UFO nad Pn. Atlantykiem I
Atlantycka baza Obcych
Tony Dodd
Są to fragmenty książki pt. „Alien Investigator”. Jest to podsumowanie wydarzeń zarysowane przez brytyjskiego badacza Tony’ego Dodda w jego ostatniej pracy pt. „Alien Investigator”, a dotyczącej UFO-aktywności na Północnym Atlantyku, w tym niepublikowane (bardziej pasuje tu słowo „zduszone”) obserwacje NOL-i na Islandii.
Islandia jest bogata w folklor i ma swą własną historię obserwacji UFO. Donoszono o małych istotach na lodowcu Snaefellsjökull, gdzie mieszkańcy zostawiają jedzenie dla „małych, szarych ludzi”, którzy mieszkają pod lodowcem.
Zimą 1992 roku, był bardzo aktywnym rokiem jeżeli idzie o obserwacje UFO nad Północną Szkocją, gdzie setki świadków meldowało o nieznanych światłach i dziwnych obiektach na niebie. W tym okresie, jeden incydent został opisany w National Press, kiedy to w dniu 20 grudnia NOL został wykryty przez radar w okolicy Orkadów i wysłano myśliwiec do przechwycenia go. Jak doniosły moje źródła, NOL i samolot znikły z ekranu radaru, a wszelki kontakt radiowy się urwał – powtarzając tym samym incydent z samolotem o sygnale wywoławczym Foxtrot 94.
[Chodzi o incydent z dnia 8.IX.1970 roku, kiedy to amerykański lotnik kpt. pil. William Schaffner (USAF) zginął nad Morzem Północnym w czasie pościgu za UFO. Samolot Lightning XS894 został potem znaleziony na dnie morza – uwaga tłum.]
Rozpoczęły się poszukiwania i zidentyfikowano zaginiony samolot w odległym, odludnym miejscu Orkadów. Samolot był w jednym kawałku, ale bez pilota, jednakże kontrolowane lądowanie na tym skalistym gruncie było właściwie niemożliwe.
W czasie mojego dochodzenia, dostałem informację ze źródeł w Royal Navy, że trzy wielkie UFO były śledzone jak wpadły w fale morza w okolicach Langeness, Islandia. Były one obserwowane radarem i wizualnie przez wielu świadków. Jednocześnie widziano szybko poruszające się podwodne pojazdy, z błyskającymi światłami, najwidoczniej śledzone przez świecący obiekt na niebie, który leciał na południe w kierunku Szkocji. Te obiekty podwodne spowodowały znaczne uszkodzenia sieci rybackich co spowodowało, że okręt patrolowy Narodowej Islandzkiej Straży Przybrzeżnej (NICG) został odetaszowany na ten akwen.
W dniu 23 grudnia, dwie kanonierki z Islandzkiej Floty plus patrolowiec NICG pokazały się tam ostentacyjnie dla „obserwacji”. Załogom nie powiedziano dlaczego i po co. Dołączyły one do innych okrętów – w tym brytyjskich – oficjalnie w celu wzięcia udziału w „ćwiczeniu” koło Bożego Narodzenia. Gazety donosiły, że śledzono wielki podwodny pojazd – spekulacje mówiły o rosyjskim okręcie podwodnym.
Zgodnie z moimi źródłami, śledzono kolejne 4 NOL-e jak wpadły do morza, w tym samym sektorze i znowu zaobserwowano ten szybko poruszający się pojazd podwodny. W tym samym czasie, jeden z amerykańskich okrętów zaginął bez śladu. W czasie poszukiwań NATO, jeden z brytyjskich okrętów podwodnych naraz utracił moc i opadł na dno morza, potem moc powróciła i okręt kontynuował operację.
12 stycznia: warunki pogodowe pogorszyły się, zmuszając małe islandzkie jednostki do poszukania schronienia we fiordzie Langeness, gdzie przebywały przez trzy tygodnie. W tym samym czasie, Islandzkie Radio donosiło o wielkim UFO widzianym nad górami na wschodzie wyspy, kiedy to miejscowi mieszkańcy meldowali o zaobserwowaniu małych postaci wokół lodów fiordu w czasie przerażających warunków pogodowych.
25 luty: amerykańska flotylla złożona z trzech niszczycieli poza Kołem Polarnym ostrzegła wszystkie jednostki pływające, by nie zbliżały się do niej na odległość 3 mn. Poza strefą zakazaną, radiolokatory wykryły 16 celów powietrznych nad Amerykanami. Były one widoczne jako jasne, bursztynowe światła schodzące z nieba, w warunkach bardzo złych dla helikopterów. Światła zawisły nad Amerykanami, potem szybko się rozproszyły.
W marcu, samolot Icelandic Airlines w rejsie do Reykjaviku z Londynu był eskortowany przez dwa białe BOL-e od Północnej Szkocji – jak zeznała załoga i pasażerowie.
W kwietniu 2 islandzkie kutry rybackie zniknęły bez śladu. Załoganci z ekip poszukiwawczych opowiadały o białych, rurowatych światłach wiszących nas ich statkami. Radia im padły, póki światła nie zgasły. Wszyscy załoganci zostali ostrzeżeni, by nie mówili nikomu o tym co widzieli.
15 kwietnia: tylko dwa amerykańskie niszczyciele pozostały na tym akwenie. Pozostałe jednostki otrzymały rozkaz poszukiwania zaginionego okrętu. Nazwy amerykańskich okrętów zostały zasłonięte, a ich załogi były ubrane w mundury i oporządzenie do walki. Ponownie podano ostrzeżenie do wszystkich wojskowych i cywilnych jednostek, by nie zbliżano się do Amerykanów na dystans 3 mn.
Mój kolega zbliżony do ONI zaczął badać aktywność morską koło Islandii. Oficer wywiadu potraktowała raporty po macoszemu, wyśmiała i wyszydziła je. Jednakże potem ta sama kobieta oddzwoniła do mnie z pretensjami wygłoszonymi agresywnym tonem, że nic nie wie o żadnych meldunkach…
W tym miejscu urwał się mój kontakt z kolegą i został przywrócony, kiedy powrócił on do domu. On powiedział, że wszystkie rozmowy były kontrolowane w obawie przed przeciekami.
Połowa kwietnia: rosyjskie okręty dołączyły do pozostałych okrętów na Północnym Atlantyku, pojawiły się one u wejścia na Morze Barentsa. Przechwycono rozmowy pomiędzy rosyjskimi okrętami, które przekazywały informacje o tym, że „obserwują nieznany pojazd podwodny”.
Tymczasem brytyjskie gazety donosiły: „Połączone siły amerykańsko-rosyjskie prowadzą wspólne ćwiczenia”.
Dowiedziałem się od wysoko postawionego źródła w USA, że ekipa dalekich obserwatorów (ekstrasensów), pracujących dla Departamentu Obrony USA, została poproszona do pomocy w poszukiwaniach zaginionej jednostki. Oni stwierdzili, że był to Sea Shadow – nowowprowadzony okręt zbudowany w oparciu o technologię „stealth” który holował barkę załadowaną najbardziej zaawansowanym sprzętem detekcyjnym służącym do monitorowania operacji górniczych prowadzonych (uwaga!!!) przez Pozaziemian. Oni nie mogli domyślić się, gdzie ten okręt zaginął. Ciekawe jest to, że znane tam są złoża naturalnych materiałów radioaktywnych na tym obszarze.
W dalszym ciągu mojego dochodzenia udało mi się dotrzeć do kilku rybaków, którzy meldowali o obserwacjach wielkich czarnych trójkątów tak wielkich jak boisko do piłki nożnej, poruszających się pod wodą w otoczeniu kolorowych światełek. Oni są doświadczonymi rybakami, obznajomionymi z rosyjskimi i amerykańskimi okrętami podwodnymi, które patrolują te akweny.
Moje źródło w Icelandic Airlines opowiedziało mi, że od 1993 roku miały tam miejsce incydenty z okrągłymi obiektami, które „doczepiały” się do samolotów. Pewien pilot omal nie wpakował maszyny do oceanu próbując strząsnąć dwa z nich, po jednym na każdym skrzydle.
Raport od żołnierza Norweskich Sił Powietrznych mówił o incydencie, który miał miejsce w dniu 9 grudnia o godzinie 07:15 CET w Północnej Norwegii. Wielki horyzontalny płomień ukazał się na niebie ponad Bardufoss, a który nie mógł być spowodowany przez zjawisko atmosferyczne czy meteoroid. Był on bezgłośny, niczego nie złapano na radarze i nie ma żadnego oficjalnego wyjaśnienia.
Obserwacje na Północnym Atlantyku zaczęły się mnożyć w określonych obszarach, i były to zazwyczaj wielkie, czarne trójkątne obiekty, w odstępie kilku tygodni.
Poniedziałek, dnia 12.II.1996 roku, godz. 19:30 EGT – kuter rybacki z Cieśniny Duńskiej połączył się radiowo z islandzkim Zachodnim Wybrzeżem. Rybak twierdził, że wielki, trójkątny pojazd się pokazał i zawisł w powietrzu w bliskiej odległości od jego kutra. W czasie nadawania tego meldunku zerwała się łączność, a po jakimś czasie, kiedy ją odzyskano, rybak stwierdził, że cała elektronika na pokładzie padła mu na pewien czas. On i załoga obserwowali ten dziwny pojazd przez pewien okres czasu, a potem NOL powoli zanurzył się w wodę. Prąd powrócił w chwili, gdy obiekt znikł pod wodą.
Sześć dni później (18.II), o godzinie 21:00 EGT kuter ten odezwał się po raz drugi. Przerażony rybak meldował, że trzy wielkie, trójkątne obiekty, w towarzystwie trzech czerwono świecących BOL-i wynurzyły się z morza i unosiły się w powietrzu nieopodal ich kutrów. Zapytany, czy były one obserwowane na radarze, załogant odpowiedział, z nie a radar przestał działać, kiedy załoga obserwowała te UFO. Były one czarne z światełkami świecącymi wyznaczającymi ich kontury… I znów łączność się urwała i znów się nawiązała, kiedy UFO znikły z powrotem w morzu.
Następnego dnia (19.II), załoganci z innego statku rybackiego obserwowali gigantyczną sferoidę wiszącą w powietrzu nieopodal statku, która poruszała się powoli i wreszcie znikła w morzu. W godzinę później statek ów znowu się odezwał:
- Teraz mamy tutaj 6 wielkich, ruro-kształtnych obiektów unoszących się w powietrzu nieopodal naszej pozycji. One są koloru niebieskiego i nie powodują jakiegokolwiek hałasu. Wszystkie te dziwne rzeczy powodują obawy załogi i nie lubimy tego wszystkiego.
W dwa miesiące później (19.IV), o godzinie 22:55 GMT, skontaktował się on ze statkiem rybackim znajdującym się 200 mn/370 km na południowy-zachód od wybrzeży Islandii. Rozmówca powiedział:
- Nie uwierzysz mi w to, co ja właśnie widziałem. Łowiliśmy sobie spokojnie koło grupy amerykańskich okrętów i naraz błysnęło oślepiające światło i jeden z okrętów znikł nam z oczu. Wiem, ze to brzmi po wariacku, ale daję słowo, że stało się to dosłownie kilka chwil temu. W chwilę potem, podpłynął do nas jeden z amerykańskich okrętów i kazał się nam i innym rybakom wynosić natychmiast, i im szybciej tym lepiej. Nasz kapitan był nawet zadowolony z tego, kazał nam zabrać statek z tego akwenu i wrócić do naszego portu na Islandii. Teraz wracamy na Islandię. Ten incydent wzburzył nas wszystkich, a szczególnie kapitana. Zamknął się w kabinie z dużą butelką whisky…
Jak przedtem, zaginięcia statków i okrętów były zaprzeczane i wyciszane przez władze. Dziwiło mnie to, jak takie rzeczy mogły być trzymane w sekrecie, gdy poszkodowane rodziny mogły zadawać niewygodne pytania? Moje wysoko postawione kontakty zapewniły mnie, że UCISZENIE TYCH RODZIN STANOWI NAJMNIEJSZY PROBLEM, ODKĄD ISTNIEJE SYSTEM RENT I ODSZKODOWAŃ.
ALTERNATYWNIE ROZWAŻA SIĘ MOŻLIWOŚĆ, ŻE US NAVY MOŻE POSIADAĆ I TESTOWAĆ WYSOCE WYRAFINOWANE TECHNICZNIE URZĄDZENIA MASKUJĄCE. (Tu i dalej podkreślenie moje – tłum.)
Doniesienia sączyły się także w lecie 1996 roku, głównie o dziwnych światłach i obiektach na niebie niewykrywalnych dla radaru, dziwne transmisje radiowe wychwytywane przez pewnego badacza z RAF i komercyjne samoloty tylko upewniają mnie, dzieje się coś niezwykłego.
Jesienią odnotowano potężną falę UFO nad Wschodnią Anglią. Czerwone i zielone obracające się światła były widziane nad falami, na południowy-wschód od Skegness nad Morzem Północnym. Wśród świadków byli: miejscowy policjant, załoga statku, pasażer samolotu przelatującego w tej okolicy, funkcjonariusze Straży Przybrzeżnej i miejscowi mieszkańcy. NOL był wykryty przez radar.
Tutaj przedstawiam zapis rozmów radiowych odnotowanych przez Placówkę Straży Przybrzeżnej w Yarmouth (CG), które zaczęła o godzinie 03:14 GMT policja w Skegness następującą informacją:
• Godzina 03:24, Policja w Skegness – widzimy dziwne czerwone i zielone światło rotujące na niebie dokładni w kierunku południowego-wschodu od Skegness. Wygląda to, jakby to było światło stacjonarne i nie słychać żadnego samolotu nad tym rejonem.
• g. 03:26, Baza Kinloss RAF (Szkocja) – Northwood ma kontakt radarowy w namiarze 221° w odległości 16 mi/~25,6 km. Cel wygląda na stacjonarny i teraz nie mamy możliwości określenia wysokości, na której się znajduje, ale musi on być takiej wielkości, jak to podają ze Skegness.
• g. 03:46, TT Conocoast tankowiec na morzu – mamy te światła na wizualnej. Teraz świecą czerwono, zielono i biało. Nie możemy go zidentyfikować jako samolotu, wygląda na stacjonarny obiekt i znajduje się na wysokości około 1 mili.
• g. 03:46, Yarmouth CG – czy widzieliście ze swej pozycji jak się pokazało?
• g. 03:46, TT Conocoast – nie, to pokazało się i jest stałe.
• g. 03:53, RAF – z Neatishead mówią, że to może być spowodowane przez pogodę.
• g. 03:53, Yarmouth CG – nie sądzę, mamy kontakt wizualny.
• g. 03:53, RAF – dobra, RAF Neatishead i RAF Northwood meldują, że ten obiekt nie ma transpondera i nie ma możliwości ustalenia, co to jest. To oczywiste, że cokolwiek to jest, nie chce, byśmy się dowiedzieli czym jest naprawdę. Także RAF Neatishead melduje, że to znajduje się na pozycji wprost nad Bostonem (Lincolnshire).
• g. 04:08, TT Conocoast – to cały czas się nie porusza i błyska czerwienią, zielenią, błękitem i bielą. Wygląda jakby był na dużej wysokości, na północ od nas, ale nie słyszymy odgłosu pracy silników.
• g. 04:17, Yarmouth CG – Skegness, czy możesz zrobić z tego wideo, RAF jest tym zainteresowane i później weźmie to od was?
• g. 04:27, RAF – RAF Neatishead ma oko na coś, co wygląda jak bałagan na radarze.
• g. 04:45, Yarmouth CG – Conocoast, możesz dać nam dane?
• g. 04:45, TT Conocoast – widzimy dwa światła błyskające czerwono i zilono.
• g. 05:01, Yarmouth CG – podaj nam namiar na te światła.
• g. 05:01, TT Conocoast – tam jest jedno stacjonarne światło na namiarze 345°, zaś drugie mam na namiarze 160°. Oba światła są widoczne gołym okiem i oba pokazują te same wyświetlane kolory: czerwony, niebieski, zielony i biały.
• g. 05:17, Policja w Boston – ciągle widzimy te światło, jest ono na kierunku południowy-wschód i wygląda na to, że jest 40-45° nad horyzontem. Jest ono bardzo jasne.
• g. 05:21, RAF – RAF Neatishead wciąż to obserwuje i nie wiedzą, jak to wyjaśnić. Jeżeli to są helikoptery, to powinno się im skończyć paliwo, bo wiszą tam już od dwóch godzin od pierwszego meldunku, a nie wiadomo, jak długo one były tam zanim je dostrzeżono.
• g. 05:52, TT Conocoast – ciągle widzimy te światła i wciąż znajdują się na pierwotnym namiarze i świecą tymi samymi kolorami, ale teraz wyglądają jakby były wyżej i są ciemniejsze.
• g. 07:08, kpt. McFarlane z RAF Neatishead – mamy meldunek z RAF Northwood, że cywilny lot zameldował im o dziwnych światłach na tym obszarze. Oni opisali to tak, jak widać to z ziemi – wielokolorowe, błyskające, stałe światła.
• g. 07:31, kpt. George z RAF Nothwood – to echo znajduje się cały czas na naszych radarach, a my nie możemy wyjaśnić, co to właściwie jest, poza oczywiście meteorologicznym zjawiskiem, ale teraz mamy to także na wizualnej. Ten cywilny lot opisywał te światła jako flarę w odległości 6 mi/9,6 km w tym czasie. Wszystko to jest bardzo dziwne.
• g. 11:09, RAF Neatishead – ten obiekt wciąż się nie rusza, Londyn Radar i RAF Waddington także go widzą.
• g. 19:20, Anglia Radar – tam nie ma niczego, podzielamy opinię, że to była wieża Boston Stump.
Kpt. Sweatman z RAF Neatishead później tak skomentował to wydarzenie w lokalnej prasie:
- Nie byliśmy w stanie podać jakiegokolwiek wyjaśnienia. Ilość niezależnych doniesień, jaką mamy sugeruje, że coś jest na rzeczy. Będziemy nadal to badali.
Rzecznik prasowy ministra obrony Nigel Sergeant powiedział:
- Usiłujemy udowodnić, że nie stanowi to jakiegokolwiek zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego i nie było to jakieś agresywne naruszenie naszej przestrzeni powietrznej. Jest to najciekawsza obserwacja tego rodzaju jaka się zdarzyła ostatnio, i przyciągnęła pewne zainteresowanie.
Boston Stump jest kościelną wieżą zupełnie niewidoczną z miejsca, w którym stał tankowiec. Kościelna wieża nie wznosi się w niebo na milę i ni świeci trzema kolorami plus białym… Drugie wyjaśnienie to piorun ze sztormu nad morzem, ale błyskawice nie są wielokolorowe i niebo było pogodne, z widzialnością do 20 mi/32 km. Kiedy oficjalne oświadczenie MON głosiło, że zjawisko to nie przedstawiało żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, od wyższych dowódców RAF wyszedł rozkaz, by NIE wysyłać myśliwców doprze chwycenia UFO… - tak jeżeli oni nie chcieli przechwycić tych NOL-i, TO SKĄD WIEDZIELI, ŻE NIE PRZEDSTAWIAJĄ ONE ŻADNEGO ZAGROŻENIA???
Drugie wydarzenie z tamtej jesieni: na północ od wyspy Lewis w archipelagu Hebrydów Zewnętrznych, które miało miejsce w dniu 27.X.1996 roku. Doniesiono stamtąd o wybuchu, po którym płonące szczątki wpadły do morza.
Rozpoczęła się potężna operacja poszukiwawczo-ratownicza, której koszt wyniósł w przybliżeniu 200.000,- GBP, a której efekty były zerowe. Skontaktowałem się w tym czasie z bazą RAF w Kinloss, gdzie pierwsze raporty o tym wydarzeniu wpłynęły w niedzielę, dnia 5 października o godzinie 17:00 BST. Podniesiono alarm w jednostkach CG oraz okrętach w tym rejonie, a było tak jak poniżej:
- Zauważono coś, co spadało spiralą do morza, było to większe od helikoptera.
Wysłano dwie łodzie ratunkowe. Samolot patrolowo-ratowniczy RAF Nimrod został odwołany z rejonu poszukiwań ze względu na złe warunki atmosferyczne i kiepską widoczność, która poprawiła się nazajutrz.
O godzinie 08:00 raport sytuacyjny z pokładu Nimroda był negatywne, ale odpowiedź z bazy Kinloss brzmiała: Potwierdź… sześć stóp długi i trzy stopy szeroki w średnicy. Oficjalnie – na pytania dziennikarzy – powiedziano im, że niczego nie widziano i nic nie znaleziono.
W tydzień później były tam „rutynowe ćwiczenie” wojskowe, w którym udział wzięło TRZYDZIEŚCI DWA okręty nawodne, SIEDEM okrętów podwodnych i OSIEMDZIESIĄT samolotów. Rutyna? Hmmm… taaak… Rzeczywiście, brzmi to „rutynowo”…
[Na ten temat pisałem w opracowaniu „Projekt Tatry” (Kraków 2002), zob. także - http://hyboriana.blogspot.com/2014/06/projekt-tatry-23_18.html oraz http://hyboriana.blogspot.com/2012/07/bogowie-atomowych-wojen-7.html - uwaga tłum.]
Wszystko uspokoiło się po siedmiu miesiącach, potem w 1997 roku cała masa doniesień o UFO pojawiła się na Islandii. Mieszkańcy, personel latający, rybacy, personel pływający marynarki, wszyscy meldowali o stadach świateł na niebie. W poniedziałek, 20.I.1997 roku, wszystkie loty do i z portu lotniczego Reykjavik-Keflavik zostały odwołane z powodu aktywności UFO w cywilnych korytarzach powietrznych.
Grenlandia, dzień 9.XII.1997 roku. Gigantyczny błysk rozjaśnił niebo o godzinie 05:00 GMT, o którym zameldowały trzy załogi statków rybackich i kamery ochrony parkingu w Nuuk, na zachodnim wybrzeżu Grenlandii. Rybak Björn Ericksson tak opisuje ten błysk:
- Nigdy nie widziałem tak potężnego błysku światła w środku nocy. W najjaśniejszej części tego świetlistego obiektu widoczny był płonący krąg.
Eksperci zaklasyfikowali zjawisko jako meteoryt, jednakże Duńskie Siły Powietrzne nie mogły zlokalizować astroblemu. Szybko spadły śnieg i lód najprawdopodobniej były powodem, dla którego krater unie znaleziono. Jednakże dostałem doniesienie sprzeczne z tą linią rozumowania – skontaktował się ze mną zagraniczny polityk twierdzący, że był to statek kosmiczny Obcych, który wylądował pomyślnie, jak się tego spodziewali Amerykanie. Dalsze lądowanie miało najwidoczniej miejsce sześć dni później, na wyspie Jan Mayen, zaś następne UFO lądowało następnego dnia, 17 grudnia, na Eglinton Island, u północnych wybrzeży Kanady. Przez ten cały czas Amerykanie zaktywizowali się w swej bazie w Keflaviku na Islandii.
[Na ten temat pisał u nas Kazimierz Bzowski w swym artykule w „Nieznanym Świecie” a także zamieszczonym na tym blogu, zob. http://wszechocean.blogspot.com/2014/12/tajemnica-wzgorza-611-problem-12.html - uwaga tłum.]
Kwiecień 1998 roku: „The Daily Telegraph” i „Daily Mail” doniosły o gigantycznym UFO ściganym nad Morzem Północnym przez RAF i holenderskie myśliwce. Stacja radiolokacyjna RAF Fylingdales opisała to UFO jako obiekt o długości 900 ft/300 m albo „tak wielki jak pancernik”. Raport ten został potem odwołany, zdyskredytowany i skasowany jako niebyły. Nie ma żadnych danych, co do tego spotkania, jednakże kilkoro świadków w Irlandii wiedziało wielkiego NOL-a w nocy 28 lutego. Badacze w Holandii odkryli udział Holenderskich Sił Powietrznych w tym incydencie.
W 1997 roku, mój znajomy mieszkający w Hampstead otrzymał list polecony. W nim proszono go o udanie się do pewnej ambasady, w celu spotkania się z pewnym dyplomatą. Za moją radą, udał się on tam. Dyplomata ów chciał się dowiedzieć, co on i ja wiemy na temat aktywności UFO na Północnym Atlantyku. Naprowadzając pytaniami wyjaśnił, że my posiadamy pewne dowody, ale także intuicyjne domysły na ten temat.
Po krótkiej rozmowie dyplomata przyznał, że nasze domysły były prawdziwe. Powiedział on, że osobiście uczestniczył w spotkaniach z Obcymi, wraz z kilkoma innymi politykami z innych krajów, a także dowódcami wojskowymi. Był on obecny, jak powiedział, kiedy para Obcych powiedziała, że chciałaby się spotkać ze mną i moimi kolegami. To było jedyną przyczyną, jak powiedział, że powiedział to mojemu przyjacielowi. To spotkanie, mogłoby się odbyć w Ameryce. Poza tym ostrzegł nas, że powinniśmy być gotowi do podróży w ciągu 24 godzin.
Moją początkową reakcją było to, że to wszystko brzmiało absurdalnie, jednakże informacje, które posiadałem spowodowały mnie do utrzymania otwartego umysłu.
W czasie kolejnego spotkania z dyplomatą, powiedziano mojemu przyjacielowi, że Amerykanie, których opisał on jako „dużych chłopców”, zawetowali udział cywilów, jeżeli nie będą mieli odpowiednich certyfikatów bezpieczeństwa do takich spotkań. Dyplomata sądząc, że będzie odstawiony, zgodził się na współpracę w uzyskaniu dowodów na to, że takie spotkania faktycznie miały miejsce.
Na następne spotkanie z moim przyjacielem w Londynie, dyplomata przyniósł plik zdjęć. Ukazywały jednego z Szaraków, szarego Obcego z migdałowymi oczami (jednego z odpowiedzialnych za porwania ludzi) na pokładzie okrętu na Północnym Atlantyku wraz z amerykańskimi oficerami US Navy. Przyjaciel dowiedział się, że nie była to replika „klasycznego” Obcego, jego ciało było takie samo, ale twarz tej istoty była zupełnie inna. Inne zdjęcia ukazywało NOL-a na ziemi w bazie USAF, z samolotami w tle i grupą trzech czy czterech Szaraków na pierwszym planie przed swym pojazdem, rozmawiających z amerykańskimi oficerami z USAF.
Inne zaś pokazywało inny rodzaj Obcych, w głową gada i potężnie umięśnionym ciałem, dwoma nogami i dwoma rękami. Ich wzrost wynosił jakieś 6-7 ft/180-210 cm. Ambasador powiedział, że to jest agresywny typ Obcych, ale także bardzo inteligentnych i niebezpiecznych. Użył on słowa „przerażający” do opisania Ich.
[O spotkaniu z Reptilianami w naszym kraju pisał Kazimierz Bzowski, który badał jedno z miejsc CE z nimi na terenie wojskowym pod Warszawą w latach 90. Jego raport zob. http://wszechocean.blogspot.com/2013/01/trojgos-o-rozumnych-gadach-2.html - uwaga tłum.]
W czasie późniejszego kontaktu, dyplomata powiedział o znanych podziemnych bazach na odległych, pustynnych obszarach USA, w których żyją ci Reptilianie, dokładnie obserwowani. Jedna z takich obserwacyjnych drużyn została zaatakowana wiosną 1998 roku i 20 żołnierzy zostało rannych lub zabitych, i teraz obserwuje się Ich z bezpiecznego dystansu.
Kolejny typ Kosmity ma ciemną skórę i orientalny wygląd, i są Oni najbardziej przyjaźni dla nas, wzbudzają uczucie spokoju. To Oni ostrzegali nas przez drapieżną naturą Reptilian, którzy odpowiadają za okaleczenia ludzi i zwierząt. Szaraki porywają ludzi i zwierzęta w celach badań medycznych.
[Cel tych badań wyjaśniłem w swoim referacie pt. „UFO a przyszłe losy Homo sapiens” wygłoszonym na XII UFO Forum w maju 2008 roku we Wrocławiu – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2011/06/referat-wrocawski.html zob. także R. Leśniakiewicz – „UFO i Czas” (Tolkmicko 2011) - uwaga tłum.]
Obiecano mu kolejne fotografie, a w kilka dni po spotkaniu do drzwi mojego przyjaciela zapukała para, która zapytała go, czy chciałby czegoś od tego dyplomaty. Powiedział on że nie - odpowiedziano mu, że jest monitorowany i żeby był bardzo ostrożny.
Zastanawiając się nad tym, co robić dalej, zostałem uprzedzony o nagłym wycofaniu się dyplomaty, co pociągało za sobą przekazanie tych fotografii tego dnia, 27.X.1997 roku. Spotkaliśmy się w Hampstead, i zaczęliśmy pogoń opisaną w tej książce…
Moje 3 grosze
O ile pierwsza część tego raportu brzmi rzeczowo i interesująco ze względu na opisane w niej wydarzenia, to jego końcówka jest – mówiąc delikatnie – zbyt dobra, by była prawdziwa i na milę zalatuje prowokacją tajnych służb brytyjskich i amerykańskich. Przypominają mi się czasy Zimnej Wojny, w okopach której spędziłem 20 najlepszych lat mojego życia.
Zacznę od tego, że wszystkie opisane wydarzenia z okolic Islandii toczą się w ciemnościach polarnej nocy. Nie zapominajmy, że w styczniu i lutym jest tam mrocznie – wszak za pasem znajduje się tam Północny Krąg Polarny czyli równoleżnik N 66°33’39”. Przypominam, że trwa tam długa noc polarna. Dlatego właśnie lepiej się obserwuje wszelkie świetliste obiekty na niebie i UFO są łatwiej wykrywalne.
Pogoda: Północ jest zazwyczaj w zimie sztormowa i groźna, więc trudno sobie wyobrazić, by w tym czasie trwały jakieś zwyczajne ćwiczenia wojskowe. Oczywiście mogły one mieć miejsce, ale czy na pewno były to tylko ćwiczenia? Poważnie w to wątpię. To mogła być jakaś bardzo poważna operacja wojskowa specjalnego znaczenia – jakiego? – tego możemy się tylko domyślać.
Opowieści o Obcych, którzy kontaktują się z rządem USA wkładam pomiędzy bajki. To, co autor pisze o obcych dyplomatach i stosunku służb USA do takich badaczy jak Tony Dodd, dokładnie pasuje do tego, co mieliśmy w czasach Zimnej Wojny. Takie właśnie „mamy, ale nie pokażemy”, „wiemy – ale nie powiemy”. No bo nie było czego pokazywać, ani nie wiedzieli niczego więcej. Amerykanie w tym przypadku zachowali się tak, jak w sprawie zniesienia wiz dla Polaków. Długi kij i krótka marchewka. USA kochały Polskę i Polaków, kiedy ci w swej głupocie obalali komunizm, a kiedy już obalili – Amerykanie szybko o nas zapomnieli. I nie chcą nas w swoim kraju pod byle pretekstem. Tak samo postąpili z ufologami – pokazali im, że coś mają, ale kiedy przyszło co do czego, zażądali „specjalnych uprawnień” czy „certyfikatów”, których by nie dali ani Doddowi ani jego kolegom. To oczywiste, bo wtedy wydałaby się cała mistyfikacja.
Bo pewien jestem, że Anthony Dodd – którego znam jako szczególnie solidnego i drobiazgowego badacza (emerytowany policjant!) – w tym przypadku uległ jakiemuś ufomatactwu, którego cel jest oczywisty: pokazanie światu, że USA ma kontakty w Obcymi i Ich wysokimi technologiami, ergo – reszta świata ma siedzieć cicho i nie podskakiwać. Postawa znana właśnie z czasów Zimnej Wojny, a stanowiąca oczyszczanie przedpola do II Zimnej Wojny, która właśnie trwa. Anthony Dodd był w tym przypadku idealnym agentem wpływu – dobrze znany, solidny badacz… Doskonale nadawał się do przeniesienia tego przekazu do zjadaczy chleba i hamburgerów. W tym przypadku, biorąc powyższe pod uwagę, nie wierzę w jego rewelacje. Oczywiście wiem, że znów narobiłem sobie wrogów wśród fanów Obcych, ale obawiam się, że tak właśnie wygląda prawda. Przypomnijmy sobie ufomatactwa związane z aferą w Roswell, bajeczki o ufokatastrofie w Laredo czy jeszcze bardziej upiornej bajeczce o ufokatastrofie nad Maury Island, gdzie zamiast UFO rozbił się transportowiec wiozący kilka ton zużytego, cholernie radioaktywnego, paliwa jądrowego.
W tym przypadku jestem pewien, że jest to zasłona dymna mająca na celu przesłonięcie czegoś równie paskudnego – np. faktu topienia przez Amerykanów czy Brytyjczyków odpadów promieniotwórczych w wodach Północnego Atlantyku albo/i próby z jakąś nową bronią – być może nawet masowego rażenia.
Przykre to jest, ale lepsza taka prawda, niż najpiękniejsze hollywoodzkie bajeczki o Kosmitach.
Źródło: http://www.oocities.org/marksrealm/bases053.htmll
Opracował i przełożył z angielskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz
Nie 30 Paź, 2016 12:56
|