąć "spod noża"!
Trudno mi uwierzyć że były żołnierz II RP i jego kuzyn oficer WP II RP mogli takiego czegoś dokonać. Tuvia wrócił do Polski lecz wyemigrował do Palestyny. Wielu historyków z IPN-u opublikowało artykuły o tym, że Bielscy nie brali udziału w masakrze bo w tym momencie byli daleko od Naliboków na co zwrócił uwagę Maxikasek.
Ciekawostka, Aron Bielski zmienił nazwisko na Bell, co ciekawe Asaela Bielskiego gra aktor Jamie Bell, przypadek ? (bo trochę z twarzy do Arona jest podobny Wink, ale to kolejna szalona teoria Saddamczyka Wink )
Co do oszustwa którego się dopuścił mam swoją teorię. Może jest dziwna ale interesowałem się trochę wydarzeniami na Ukrainie i mordami UPA, od członków rodziny dowiedziałem się że w naszym mieście mieszkają ludzie i ich potomkowie którzy upowcom wskazywali domy Polaków i miejsca gdzie się ukrywali oraz sami w mordach uczestniczyli podając się za Ukraińców aby przeżyć. W moim mieście mieszkał człowiek który dźgnął mojego dziadka bagnetem, razem chodzili do szkoły i siedzieli w ławce, później mijali się w drodze do pracy jednak dziadek mu wybaczy, podał dłoń i nikomu na niego nie doniósł. Dlaczego o tym piszę, a dlatego że pewnie niektórzy z was słyszeli zadnie "Bóg wybacza, Żydzi nigdy". Być może ta Pani (lub ktoś z jej rodziny) brała udział w sytuacji która doprowadziła do śmierci niewinnych ludzi a oszustwo było zemstą Arona ( to zdarzenie o którym pisał forumowicz wcześniej).
Wszystko jest możliwe na wojnie i jak mawiał mój ŚP dziadek wojna nie była jak w "Czterech pancernych" czy kapitanie w Klossie, nie była piękna ani rycerska jak w książkach, rzeki spływały krwią i śmierdziały śmiercią, Polak zabijał Polaka, Żyd zabijał Żyda, brat zabijał brata, istne piekło na ziemi, a fakty przekręcano po wojnie bo komuś tak pasowało na zasadzie oni byli źli a tylko my dobrzy. Trudno wydać wyrok nie znając faktów.

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Sro 04 Lut, 2009 15:07

Powrót do góry
Roman
Kapral

Kapral




Posty: 47
Pochwał: 1
Skąd: Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Żydzi z pomocą Polakom

Znany jest autentyczny przypadek, gdzie Żyd, znany lwowski adwokat uprzedza Polaków przed grożącym im niebezpieczeństwem ze strony GPU, przed grożącymi im procesami, ostrzega przed adwokatami-komunistami, a syn jego, student (rok temu zresztą bardzo dotkliwie pobity przez polskich narodowych studentów), szczerze i na pewno bezinteresownie po prostu wywalcza w związku studentów dla Polaków różne zasiłki, pomoce, czy największą ilość miejsc w domach akademickich.

Tylko nieliczni historycy zagadnieniu pomocy świadczonej Polakom przez Żydów poświęcają uwagę. Co nie znaczy, że pomoc ta nie miała miejsca. Wielu mogłoby sobie na takie pytanie odpowiedzieć samemu, ale utarty stereotyp kresowego Żyda współpracującego z NKWD nie pozwala zaglądać do literatury historycznej, aby na postawione przez siebie pytanie przypadkiem nie znaleźć pozytywnej odpowiedzi. Zresztą o niesieniu pomocy Polakom przez Żydów w pewnych naszych środowiskach mówi i pisze się niechętnie, aby - być może - nie narażać się "prawdziwym Polakom", no bo przecież do niesienia pomocy naszym bliźnim (choć Polaków nie uznających Żyda za bliźniego nie jest znów tak mało) jesteśmy tylko my Polacy, a o Żydach należy mówić tylko źle.
O przypadkach życzliwości wobec Polaków czy polskiego patriotyzmu w środowiskach żydowskich mówią jednak źródła polskie i żydowskie. Na przykład w pierwszych dniach sowieckiej okupacji Bund deklarował, że ojczyzną polskich Żydów jest Polska. Wiele przykładów niesienia pomocy polskim ziemianom przez kresowych Żydów przytoczył Krzysztof Jasiewicz w monografii losów ziemiaństwa na Kresach północno-wschodnich pod okupacją sowiecką. Na przykład Stanisław Falkowski, właściciel majątku Ostrzyca w powiecie pińskim, były prezes Sądu Okręgowego w Pińsku i ostatni prezes Kresowego Związku Ziemian na Polesiu znalazł schronienie we wrześniu 1939 r. u znajomych Żydów w Janowie Poleskim. Marię Rymsza , ziemiankę posiadającą majątki w powiecie lidzkim i nieświeskim, ukryli Żydzi w Klecku.
Kiedy NKWD aresztowało Kazimierza Stankiewicza, współwłaściciela majątku Brzeżenki na Wileńszczyźnie, wówczas 600 Żydów z miasteczka Dukszty napisało petycję, prosząc komisarza NKWD o zwolnienie aresztowanego ziemianina. Prośba została uwzględniona i Stankiewicz wyszedł na wolność. Wiele szczęścia miał również Bohdan Przyłuski, ziemianin z powiatu Święciany. Kiedy zagroziło mu aresztowanie przez NKWD, znajomy Żyd uprzedził go o grożącym mu niebezpieczeństwie. Przyłuski zdołał uciec do Wilna. Inny ziemianin, Kazimierz Jeleński, właściciel majątku Glińczyszki, wiele zawdzięczał znajomemu Żydowi - pachciarzowi z Glińciszek, który dostarczał mu żywności i informacji w czasie rekonwalescencji. Jeleński walczył w czasie kampanii wrześniowej jako ochotnik w 110 pułku ułanów ppłk Jerzego Dąbrowskiego. W czasie walk w Puszczy Augustowskiej został ciężko ranny i umieszczony przez kolegów w Sztabinie. Dzięki pomocy znajomego Żyda Jeleński wyleczył się z ran, potem przedostał się do Grodna, a następnie do Wilna, gdzie odnalazł rodzinę. Podobną pomoc otrzymał ze strony Żydów Konstanty Redułtowski, właściciel majątku Czernichów Górny w powiecie baranowickim, senator RP. Kiedy pobyt w majątku stał się dla niego niebezpieczny, znajomy Żyd-rzeźnik przewiózł go w chłopskim przebraniu wraz z żoną do Baranowicz. Tam wraz z żoną znalazł schronienie w mieszkaniu Żyda Trybuchowskiego, który nie przyjął od Redułtowskich opłaty za pobyt. Żydzi, np. stary Kurchin, proponowali mu bezpłatną pomoc, mięso, chleb, sprzęty kuchenne, uprzedzali go również o niebezpieczeństwach. Kiedy aresztowania Polaków stały się powszechne, ostrzegali, by nie wychodził z domu, a potem aby wyjechał do Wilna. Redułtowski został aresztowany przez NKWD 4.10.1939 r. na dworcu w Baranowiczach, prawdopodobnie podczas próby wyjazdu do Wilna.
Jerzy Dołęga-Kowalewski, właściciel majątku Nahorydowicze w powiecie lidzkim, wspominał, że jego szwagier został zaopatrzony w benzynę przez Żyda z Lidy, dzięki czemu mógł uciec do Wilna. Sąsiad Kowalewskiego nazwiskiem Mackiewicz (właściciel majątku Strzała) uzyskał zwolnienie z więzienia w miasteczku Zdzięcioł na skutek wstawiennictwa miejscowych Żydów. Natomiast jego kuzyna Dmochowskiego z majątku Sielec ukrywali w szpitalu w Lidzie miejscowi Żydzi.
W Podbrodziu, miasteczku położonym ok. 50 km od Wilna, wielu Żydów wspólnie z Polakami dawało wyraz swojemu żalowi na wieść o agresji sowieckiej i pomagało polskim żołnierzom. Np. miejscowy Żyd - właściciel restauracji zabierał poszczególnych żołnierzy z ulicy i żywił ich za darmo w swojej restauracji.
W Nowogródku miejscowi sklepikarze żydowscy życzliwie żegnali płk Boryckiego, który uciekał samochodem do Wilna. Kiedy przejeżdżał przez główną ulicę miasta, miejscowi Żydzi zatrzymywali go, żegnali serdecznie i wrzucali do samochodu artykuły żywnościowe, owoce i napoje.
Jak wspomina Władysław Chudy, w czasie jego pobytu w więzieniu sowieckim w Brześciu nad Bugiem, do jego celi przysłano lekarza-chirurga ze szpitala żydowskiego w Brześciu. Lekarz zajął się chorymi i rannymi bardzo troskliwie. Starał się również udzielać im wszelkiej możliwej pomocy.
Janina Niewiadomska wspominała, że od zsyłki na Syberię jej rodzinę (rodzice byli nauczycielami) uratował znajomy Żyd-aptekarz nazwiskiem Gilbert, który pracował w aparacie sowieckim.
W Berezie Kartuskiej mieszkał Żydowski sklepikarz Alter, który miał dwóch synów: Irszka i Hone. Obydwaj powołani zostali do WP i wzięli udział w kampanii wrześniowej. Hone, który służył w artylerii przeciwlotniczej, został ranny w łopatkę. Po powrocie z wojny opowiadał dzieciom z sąsiedztwa swoje przeżycia i uczył je polskiego patriotyzmu. Często powtarzał sąsiadowi-Polakowi: "pamiętaj Polska będzie, Polska musi być, a ci (skinieniem głowy wskazywał na przechodzących ruskich sołdatów) pójdą sobie tak, jak przyszli."
Owszem, świadectwa tamtej epoki pełne są informacji o antypolskich postawach Żydów, ale jest pewną prawidłowością, że przypadki zachowań negatywnych bardziej rzucają się w oczy, zwłaszcza jeśli obserwatorami są osoby doświadczające represji, strachu, poniżenia. Dobro jest zazwyczaj mniej widoczne, mniej "atrakcyjne", bo uznaje się je za coś normalnego. Coś, co bulwersuje, to odstępstwa od normy i może dlatego w postawach Żydów dostrzegano przede wszystkim zachowania szokujące polskie, a czasami i niepolskie otoczenie. Z drugiej strony, jeśli przypadki propolskich postaw kresowych Żydów zdarzałyby się równie często, jak przypadki postaw życzliwych, to musiałyby znaleźć odzwierciedlenie w źródłach tworzonych niekoniecznie przez osoby represjonowane. Tak się jednak nie stało.

Wielu o pomocy udzielanej Polakom przez Żydów wolałoby nie słyszeć poprzestając na stereotypie Żyda-kolaboranta komuny .

Sro 04 Lut, 2009 17:16

Powrót do góry
Roman
Kapral

Kapral




Posty: 47
Pochwał: 1
Skąd: Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Rekwizycje i rabunki
Wiele, jeśli nie większość partyzanckich rekwizycji w istocie dokonywano przemocą lub też poprzez rabunki. W GG głodowała nie tylko niemal cała ludności miejska - znam to zresztą z autopsji (z Warszawy) - ale również ludność wiejska, ale to głównie ona narażona była na nękające rekwizycje i rabunki. Pamiętać przy tym należy, że wieś równocześnie bezlitośnie łupiona była „z urzędu” – obowiązkowymi dostawami na rzecz okupanta i jego doraźnymi rekwizycjami.
Poza pospolitymi rabusiami, z reguły uzbrojonymi w broń palną - najczęściej podającymi się za „chłopców z lasu” - rekwizycji dokonywały niemal wszystkie partyzantki, zarówno obce (unikam używania w odniesieniu do nich wyświechtanego określenia „bandy”), jak i „swoje”. Jedni czynili to mniej lub bardziej stanowczą perswazją, inni zabierali chłopskie zapasy przemocą, z brutalną bezwzględnością. Na uzyskane dobra wystawiano nawet pokwitowania, czynili to także pospolici bandyci dla uwiarygodnienia, iż są jakoby - „swoi, chłopcy z lasu”.

Przytoczę kilka cytatów z historiografii:

Ukrywający się Żydzi bądź żydowska partyzantka.
(O nich ostatnio najwięcej na forach dyskusyjnych)
Marek Jan Chodakiewicz pisze („Żydzi i Polacy 1918-1955”): „Wielu gospodarzy było gotowych karmić Żydów i innych uciekinierów oraz partyzantów, ale tylko sporadycznie. Żywności było znacznie mniej niż ochotników do jedzenia. Chłopski stosunek do nieproszonych gości był więc prosty i brutalny: >>Podobne to rzeczy, byśmy żywili nie swoich?<<
[…] Gdy wyprawy po jedzenie stały się częstsze, bardziej natarczywe, a w końcu pełne przemocy, chłopi zareagowali równie gwałtownie. Po prostu większość z nich nie miała wystarczających zapasów żywności dla siebie. Z ich punktu widzenia odmowa karmienia obcych była więc walką o przetrwanie. Tym sposobem błahe zadrażnienia przeradzały się w nienawistny konflikt obu stron. Wyczerpawszy chłopską szczodrość, Żydzi musieli uciekać się do drobnych kradzieży. Te prowokowały z polskiej strony pobicia, denuncjacje, a nawet zabójstwa. Żydzi odpowiadali zbliżonymi działaniami: doświadczywszy przemocy w jednym miejscu, nie bawili się w subtelności w następnym gospodarstwie, które odwiedzali.
[…] W okolicach Podosia pod Ostrołęką zbiegowie z gett założyli małą bazę leśną, w której ukrywało się około 30 osób. Zaopatrywano się częściowo drogą kupna a częściowo przez rabunek. Żydom dostarczali żywność również niektórzy mieszkańcy Podosia. Gospodarz >>Aleksander Długozima [...] opowiada, że jeden ze znajomych żandarmów niemieckich ostrzegał go w maju 1944 roku przed pomaganiem Żydom – mówił, że Niemcy przyjdą wybić tych Żydów, a Podosie za pomaganie im ucierpi<<. Długozima ostrzegł ukrywających
się w bazie Żydów i doradzał przenosiny w inne miejsce. Pod koniec maja 1944 roku w nocy oddział kedywu AK zaatakował obozowisko i obrzucił bunkry granatami. Zginęło 12 Żydów. [...] Wciąż nie jest jasne, kto i dlaczego wydał rozkaz o ataku na bazę uciekinierów.
Jednak - przez analogię z innymi wypadkami – okoliczności wskazują, że decyzję podjęto prawdopodobnie ze względu na prośby miejscowej polskiej ludności, która obawiała się niemieckiej pacyfikacji i cierpiała pod wpływem napadów rabunkowych ukrywających się nieszczęśników.”
[…] Dnia 26 listopada 1942 roku doktor Zygmunt Klukowski, działacz Stronnictwa Narodowego ze Szczebrzeszyna, z przerażeniem zanotował w swoim pamiętniku: >>Wśród ‘bandytów’ jest sporo Żydów. Chłopi w obawie przed represjami wyłapują Żydów po wsiach i przywożą do miasta, albo nieraz wprost na miejscu zabijają. W ogóle w stosunku do Żydów zapanowało jakieś dziwne zezwierzęcenie. Jakaś psychoza ogarnęła ludzi, którzy za przykładem Niemców często nie widzą w Żydzie człowieka, lecz uważają go za jakieś szkodliwe zwierzę, które należy tępić wszelkimi sposobami, podobnie jak wściekłe psy, szczury i tak dalej<<.”

Partyzanci sowieccy
MJ Ch: „Tak samo, jak Niemcy, również i bolszewicy dopuszczają się profanacji. W kościele w Niestaniszkach banda bolszewicka wpadła do kościoła podczas nabożeństwa. Modlący się zostali doszczętnie ograbieni, nie wyłączając księdza, którego odciągnięto od ołtarza i dokładnie ograbiono…”

AL./GL:
MJ Ch: „W dniu 18.II44 o godz. 16 weszła do Zakrzówka banda PPR licząca 200 osób. Rabowali po domach, a lepsze obuwie i odzież zdzierali z ludzi na ulicach. Na zapytanie poszkodowanych dlaczego tak robią, odpowiedzieli >>my za was giniemy<<. Z apteki zabrali sporo medykamentów.
Komuniści ponownie napadli na Zakrzówek 24 lutego. Oprócz przeprowadzenia konfiskaty mienia prywatnego, AL-owcy zniszczyli Zarząd Gminy. Zabrali ponadto 10000 złotych z prywatnej apteki. Koszty >>walki<< o władzę >>ludu<< ponieśli ponownie zwykli Polacy.”

Grupa GL Korczyńskiego („Grzegorza”) rozbiła 7.11.1942 r. obóz prac melioracyjnych dla Żydów w Janiszowie. Jej celem, wg powojennej propagandy, miało być ratowanie ok. 500 Żydów, znajdujących się w obozie. Jednak przebieg wypadków wskazuje, że chodziło raczej o poważne korzyści finansowe z akcji i – w dużo mniejszym stopniu – zwiększenie stanu liczebnego oddziału. Po zastrzeleniu komendanta obozu, ukraińskiego volksdeutscha Petera Ignara, który znajdował się w obozie (oprócz niego obozu strzegła tylko policja polska i żydowska), gwardziści zabrali skóry, radio, broń. Największym sukcesem było zdobycie kasy obozowej, w której znajdowało się ok. miliona złotych w gotówce i biżuterii – był to dobytek odebrany więźniom obozu.
Do oddziału „Grzegorza” (im. T.Kościuszki) wcielono prawdopodobnie tylko kilku lub kilkunastu Żydów, niezależnie od tego nieduża grupa zbiegła i ukryła się w okolicznych wsiach i lasach. Większość, nie mając dokąd pójść, odmówiła opuszczenia obozu i niebawem została wymordowana przez Niemców. Historyk Shmuel Krakowski nazwał akcję na Janiszów „przyspieszeniem nadejścia śmierci dla (tamtejszych) Żydów”.
Z polecenia „Lubego”, członka grupy Korczyńskiego, gwardziści: Wojtaszek, Łojek i dwóch innych wyprowadzili z domu gospodarza Niewiadomskiego pięcioosobową rodzinę żydowską, którą obrabowali i zamordowali, odzierając przy tym zwłoki.

NSZ
MJ Ch: „Major >>Radosz<< z NSZ-AK nie był jedynym, który podejrzewał osoby związane z dowództwem Brygady Świętokrzyskiej o współpracę z Niemcami. Podobnie uważał komendant Okręgu Kielce-Radom AK płk. Zientarski (>>Mieczysław<<). W raporcie z 14 listopada 1944 r. >>Mieczysław<< meldował:
2. Działalność NSZ (NSZ-ZJ). Dowódcy kontaktują się i współpracują z Gestapo. Wsypują partie komunistyczne. W terenie podszywają się pod AK, przy czym terroryzują i rabują ludność. Głównym ich zadaniem jest niszczenie PPR AL i oddziałów partyzanckich sowieckich.
W meldunku sytuacyjnym z 2 stycznia 1945 r. płk Zientarski pisał:
4) Działalność NSZ (NSZ-ZJ) bez zmian. Wyraźna współpraca z Niemcami i plaga społeczeństwa na skutek rekwizycji. W dniu 22 XI 1944 r. w czasie marszu Brygady Świętokrzyskiej NSZ przez m. Oleszno Niemcy ściągnęli posterunki. Rannych NSZ Niemcy proponują odstawić do szpitali niemieckich. Notowane są kontakty z gestapo.”

MJ Ch: „Narodowe Siły Zbrojne. ‘Ząb’ przeciw dwu wrogom”:
„Po bitwie z żandarmami partyzanci ‘Zęba’ oddalili się pośpiesznie na południowy zachód. Polacy postanowili skonfiskować żywność w jednej z wiosek ukraińskich – w Piskorowicach nad Sanem. Akcja miała miejsce 1 października 1943 r.. […] We wsi zarekwirowano wiele żywności. W pewnym momencie akcja nabrała cech tragikomedii. Otóż, gdy jeden z partyzantów […] wpadł do chałupy z nastawioną bronią, obecna tam ukraińska kobieta przestraszyła się do tego stopnia, że zrobiła pod siebie.”

Romowie
MJ Ch: „Jak głosi raport podziemia, >>dnia 10.11.43 oddział ‘Wybranieckich’ zlikwidował bandę złodziei-Cyganów w liczbie 5 osób we wsi Mojcza, gmina Dyminy. Cyganie ci stale robili napady rabunkowe<<.”

Rabowali i „zwykli, normalni” ludzie
MJ Ch: „W październiku 1942 roku nauczyciel z Podlasia zanotował w swoim dzienniku: >>W Trzebieszowie w poniedziałek miejscowi chłopi – wartujący w nocy jako straż obywatelska, chroniąca wieś przed napadami bandyckimi – dostali rozkaz od Niemców wyłapania wszystkich Żydów w Trzebieszowie i odstawienie ich do Łukowa. Otoczono całą wieś i zaczęło się polowanie. Wywlekano zewsząd Żydów, łapano ich na polach, łąkach. Zaprowadzono ich następnie przed szkołę, gdzie czasowo mieści się Urząd Gminny i tu trzymano ich przez całą noc. To, czego nie zdążyli rozgrabić, też zwieziono przed budynek szkoły. W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty. Wyznaczone przez gminę podwody dowiozły Żydów do Łukowa. Za każdą z tych podwód musieli nieszczęśni pasażerowie oczywiście sami zapłacić […] po 80 złotych.
A co dalej? Jeszcze grzmią strzały niemieckie, a już nasze hieny czyhają na to, co pozostało po Żydach. Jeszcze trupy Żydów nie ostygły, a już napływają podania o mieszkania, sklepy, warsztaty czy kawałek ziemi pozostałej po Żydach.”

MJ Ch: „[…] 12 lipca 1842 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie, powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu rozstrzeliwania.”

Czw 05 Lut, 2009 1:26

Powrót do góry
czarny olek
Porucznik

Porucznik





Posty: 705
Pochwał: 1
Skąd: obecnie Belfast, poprzednio Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

saddam44 napisał:

Pamiętajmy że w filmie są sceny w których Polak daje Tuvii pistolet i wódkę oraz wskazuje dom mordercy ich ojca, ten sam Polak później ratuje innych Żydów za co zostaje zostaje powieszony w stodole z tabliczką na ciele na której jest napis w języku polskim "amant Żydów" warto zwrócić uwagę w tym filmie na te scene


Białorusin, nie Polak. Jedyny polski akcent w tym filmie, to ten nieszczęsny napis.
Co do twoich wątpliwości, czy Tuvia i jego kuzyn, byli wojskowi, służący w armii II RP, mogliby dopuścić się zbrodni przeciw Polakom, to niestety, ale np. wśród członków UPA też bywali byli żołnierze polskiej armii. I jakoś nie mieli skrupułów. Także nie sposób uznać tego za argument. Jeżeli oczywiście bracia Bielscy mieli cokolwiek wspólnego z masakrą w Nalibokach. Bo na razie wydaje mi się, że najbliżej prawdy jest maxikasek.

Czw 05 Lut, 2009 19:34

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Białorusin, nie Polak. Jedyny polski akcent w tym filmie, to ten nieszczęsny napis.
Co do twoich wątpliwości, czy Tuvia i jego kuzyn, byli wojskowi, służący w armii II RP, mogliby dopuścić się zbrodni przeciw Polakom, to niestety, ale np. wśród członków UPA też bywali byli żołnierze polskiej armii. I jakoś nie mieli skrupułów. Także nie sposób uznać tego za argument. Jeżeli oczywiście bracia Bielscy mieli cokolwiek wspólnego z masakrą w Nalibokach. Bo na razie wydaje mi się, że najbliżej prawdy jest maxikasek

Jak Białorusin to dlaczego napis nie jest w języku białoruskim (cyrylicą, albo łacinką białoruską) tylko polskim ? Czy miało to wskazać że Białorusina powiesili Polacy ?
Dlatego zwróciłem na to uwagę, w filmie może gość szwargoli coś nie po polsku ale na tamtych terenach mówiło się wieloma językami, zastanawia mnie co ta scena miała znaczyć czy był to Polak bo tabliczka była w naszym języku czy powiesili go Polacy ze wsi.
Żołnierz pewnie tak ale oficer oj nie wiem, nie wiem. Coś mi tu nie gra, i nie jest to Mazurek Dąbrowskiego tylko coś w stylu Międzynarodówki zmieszanej z czymś dla mnie niezidentyfikowanym.
Również uważam że Maxikasek najlepiej podsumował zdarzenie.

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pią 06 Lut, 2009 9:10

Powrót do góry
czarny olek
Porucznik

Porucznik





Posty: 705
Pochwał: 1
Skąd: obecnie Belfast, poprzednio Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dla mnie to tylko dowód, że twórcy filmu nie mają kompletnie pojęcia o strukturze narodowościowej obszaru, na którym toczy się akcja filmu. Z resztą nie miałoby to dla nich, jak sądzę żadnego znaczenia. Nie wiem, czemu w filmie pojawił się wspomniany polski napis, czy miał cokolwiek sugerować, trudno coś wywnioskować na ten temat.

Sob 07 Lut, 2009 21:21

Powrót do góry
sm112
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 478
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam.
"Nie wiem, czemu w filmie pojawił się wspomniany polski napis, czy miał cokolwiek sugerować, trudno coś wywnioskować na ten temat."
A to dlatego zeby dac sygnal ze my tez pomagalismy .(tylko sygnal,bo film byl o czym innym) Wink

Sob 07 Lut, 2009 23:06

Powrót do góry
aceton
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 386
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Agora SA, wydawca książki "Odwet. Prawdziwa historia braci Bielskich" Piotra Głuchowskiego i Marcina Kowalskiego, zdecydowała się wycofać to wydanie z dystrybucji.

Planowane jest drugie wydanie, jeżeli autorzy poprawią błędy wytknięte im przez recenzentów książki.

Książka "Odwet" przedstawia historię żydowskiego oddziału partyzanckiego, który działał podczas okupacji niemieckiej na Nowogródczyźnie. Ta sama historia przedstawiona została w filmie "Opór" z Danielem Craigiem w roli głównej, który niedawno wszedł na ekrany polskich kin.

Powodem decyzji o wycofaniu przez Agorę "Odwetu" z dystrybucji są "występujące w książce braki i uchybienia" - jak podała w poniedziałek wydawana przez Agorę "Gazeta Wyborcza", której dziennikarzami są autorzy "Odwetu".

Krytyczna recenzja książki ukazała się 31 stycznia także na łamach "GW". Dr Dariusz Libionka, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, i prof. Monika Adamczyk-Garbowska kierująca Zakładem Kultury i Historii Żydów na UMCS w Lublinie zarzucili autorom "Odwetu", że w swojej pracy otarli się o plagiat książki Nechamy Tec pt. "Defiance", nie wymieniając jej w dodatku w bibliografii.

"Już po kilkunastu stronach lektury zaczęło nam towarzyszyć przemożne uczucie, że już gdzieś wcześniej o tym wszystkim czytaliśmy. Niby inaczej, a jednak bardzo podobnie" - napisali w recenzji Adamczyk-Garbowska i Libionka.

"Sięgnęliśmy zatem po wydanie Defiance i zaczęliśmy porównywać. Okazało się to bardzo łatwe ze względu na niezwykle bogaty i starannie opracowany indeks nazwisk, miejsc i tematów w książce Tec. Po jakimś czasie zaczęło to przypominać grę w okręty, w dodatku niemal wszystkie strzały były trafione: z dużą dozą prawdopodobieństwa można było przewidzieć, że jeśli jakieś wydarzenia związane z konkretnymi nazwiskami czy miejscowościami pojawią się w książce Głuchowskiego i Kowalskiego, będą miały one swój pierwowzór w książce Tec, a w niektórych przypadkach mogliśmy wręcz czytać wybrane fragmenty jednym głosem" - napisali recenzenci.

W poniedziałkowej nocie, która ukazała się na łamach "GW", napisano, że autorzy "Odwetu" zgodzili się z "większością" zarzutów recenzentów i przystąpili do poprawiania książki. Tak przygotowane wydanie II - jeżeli uzyska pozytywna opinię wydawcy na podstawie opinii niezależnych recenzentów - zostanie opublikowane" - zapowiada "GW".

Wto 10 Lut, 2009 22:19

Powrót do góry
borys
Major

Major




Posty: 2109
Pochwał: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
zarzucili autorom "Odwetu", że w swojej pracy otarli się o plagiat książki Nechamy Tec pt. "Defiance", nie wymieniając jej w dodatku w bibliografii.

Autorzy "Odwetu" liczy na to,że książka Tec nie była przetłumaczona na język polski.

_________________
Священная война

Sro 11 Lut, 2009 9:35

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony Poprzedni  1, 2 Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.