| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony 1, 2  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Pacyfikacje wsi i łapanki

Pacyfikacja wsi Wanaty w dniu 28 lutego 1944r

Bezpośrednią przyczyną spalenia wioski i wymordowania jej mieszkańców była potyczka zbrojna, którą partyzanci stoczyli z Niemcami w lesie pod Bączkami 21 lutego 1944 roku, czyli na tydzień wcześniej przed spaleniem wsi.
21 lutego, w godzinach rannych przyjechali Niemcy do Wanat dwoma dużymi samochodami. W czasie kontroli w gospodarstwie Marcina Boratyńskiego, Niemcy zauważyli na śniegu liczne i świeże ślady wiodące do lasu. Niemców było kilkunastu, więc postanowili pójść tropem tych śladów, które były rzeczywiście śladami partyzantów przebywających w Wanatach, aż do momentu przybycia Niemców do wioski. Po usłyszeniu warkotu samochodów niemieckich, partyzanci schronili się w pobliskim lesie i obserwowali wioskę z dala. Kiedy zobaczyli Niemców idących w ich kierunku, zaczęli oddalać się szybko w głąb lasu. W pobliżu wsi Bączki partyzanci otworzyli ogień w stronę Niemców. Zaskoczeni Niemcy ponieśli duże straty w ludziach i sprzęcie. Zginęło wtedy 7 Niemców i 3 było rannych. Partyzanci mieli tylko 1 rannego. Po krótkiej i zwycięskiej akcji partyzanci poszli dalej w las, a Niemcy wzięli furmanki z Bączek i załadowali na nie rannych i zabitych. Następnie okrężną drogą, przez Maciejowice i Sobolew, wrócili do Garwolina.
Nad wsią Wanaty zawisła groźna niewiadoma: co będzie dalej, kogo i kiedy ukarzą Niemcy...? Jednak w ciągu najbliższych dni, nic się nie działo. Panowała złowroga cisza. Niemcy nie pokazywali się we wsi. Tylko część mężczyzn, którzy byli aktywni politycznie lub współdziałali z podziemiem zbrojnym, opuściła wioskę i ukryła się z dala od Wanat.
Po tygodniu tułaczki wrócili do swoich domów. Jednak nadal byli niespokojni o swoje życie.
Większość mieszkańców Wanat nie czuła się zagrożona represjami, ponieważ nie angażowali się politycznie i wywiązywali się w terminie ze wszystkich zobowiązań. Byli pewni, że są niewinni i nic im nie zagraża. Takie myślenie okazało się wkrótce niesłuszne i zwiększyło tylko rozmiar zbrodni.
Niemcy starannie przygotowali się do pacyfikacji Wanat.
Dokumenty archiwalne z Otwocka i Warszawy potwierdzają udział żandarmów, oddziałów specjalnych policji niemieckiej, oddziałów pomocniczej policji ukraińskiej i funkcjonariuszy polskiej policji granatowej z Garwolina, Żelechowa, Sobolewa i Kołbieli w pacyfikacji Wanat. W tej akcji uczestniczyło również część specjalnych oddziałów niemieckich, które sprowadzono poprzedniego dnia na teren powiatu garwolińskiego z Siedlec, Mińska Mazowieckiego, Warszawy i Rembertowa, w związku z mającym się odbyć poborem ludności na roboty do Rzeszy. Niemcy obawiali się ewentualnego oporu ze strony Polaków i dlatego przygotowali się dobrze na wypadek walki zbrojnej. Przypuszcza się, że w akcji pacyfikacyjnej Wanat wzięło udział około 300 dobrze uzbrojonych Niemców.
Dzień zbrodni i ludobójstwa dla mieszkańców Wanat nastąpił 28 lutego 1944 roku.
W tym dniu, już o godzinie 2oo w nocy przyjechali Niemcy samochodami wojskowymi. Zatrzymali się na wschodnim krańcu wsi, od strony nieosłoniętej lasem, odcinając dostęp do wsi sąsiednich. Droga do pobliskiego lasu była przez pewien czas wolna. Tę sytuację wykorzystało kilku mężczyzn i pod osłoną nocy opuścili wioskę.
Byli to między innymi: Aleksander Skoczylas, Marcin i Ryszard Boratyńscy, Józef Wiśniewski, Eugeniusz Górzkowski i Jan Kędzior.
Z możliwości ucieczki mogła skorzystać nawet połowa ludności Wanat, ale tak się nie stało. Największe szanse mieli mieszkańcy tuż przy lesie, bowiem niektóre zabudowania znajdowały się w odległości około 50 m. od ściany lasu. Panujące ciemności ułatwiły jej ucieczkę, jednak większość mieszkańców czuła się niewinna i jej nie próbowała. Nikt wtedy nie przypuszczał, że Niemcy okażą się tacy okrutni. Nawet dla dzieci, kobiet i starców.
Po przyjeździe do Wanat w dniu 28 lutego, otoczyli całą wieś i obstawili posterunkami drogi wylotowe do sąsiednich wsi : Lewikowa, Dąbrowy i Woli Łaskarzewskiej. Posterunki niemieckie legitymowały i zatrzymywały wszystkich, którzy chcieli wydostać się z wioski, nawet nie pozwolono dzieciom pójść do szkoły w Dąbrowie.
Na opuszczenie Wanat pozwolono tylko mieszkańcom powołanym na roboty przymusowe do Rzeszy Niemieckiej, bo właśnie 28 lutego 1944 roku odbywał się pobór w gminie Łaskarzew, z terenu wiejskiego. Karty poboru mieli ludzie bardzo młodzi, toteż rodzicom pozwolono towarzyszyć dzieciom do punktu zbiorczego w Łaskarzewie. Imienne karty na wyjazd do Niemiec miały 4 osoby z Wanat. Po jednej osobie z rodziny Dąbrówków, Paciorków, Trzciałkowskich i Ragusów. Wszystkie te osoby po zakończeniu wojny wróciły szczęśliwe do Polski. Również ci, którzy odwieźli ich wtedy do Łaskarzewa uratowali się od śmierci, bo już w Łaskarzewie dowiedzieli się o tym, co dzieje się w Wanatach i już nie wrócili. W ten sposób uratowało się 13-tu mieszkańców wioski, (w tym również osoby, które pojechały do Niemiec).
Niemcy rozpoczęli akcję zabijania ludzi i palenia wioski około godziny Zdziwkoo rano, kiedy było już dobrze widno i cała wieś była całkowicie otoczona przez posterunki niemieckie.
Do przeprowadzenia bezpośredniej akcji wybrali 3 specjalne grupy.
Pierwsza grupa szła kolejno i rozstrzeliwała wszystkich ludzi obecnych w zagrodzie. Druga grupa rabowała ubrania i cenniejsze przedmioty z poszczególnych gospodarstw oraz inwentarz żywy, jak konie, krowy i trzodę chlewną. Żołnierze z trzeciej grupy, podpalali kolejno wszystkie budynki mieszkalne i gospodarcze.
Akcję pacyfikacyjną Niemcy rozpoczęli od zachodniej strony wsi Wanaty.
Po wymordowaniu mieszkańców i zrabowaniu ich mienia oraz podpaleniu całej wioski, wycofali się na wschodni skraj Wanat, gdzie znajdowało się główne dowództwo akcji pacyfikacyjnej.
Prawdopodobnie w godzinach południowych przyjechał do Wanat starosta niemiecki z Garwolina - Freudenthal, który już od rana przebywał w Łaskarzewie.
Zrabowane rzeczy ładowali Niemcy na duże samochody wojskowe i na 5 furmanek, które na ich rozkaz wysyłał sołtys Chodkiewicz z Lewikowa. Konie i krowy pędzone były do Łaskarzewa pod niemieckim konwojem z bronią.
Niemcy opuścili całkowicie Wanaty w późnych godzinach popołudniowych.
Do późnych godzin nocnych nikt z mieszkańców sąsiednich wiosek nie odważył się pójść do Wanat. Groza ogarnęła wszystkich, którzy widzieli płomienie i słyszeli przeraźliwe krzyki mordowanych ofiar.
Wozacy z Lewikowa nasłuchali się i napatrzyli ogromnego cierpienia ludzi, którzy byli im dobrze znani, a nawet bliscy. Jednak nikomu nie mogli udzielić pomocy, bo wszędzie krążyli uzbrojeni Niemcy i dobijali wołających o pomoc.
Uratowani w różny sposób nieliczni mieszkańcy wioski dopiero wczesnym rankiem następnego dnia oglądali miejsca, gdzie jeszcze wczoraj były ich zagrody, bądź zagrody krewnych lub znajomych.
Pozostały tam jedynie zgliszcza spalonych zabudowań, a zwłoki pomordowanych i zwęglonych ciał były prawie nierozpoznawalne.
Grzebaniem pomordowanych zajęły się rodziny. Zwłoki ofiar zostały pochowane we wspólnym grobie na cmentarzu w Łaskarzewie.
Na załatwienie sprawy z pogrzebaniem zmarłych rodziny miały tylko 3 dni, tak zarządził starosta niemiecki z Garwolina.
Nie było czasu na robienie trumien, więc zwłoki lub często szczątki zwłok, składano do skrzyń naprędce zbitych z desek. Kości nawet wieloosobowej rodziny mieściły się często w jednej skrzynce, tak było ich niewiele. Tylko nieliczne ofiary mordu zachowały się w całości, ponieważ ich ciała leżały poza obejściem, np. w polu, na łące lub nad rzeką. Osoby te próbowały ucieczki, ale nie zdołały uratować się od okrutnej śmierci.
Spośród mieszkańców przebywających we wsi w czasie pacyfikacji uratowały się niemal cudem 2 osoby, a mianowicie :
Julianna Olejnik, wtedy Niedźwiecka, która miała 29 lat i straciła w tym tragicznym dniu męża i dwóch nieletnich synów oraz matkę, siostrę i teściową.
Władysław Górzkowski miał 45 lat i stracił w tym dniu żonę oraz wielu bliskich krewnych.
Julianna i Władysław byli ciężko ranni. Ona otrzymała postrzał w dolną szczękę, a Władysław miał przestrzelone obydwie ręce w przedramieniu, ponieważ osłaniał nimi głowę, w którą celował Niemiec z krótkiej broni.
Uratowali się oboje, wykorzystując sposobną okazję, wyczołgali się ostrożnie z domu na podwórko i ukryli się; każde z nich w swojej piwnicy z ziemniakami. Piwnice miały betonowe sklepienie, które chroniło przed ogniem.
Późno w nocy zostali odnalezieni przez krewnych przybyłych do Wanat.
Rannym udzielili pomocy lekarskiej w wielkiej tajemnicy: lekarka Przybylska i lekarz Wołek, którzy wysiedleni z Poznańskiego na początku wojny, mieszkali i pracowali w Łaskarzewie.
Następnie Julianna i Władysław zostali ukryci u swoich bliskich krewnych, z dala od Wanat. Niemcy byli pewni, że 28 lutego nikt z Wanat nie uratował się z pożogi i nie szukali Julianny i Władysława.
Do końca okupacji hitlerowskiej w Polsce ukrywało się również 28 innych osób z Wanat, którym udało się w różny sposób ocalić życie.
W tym tragicznym dniu lutowym 1944 roku zginęło 108 osób, w tym 105 osób z Wanat i 3 osoby spoza wioski. Jan Sitnik, rolnik z Podwierzbia i Stanisław Markowski, rolnik z Pilczyna Starego zginęli w młynie Edwarda Dymka w Wanatach, natomiast Janina Głowacka z Dąbrowy została zastrzelona na drodze wiodącej do Wanat. Przybiegła tu, aby ratować męża, który poszedł do Wanat bez dokumentów osobistych. Głowacki nie przybył do Wanat, a jego żona zginęła tragicznie i osierociła małego synka.
Z dokładnych relacji Julianny Olejnik i Władysława Górzkowskiego, którzy byli naocznymi świadkami akcji pacyfikacyjnej wsi Wanaty, znamy jej przebieg. Opowiadali, że do domu wchodziło trzech uzbrojonych Niemców, ale ludzi zabijał tylko jeden, ten który stał w środku. Strzelał z bliska z broni krótkiej. Dwaj stojący po jego bokach mięli broń długą i ubezpieczali go. Mówili też, że ci trzej uzbrojeni Niemcy rozmawiali między sobą po rosyjsku. Strzelający do ludzi w Wanatach miał charakterystyczną wysoką i potężną sylwetkę oraz mocno rudy zarost na twarzy. Potem mówiono głośno, że partyzanci polscy zastrzelili tego niemieckiego mordercę na stacji kolejowej w Pilawie, pod koniec 1944 roku.
Również z rąk partyzantów zginął starosta niemiecki z Garwolina - Freudenthal.
Partyzanci z Garwolina i okolic urządzili zasadzkę na starostę i jego obstawę wracających z Warszawy do Garwolina. W krótkiej i udanej akcji zbrojnej na szosie lubelskiej, w pobliżu miejscowości Wólka Mlącka, na terenie osłoniętym lasem, zginął słynny kat Wanat i powiatu garwolińskiego oraz inni Niemcy.
Zbrodnia hitlerowska popełniona w Wanatach odbiła się głośnym echem nie tylko w okolicy, ale rozeszła się szybko po całym powiecie garwolińskim. Była to jedyna w powiecie na tak dużą skalę przeprowadzona akcja pacyfikacyjna, w której zginęło:
47 dzieci i młodzieży w wielu od 1 miesiąca życia do 16 lat,
37 kobiet w wieku od 18 do 78 lat życia oraz
24 mężczyzn w wieku od 17 do 88 lat życia.
Przykład Wanat miał wpłynąć zastraszająco na społeczeństwo polskie, a stało się wręcz odwrotnie. Coraz bardziej rozwijał się ruch podziemnego oporu który ośmielony klęskami Niemiec na froncie wschodnim, zadawał okupantowi w Polsce i nie tylko coraz bardziej dotkliwe straty.
Podobny los miał spotkać mieszkańców sąsiedniej wioski Lewików. Tego dnia Niemcy spalili wszystkie budynki gospodarcze w 8 zagrodach i zabili 1 osobę.
Wiosek spacyfikowanych w Polsce w latach 1939-1945 było dziesiątki, ale tylko o nielicznych pisze się na kartach polskiej historii...



Opis załącznika:

Opis załącznika:

_________________
audiatur et altera pars

Pon 11 Gru, 2006 20:08

Powrót do góry
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

proszę Was o umieszczanie jak najwięcej postów dotyczących pacyfikacji dokonywanych przez hitlerowców. Ten temat nie jest wystarczająco poruszany na lekcjach historii, a jest dowodem na to do jakiego okrucieństwa może dojść człowiek podczas wojny
_________________
audiatur et altera pars

Wto 12 Gru, 2006 0:02

Powrót do góry
Mum
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 440
Skąd: Górny Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

martrak napisał:
proszę Was o umieszczanie jak najwięcej postów dotyczących pacyfikacji dokonywanych przez hitlerowców. Ten temat nie jest wystarczająco poruszany na lekcjach historii, a jest dowodem na to do jakiego okrucieństwa może dojść człowiek podczas wojny


Przyjedz do Warszawy.

Na kazdym kroku sa tablice informujace o tym ze "W tym miejscu dnia.... hitlerowcy rozstrzelali X Polaków".

Przy czym X waha się od kliku do kilku tysięcy..

Sro 13 Gru, 2006 17:33

Powrót do góry
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Jestem z Warszawy i wiem ile tu jest miejsc pamięci narodowej..ale ja prosiłem o czynny udział w forum Uśmiech
jeśli możesz Mum to umieść tu trochę informacji dotyczących pacyfikacji.
ja stopniowo postaram się umieścić tu każdą z moich okolic

_________________
audiatur et altera pars

Sro 13 Gru, 2006 20:22

Powrót do góry
MDM
Starszy szeregowiec

Starszy szeregowiec




Posty: 38
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam


Ja podam liczbe zamordowanych Polaków w samym powiecie zamojskim,
liczby te dotyczą tylko ważniejszych akcji pacyfikacyjnych.Po prostu nie ma w całej Zamojszczyznie wsi, której Niemcy nie dokonaliby egzekucji pojedynczych ludzi.


Zamosc 470
Szczebrzeszyn 208
Gmina Łabunie 210
Krasnogród 285
Mokre 304
Nielisz 301
Nowa Osada 195
Radecznica 212
Skierbieszow 335
Stary Zamosc 287
Suchowola 324
Sułów 252
Tereszpol 344
Wysokie 203
Zwierzyniec 412
RAZEM 4,342


Pierwszą akcją pacyfikacyjną na terenach Zamojszczyzny było wymordowanie 11.XII 1942r 165 mieszkańców wsi Kitowa.
Akcję rozpoczeto od zabijania ludzi w mieszkaniach, potem spędzono wszystkich , którzy nie zdołali sie ukryć , na plac i tu rozstrzelano seriami z karabinów maszynowych.

Chce z a c y t o w a ć zeznanie sadowe uczestnika tej akcji ale nie zeznanie naocznego świadka Polaka ale uczestnika tej akcji SS-mana Josepha Scharenberga, spisane w Essen 7.06.1945r

..."W marcu 1940 batalion, do którego zostałem zaszeregowany, pod dowództwem majora Sacka udał sie do Holandii/Haga/.Tam pełnilismy służbe wartowniczą obiektów i osób.W czerwcu 1942 batalion przybył pod tym samym dowództwem do Polski.Tu mielismy za zadanie "zwalczanie bandytów", otrzymalismy tutaj nowe odznaki SS-Policja-Reg.25.W zimie 1942r polskie wsie w rejonie Zamościa zostały ewakuowane i obsadzone przez kolonistów niemieckich.Kierownikiem tego przesiedlenia był główny dowódca grupy szturmowej SS Hutte.Kierownikiem wykonania był kapitan Meurin.On był moim bezpośrednim przełozonym.W grudniu 1942 wies /Nawóz/ obsadzona przez kolonistów niemieckich została spalona przez "bandytów".W kilka dni pózniej na rozkaz kapitana Edera /kierownik ochrony krajowej/ wszyscy z sąsiedniej wsi zostali rozstrzelani za karę.W tym oddziale egzekucyjnym, liczącym około 30 ludzi, byłem i ja.Wieś została obstawiona przez kilku żołnierzy, natomiast większa częśc żołnierzy była zajęta przeszukiwaniem domów i zabijaniem ludzi. Muszę zaznaczyc, że przed rozpoczęciem akcji zwrócono nam uwagę , że nie wolno nam nie wykonać rozkazu.Wiedzieliśmy wszyscy, co oznacza niesłuchanie rozkazu.Musiało tak być. Rozkaz brzmiał: jedna grupa rozpoczyna na górze, druga na dole.Do każdego domu ma wejść dwóch.Wszyscy ludzie mają być na miejscu rozstrzelani.Z bólem serca udaliśmy sie do pierwszego domu.... Tam zastaliśmy całą rodzinę składająca sie z pięciu osób.Mówili po niemiecku.Byli to Polacy, ewakuowani z Poznania.Ociągaliśmy się z wykonaniem rozkazu i zapytaliśmy dowódcę grupy,sierżanta Hoefnera.Dopiero na jego nalegania, wykonaliśmy polecenie.Kazaliśmy się ludziom kłaść na podłodze i strzelaliśmy do nich.Ja zastrzeliłem dziewczynę 18-19-letnią i dziecko 12-letnie.Było mi bardzo przykro.W międzyczasie został wydany nowy rozkaz, który brzmiał : wszyscy ludzie mają być spędzeni na plac wioskowy.Tak tez uczyniono.Skoro wszyscy zostali zebrani, tłumacz wyjaśnił powód zebrania i co się stanie ze zgromadzonymi.Natychmiat po tym ogłoszeniu wyroku karabiny zrobiły swoje.Następnie oglądano każdą ofiarę i sprawdzano czy żyje.To załatwia przeważnie ochrona.Byli to osadnicy wsi sąsiadującej ze wsią spaloną.Sołtys wsi był jedynym. który został się przy życiu.Otrzymał rozkaz zwołania mężczyzn do pomocy i następnego dnia miał trupy pochować.Wobec przewagi "bandytów" i oporu, władze niemieckie na wiosnę 1943 zaprzestały akcji przesiedlenia"...

Relacja naocznego świadka -nauczycielki szkoły powszechnej w Nieliszu
Jadwigi Jesionkiewicz

..."W godzinach rannych żandarmeria niemiecka przyjechała furmankami do wsi, zeszli z furmanek i zaczęli strzelać do ludności.Niemcy szli od domu do domu i zabijali tych , którzy nie zdążyli ukryć sie bez względu na wiek,płeć. Zabito wtedy dwadzieścia kilka osób ludności polskiej,w tym dużo drobnych dzieci....Niemcy zabijali każdego Polaka , którego tylko zobaczyli.Po dokonanej pacyfikacji Niemcy zrabowali wszystkie cenniejsze przedmioty w domach spacyfikowanych."

Liczby ofiar pacyfikacji obejmują tylko jeden powiat.
Możemy sobie wyobrazic ile ofiar pochłoneły podobne akcje na terenia całego kraju.

Mam nadzięję, że Koledzy nie będą mieli mi za złe , że cytuje z książki .
Cytaty z Biuletynu Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce 1949r. pozdrawiam MDM

Sro 13 Gru, 2006 23:30

Powrót do góry
Bruno
Leutnant

Leutnant





Posty: 237
Skąd: Pless
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Proszę tu też o pacyfikacji.
Zapewne wielu z was czytało ,czy słyszało o jednostkach 'Einsatzgruppen",lub o Batalionach Policyjnych !. Opiszę wam więc jeden przypadek ze 101 Batalionu Policji .
Cyt. "25 września 1942 roku drużyna z trzeciej kompani dostała się w zasadzkę w Talczynie , w czasie akcji mającej na celu schwytanie dwóch żołnierzy ruchu oporu .Jeden z Niemców, sierżant ,został zabity .Mimo że 101 batalion policji miał już na sumieniu śmierć około dwudziestu tysięcy Żydów, była to pierwsza strata w ludziach ,jaką odział poniósł w ciągu trzech miesięcy w Polsce .Major Trapp sporządził liczący dwie i pół strony raport ,co stało się przed , po i w trakcie zasadzki, wszystko z powodu jednego sierżanta zabitego w okupowanym wrogim kraju .Trapp nazwał to tchórzliwym mordem. "
W odwecie Niemcy siłami czterech plutonów przeczesali okolice ,w poszukiwaniu partyzantów ,lecz nikogo nie znaleziono. Polecono im w odwecie zabić dwustu Polaków . Spędzili więc trzystu Polskich mieszkańców wioski ,spośród których wybrali siedemdziesięciu ośmiu i rozstrzelali ich na cmentarzu.
Jeden z ludzi Trappa zauważył że dowódca był wstrząśnięty tą akcją ,nawet płakał.
W tym epizodzie zawiera się właśnie stosunek Niemców do Polaków i Żydów
cyt ."To prawda że mordowali oni Polaków w ramach odwetu ,co -chodź normalne dla niemieckich sił okupacyjnych - stanowiło zwykłą zbrodnię .A jednak dowódca policyjnego batalionu postanowił oszczędzić życie 122 Polaków , Których powinien zgodnie z instrukcjami rozstrzelać .Trapp po rozstrzelaniu niespełna stu Polaków ! Płakał .I nie tylko Trapp czuł się nieswojo po tej zbrodni .Niektórzy jego ludzie wyrażali potem pragnienie , by nie podejmować podobnych misji w przyszłości .Trapp także w geście pocieszenia posłał jednego ze swoich ludzi by uspokoił kobiety zgromadzone w klasie szkolnej ,kiedy Niemcy mordowali ich mężów.
Mało tego wstrząśnięci Niemcy pojechali zaraz do miasteczka gdzie zabito ponad dwustu Żydów ,ale już bez wyrzutów sumienia.
Cyt.z „ Gorliwi Kaci Hitlera „ Daniela Goldhagena


Jednym z pierwszych zbrodni ludobójczej kampanii popełnioną na Żydach był mord dokonany przez 309 batalion policyjny . Kilka dni po rozpoczęciu operacji Barbarossa .
„ Od chwili wejścia na tereny zagarnięte Związkowi Radzieckiemu oficerowie i żołnierze przynajmniej jednej kompani 309 batalionu policji wiedzieli, że mają odegrać rolę w planowanym zgładzeniu Żydów. Po wejściu 27 czerwca 1941 roku do Białegostoku, miasta, które- jak wiele innych- zajęli tego dnia bez walki, dowódca batalionu major Ernest Weis nakazał swym ludziom spędzenie żydowskich mężczyzn po przeczesaniu żydowskich dzielnic mieszkalnych. Celem tego spędu był mord, ale w tym czasie nie było jeszcze instrukcji, jak należy ich zgładzić. W akcji wziął udział cały batalion, zachowując się z wielką brutalnością i nieuzasadnionym okrucieństwem. Niemcy mogli nareszcie wyładować się na Żydach bez ograniczeń. Jeden z Żydów wspomina, iż zaledwie jednostka zdążyła wjechać do miasta, a już żołnierze rozbiegli się i – bez widomej przyczyny – ostrzelali całe miasto, zapewne po to aby przerazić jej mieszkańców . Bezustanna kanonada była okropna. Ostrzelali na oślep domy i okna, bez oglądania się na to czy kogoś trafili. Strzelanina [ Schisserei ] trwała cały dzień. Niemcy z tego batalionu włamywali się do domów ludzi, którzy nic im nie zrobili, wyciągając ich na zewnątrz, kopali ich, bili kolbami i strzelali do nich. Ulice były zawalone trupami. Te indywidualne, niezależnie zainicjowane przejawy brutalności i zbrodni były- z punktu widzenia jakiejkolwiek potrzeby – bezsensowne. W czasie napaści pewien żyd uchylił nieco drzwi, aby popatrzeć na dziejące się przerażające sceny. Porucznik z batalionu dostrzegł szparę w drzwiach i zastrzelił ciekawskiego. Aby wypełnić rozkaz Niemcy mieli jedynie sprowadzić Żydów na miejsce zbiórki. Jednak uznali, za stosowne ich zabijać.
Niektórzy Niemcy z tego batalionu kazali także Żydom tańczyć przed sobą. Rozbawieni najwyraźniej tym popisem choreograficznym. Niemcy wyszydzali i poniżali żydów oraz dawali im odczuć swoją przewagę, szczególnie gdy wybrani Żydzi byli ludźmi starszymi, którym zwyczajowo należał się szacunek. Kiedy na swoje nieszczęście – Żydzi nie tańczyli dostatecznie energicznie i w pożądanym tempie, Niemcy podpalili im brody.
W pobliżu dzielnicy żydowskiej dwóch zrozpaczonych żydów uklękło przed niemieckim generałem, błagając o ochronę. Jeden z członków 309 batalionu policji, który był świadkiem ich starań postanowił wystąpić ze stosownym- jak zapewne uważał – komentarzem; rozpiął rozporek i oddał na nich mocz. Atmosfera antysemicka była wśród Niemców taka, że mężczyzna ten ośmielił się obnażyć w obecności generała i dokonać publicznie tego aktu pogardy.
Niemcy zebrali setki żydów z palcu w jego pobliże i tam ich zastrzelili. Jednak mordowanie nie posuwało się tak jak by chcieli, więc zaczęto sprowadzać żydów na punkt zborny na rynku i przed główną synagogą miasta, żeby można ich było szybciej zabijać.
Główna synagoga w Białymstoku była dostojnym symbolem żydowskiego życia. Potężna kwadratowa budowla była największą synagogą w Polsce. Zastanawiając się jak pozbyć się masy zgromadzonych Żydów, Niemcy obmyślili plan, by pozbyć się obu kłopotów jednocześnie- Żydów i ich duchowego i symbolicznego domu.
Funkcjonariusze 309 batalionu policji z pierwszej i trzeciej kompanii wepchnęli swoje ofiary do synagogi, popędzając razami bardziej opornych. Całkowicie wypełniono wnętrze świątyni. Przestraszenie żydzi zaczęli śpiewać i głośno się modlić. Po oblaniu budynku benzyną Niemcy podpalili go. Jeden z żołnierzy wrzucił do wnętrza materiał wybuchowy, by rozpocząć masakrę. Modlitwy żydów zmieniły się w krzyki. Jeden z członków batalionu tak opisał to, co później widział; Widziałem dym, który wydobywał się z synagogi i słyszałem, jak uwięzieni w jej wnętrzu ludzie głośno wołali o pomoc. Stałem w odległości jakichś siedemdziesięciu metrów od synagogi. Widziałem budynek i patrzyłem, jak ludzie próbowali uciekać przez okna. Strzelano do nich. Synagogę otaczali funkcjonariusze policji, którzy mieli najwyraźniej uniemożliwić do niej dostęp i pilnować, by nikt z niej się nie wydostał. Płonącą synagogę otaczało od stu do stu pięćdziesięciu ludzi z batalionu. Wspólnie pilnowali by żaden z żydów nie wydostał się z piekła. Patrzyli jak ponad siedmiuset ludzi umierało w ten straszliwy i bolesny sposób, słyszeli krzyki agonii. Większość ofiar stanowili mężczyźni, ale było pośród nich kilka kobiet i kilkoro dzieci. Nic dziwnego, że niektórzy Żydzi, by uniknąć śmierci w płomieniach, wieszali się, lub podcinali sobie żyły. Przynajmniej sześciu Żydów wydostało się z synagogi, a ich ciała i ubrania paliły się. Niemcy zastrzelili wszystkich i patrzyli, jak wypalają się te ludzkie pochodnie”
„ A jakimi uczuciami oglądali żołnierze batalionu policji 309 ten stos ofiarny na eksterminacyjnym ołtarzu. „Jeden z nich krzyknął „ Niech się pali, to fajny pożar [ schones Feuerlein] „. To świetna zabawa. Drugi się zachwycał „ Wspaniale ! Tak powinniśmy spalić całe miasto „
Gorliwi Kaci Hitlera
Str 175 do 177

Sob 16 Gru, 2006 19:00

Powrót do góry
bradl
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 291
Pochwał: 1
Skąd: Mirocin Dolny
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w Michniowie (wieś między Bodzentynem a Suchedniowem dziś woj. świętokrzyskie, spacyfikowana 12-13 lipca 1943 roku, zginęło ponad 200 osób) znajduje się Mauzoleum Męczeństwa Wsi Polskiej. Obok Mauzoleum na małym wzniesieniu znajdują się setki krzyży (ich liczba ciągle się powiększa) symbolizujące pacyfikowane wsie polskie podczas II wojny światowej. Na krzyżach wypisana jest liczba ofiar z danej wioski, często z danymi osobowymi.

http://www.mwk.com.pl/index.php?id=0&id_sub=3

_________________
Moją Ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna...

Stanisław Baliński

-------------------------
Wokół Wykusu
http://ponury-nurt.blogspot.com/p/droga-ponurego-rys-biograficzny-majora.html

Nie 17 Gru, 2006 14:50

Powrót do góry
Bruno
Leutnant

Leutnant





Posty: 237
Skąd: Pless
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Proszę kolejne akty terroru
dwudziestego lipca1943 roku w wsi Michniów oddziały niemieckiej policji i wojska podjęły kolejną próbę zduszenia patriotycznych zrywów Polaków, zabijając wszystkich 200 mieszkańców wsi, w tym niemowlęta i kobiety ciężarne. Nazajutrz we wsi Sikory Tomkowięta, niedaleko Białegostoku niemiecki oddział wojskowy wymordował 48 mieszkańców wsi między innymi 14- cioro dzieci, za nie wywiązanie się z dostaw produktów
rolnych, które każda wieś musiała przekazać Niemcom.

Nie 17 Gru, 2006 16:02

Powrót do góry
bradl
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 291
Pochwał: 1
Skąd: Mirocin Dolny
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
dwudziestego lipca1943 roku w wsi Michniów oddziały niemieckiej policji i wojska podjęły kolejną próbę zduszenia patriotycznych zrywów Polaków, zabijając wszystkich 200 mieszkańców wsi, w tym niemowlęta i kobiety ciężarne. Nazajutrz we wsi Sikory Tomkowięta, niedaleko Białegostoku niemiecki oddział wojskowy wymordował 48 mieszkańców wsi między innymi 14- cioro dzieci, za nie wywiązanie się z dostaw produktów
rolnych, które każda wieś musiała przekazać Niemcom.


Jak już pisałem wyżej, Michniów został spacyfikowany w dniach 12-13 lipca, a nie 20 lipca. Natomiast Sikory-Tomkowięta zostały spacyfikowane 13 lipca i zginęło tam 49 osób. Jednak pacyfikacji w Sikorach-Tomkowiętach dokonała żandarmeria, a nie oddział wojskowy.

_________________
Moją Ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna...

Stanisław Baliński

-------------------------
Wokół Wykusu
http://ponury-nurt.blogspot.com/p/droga-ponurego-rys-biograficzny-majora.html

Nie 17 Gru, 2006 16:35

Powrót do góry
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

bradl napisał:

dokonała żandarmeria, a nie oddział wojskowy.

hehe..w takim razie proszę o wytłumaczenie nam czym jest żandarmeria? Bardzo szczęśliwy
dobre

_________________
audiatur et altera pars

Nie 17 Gru, 2006 19:30

Powrót do góry
bradl
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 291
Pochwał: 1
Skąd: Mirocin Dolny
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Kolego, jeżeli Kolega nie wie czym była żandarmeria i jaka jest różnica między nią, a oddziałami wojskowymi to proszę wejść sobie na stronę do której podaje link: http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/policja_niemiecka_w_warszawie.htm
Nawiasem mówiąc dziwi mnie Kolegi niewiedza w tej tak oczywistej sprawie.

_________________
Moją Ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna...

Stanisław Baliński

-------------------------
Wokół Wykusu
http://ponury-nurt.blogspot.com/p/droga-ponurego-rys-biograficzny-majora.html

Nie 17 Gru, 2006 21:53

Powrót do góry
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

bardzo dobrze wiem co to jest żandarmeria bradlu Uśmiech
Wyrażaj się jasno! Przeczytaj sam uważnie ten link,który mi wysłałeś Bardzo szczęśliwy
Napisz wyraźnie o jaką żandarmerię ci chodzi, bo żandarmeria jest raczej oddziałem wojskowym (w wypadku wojny ma go również Policja) Bardzo szczęśliwy

_________________
audiatur et altera pars

Nie 17 Gru, 2006 22:22

Powrót do góry
bradl
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 291
Pochwał: 1
Skąd: Mirocin Dolny
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Jeżeli ktoś mówi (pisze), że daną wieś spacyfikowała żandarmeria niemiecka, to osoby choć trochę orientujące się w historii okupacji w Polsce powinny wiedzieć, że chodzi o jednostki policyjne, a nie wojskowe. Nie pisałem o Feldgendarmerii - czyli wojskowej żandarmerii polowej, która zajmowała się jedynie kontrolą umundurowanych żołnierzy Wehrmachtu i członków innych jednostek paramilitarnych, a która nie brała udziału w pacyfikacjach. Wydaję, mi się, że osoba, która zakłada temat o pacyfikacjach wsi polskich, powinna być na tyle kompetentna w tej materii, że nie trzeba jej tłumaczyć tak podstawowych rzeczy.
_________________
Moją Ojczyzną jest Polska Podziemna,
Walcząca w mroku, samotna i ciemna...

Stanisław Baliński

-------------------------
Wokół Wykusu
http://ponury-nurt.blogspot.com/p/droga-ponurego-rys-biograficzny-majora.html

Nie 17 Gru, 2006 23:06

Powrót do góry
martrak
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 245
Pochwał: 1
Skąd: warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dlatego masz nauczkę,że pisze się dokładnie to co chciałeś powiedzieć.
Jeśli piszesz do wszystkich,to pisz ściśle o jakie formacje Ci chodzi.Tak się składa,że Feldgendarmeria też popełniała mordy (najwięcej na jeńcach wojennych).
Twoja dyskusja zaczyna się robić agresywna, sądząc po ostatnim zdaniu
Wyluzuj bradlu Wink

_________________
audiatur et altera pars

Pon 18 Gru, 2006 0:00

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Huciska - 11.04.1940 - ze wsi wyprowadzono ponad 20 mężczyzn i zaprowadzono do pobliskiego lasu. Tam w dołach po starych sztolniach wymordowano ich granatami.
Gałki - 11.04.1940 - wieś spalono, zamordowano 56 mężczyzn.
Skłoby - 11.04.1940 - wieś spalono, zamordowano 215 osób
Królewiec i Szałas - 7 i 8.04.1940 - wsie spalono, zamordowano wszystkich schwytanych mężczyzn powyżej 12 roku życia. Ponad 100. Mogiła tych zamordowanych zachowana jest w stanie nienaruszonym, tylko ją ogrodzono. Tworzy ona duże zapadlisko. Ciarki mnie przeszły gdy nad nią stanąłem.
Tych pacyfikacji dokonano za pomoc udzieloną "Hubalowi", chociaż w rejonie Królewca i Szałasu nigdy nie był.

Pon 18 Gru, 2006 18:23

Powrót do góry
Luk
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 423
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Pacyfikacja Radwanic

Radwanowice – wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie krakowskim, w gminie Zabierzów na krawędzi Rowu Krzeszowickiego. Znajduje się na terenie Jury Krakowsko - Częstochowskiej.

Podczas II wojny światowej mieszkańcy Radwanowic współpracowali z ruchem oporu. Istniały tu dwie organizacje wojskowe: Narodowa Organizacja Wojskowa i Bataliony Chłopskie. W odwecie nocą z 20 na 21 lipca 1943 roku niemieccy żołnierze przeprowadzili pacyfikację wsi. Zginęło wówczas 30 osób – 3 kobiety i 27 mężczyzn. Cztery lata później na cmentarzu w Rudawie postawiono pomnik upamiętniający ofiary tamtej nocy. Za udział w działaniach wojennych wieś została odznaczona Krzyżem Walecznych.

_________________
"Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny." Zbigniew Herbert

"Michnik winien udać się do dobrego psychiatry"
- Gustaw Herling-Grudziński

Pon 18 Gru, 2006 20:23

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Lipiec 1943 - Kroczów Mniejszy - SS-mani stacjonujący w Górkach koło Ciepielowa otoczyli dom rodzin Pietrzyków i Sowińskich. Wtargnęli do środka a wkrótce słychać było rozpaczliwe krzyki domowników. Po kilkunastu minutach SS-mani wywlekli ich na zewnątrz, wszyscy byli pobici i pokrwawieni.
Tu cytat z książki Władysława Gołąbka "Bryna" z BCh "Bez rozkazu":
"Tu nadal znęcali się nad nimi, znów bili, kopali i ciągnęli za włosy. Wreszcie napastwiwszy się do syta, rozstrzelali wszystkich. Jedynie rozlegający sie krzyk dziecka świadczył o tym, że ono jeszcze żyje.
Pięcioletnia dziewczynka mocno przywarła do ciała konającej matki. Objęła ją z całych sił za szyję, całując twarz całą oblaną krwią. SS-mani szyderczo się temu przyglądali. Jeden z nich podszedł, chcąc odtrącić dziecko. Dziewczynka jeszcze bardziej kurczowo zacisnęła rączki na szyi matki. Gdy jeszcze jedna próbna odtrącenia dziecka butem nie pomogła, zniecierpliwiony SS-man kopnął je. Rozległ się żałosny jęk, słowa żalu i bezradnej rozpaczy Mamo, mamusiu.
Przerażone i zrozpatrzone dziecko skarżyło się, jak zwykle, swej matce, nie zdając sobie sprawy z tego, żę ona już nie żyje.
Po chwili SS-mani wrzucili ciała pomordowanych wraz z żyjącym dzieckiem do stojącej na uboczu szopy, zamknęli ją, zlali benzyną i podpalili. Z szopy dochodził teraz straszliwy pisk przerażonego dziecka. Ludzie uciekali w pole, nikt nie mógł tego słuchać. Tylko SS-mani stali niewzruszeni, uśmiechnięci i spokojnie palili papierosy".

Takich opisów w literaturze czasu wojny jest więcej. Są przerażające.
Dzisiaj potomkowie tych zbrodniarzy domagają się rekompensat.

Wto 19 Gru, 2006 17:35

Powrót do góry
Bruno
Leutnant

Leutnant





Posty: 237
Skąd: Pless
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

" Wilhelm Moses służył w pułku transportowym w czasie agresji na Polskę i na podstawie tego co widział, doszedł do wniosku, że żadne zwierzę nie zachowuje się tak niebezpiecznie jak naziści w Polsce.
Gdy jechał przez pewną polską wioskę był świadkiem, jak orkiestra dęta pułku SS " Germania " grała, a siedmiu ludzi wieszano na szubienicy.
Widział, jak esesmani najpierw związali ofiarom stopy, a potem umocowali do nich kamienie, z premedytacją powodując, że powieszeni umierali powoli. Ich języki wystawały z ust, a twarze mieli niebieskie i zielone ... Już nie wiedziałem gdzie się znalazłem- powiedział Wilhelm Moses- Właściwie nie można opisać tego co widziałem.
Orkiestra grała tylko dlatego, że ludzie tak strasznie krzyczeli "

Cytat z książki Laurence Reesa pt. " Naziści "
Chciałbym coś dodać, ale to zbyteczne.

Sro 20 Gru, 2006 11:36

Powrót do góry
sotnik
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 1
Skąd: lublin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

blacha

witam to mój pierwszy post na tym forum ...i zacznę z grubej rury mam ćwiartkę blachy znalezionej w mym własnym ogródku LUBLIN na blasze jest wybite 101 pol.batail...nr żołnierza 147 czy może tu chodzić o niesławny 101 batalion policji ? Question

Czw 28 Sie, 2008 9:40

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Nie ten dział. Wrzuć do identyfikacji z fotką.
_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Czw 28 Sie, 2008 16:09

Powrót do góry
Lukas1991214
Plutonowy

Plutonowy





Posty: 77
Skąd: Katowice
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Pacyfikacja wsi Skałka Polska gm. Łopuszno

11 maja 1943 roku miała tu miejsce pacyfikacja wsi, w której zginęły 93 osoby. Miejsce to upamiętnia pomnik postawiony ku czci pomordowanych. Według informacji które posiadam Niemcy spacyfikowali wieś w odwecie za zabicie niemieckiego dziecka w sąsiedniej wsi Skałka Niemiecka która była większości zamieszkiwana przez ludność pochodzenia Niemieckiego. Wieś została doszczętnie spalona a ludność wymordowana, małe dzieci zamiast rozstrzelać żołnierze roztrzaskali o kamienie. Uratowała się jedna osobą która w czasie pacyfikacji schroniła się w pobliskim źródle.


Opis załącznika:

Opis załącznika:

Wto 21 Paź, 2008 17:49

Powrót do góry
nikaaa_87
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 12
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

witam,
Bardzo dobrze jest mi znana historia tej malutkiej wioski(Skałki Polskiej),ponieważ mój dziadek był jednym z niewielu osob,którym udalo sie przezyc pacyfikacje. Przeczytalam tez wiele ksiazek na ten temat...Obecnie poszukuje informacji na temat oddzialu, do ktorego wstapil dziadek.(Józef Fatalski, ps."Zawada").Udalo mi sie narazie dowiedzieć,że dowodca tego oddzialu byl "Kmicic".
Kiedy dziadek zył i wspominal okres okupacji bylam za mala,zeby to wszystko pojąc a tym bardziej zapytac o oddzial w jakim dzialal...Jesli ktos jest w stanie udzielic mi jakichkolwiek informacji,bardzo prosze o pomoc... Ja moge pomóc w sprawie pacyfikacji tej wioski poniewaz akurat tworze album na ten temat,wiec posiadam sporo informacji:)
[email protected] lub gg:2307211

Czw 27 Lis, 2008 23:56

Powrót do góry
Lukas1991214
Plutonowy

Plutonowy





Posty: 77
Skąd: Katowice
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

nikaaa_87 bardzo prosze o informacje,artykuły na temat tej Pacyfikacji. Kiedyś znalazłem nie pamiętam na jakiej stronie był fragment pamiętniku dowódcy oddziału pacyfikującego Skałkę.Były tam zawarte ciekawe informacje Proszę o kontakt gg 1141348

Sob 29 Lis, 2008 21:37

Powrót do góry
nikaaa_87
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 12
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

O pacyfikacji Skałki Polskiej mogłabym napisac ksiązke...w skrócie podaję informacje na ten temat:
Przede wszystkim głowną przyczyną tej tragedii były donosy koloniostów niemieckich,że mieszkancy wsi dostarczają pozywienie partyzantom. Do zagłady niestety doszło przez sołtysa wsi,który musiał współpracować z Niemcami... Karol Landl ps."Czarny"-austriak,żandarm współpracujący z AK dowiedziawszy sie o planowanej akcji,podjął próbę uratowania mieszkancow Skałki Polskiej. W nocy-10 maja 43roku wymknął sie z posterunku i powiadomił swoja narzeczoną o zaplanowanej tragedii, ta zas pojechala do Jasienia i przekazala informacje leśniczemu Zawadzie.Ten zas wyslala gajowego do soltysa Skalki aby ostrzegł ludzi i dopilnował,by zbiegli do lasu....Sołtys przyjął wiadomosc ze wzruszeniem i zapewnil gajowego, ze dopilnuje aby wszyscy mieszkancy uciekli do lasu...Jednak nie uczynil tego.Rano-11 maja 1943 roku Niemcy otoczyli wieś...Mayer ,który dowodził cała akcja oddał kilka strzałów w ziemie i krzyknął :"bandyci,strzelaja do nas! Obstawa zewnetrzna na przód!" Był to manewr zastosowany w celu pobudzenia nienawisci u tych,którzy nie chcieli strzelac do niewinnych ludzi...Widział to Landl...Był jednak spokojny,poniewaz myslal ,iż ludzie zbiegli do lasu i Niemcy nie zastana w domach nikogo...Niestety szybko zoorientował się,że nie uciekli...Nie spodziewajac sie niczego,spali spokojnie w swych domach...Hitlerowcy szaleli...strzelali do bezbronnych ludzi,palili ich żywcem...Nie mieli litosci dla starców ani dla dzieci...Czy mozna zrozumiec zachowanie Niemca,który roztrzaskuje głowke malego dziecka o głaz? takie sytuacje mialy miejsce w calej wsi.Dziadkowi-Józefowi Fatalskiemu uratowala zycie sadzawka,znajdująca sie w poblizu domu..."słyszałem głosy moich najblizszych i nie mogłem im w żaden sposób pomóc..." Ukrywając się w sadzawce słyszal jak Niemcy mordowali jego rodzinę...W wyniku pacyfikacji zgineły 93 osoby. Na srodku wsi postawiono pomnik upamietniajacy to tragiczne wydarzenie,co roku odprawiana jest rowniez msza w intencji pomordowanych.

Jesli kogos interesuja dokladniejsze informacje na temat Skalki Polskiej proszę o kontakt: gg:2307211 lub [email protected]

Czw 04 Gru, 2008 21:15

Powrót do góry
Lukas1991214
Plutonowy

Plutonowy





Posty: 77
Skąd: Katowice
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dzięki wielki Nika za nowe informacje Bardzo szczęśliwy

Pią 05 Gru, 2008 22:39

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony 1, 2  Następny Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.