| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Sorry, że cytat z priva, ale jestem bardzo zobowiązany:

Cytat:
W miarę dalszego czytania będę podsyłał swoje uwagi - o ile w ogóle będąWink

Pozdro!
dV

Dzięki wielkie, naturalnie poprawki już wprowadziłem - czasami coś umyka w szczególe, kiedy zadbać trzeba o całość Wink
Reszta - w przygotowaniu...
Pozdrawiam
R

Nie 17 Lis, 2013 5:02

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Żadnych uwag? objaśnień? informacji? opinii?
Eeeeeeee, czy ktoś to w ogóle czyta Embarassed ???
Pozdrawiam
R

Wto 19 Lis, 2013 0:47

Powrót do góry
Renifer Lopez reaktywacja
Porucznik

Porucznik




Posty: 770
Pochwał: 1
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Czyta czyta Wink Ale co właściwie chcesz usłyszeć? Jest trochę błędów rzeczowych autora, na przykład:
Cytat:
*Z serii 4 pancerników zwanych także "Bayern" - o wyporności 32,2 tys ton i uzbrojonych w 8 dział 380 mm i 12 – 150 mm

Nie zgadza się liczba dział 150mm Wink
Krążowniki typu Mackensen zostały zamówione w liczbie 7 sztuk ale nie od razu wszystkie na raz. Krążowniki zmodyfikowane serii ersatz Yorck (Ersatz Yorck to nie jest typ – okręt nie posiadał nadanej nazwy), nie miały być kolejnymi 3 jednostkami, tylko zbudowanymi w miejsce trzech ostatnich typu Mackensen (i nie jestem pewien czy pod tą datą z naszej alternatywnej historii można już używać nazwy Mackensen). Nie zamówiono wszystkich na raz od razu, gdyż nie pozwalała na to ustawa o flocie. W tej historii alternatywnej znamienne jest przede wszystkim to że drugi z serii Mackensen był Ersatz Blücher, a okręt ten właśnie zatonął w zwycięskiej bitwie – skąd więc zamówienie na niego? Pozostałe okręty to ersatz Victoria Louise (Mackensen), ersatz Freya, ersatz Friedrich Carl, zmodyfikowany typ: ersatz Yorck, ersatz Gneisenau, ersatz Scharnhorst (ale to zamówienie późniejsze bodajże z 1916 lub 1917 roku), głównie w miejsce okrętów utraconych. Na datę naszej rozmowy Tirpitza z Scheerem można ewentualnie mówić jedynie o dwóch zamówionych nowych krążownikach zaplanowanych w miejsce wycofywanych przestarzałych.
Mackensen nie miał nosić armat 356mm, tylko 350mm.

A odnośnie pomysłów autora na dalsze plany wojenne, jeśli Tirpitz zamierzał blokować Wielką Brytanię i szukać kolejnyj bitwy, to najprostszą metodą byłyby wypady aż w rejon Szkocji i tamtejszych portów Wink
Ale Mata Hari jest the best Bardzo szczęśliwy

Zauważyłem że autor topi na potęgę biedne brytyjskie pancerniki Wink

Wto 19 Lis, 2013 15:53

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Ano - dzięki - istotnie, ale to bardziej mój błąd, a nie autora - zamiast odcyfrowywać oznaczenia z rosyjskiego, zajrzałem do Wiki - i pomyliłem się w liczbach, sorry - już prostuję...

Co do Bayernów i Mackensenów - to w historii alternatywnej, po 16 grudnia 1914 r, niemiecki parlament na wniosek Tirpitza przeznacza kolosalne środki na jak najszybsze wykończenie i wdrożenie do służby najnowszych okrętów, stąd przesunięcia w czasie...

Nota bene - w naszej rzeczywistości Mata Hari ( dzięki!!!) aresztowana również została dopiero rok później- w 1917...

Co zaś do strategii - autor zakłada dość agresywne działania HF oraz zrozumiałą ostrożność Anglików w działaniach floty, bo RN i jej główna część - GF - to podstawa dalszego istnienia Anglii - w dużym myślowym skrócie, a przy tym zwraca baczną uwagę na osobiste cechy Scheera, Hippera, Tirpitza z jednej, a Jellicoe, Beatty'ego i Churchilla, który jest już premierem, z drugiej strony...
Pozdrawiam
R
PS - czy może ktoś mi podpowie, jak poprawnie po polsku nazywały się magazyny/ładownie węglowe na okrętach z czasów PWS? Po rosyjsku to dosłownie " dziura węglowa", a w wolnym tłumaczeniu " magazyn węgla" - a po polsku???
R

Wto 19 Lis, 2013 22:18

Powrót do góry
Renifer Lopez reaktywacja
Porucznik

Porucznik




Posty: 770
Pochwał: 1
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

"magazyn węgla" po polsku to będzie pewnie bunkier węglowy - zwykle tak o tym piszą autorzy Wink
Cytat:
Co do Bayernów i Mackensenów - to w historii alternatywnej, po 16 grudnia 1914 r, niemiecki parlament na wniosek Tirpitza przeznacza kolosalne środki na jak najszybsze wykończenie i wdrożenie do służby najnowszych okrętów, stąd przesunięcia w czasie...

Najpierw trzeba zmienić "ustawę o flocie" Wink Tylko 2 pierwsze były ersatzem przestarzałych okrętów. Pozostałe zamówiono jako uzupełnienie w miejsce jednostek utraconych w trakcie działań wojennych.
Można też wspomnieć że Tirpitz osobiście hamował wzrost rozmiarów a co za tym idzie kosztów nowych jednostek. Gdyby nie to pewnie już Derfflinger nosiłby armaty 350 a może i 380mm.

Wto 19 Lis, 2013 23:25

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam,
w historii alternatywnej właśnie tak się stało - szybko przyjęto maksymalistyczny niemal program von Tirpitza...
I tak - wiem, że Tirpitz hamował wdrożenie wiele światłych pomysłów, ale - w miarę upływu czasu zmieniał zdanie...

A poza tym - przyjąłem określenie "ładownia węglowa"...
Pozdrawiam
R

Sro 20 Lis, 2013 0:23

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty trzeci:

***

I.
Ta równina, która wydawała mi się zupełnie plaska, choć w rzeczywistości opada w dół, zmieniła się w fantastyczne pobojowisko. Roi się na niej od trupów. Wygląda to jak rozkopany cmentarz.
Biegają po nim żołnierze, identyfikując poległych i w przeddzień i nocą, przewracają zwłoki, rozpoznając je po jakimś szczególe mimo zniekształconych twarzy,. Jeden z nich klęcząc wyjmuje zmarłemu z ręki postrzępioną, zamazaną fotografię – zabitą podobiznę. Pociski wzbijają się w górę w kłębach czarnego dymu, a potem wybuchają w dali na horyzoncie. Całe armie kruków zamiatają niebo szerokim, migotliwym lotem czarnych skrzydeł.
II.
W dole, wśród nieruchomego tłumu zabitych, odcinają się rozsypane i przegniłe zwłoki strzelców marokańskich i żołnierzy Legii, padłych w majowej ofensywie. Nasze linie przebiegały wówczas o pięć do sześciu kilometrów stąd, w lesie Berthonval. Podczas tej ofensywy, najstraszniejszej w całej tej wojnie i wszystkich wojnach, dotarli jednym atakiem aż tutaj. W ten sposób utworzyli klin sięgający daleko poza linię frontu i dostali się między ogień karabinów maszynowych, które ostrzeliwały z prawa i lewa zajęte pozycje. Już wiele miesięcy temu śmierć wypaliła im oczy i wyżarła policzki, lecz nawet w tych rozrzuconych, rozproszonych na wietrze szczątkach, już niemal spopielałych, można zauważyć ślady spustoszenia dokonanego przez karabiny maszynowe, które podziurawiły plecy i krzyże, siekąc ciała na pół. Obok szczerzących białe zęby czarnych i woskowatych głów mumii egipskich, obsypanych larwami i szczątkami robactwa, pośród biednych sczerniałych kikutów, sterczących jak obnażone korzenie, widać zupełnie nagie, zżółkłe czaszki w czerwonych fezach okrytych szarymi pokrowcami, które kruszą się jak papirus. Z kupy łachów zlepionych rudawym błotem sterczą piszczele, a obok, z dziury w postrzępionym suknie, jakby usmarowanym mazią, wystaje część kręgosłupa. Na ziemi, jak stare, połamane klatki, leżą stosy żeber, a obok nich osmolone rzemienie i podziurawione lub spłaszczone kulami manierki i menażki. Wokół postrzępionego plecaka, na kupie kości, łachów i resztek ekwipunku rozsiane są w regularnych odstępach białe punkty: schylając się dostrzegamy, że to kości ręki pozostałe z tego, co ongi było trupem człowieka.
Tu i ówdzie z podłużnego kopczyka – gdyż ziemia wchłania w końcu te pozbawione grobów ciała – sterczy tylko strzęp sukna wskazując, że w tym miejscu unicestwiono ludzką istotę.
Niemcy, którzy wycofali się stąd wczoraj, nie pogrzebali swych poległych zostawiając ich obok naszych, jak o tym świadczą te trzy przegniłe, zzieleniałe, zwalone jeden na drugiego, zapadłe jeden w drugiego trupy w szarozielonych bluzach i szarych furażerkach, których czerwone naszywki skryte są pod szarym rzemykiem. Szukam śladów twarzy jednego z nich: od przegniłej szyi aż po przyklejone do brzegu furażerki kosmyki włosów widać tylko ziemistą masę zmienioną w mrowisko, a zamiast oczu – dwa zgniłe owoce. Inny trup, pusty, zeschły, leży płasko na brzuchu, z plecami jakby w rozwianych strzępach, dłońmi, stopami i twarzą wrośnięty w ziemię.
III.
Na szarej, obumarłej ziemi, gdzie gniją w mule kępki zeschłej trawy, leżą pokotem trupy. Przenosi się je tutaj nocą, gdy się je ściągnie z pól i okopów. Czekają – niektóre już od dawna – aż pod osłoną ciemności zawiezie się je na cmentarz za linię frontu.
IV.
Wokół zabitych szeleszczą listy, które wysunęły się z kieszeni czy ładownic, gdy ich układano na ziemi. Na jednym z tych białych świstków, które trzepoczą się na wietrze, ale nie mogą się poderwać z błotnistej ziemi, czytam, nieco się pochyliwszy: „Mój drogi Henryku, jaką piękną mamy pogodę w dzień twoich imienin!”. Człowiek leży na brzuchu; ma krzyże przeorane od biodra do biodra głęboką bruzdą; głowa jest odwrócona półprofilem; widać zapadłe oko, a coś jakby zielony mech porasta skroń, policzek i szyję.
Wiatr rozsnuwa dławiący smród, który unosi się z tego stosu trupów i leżących obok szczątków: strzępów brezentu lub wybrudzonych ubrań, zesztywniałych od zaschłej krwi, zwęglonych przez pociski, stwardniałych, ziemistych, przegniłych, ruszających się od robactwa.
Robi się nam niewyraźnie. Spoglądamy po sobie kiwając głowami i brak nam odwagi, aby powiedzieć głośno, że to śmierdzi. Odchodzimy mimo wszystko wolnym krokiem.
V.
Z mgły wynurzają się zgięte plecy dwóch mężczyzn, którzy coś dźwigają. To sanitariusze z pospolitego ruszenia nadchodzą z trupem. Wloką się ciężko, a ich blade, ociekające potem starcze twarze krzywią się ze zmęczenia. Nieść we dwójkę trupa grząskimi rowami to prawie nadludzki wysiłek.
Poległy, którego składają do ziemi, jest ubrany w nowy mundur.
- Jeszcze nie tak dawno żył – mówi jeden z noszowych. - Dwie godziny temu dostał w głowę, bo wyszedł na pole szukać niemieckiego karabinu. W środę miał pójść na urlop i chciał go zawieźć do domu. To sierżant z 405 pułku, rocznik 94. Zresztą morowy chłopak.
Pokazuje go nam unosząc chusteczkę, którą mu zakrył twarz: jest zupełnie młody i wygląda, jak gdyby spał: ale źrenice ma wywrócone, policzki jak z wosku, a nozdrza, usta i oczy zroszone krwawym potem.
Ciało sierżanta jest czystą plamą wśród tej trupiarni; nie zesztywniało jeszcze i gdy się je porusza, głowa przechyla się na bok, jakby układając się wygodniej, co wywołuje dziecinne złudzenie, że jest mniej martwa od innych. Lecz mniej zniekształcone, ciało to wydaje się nam też bardziej wzruszające, bliższe, bardziej z nami związane. I gdyby nie to, że wobec tych stosów unicestwionych istnień zachowujemy milczenie, rzeklibyśmy patrząc na niego: „Biedak!”.
VI.
Zagrzebani po szyję, wsparci piersią o ziemię, której ogrom chroni nas przed niebezpieczeństwem, patrzymy, jak rozgrywa się na naszych oczach wstrząsający, głęboki dramat. Artyleria bije ze zdwojoną siłą. Na grzbiecie wzgórza świetliste krzewy zmieniają się w szarzyźnie świtu w jakieś jakby zwiewne spadochrony, w blade meduzy z punkcikiem ognia, a potem, w miarę jak przybywa dnia, przeobrażają się w pióropusze dymu: białe i szare kity strusich piór wyrastają nagle na zamglonej, posępnej ziemi koty 119, o pięćset do sześciuset metrów przed nami, i z wolna gasną. Istne słupy ognia i słupy dymu, które razem wzbijają się w górę i razem grzmią. W tej chwili widać na stoku wzgórza grupę ludzi biegnących, aby się skryć w ziemi. Znikają jeden po drugim, wchłonięci przez zorane lejami pole.
Teraz można wyraźniej wyróżnić kształt ognistych „przybyszy”: po każdej salwie, na wysokości około sześćdziesięciu metrów nad ziemią tworzy się żółtawy obłok i rozsnuwa się, wełniście skłębiony, a przy wybuchu słychać świst kul, którymi ten żółtawy obłok z wściekłością obrzuca ziemię.
VII.
Dwa ostatnie pociski wybuchły zupełnie blisko; wzbiły one nad zdeptaną ziemią olbrzymie kule czarnego i rdzawego kurzu, które, spełniwszy swe zadanie, rozwijają się i rozsnuwają z wolna na wietrze, przybierając kształt jakichś fantastycznych smoków.
Śledzimy je, obracając ku nim głowy wystające jedna obok drugiej z głębi rowu wśród tej krainy zaludnionej ognistymi, dzikimi zjawami, wśród tych pól miażdżonych brzemieniem nieba.
- To rozpryskowe sto pięćdziesiątki.
- To nawet dwieście dziesiątki, ty ośla głowo.
- Są także burzące! Bydlaki! Popatrz tylko tu!
Przed nami wybuchł pocisk, wzbijając fontannę ciemnego dymu, ziemi i kamieni. Zda się, jakiś potworny wulkan wezbrał w głębi globu i tryskał z jego rozpękłej skorupy.
Wokół piekielny zgiełk. Odnosimy niezwykłe wrażenie, że wrzawa narasta nieustannie, że wzmaga się wciąż powszechne rozpasanie. Burza ochrypłych, głuchych uderzeń, szaleńczych jęków i ostrych, zwierzęcych krzyków pastwi się nad okrytą łachmanami dymu, szarpaną i kołysaną wichrem pocisków ziemią, w której tkwimy zagrzebani po szyję.
- Słuchaj – ryczy Blaire – a mówili, że oni już nie mają czym strzelać!.
- Tralala! Znamy się na tym! I na tych bredniach, które nam gazety ładują do łbów.
VIII.
Pocisk pruje powietrze o jakie tysiąc metrów nad nami. Jego łoskot rozpościera nad ziemią huczący strop. Dyszy ciężko; jest najwidoczniej bardziej brzuchaty, potężniejszy niż inne. Szybuje i zbliża się z ciężkim, narastającym sapaniem wjeżdżającego na dworzec pociągu metra; potem głuchy świst oddala się. Obserwujemy wzgórze. Po kilku sekundach pokrywa się ceglastym obłokiem, który rozwiewa się, spowijając połowę widnokręgu.
- To dwieście dwudziestka z baterii w punkcie gamma.
- Te pociski widać, kiedy wylatują z lufy – zapewnia Volpatte. – A jak patrzeć w kierunku strzału, to je widać gołym okiem nawet daleko od działa.
Znów pocisk.
- Patrz tu, patrz! Widziałeś? Za późnoś się popatrzył, przegapiłeś go. Trza ruszać makówką. Patrz, drugi! Widziałeś?
- Nie widziałem.
- Dureń! Głupota bije od ciebie na kilometr. A to ci był majster z twego ojca! Patrz tu, tu! Widzisz go, ty pajacu, ty wyskrobku?
- Widziałem. I to wszystko?
Ten i ów dostrzegł mały ciemny kształt, smukły i prujący niebo jak kos, który zakreśla łuk spadając dziobem w dół, ze zwiniętymi skrzydłami.
- Takie coś waży sto osiemdziesiąt kilo, ty stara mordo – mówi z dumą Volpatte – i jak padnie na ziemiankę, wybije wszystkich, co tam siedzą. Kogo nie poharatają odłamki, ten zginie od podmuchu albo się udusi, nim zdąży zipnąć.
- A pocisk z dwieście siedemdziesiątki też bardzo dobrze widać, jak wylatuje z moździerza. To ci dopiero pruje taki kawał żelaza!
- A także ze sto pięćdziesiątki piątki Rimailho, ale tego tracisz z oczu, bo pruje prosto i bardzo daleko: im więcej na niego wybałuszysz gały, tym mniej go widzisz.
IX.
… A oto nad strefę obstrzału unosi się chwiejnie i rozsnuwa we wszystkich kierunkach kłąb zielonej waty. Barwna plama odcina się wyraźnie na szarym tle, przyciąga uwagę, twarze uwięzionych w ziemi ludzi zwracają się w stronę, gdzie wybuchnął potworny ładunek.
- To chyba gazy duszące. Przygotujmy maski.
- Świnie!
- To naprawdę nieszlachetnie – mówi Farfadet.
- Nie.. jak? – drwi Barque.
- A tak, nieszlachetnie używać gazów… Tak…
- Nudzi nie to twoje szlachetnie i nieszlachetnie…
Napatrzyliśmy się na ludzi stratowanych, rozszarpanych na pół albo rozdartych z góry na dół, poharatanych kulami, z rozprutymi brzuchami i kiszkami, jakby je kto porozrzucał widłami, z czaszką wepchniętą w płuca jak uderzeniem maczugi, albo na takich, co zamiast głowy mieli kawałek szyi oblepiony galaretą mózgu, spadającą na plecy o piersi… I po tym wszystkim powiadasz „szlachetnie i nieszlachetnie”.
- A jednak kula to w porządku, to przyjęte…
- Tralala! Wiesz, co ci powiem? Dawnom się już tak nie uśmiał!
I odwraca się doń plecami.
X.
- Hej, dzieci, uwaga!
Nadstawiamy uszu; jeden z nas przywarł brzuchem do ziemi; inni marszcząc brwi spoglądają instynktownie w stronę schronu, do którego nie zdążą już dobiec. W ciągu tych dwóch sekund każdy chowa głowę w ramiona. Zgrzyt gigantycznych nożyc zbliża się coraz bardziej i urywa wreszcie wśród grzmiącego łoskotu, jak gdyby ktoś zrzucał na ziemię arkusze blachy.
Pocisk padł blisko nas: w odległości jakichś dwustu metrów. Kurczymy się w głębi rowu i trwamy tak, kryjąc się falą drobnych, smagających ziemię odłamków.
- Lepiej tym nie oberwać w ślipia, nawet z tej odległości – mówi Paradis wyciągając odłamek, który zarył się w ścianę rowu, podobny do małego kawałka koksu najeżonego tnącymi, ostrymi kantami; trzeba podrzucać go na dłoni, aby się nie oparzyć.
Nagle Paradis zgina kark; schylamy się i my.
Psss, psss…
- Zapalnik!... Przeszedł.
Zapalnik szrapnela wzbija się w górę, a potem opada pionowo; zapalnik burzącego oddziela się po wybuchu od reszty rozerwanego pocisku i zostaje zazwyczaj w ziemi, gdzie upadł. Czasem jednak leci, gdzie mu się podoba, jak wielki rozżarzony kamień. Trzeba się mieć przed nim na baczności. Może zwalić się na człowieka długo po wystrzale, docierając nieprawdopodobnymi drogami, przelatując nad nasypem i wpadając w okop.
- Nie ma gorszego świństwa niż zapalnik. Raz mi się zdarzyło…
- Znam coś jeszcze gorszego – przerywa Bags z jedenastej – austriackie pociski sto trzydzieści i siedemdziesiąt cztery. Tych się nie boję. Mówią, że są niklowane, ale jedno wiem, bom doświadczył na sobie: lecą tak szybko, że się przed nimi nie uchronisz. Ledwie usłyszysz sapanie, a już wybucha.
- Tak samo niemieckie sto piątki: nie zdążysz paść na ziemię ani osłonić szynek. Chłopaki z artylerii raz mi to wyjaśniały.
- Ja ci powiem: pocisków z dział okrętowych nawet nie usłyszysz, a już oberwałeś.
- A jeszcze są te nowe, świńskie pociski, które najpierw parę razy odbijają się od ziemi może na jakie sześć metrów, a dopiero potem padają i rozrywają się. Zimno mi się robi, jak wiem, że takie na mnie lecą.
Pamiętam, jak raz…
- To wszystko nic, moje dzieci – odzywa sianowy sierżant, który przechodził właśnie i zatrzymał się obok nas. – Trza było widzieć, co w nas rzucali pod Verdun, tam, skąd wracam. Tylko największe numery: trzysta osiemdziesiątki, czterysta dwudziestki, dwie czterdziestki czwórki. Jakeś tam wziął w skórę, to dopiero możesz powiedzieć: „Wiem, co to znaczy oberwać!”. Całe lasy zżęte jak zboże, wszystkie schrony wymacane i rozwalone, nawet te, co miały przykrycie z potrójnej warstwy okrąglaków; wszystkie skrzyżowania pokropione kulami, drogi rozorane, a wzdłuż nich wielkie garby potrzaskanych taborów, rozbitych dział, poskręcanych trupów, spiętrzonych – jakby je ktoś pozrzucał łopatą na stos. Trafiało się, że od jednego uderzenia trzydziestu ludzi zostawało na skrzyżowaniu. Czasem niektórych wyrzucało na jakie piętnaście metrów w górę, a strzępy spodni zostawały na drzewach, które jeszcze ocalały. Bywało, że taka trzysta osiemdziesiątka wpadała przez dach do jakiegoś domu w Verdun, przebijała dwa czy trzy piętra i wybuchała na dole, tak że cała chałupa leciała w powietrze; a w polu całe bataliony szły pod nawałnicą w rozsypkę, jak drobna, bezbronna zwierzyna. Na ziemi co krok odłamki, grube jak ramię i takie szerokie, że trzeba było czterech dobrych chłopów, żeby podnieść taki kawałek żelaza. Co tu gadać, co tu gadać! – powtórzył sierżant odchodząc, aby gdzie indziej snuć dalej swe wspomnienia.
XI.
- Stój!
Kule siekły gwałtownie, wściekle, zajadle przedpole okopu, w którym kazano się nam zatrzymać.
- Fryc się stara. Boi się natarcia, wścieka się ze strachu. Ale się stara!
Gęsty grad pocisków zwalił się na nas, smagał powietrze straszliwym oddechem, przeorywał i siekł całą równinę.
Wyjrzałem przez strzelnicę. Na mgnienie oka ujrzałem dziwne widowisko.
Przed nami, co najwyżej na dziesięć metrów, leżały wyciągnięte nieruchomo jedna obok drugiej postacie – rząd skoszonych żołnierzy – a nadlatujące zewsząd chmary pocisków dziurawiły to skupisko trupów!
Kule ryły pole prostymi bruzdami, wzbijając małe, podłużne obłoki, dziurawiły i szarpały przylegające sztywno do ziemi ciała, zagłębiały się w sine, ziejące pustką twarze, wyłupiały i rozpryskiwały szkliwo oczu i widać było, jak pod naporem ognia rząd umarłych porusza się nieco i przesuwa.
Rozległ się suchy trzask zawrotnie wirujących miedzianych ostrzy, które przebijały sukno i ciało, szaleńcze uderzenia noży. Nad nami tryskały snopy ostrych gwizdów i niósł się coraz niższy, coraz cichszy śpiew odbijających się kul. I pochylaliśmy głowy nad tą nawałą krzyków i głosów.
- Dalej! Trzeba zwolnić okop!
XII.
Opuszczamy ten drobny skrawek pola bitwy, gdzie strzelanina rozdziera, rani i na nowo zabija trupy. Kierujemy się w prawo i do tyłu. Rów łączący pnie się parowem w górę. U wylotu parowu mijamy posterunek telefoniczny oraz grupę artylerzystów – oficerów i żołnierzy.
Kilku z nas odważyło się wytknąć głowę ponad nasyp i przez sekundę ogarnąć wzrokiem całe pole bitwy, po którym błąka się od rana nasza kompania.
XIII.
W dali, na posępnych, bezkresnych polach, zszarzałych, wpółzatartych i jak cmentarna równina usianych wzgórkami, widać coś niby strzęp rozdartego papieru: smukły szkielet jakiegoś kościoła i – od skraju po skraj horyzontu – zlewające się rzędy pionowych krech, gęste i podkreślone jak zamaszyste pociągnięcia piórem: to wysadzane drzewami drogi. Cienkie, kręte bruzdy rowów przecinają równinę wzdłuż i wszerz, dzieląc ją na kwadraty, a bruzdy te usiane są ludźmi.
Można rozróżnić pewne odcinki tych linii utworzonych z ludzkich punkcików, które wynurzywszy się z rowów suną po równinie pod straszliwym, rozpętanym niebem.
Trudno uwierzyć, że każda z tych malutkich plamek jest żywą, śmiertelną istotą z krwi i ciała, nieskończenie bezbronną wśród tego bezmiaru, przepełnioną myślami, uporczywymi wspomnieniami i obrazami. Oślepia nas widok tego pyłu ludzkiego, równie drobnego jak pył gwiezdny.
XIV.
… Tak, nie do wiary. Tyle strat na raz wprawia nas w oszołomienie. Niewielu już pozostało przy życiu. Odczuwamy jednak niejasno wielkość tych, którzy polegli,. Dali z siebie wszystko; dzień po dniu oddawali swe siły, aby wreszcie oddać się całkowicie. Przekroczyli granicę życia i jest w ich zrywie coś nadludzkiego, skończonego.


* * *


Musimy już iść , poruczniku - powiedział kapitan - Wkrótce znowu się zacznie...
Porucznik w milczeniu skinął głową .
Ten porucznik nazywał się Henri Barbusse . *
___________
* Kursywą zaznaczono kilka fragmentów z powieści Henri Barbusse'a " Ogień – Dziennik pewnego oddziału" – tu wg wydania polskiego z 1959 roku, Wyd.PIW, Warszawa 1959, w znakomitym tłumaczeniu Pani Zofii Jaremko-Pytowskiej, znawcy, krytyka i tłumacza literatury francuskiej; Henri Barbusse, francuski pisarz i dziennikarz, zaciągnąwszy się ochotniczo do armii francuskiej po wybuchu wojny jako zwykły szeregowiec, widział i poznał to wszystko z bliska i na własne oczy – nikt lepiej tego nie opowie ... -przypis WK + RZ.

cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:35

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty czwarty:

***

Front zachodni giął się w krwawym obłędzie szalonych ataków i kontrataków. Falkenhayn i Petain przeorywali pociskami wrogie pozycje, a potem ruszały naprzód gęste szeregi niemieckich i francuskich żołnierzy.

Ale żywe ciało okazywało się bezsilne wobec "maszynek śmierci" – karabinów maszynowych - i tysiące ludzi zamieniały się w gnijące trupy, ani na krok nie przybliżając żadnej ze stron do zwycięstwa.

Tymczasem na froncie wschodnim walki toczyły się ze zmiennym szczęściem.

Dywizje rosyjskie i korpusy austriackie starły się w Karpatach , a 9. i 10. armie Hindenburga nacisnęły na wojska rosyjskie w zachodniej Polsce, docierając do odległych podejść pod Warszawę .

Ale położenie Austrii w Galicji było niestabilne - istniało realne zagrożenie przełamania frontu przez Rosjan i wyrwania się wojsk carskich na Nizinę Węgierską i do Czech . Austriakom nie udało się też odblokować oblężonego Przemyśla, więc Niemcy postanowili wspomóc sojusznika świeżymi wojskami – gdyż ofensywa na froncie zachodnim nadal nie rokowała żadnych zadowalających perspektyw.

I tak latem 1915 r., po zmasowanym przygotowaniu artyleryjskim,11. Niemiecka Armia Mackensena i 4. austro- węgierska Armia arcyksięcia Józefa Ferdynanda dokonały przełamania rosyjskiego frontu pod Gorlicami - armia rosyjska, ponosząc ciężkie straty (głównie ze względu na katastrofalny brak amunicji i artylerii ciężkiej ) wycofała się z Galicji . Wskutek dotkliwej porażki w Galicji i nacisku Austriaków, którym wyczekująca postawa Włoch rozwiązała ręce , Rosjanie opuścili karpackie przełęcze.

Klęska wojsk rosyjskich nie doprowadziła do załamania się frontu wschodniego , ale przesądziła o losie Serbii: 11. armia niemiecka została przeniesiona do Bośni i Serbia została zmiażdżona przez wspólne wysiłki trzech państw – Niemiec, Bułgarii, przystępującej do państw centralnych i Turcji, "zaprzyjaźnionej " nagle ze swym odwiecznym wrogiem i obracającej w kiepski dowcip mniemanie o niezłomnej słowiańskiej przyjaźni.

Pod koniec jesieni roku piętnastego niemiecka ofensywa na obu frontach ostatecznie zamarła, nie przynosząc Niemcom żadnych zdecydowanych rezultatów strategicznych. Obie strony, wykrwawione wielomiesięcznym wzajemnym wyniszczaniem się , wryły się w ziemię, od czasu do czasu – i coraz częściej - spoglądając na morze, gdzie dymiły kominy drednotów Hochseeflotte i Grand Fleet . *

Nadchodził rok tysiąc dziewięćset szesnasty ...

* Analizę możliwości alternatywnych - sytuacji na frontach lądowych w 1915 r., opracował Maksim Szejko ( Максим Шейко - znany w szerszych kręgach fanów AI ( Altiernatiwnoj Istorii - pod pseudonimem- nickiem " Ariec " ) , któremu autor wyraża w tym miejscu swoją głęboką wdzięczność – przypis WK.
* * *
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:37

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty piąty:

Rozdział dziewiąty . Korsarze XX wieku

Wydawało się, że czas jakby się cofnął, a wiek XX wrócił czasów wieku XVI, kiedy to Hiszpania , napompowana amerykańskim złotem , dyktowała swoją wolę Europie , paląc na stosie heretyków i panując na morzach armadami swoich galeonów .

Ale te pływające twierdze króla Filipa były bezsilne wobec małych zwinnych okrętów angielskich piratów, jak osy żądlących jego imperium w najbardziej wrażliwych miejscach .
Nad Kanałem La Manche i Zatoką Biskajską snuł się gęsty prochowy dym : korsarze " Królowej Dziewicy " Elizabeth przechwytywali okręty i konwoje Hiszpanów nie tylko na Karaibach , ale również wprost u europejskich wybrzeży .

Wszystko to powtarzało się teraz (skorygowane o postęp technologiczny) , tylko obecnie miejsce Hiszpanii zajęła Anglia , wysysająca pot i krew ze swoich zamorskich kolonii i obracająca jęki i cierpienia milionów ludzi w brzęczącą monetę oraz w akcje korporacji, koncernów i syndykatów, mających już ponadnarodowe ambicje.

Blokada morska Niemiec , ustanowiona przez flotę brytyjską, nie była zbyt szczelna nawet do czasu feralnej dla " Mistress of the Seas " walki w dniu 16 grudnia , zaś po nim stała się już całkowicie dziurawa: do Niemczech nie tylko bezpiecznie docierały śmiałe łamacze blokady , ale i zwykłe statki handlowe pod neutralną ( głównie amerykańską ) banderą - wojna wojną , a interesy interesami .

Brytyjskie krążowniki zatrzymywały i bezwzględnie topiły statki kupców "robiących interesy" na kontrabandzie wojennej , ale Niemiecka Rzesza odetchnęła znacznie swobodniej.

Z drugiej zaś strony także dumni wyspiarze doświadczali wszelkich uroków blokady , która dla nich była o wiele bardziej bolesna niż dla obywateli Kaizera Wilhelma .
Niemcy rekompensowali sobie utracone na początku wojny krążowniki o dalszym zasięgu działania, wypuszczając na polowanie rajdery: przebudowane statki handlowe, ukrywające swoją rzeczywistą tożsamość pod neutralną banderą, a pod fałszywymi nadbudówkami niosące sześciocalowe działa.

" Möwe " i " Wolf" sterroryzowały Atlantyk, przy czym kapitan "Möwe" , nie certoląc się zbytnio, wysłał przechwycony pryz -brytyjski parowiec " Appam " z ładunkiem o wartości dwóch milionów funtów - wprost do amerykańskiego portu Hampton Roads .

Niemcy twierdzili, że " Appam " należy do nich jako łup wojenny zdobyty zgodnie z prawem, co początkowo Amerykanom nie przeszkadzało , ale po roku z kawałkiem, po zaskarżeniu do amerykańskiego sądu faktu zagarnięcia tego statku przez jego brytyjskich właścicieli , gdy już grzmiały na Morzu Północnym działa pod Jutlandią , Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie ( kierując się przesłankami formalnymi, iż przyjęcie wojennego pryzu, zdobyczy uzyskanej wskutek działań wojennych przez jedną ze stron konfliktu zbrojnego, byłoby jaskrawym naruszeniem neutralności Stanów Zjednoczonych ) orzekł o zwrocie statku wraz z ładunkiem jego brytyjskim właścicielom.

Rajdery wychodziły w morze bez specjalnych trudności : Brytyjskie krążowniki patrolowe, pamiętne losu " Edgara Quinet " unikały bliższego podchodzenia do niemieckich brzegów: cały czas majaczyły im w pasmach mgły groźne sylwetki niemieckich " Grosse Kreuser".

Jednakże " ogary " admirała Hippera nie były niepokonane i wszechobecne : podczas następnego wyjścia w morze ( a tym razem Niemcy zamierzali wejść głębiej w wody Kanału La Manche , a jednocześnie ostrzelać angielskie wybrzeże ) " Moltke " został storpedowany przez jednego z najlepszych brytyjskich podwodników Maxa Hortona, a " Seydlitz ", uchylając się od ataku, wyszedł poza przetrałowany akwen i poderwał się na własnej minie.

Oba krążowniki osiągnęły Wilhelmshaven o własnych siłach i skierowane zostały do remontu , ale duma i pewność siebie niemieckich admirałów doznały przykrego zawodu: zdano sobie bowiem sprawę, że kły Brytyjczyków nie zostały wcale zbytnio stępione. Von Scheer oszczędzał swoje siły nawodne na zbliżające się generalne starcie z Grand Fleet ( a to , że taka bitwa odbędzie się prędzej czy później , nikt nie miał wątpliwości ), a więc przeciwko brytyjskiej żegludze rzucone zostały okręty podwodne , wcześniej polujące głównie na brytyjskie okręty wojenne.
***

cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:39

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty szósty:

Ta stara łajba nie jest warta torpedy - od niechcenia rzucił Oberleutnant zur See Freiherr Edgar von Spiegel , dowódca " U- 32 " , spoglądając na trzymasztowy żaglowy szkuner, którego sylwetka wyraźnie rysowała się na tle słonecznego nieba - Wyrąbać otwór na linii wodnej i raz-dwa go zatopić - rozkazał obsłudze działa .

Pierwszy pocisk z hukiem wystrzelił do celu i wyrwał kawałek burty – ze szkunera poleciały jakieś drzazgi . Von Spiegel chrząknął z zadowoleniem , ale w tym momencie na pokładzie trafianego pociskami szkunera rozległ się głośny świst. Na maszcie jednostki w jednej chwili została podniesiona bandera bojowa Royal Navy, skądś pojawiła się na pokładzie platforma z działami .

Brytyjskie pociski zaczęły spadać niebezpiecznie blisko od " U- 32 " , a wkrótce jeden z nich uderzył w kadłub U – boota . Klnąc na czym świat stoi, von Spiegel zdał sobie sprawę, że wdał się w walkę z jednym z zakamuflowanych okrętów typu " Q" ( Q-Ships -statkiem - -pułapką ) , ale było już za późno.

Okręt zadrżał pod uderzeniami brytyjskich pocisków . Jeszcze jedno bezpośrednie trafienie - i zatrzymały się główne silniki. U-boot bezradnie teraz kołysał się na fali , dryfując z wiatrem, a spodziewana wcześniej łatwa zdobycz -tak niewinnie wyglądający żaglowiec – zbliżył się .

Spiegel pobiegł po śliskim pokładzie do obsługi działa. Udało im się wystrzelić jeszcze kilka razy w kierunku szkunera , gdy upadający celnie czterocalowy pocisk trafił w przedni pokład łodzi podwodnej, zerwał działo z chrzęstem metalu i zamienił je w kupę poskręcanego złomu .
Ładowniczemu odcięło głowę , a Spiegel i dwóch innych artylerzystów wybuch ogłuszył.

Pokład uciekł im spod stóp. Trzej podwodnicy, którzy przeżyli wybuch, znaleźli się w wodzie. U-boot zniknął w zapadających ciemnościach (prawdopodobnie zatonął ) i dowódca " U- 32 ", z goryczą rozpamiętywał tragiczny los swoich ludzi, idących na dno w żelaznej trumnie. " Oni wszyscy tam - pomyślał - w zimnej i ciemnej głębinie, potonęli jak szczury. I – co gorsza- być może, nie wszyscy zginęli od razu, może w mrocznych zakamarkach okrętu ludzie jeszcze żyją , a teraz przyjdzie im umierać bolesną śmiercią przez uduszenie... Leżąc w ciemności, bezradnie, bez żadnej nadziei na pomoc i czekając, kiedy nastąpi zbawienne zapomnienie ... "*.
__________
* W naszej rzeczywistości, w analogicznej sytuacji, zastępca von Spiegla Leutnant zur See Wilhelm Ziegner zdołał w w kwietniu 1917 roku uratować uszkodzoną łódź "U-93 " i doprowadzić ją do swojej bazy – przypis WK.

Ze szkunera "Prize" opuszczono szalupę i trzech niemieckich marynarzy trafiło na pokład swej niedoszłej ofiary. Ale von Spiegel nawet nie zdążył w kabinie dowódcy dobrze wysuszyć swojego ubrania , gdy przyszedł bosman i poinformował go, że statek tonie .
Pociski z " U- 32" podziurawiły jego kadłub , a teraz załoga czyniła rozpaczliwe wysiłki , aby wypompować wodę i założyć plastry na otwory .

Jakby nie dość tego zepsuł się jeden z silników Diesla i teraz los wszystkich ludzi na pokładzie " Priza" był uzależniona od tego, czy uda się go uruchomić. Jednakże to zadanie – jak się okazało za chwilę - przekraczało możliwości angielskich mechaników, zatem zdesperowany kapitan " Priza" , porucznik Sanders , zwrócił się wprost do von Spiegla , czy nie będzie w stanie pomóc jego ludziom .

Oberleutnant nie odmówił , a po kilku minutach Doeppe, maszynista z " U- 32" i uznany ekspert w zakresie szczególnie skomplikowanych awarii silników wysokoprężnych, zszedł do maszynowni . " Jak można pływać z takim starym złomem? - sarkastycznie zapytał swojego brytyjskiego odpowiednika - Na arce Noego były chyba bardziej nowoczesne diesle " . " Ano, pływamy - uśmiechnął się Anglik - a nawet , jak widzisz, topimy was ... ".

Wskrzeszony diesel ożył, a w ludzi wstąpiła nadzieja na ocalenie. Nieustannie pompując wodę , "Prize" położył się na kurs do Queenstown .

Ale pod koniec tej podróży i Brytyjczycy i Niemcy przeżyli kolejny nieprzyjemny moment: całkiem niedaleko dostrzeżono " U- 67 " Oberleutnanta zur See Ernsta Haschagena , i tylko pojawienie się w pobliżu flotylli niszczycieli uratowało " Prize ", wybijając z głowy niemieckiego dowódcy ochotę na jakikolwiek atak..
"Okazuje się - ze smutkiem pomyślał von Spiegel – że kiedy w każdej chwili można spodziewać się eksplozji torpedy , to czujesz się bardzo nieprzyjemnie ".

Po przybyciu do portu niemieccy jeńcy zostali zaproszeni przez Anglików na doskonałą kolację z drinkami, a następnie wspólnie odśpiewano " Psalm nienawiści "*.

Niemcy i Brytyjczycy patrzyli na siebie bez specjalnej przyjaźni , ale i bez jakiejś okrutnej nienawiści , choć i Spiegel i Sanders ( i nie tylko oni jedni ) podświadomie czuli , że rycerskie obyczaje w wojnie morskiej na zawsze odchodzą w przeszłość .

*PSALM 139(fragment)
"Chwała Temu, który wie wszystko"

Panie, czyż nie mam nienawidzić tych,
co nienawidzą Ciebie?
oraz nie brzydzić się tymi,
co przeciw Tobie powstają?
Nienawidzę ich pełnią nienawiści;
stali się moimi wrogami.
Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce;
doświadcz i poznaj moje troski,
i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej,
a skieruj mnie na drogę odwieczną!

za adonai.pl/psalmy/?id=139 -przypis RZ.

Von Spiegel powędrował do obozu jenieckiego , a" Prize " wraz ze swoim kapitanem wkrótce ponownie wyszedł w morze . Porucznik Sanders za odwagę przejawioną w walce z" U- 32" został odznaczony Krzyżem Wiktorii .

Ale nie dane było mu długo pławić się w blasku chwały – w następnym rejsie po dekoracji, już pierwszej nocy , "Prize" został storpedowany przez " U- 38 " pod wodzą Maxa Valentinera , jednego z najbardziej bezwzględnych niemieckich podwodników- i zatonął z całą załogą .
***
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:45

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty siódmy:

* * *
... Kapitänleutnant Rudolf Schneider , dowódca " U- 24 " , nie lubił ataków nawodnych - wolał atakować torpedami spod wody , nie robiąc przy tym różnicy między okrętami wojennymi a statkami handlowymi .

Jeszcze w październiku czternastego roku storpedował w Kanale La Manche francuski statek " Admirał Gantomme " pełen belgijskich uchodźców, tłumacząc, że wziął " francuza" za wojskowy transportowiec, jakich na Kanale nie brakowało.
1 stycznia 1915 - w Nowy Rok - Schneider zatopił brytyjski pancernik " Formidable " i to po raz kolejny utwierdziło go w przekonaniu, że po prostu uderzać należy spod wody: torpedzie wszystko jedno, jaki statek czy okręt jest przed nią i ile ma armat .

A latem piętnastego roku w odległości szesnastu kilometrów od Liverpoolu " U- 24" natknął się na liniowiec pasażerski" Arabica "- statek " Blue Star Company " o wyporności szesnastu tysięcy ton.

Liniowiec szedł do Nowego Jorku , a jego pasażerowie - było ich około dwustu – rozkoszowali się drinkami, słonecznym dniem i spokojem . Z każdym obrotem śrub oddalali się od krainy wojny do krainy pokoju - do kraju, gdzie wojna była znana tylko ze słyszenia.

Pozostając pod wodą , Rudolf Schneider obserwował zbliżający się liniowiec przez peryskop . A gdy odległość między statkami obniżyła się do "strzeleckiej ", nawet nie zadając sobie trudu by ostrzec ofiarę , wystrzelił torpedę .

Z takiej odległości i przy takich rozmiarach "pasażera" trudno było przegapić cel - po kilku sekundach potężna eksplozja rozerwała burtę "Arabiki" i w ciągu dziesięciu minut statek zniknął pod wodą .

Schneider niewiele martwił się rozbitkami z zatopionego statku, szmoczącymi się teraz w wodzie – nie wchodziło to w zakres jego zadania.


... Kapitänleutnant Bernard Wegener , dowódca " U- 27 ", bardzo obowiązkowo podchodził do swoich zadań. Nie obchodziło go , co przewoził atakowany statek - muły dla armii brytyjskiej czy pasażerów (a co najważniejsze - parowiec " Nikosian " o wyporności sześciu tysięcy ton pięknie zwiększy jego osobisty zatopiony tonaż, a przy tym - nie trzeba tracić na niego torpedy) .

A zatopić parowiec z mułami - to jeszcze bezpieczniejsze: nie trzeba czekać, aż bydło zjedzie do łodzi, a i podnosić szumu z powodu okrutnej śmierci utopionych zwierząt nikt specjalnie nie będzie. Jednak gdy oficerowie na mostku" Nikosiana " zauważyli niemiecki okręt podwodny jego radio zaczęło wołać o pomoc. Ale i to nie burzyło spokoju Wegenera: był przekonany, że zdąży rozstrzelać statek z działa , zanim zdąży przybyć jakikolwiek ratunek .

Załoga w panice opuszczała stracony już statek, pośpiesznie odpływając w szalupach od spokojnie dymiącego " Nikosiana ". Obsada działa na " U- 27 " była gotowa , a marynarze czekali tylko na rozkaz dowódcy do otwarcia ognia . Wegener niecierpliwie spojrzał na łodzie ratunkowe, pozwalając im odejść na bezpieczną odległość .

Artylerzyści " U- 27" znali swoje rzemiosło - już pierwsze pociski trafiły w kadłub statku na linii wodnej . Woda wpadła do wnętrza statku przez przestrzeliny, a" Nikosian " powoli zaczął pochylać się na bok.
Niemców strzelali oszczędnie , pilnując, aby każdy pocisk był celny.

Wegener również przyglądał się egzekucji " handlowca ", i był tak pogrążony w kontemplacji strzelaniny , ze nie zauważył pojawienia się na scenie nowej postaci – niezgrabnego parowca z olbrzymim dymiącym kominem.

Był to "amerykaniec", a do tego bardzo stary. Ktoś na " U- 27 " zauważył wreszcie tą starą łajbę i U-boot zaczął przesuwać się do przodu, znalazłszy się między łodziami ratunkowymi, a przybliżającym się neutralnym statkiem. " Co on tu robi? " - Wegener pomyślał i skierował okręt na nieznajomego, któremu zamierzał bliżej się przyjrzeć.

Na kilka minut tonący " Nikosian " odgrodził neutralny statek od U-boota. A kiedy na " U- 27" znowu ujrzano stary parowiec, odległość między nimi zmniejszyła się do trzech kabli .
* * *

A wówczas Wegener zauważył, że nieszkodliwy "amerykaniec" zmienił się. Flaga Stars and Stripes zniknęła, a w jej miejsce rozwinęła się bandera brytyjska i prosto na okręt podwodny spoglądały trzy lufy dwunastofuntowych, wcześniej ukrytych dział.

A Kapitänleutnant Bernard Wegener zrozumiał z przerażeniem , że spotkał się z jednym ze słynnych już brytyjskich statków typu "Q"- Ships"– ze statkiem - pułapką *
______
* Statki te zostały zaprojektowane specjalnie do niszczenia okrętów podwodnych . Były to przebudowane statki handlowe, na pokładzie których zamontowano dobrze zakamuflowane działa.
Na tych statkach, a w rzeczywistości okrętach pomocniczych Royal Navy, pływały specjalnie dobrane, przeszkolone i doświadczone załogi. Krążąc pod neutralnymi banderami na ruchliwych szlakach handlowych załogi umiejętnie zmieniały wygląd swoich statków, aby wywabić na powierzchnię okręt podwodny, zwiedziony łatwą zdobyczą (czasem te statki - pułapki nawet pozwalały się storpedować ) .
Należy zauważyć , że ta gra była bardzo niebezpieczna , wymagająca wiele cierpliwości i odwagi , gdyż statki - pułapki nie zawsze wychodziły zwycięsko ze spotkań z podwodnymi korsarzami Kaizera – przypis WK.

Porucznik Godfrey Herbert , dowódca " Baralonga " ( jak w rzeczywistości nazywał się angielski statek/okręt ukrywający się pod amerykańską banderą), pałał żądzą zemsty. Zaledwie dwie godziny temu otrzymał wiadomość, że w tej okolicy niemiecki okręt podwodny z zimną krwią, bez uprzedzenia, zatopił pasażerski liniowiec " Arabica " .

Herbert chciał ukarać winnych i miał nadzieję, że przed nim znajduje się ten sam U-boot , który zatopił bezbronnego pasażera. Dowódca " Baralonga " otworzył więc niezwłocznie bezpośredni ogień , a jego pociski mniej niż w ciągu kilku minut podziurawiły kadłub " U- 27 " .

Wegenerowi oraz dziesięciu członkom załogi udało się opuścić tonący okręt. Dopłynęli do " Nikosiana " i zaczęli wspinać się na pokład swojej byłej ofiary po opuszczonym trapie i linach szalupowych.
Będąc przekonanym, że Niemcy postanowili zająć statek i zniszczyć cenny ładunek bydła ( a przynajmniej tak tłumaczył później swoją decyzję ), Godfrey Herbert rozkazał otworzyć ogień.

Sześciu niemieckich marynarzy zabitych zostało jeszcze w wodzie, zaś pięciu z Wegenerem na czele zdołało wspiąć się na " Nikosiana " i ukryć w jego wnętrzu. Jednak okazało się to tylko chwilowym wytchnieniem i odroczeniem wyroku śmierci: na rozkaz Herberta Anglicy przeszukali " Nikosiana " i bez większego sentymentu rozstrzelali Niemców na miejscu.

Za zatopienie niemieckiego U-boota dowódca " Baralonga " otrzymał sto funtów nagrody.
Czasy rycerskości w wojnie na morzu odeszły w przeszłość ...
***
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:49

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty ósmy:

Kaizer Wilhelm zawsze nerwowo reagował na szum powstający w każdym przypadku, gdy niemieckie okręty podwodne zatapiały statki pasażerskie , zwłaszcza jeśli wśród ofiar byli obywatele amerykańscy .

Anglicy obłożyli piętnem hańby " teutońskich piratów ", " Ilu Amerykanów musi jeszcze zginąć , zanim prezydent Wilson wypowie Niemcom wojnę ? " - wtórowała im amerykańska prasa .
Ale gdy minęło trochę czasu, emocje opadły i znów amerykańscy biznesmeni wyrażali swe niezadowolenie brytyjską blokadą Niemiec , " ograniczającą swobodę żeglugi ".
I znów Kaizer zaczynał miotać się między poglądami Tirpitza , Bachmanna* i von Pohla ( przekonujących go, że bezlitosna wojna podwodna - to jedyny sposób, aby skutecznie oddziaływać na Wielką Brytanię tak długo, dopóki Hochseeflotte nie zostanie uzupełniona o nowe okręty i nie będzie gotowa spotkać się z Grand Fleet twarzą w twarz) a zdaniem kanclerza Bethmann - Holwega , za którym stał w tle Müller , a którzy byli zagorzałymi przeciwnikami takiej wojny.

*W naszej rzeczywistości admirał Gustav Bachmann był od lutego 1915 r szefem sztabu Admiralicji- przypis RZ.

Rozterki te przeciągały by się w nieskończoność, gdyby w ciągu trzech dni brytyjskie okręty podwodne nie zatopiły u wybrzeży Niemiec amerykańskiego tankowca " Galflayt ", zdążającego do Hamburga i amerykańskiego frachtowca " Housatonic ", który udawał się do Bremy z ładunkiem zboża .
Churchill zirytował się do imentu tym naruszeniem dobrych stosunków z Ameryką, ale " Jackie " Fisher z olimpijskim spokojem wyjaśnił mu, że "submarina nic innego zrobić nie może - tylko zatopić statek. A trzeba mieć świadomość, że zagrożenie ze strony niemieckich okrętów podwodnych realnie istnieje. I ta przerażająca rzeczywistość zawisła nad brytyjską flotą handlową ... i całą Wielką Brytanią . Nie widzę innego sposobu , by się przeciwstawić, z wyjątkiem uderzenia odwetowego . Dzieje się bowiem coraz częściej tak, że kolejny statek z całą załogą po prostu znika. Może później ktoś natknie się przypadkiem na morzu na łodzie z zaginionego statku i cudownie ocaleni marynarze, którzy jeszcze pozostali przy życiu, mogą opowiedzieć swoją straszną historię ...A historie te będą przekazywane z ust do ust i wypełnią świat powszechnym strachem. Niewątpliwie takie metody walki są barbarzyńskie . Ale w końcu istota każdej wojny polega na przemocy. Litość podczas wojny świadczy o otępieniu – podobna jest do umysłowego niedorozwoju . "


A dowódcy brytyjskich okrętów podwodnych wyjaśnili to logicznie i zwięźle : " Nie mogliśmy wynurzać się w celu kontroli podejrzanych statkach na niebezpiecznych wodach przybrzeżnych Niemiec, gdzie moglibyśmy być atakowani z morza, z wody i z powietrza Zauważone statki kierowały się do portów wroga , a my podejrzewamy, że neutralna amerykańska bandera jest ​​używana jedynie w celu ukrycia ich rzeczywistej tożsamości – dla kamuflażu – bo my robimy dokładnie tak samo " .

Jak na ironię, specjalnie wielkie oburzenie ze strony Stanów Zjednoczonych nie nastąpiło i zbyt surowych konsekwencji wobec dowódców brytyjskich okrętów podwodnych nie wyciągano .
Praktyka podwójnej miary nie powstała wczoraj , ani nawet przedwczoraj …
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 0:56

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek dwudziesty dziewiąty:

Rozdział dziesiąty . Zimne fale północy
" Tak , to nie tropiki – pomyślał oficer wachtowy, starszyj lejtienant Sergiejew , spoglądając na szarą mżawkę rozciągniętą nad falami, targanymi częstymi białymi grzywami - i nawet nie ciepłe Morze Śródziemne. Północ , czort by ja wziął – Kraina zapomniana przez Boga. I to latem , w czerwcu , a co będzie w zimie? Lód, śnieżne szkwały i ciemności nocy polarnej ... " .

- Sygnalista, wzmóc czujność !
- Tak jest, Wasza Wysokość !

Wykonawszy w ten sposób (choć tylko formalnie ) swoje obowiązki starszyj lejtienant wrócił do wspomnień z niedawnej przeszłości . Od początku wojny krążownik " Askold ", flagowy okręt flotylli syberyjskiej polował pośród egzotycznych wysp u zbiegu Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku na nieuchwytny " Emden ", który zepsuł sporo krwi sojusznikom, a następnie , gdy już niemiecki korsarz został zatopiony w pobliżu Wysp Kokosowych przez australijski krążownik "Sydney", " Askold " przeszedł na Morze Śródziemne . Sojusznicy zaczynali Operację Dardanelską i rosyjskie dowództwo zamierzało wziąć w niej przynajmniej symboliczny udział - tarcza księcia Olega na wrotach Konstantynopola od wieków nie dawała spokoju politykom w St. Petersburgu* .

Ale nastąpił 16 grudnia 1914 , kiedy to Brytyjczycy ponieśli dotkliwą porażkę w morskim starciu z Hochseeflotte, i Wielka Brytania straciła na ten czas swe zainteresowanie cieśninami czarnomorskimi .

Rzucenie" Askolda ", aby próbował w pojedynkę przebić się przez Bosfor i Dardanele byłoby nie tylko decyzją awanturniczą, ale wręcz czymś w rodzaju schizofrenii , więc krążownik poszedł do Tulonu na remont, którego od dawna domagały się zużyte mechanizmy okrętu.

*Podczas wyprawy Rusów na Konstantynopol w roku 907 Wielki Książę Oleg, po zawarciu korzystnego rozejmu z Bizantyjczykami, zawiesił na wrotach Konstantynopola swoja tarczę na znak zwycięstwa – przypis RZ.

" Ech, Tulon – wspominał dalej starszyj lejtienant – uroczy zakątek, nienaruszony przez wojnę. I cudowna Genevieve, jakby prosto z kart opowiadań Maupassanta ... " .

Ale w Tulonie " Askold " długo miejsca nie zagrzał. Sprawy na froncie nie szły dobrze -wojska rosyjskie , nękane chłodem i głodem, cofnęły się pod naporem niemieckich dywizji , zmiatających wszystko na swojej drodze ogniem ciężkiej artylerii .

Rosja desperacko potrzebowała pomocy sojuszników , a ponieważ i Bałtyk i Morze Czarne były zamknięte, najdogodniejszą drogą dla dostaw sprzętu wojskowego było Morze Białe.
Władywostok był zbyt daleko od centralnej Rosji – ładunki z Archangielska dostarczane były do miejsca przeznaczenia cztery razy szybciej .

Na północy były zatem potrzebne okręty wojenne i " Askold ", pospiesznie połatany , skierowany został na północ , gdzie przybył w maju tysiąc dziewięćset piętnastego roku .
Przybył - i natychmiast zaczął patrole bojowe: co prawda Morze Białe było znacznie oddalone od głównej areny walk Hochseeflotte i Grand Fleet , ale pojawienie się u wybrzeży półwyspu Kola niemieckich rajderów i okrętów podwodnych nie było całkiem wykluczone- Niemcy byli w pełni świadomi , jak ważne są dla Rosji , nawet w ograniczonych ilościach, dostawy angielskiego i francuskiego uzbrojenia i amunicji .

Od słodkich wspomnień o pieszczotach uroczej szansonistki Sergiejewa oderwał okrzyk młodego sygnalisty, w jak najlepszej wierze wykonującego polecenie " wzmóc czujność " .

- W prawo na kursie – statek. Idzie na nas !

- Wygląda na frachtowiec – zauważył miczman Asafjew , pełniący wachtę razem ze starszym lejtienantem - sądząc z bandery - Norweg .

- A ty co, chciałbyś zobaczyć tutaj " Roona "- i może jeszcze podjąć z nim walkę i zdobyć sławę ? - ironicznie spytał Sergiejew .

- A bo co? - nie stropił się miczman - Przecież już kiedyś stawał " Askold " do walki z " Yakumo " ...

- To było dawno , a nasz krążownik już nie jest tak szybki, jak wtedy. A teraz lepiej nie kusić losu . Tak że heroicznego boju nie będzie , Arkadij - admirał Scheer rzucił wszystko co może pływać i strzelać przeciwko Anglii , a my dla niego jesteśmy całkiem z boku. Norweg, powiadasz ? Sygnalista – zapytać o nazwę i port przeznaczenia ! Wachtowy - zameldować dowódcy.

Kiedy kapitan pierwszej rangi Kietlinski wspiął się na pomost mijający ich statek był już o milę od " Askolda " .
- Neutralny , Kazimierzu Filipowiczu - zameldował oficer wachtowy - to " Skjold ", port macierzysty Tromso, tonaż około dwóch tysięcy , płynie z Archangielska do Anglii .

- Z Archangielska ? - zastanowił się głośno Kietlinski - Byliśmy tam trzy dni temu i coś nie przypominam sobie takiego statku w porcie... Alarm bojowy ! Natychmiast rozkazać mu zatrzymać maszyny. Miczman Asafjew – przygotować kuter , popłyniecie jako dowódca oddziału pryzowego.

-Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie obaj oficerowie , wymieniając porozumiewacze spojrzenia.

" Ot, wydziwia nasz komandir – uśmiechnął się w duchu starszyj lejtienant - Jednakże zwierzchność zawsze wie lepiej, a i po prawdzie, to jaką my tu mamy inną rozrywkę wśród monotonnego kiwania się na falach na tych zimnych wodach ?"

" Opuszczać kuter przy takiej fali? – pomyślał miczman - Toż to zaraz go rozwali o burtę" .

Jednak żaden z nich głośno nie odezwał się: kapitana Kietlinskiego*, który objął dowództwo " Askolda " w Tulonie , szczerze szanowano i wypełniano jego rozkazy co do joty. No i - alarm bojowy – a więc i wojna , nawet jeśli jest daleko od tego miejsca .
___________
* K.F.Kietlinski był zasłużonym oficerem marynarki, weteranem wojny rosyjsko -japońskiej. Jako oficer artylerii pancernika " Retwizan " podczas pierwszego nocnego ataku japońskich niszczycieli odznaczył się podczas akcji zatapiania komór amunicyjnych okrętu, grożących eksplozją ( i sam podczas tej akcji został ranny ) .
Będąc głównym oficerem artylerii sztabu bojowego dowódcy Dalekowschodniej Eskadry Pacyfiku ( po śmierci adm. Makarowa) wiceadmirała Wilhelma Withefta , został ranny w bitwie na Morzu Żółtym na pokładzie pancernika " Cesarewicz " w eksplozji pocisku , który - między innymi - zabił dowódcę Eskadry admirała Withefta .
Był wielokrotnie nagradzany orderami i medalami -przypis WK

Lufy sześciocalowych dział skierowały się w stronę frachtowca. Norweg, do którego dystans zmalał do czterech kabli , posłusznie się zatrzymał, kołysząc się na falach .
- Panie kapitanie ... - zaczął niespokojnie Asafjew, chcąc wyrazić swoje obawy co do opuszczenia kutra , ale dowódca , który cały czas obserwował " Skjolda " przerwał mu nagle.

- Odwraca się ! - Krzyknął na cały głos - Staje pod wiatr - wspomaga się maszynami ! Otworzyć ogień!

Z Norwega w kierunku " Askolda " rozciągnął się nagle pas białej piany , jakby ktoś rozwijał długi wąski ręcznik.
- Torpeda ! Ster prawo na burt !

" Skjold " rozbłysnął armatnimi wystrzałami . Pierwszy pocisk upadł przy burcie " Askolda " , lecz drugi trafił w cel – zadzwoniły odłamki, ktoś żałośnie krzyknął .

Po czym, nieopodal prawej burty krążownika mignął pośród wzburzonej wody lśniący korpus torpedy. Śmiercionośne stalowe cygaro niespodziewanie wyskoczyło ponad fale, rzucone jakimś niewidocznym wodnym wirem i ostro zanurkowało - nie starczyło zasięgu na ostatnich metrach, torpeda nagle straciła prędkość – i poszła pod wodę nieomal na styk z kadłubem okrętu, przechodząc pod jego dnem .

Gdyby kapitan Kietlinski spóźnił się choć o sekundę ...

Krążownik gwałtownie zasypywał neutralny statek gradem pocisków - lecz nie, nie neutralny, na maszcie " Skjolda " wywieszono banderę z teutońskim krzyżem – prowadząc szybki ognień ze swych siedmiu dział.

Pocisk za pociskiem trafiał w cel, gdy nagle morze rozstąpiło się i -zdawało się -z olbrzymim hukiem powędrowało do nieba , powstając niewyobrażalnie wielką wodną ścianą. Powiało gorącem , ludzie na pomoście " Askolda " na chwilę ogłuchli. Trafiony celnie statek zniknął w potwornej eksplozji , rozrzucając we wszystkich kierunkach grad drobnych odłamków * __________________________________________
* " Askold " spotkał się z niemieckim krążownikiem pomocniczym i stawiaczem min " Meteor " (1912 ton wyporności , dwa działa 88 mm, dwie 500 mm wyrzutnie torped , 500 min), który w czerwcu 1915 r wysłany został na północne wody celem postawienia zagród minowych u wybrzeży Półwyspu Kolskiego -przypis WK.

- Cóż, panowie oficerowie – odezwał się przyciszonym głosem dowódca do oszołomionych wybuchem Sergiejewa i Asafjewa - Ten parowiec musiał być do pełna załadowany minami , a miny – sami wiecie- przy trafieniu przez pocisk mają taki zwyczaj, że wybuchają* – Kietlinski uśmiechnął się lekko.
-A swoją drogą – taki widok robi imponujące wrażenie , nieprawdaż?

-No, to pogadaliśmy... - Lejtienant, proszę sprawdzić uszkodzenia i meldować.
- Tak jest, panie kapitanie - zasalutował Sergiejew .

Uszkodzeń jednak było niewiele, od niemieckich pocisków nikt nie zginął , a jedynie trzech mężczyzn z załogi zostało rannych. Wśród załogi krążownika, który wracał do Archangielska, panowało zrozumiałe, radosne podniecenie – naturalny stan ducha po wygranej bitwie. Ale nie sądzone było " Askoldowi " wrócić z powrotem do portu w chwale zwycięstwa : około godziny po zagładzie " Meteora " krążownik poderwał się na minie postawionej przez zatopiony niemiecki statek...
______________

* Zdarzenie to oparte jest na autentycznej sytuacji , która wydarzyła się na początku wojny, kiedy to brytyjski lekki krążownik " Amphion " zatopił pod Harwich niemiecki stawiacz min " Königin Louise " , a niedługo potem wyleciał w powietrze na postawionych przez ten okręt minach i poszedł na dno -przypis WK.

" Askold " wziął pięćset ton wody , dostał trymu na dziób i przechylił się na lewą burtę. Przechył co prawda szybko udało się zlikwidować, ale było jasne, że ani do Archangielska , ani do Koli krążownikowi dojść się nie uda . Kietlinski postanowił pójść do Jokangi gdzie " Askold "ledwie dowlókł się pod wieczór. I tam " flagowiec dwóch flotylli" osiadł na mieliźnie w pobliżu brzegu, zatopiony do poziomu górnego pokładu .

* * *
- Biedna Rosja ... - powiedział cicho Kietliński , spoglądając z rufy kutra na opuszczony okręt.

- Jaka znów " Rassija "* , Kazimierzu Filipowiczu ? - Nie zrozumiał Sergiejew - Przecież jest na Bałtyku, w jak najlepszym stanie.

- Kraj Rosja, Nikołaju Aleksandrowiczu - wyjaśnił kapitan pierwszej rangi - Ona idzie na dno, czuję to . I daj Boże, żebym się mylił …

* Gra słów – po rosyjsku Rassija ("Россия") –to Rosja – ale jednocześnie także nazwa krążownika pancernego, okrętu Floty Bałtyckiej w okresie I w. św.- przypis RZ.

***
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 1:13

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

odcinek trzydziesty:

Próba sprowokowania Grand Fleet do walki byłaby obecnie przedwczesna – Admirał Reinhard von Scheer ciężko pochylił zmęczoną głowę
- Po wejściu do służby czterech nowych pancerników - " Queen Elizabeth ", " Canady ", " Warspite " i " Barhama " -Brytyjczycy mają wyraźną przewagę w okrętach wojennych , co może zagrażać osiągniętej równowadze sił . Dlatego też wyzwanie brytyjskiej flocie mogę rzucić dopiero wtedy, gdy będą gotowe nasze pancerniki typu " Baden " i krążowniki liniowe typu " Mackensen ". Prace wykończeniowe na wszystkich ośmiu okrętach idą pełną parą , a ich wejścia do służby można się spodziewać najpóźniej na wiosnę przyszłego roku . A do tego czasu...

- A do tego czasu Pan razem z von Tirpitzem będzie nalegał na kontynuowanie wojny podwodnej - gorzko zauważył von Müller
- Ryzykując zerwanie stosunków z Amerykanami , a nawet wojną z nimi? A dlaczegóż by, admirale , nie wysyłać na Atlantyk krążowników liniowych Hippera ? Samo ich pojawienie się na brytyjskich liniach komunikacji może już odegrać znaczącą rolę, a co więcej, w przeciwieństwie do okrętów podwodnych mogą zatapiać statki handlowe zgodnie z przepisami , według wszelkich reguł prawa pryzowego , zabezpieczając w pełni bezpieczeństwo pasażerów i załóg zaatakowanych statków.

- Węgiel - krótko rzucił Scheer - Nasze Grosse Kreuser mają ograniczony zakres , a dostawa paliwa związana byłaby ze znacznymi trudnościami , nie mówiąc już o tym , że przeładunek węgla na morzu stwarza olbrzymie zagrożenie dla statków i okrętów.

- A dlaczego mamy zapuszczać się aż na ​centralny Atlantyk i Morze Irlandzkie ? - z fałszywą uprzejmością zauważył von Müller
- Dla naszych wielkich krążowników całkiem łakomy kąsek znajduje się w ich zasięgu: to wybrzeże Norwegii . Statki handlowe idące do Rosji – czyż nie byłyby znakomitym celem dla dział admirała Hippera, nieprawdaż ? Zwłaszcza, jeśli statki te nie płyną samotnie, a w konwojach...

Dowódca Hochseeflotte i von Pohl , szef sztabu Admiralicji spojrzeli na siebie, unosząc lekko brwi ze zdiwienia. .
- To rzeczywiście realne - powiedział powoli Scheer - Ale o jakich konwojach mowa?

***

Chciałbym poinformować Panów - Winston Churchill zgniótł lekko w palcach cygaro - że zapadła decyzja o rozszerzeniu pomocy wojskowej dla Rosji . Jak Panom wiadomo, we Francji front zamarł, a wszystkie usiłowania - zarówno nasze, jak i Niemców – zmierzające do zmiany status quo prowadzą tylko do wzajemnych ciężkich strat bez namacalnych sukcesów. Pod Verdun doszło do istnej rzezi, ale z żadnym dalszym efektem... Za to w Rosji niemiecka armia dokonała znaczących postępów , zajmując całą Polskę i odrzucając wojska rosyjskich na całym szerokim froncie. Niepowodzenia naszego wschodniego sojusznika związane przede wszystkim z brakiem w rosyjskiej armii ciężkiej artylerii i amunicji - a możemy uzupełnić te braki . Dalszy odwrót wojsk rosyjskich byłby dla nas bardzo niekorzystny – i sadzę, że Panowie doskonale te uwarunkowania rozumieją.

- Pociski są potrzebne także i nam - odparł Lord Kitchener - nie mamy tak dużo amunicji, jakby mogło się wydawać.

- Każde dziesięć pocisków wystrzelonych przeciwko Niemcom na Froncie Wschodnim - chłodno zauważył premier – jest efektywniejsze niż sto strzałów oddanych w Szampanii . Nasza pomoc dla Rosji nie będzie przecież darmowa - car Mikołaj zgodził się wysłać korpus ekspedycyjny do Francji. Rosyjscy żuawi dołączą do afrykańskich … A poza tym rosyjska Admiralicja obiecała zintensyfikować swoje działania na Morzu Bałtyckim – jeśli rosyjska flota ściągnie na siebie choćby tylko starsze niemieckie pancerniki , to już będzie coś . Decyzja Gabinetu w sprawie pomocy dla Rosji jest nieodwołalna, zatwierdzona została przez Jego Królewską Wysokość i nie podlega dyskusji - Churchill spojrzał na Kitchenera – a nam pozostało tylko zrealizować ją w jak najlepszy sposób. Transporty z dostawami wojskowymi pójdą na północ - do Archangielska , a w drodze powrotnej zabiorą na pokład oddziały rosyjskiego korpusu ekspedycyjnego: tonaż powinien zostać całkowicie wykorzystany.

- Ryzykowne ... - mruknął pod nosem Jellicoe .
- Wody norweskie wcale nie są bardziej niebezpieczne od Atlantyku – gwałtownie przerwał mu premier - gdzie grasują niemieckie rajdery i okręty podwodne . I jest jeszcze jeden czynnik , admirale , który dotyczy przede wszystkim Pana. Statki nie będą wypuszczać się w drogę oddzielnie , a konwojami, aby rosyjskie bataliony zostały dostarczone na zachodnioeuropejski teatr wojenny w jednym czasie, a nie w ciągu dwóch lub trzech miesięcy . To oczywiste, że parę dziesiątków transportowców nie pójdzie do Archangielska pojedynczo.

- A taki konwój - a nawet pewnie dwa konwoje - będzie nader łakomym kąskiem dla Hochseeflotte .

- Oczywiście - na twarzy Churchilla pojawił się cień uśmiechu - A dla Pana będzie to dobra okazja, aby wziąć rewanż za szesnastego grudnia oraz za niepowodzenie w rejonie Orkadów. Czy Pan mnie dobrze zrozumiał?

- Grand Fleet jest zobowiązana do osłony tych konwojów , zwłaszcza powrotnych, załadowanych oddziałami wojsk rosyjskich - stwierdził Kitchener tonem nie znoszącym sprzeciwu - Rosyjscy żuawi ( piechocińcy) powinni ginąć we Francji, a nie na dnie Morza Północnego.

- Niewątpliwie - Churchill skinął głową z zadowoleniem - A już w najgorszym przypadku konwoje te - obydwa – posłużą za apetyczną przynętę dla Hochseeflotte. Myślę, że Niemcy szybko sami dowiedzą się o ich wyjściu , ale jeśli nie, to postaramy się, aby się o tym dowiedzieli.

- Rozumiem, Sir – powiedział dowódca Grand Fleet .
***

Dowódcę Hochseeflotte ogarniały złe przeczucia . Akurat w okresie, kiedy według danych wywiadu radiowego wyraźnie zaznaczyła się zwiększona aktywność Brytyjczyków, prawie na pewno wskazująca na bliskie wyjście północnego konwoju do Rosji , siły Hochseeflotte zostały poważnie osłabione.

1. Grupa Rozpoznawcza miała w linii tylko trzy krażowniki liniowe -" Lützow ", " Derfflinger " i " Von der Tann " - " Hindenburg " nie ukończył jeszcze prób morskich, natomiast " Moltke " i " Seydlitz " nie wyleczyły swoich ran doznanych od torped i min podczas ostatniego nieudanego wypadu.

Na pancerniku "Prinzregent Luitpold " trwała naprawa systemów chłodzenia - wrodzona wada siłowni najlepszych bojowych jednostek floty ciągle dawała o sobie znać . A na domiar tego wszystkiego Kaizer nakazał przesunąć na Morze Bałtyckie " wystarczające siły, aby przeciwdziałać zagrożeniu ze strony rosyjskiej marynarki wojennej, co do stanu której posiadane informacje są w pełni wiarygodne".

Scheer nie wierzył , aby rosyjskie pancerniki odważyły się wyjść poza zaporę centralną, złożoną z pól minowych i stanowisk artyleryjskich , lecz Wilhelm, pamiętając o psychologicznym efekcie ostrzelania angielskiego wybrzeża przez krążowniki Hippera , niepokoił się ewentualną podobną akcją rosyjskiej floty na niemieckim wybrzeżu .

W rezultacie, zgodnie z jego osobistym poleceniem, do dyspozycji księcia Henryka Pruskiego, dowódcy sił morskich Morza Bałtyckiego, została oddana 2. Eskadra predrednotów typu "Deutschland" i "Braunschweig" oraz – ku jawnemu przerażeniu Scheera , dywizjon drednotów typu " Nassau " - połowa 1.Eskadry pancerników Hochseeflotte .

Scheer nie zamierzał pozostawiać krążowników kontradmirała Bödickera , tymczasowo zastępującego chorego Hippera, bez wsparcia głównych sił floty i próbował poprzez sztab Admiralicji wymóc zmianę cesarskiej decyzji odnośnie drednotów, ale na próżno.

Von Pohl z westchnieniem wyjaśnił mu , że ten rozkaz nie może ulec zmianie. I dodał : " Panuje przekonanie, że po zatopieniu "Agincourt "Grand Fleet nie odważy się oddalić od swoich brzegów, a ogólnie jest mało prawdopodobne, czy w ogóle wyjdzie w morze ".
* * *
I chociaż pocieszenie to było nie bardzo przekonywujące, to dyscypliną "człowiek w żelaznej masce " przesiąkł do cna, więc Scheer , zaciskając zęby (bo to i przeciwnik, i własne dowództwo narzucało mu swoje zasady gry - gdzie, kiedy i jakimi siłami ), zmuszony był podporządkować się i zacząć operację z tymi siłami, które posiadał w tych dniach do dyspozycji.

W kierunku wybrzeża Norwegii zatem, w celu przechwycenia konwojów, wyszły krążowniki liniowe " Lützow ", " Derfflinger " i " Von der Tann " w towarzystwie lekkich krążowników " Rostock " i " Regensburg " oraz flotylli niszczycieli, zaś w ślad za nimi, dwanaście godzin później, w rejon między Skagerrakiem a Dogger -Bank zaczęły wychodzić główne siły Hochseeflotte - dwanaście drednotów z lekkimi krążownikami i niszczycielami osłony.

Nie dowierzając uspokajającej " opinii ", że Grand Fleet nie wyjdzie w morze, Scheer podniósł ponadto w powietrze sześć zeppelinów , zapewniając sobie rozpoznanie z powietrza i pocieszając się nadzieją, że piloci sterowców na czas zawiadomią go o pojawieniu się głównych sił brytyjskich , a jednocześnie pomogą w odnalezieniu pozycji cennego konwoju.

Operacja rozpoczęła się - niemieckie okręty wyruszyły na północ.

* * *
cdn...

Sro 20 Lis, 2013 19:49

Powrót do góry
de Villars
Generał dywizji

Generał dywizji





Posty: 8068
Pochwał: 6
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Zubek, czy Ty w ogóle nie śpisz? Zszokowany Wink tłumaczysz szybciej niż ja czytam Zdziwko
_________________
Dmą w rogi zaklęte
Dudni ziemia, kurz staje
Jako burze w szale
Idą, idą Wandale!
Szaleją topory
Dzicy jako zwierzory
Szpony bogów w szale
Idą, idą Wandale!

Pią 22 Lis, 2013 19:53

Powrót do góry
Renifer Lopez reaktywacja
Porucznik

Porucznik




Posty: 770
Pochwał: 1
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Też tak mam. Czuję się coraz bardziej przytłoczony kumulującym się materiałem W szoku

Pią 22 Lis, 2013 20:38

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

O, dzięki - mam już "paru" czytelników - czyli przynajmniej dwóch Rolling Eyes
Mr. Green Mr. Green Mr. Green
Ależ teraz to ja nie tłumaczę - a tylko opracowuję i redaguję już przetłumaczony wcześniej tekst Uśmiech
Gorzej będzie, bo znacznie wolniej - chyba Wink , jak zacznę drugą część - "Lotniskowce - Bitwa o Atlantyk"

Na razie - uprzedzam, drażniąc świadomie czytelników - to, co było, to tylko przygrywka, Kontrowski stosuje bowiem metodę Hitchcocka - na początku trzęsienie ziemi, a potem napięcie powoli musi wzrastać...
Pozdrawiam
R

Pią 22 Lis, 2013 21:12

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty pierwszy:
* * *

- W nadchodzącej operacji udział wezmą następujące siły -głos admirała Jellicoe brzmiał sucho i powściągliwie: dowódca Grand Fleet był zdenerwowany i nie chciał, aby zauważyli to jego podwładni - Bezpośrednią eskortę konwoju, liczącego sześćdziesiąt siedem statków, będzie zapewniać 2. Eskadra krążowników kontradmirała Herberta Heatha - krążowniki pancerne "Minotaur", " Hampshire " , " Cochrane " , " Shannon " - oraz 1. Eskadra krążowników lekkich Commodore Edwyna Sinclaira - "Galatea","Cordelia", "Inconstant" , "Phaeton " - i 9. Flotylla niszczycieli . Okręty te będą towarzyszyć transportowcom do samego Archangielska i z nimi wracać , zapewniając powrotną osłonę konwoju z rosyjskimi wojskami .
Ich podstawowym zadaniem będzie ochrona statków w konwoju przed atakiem rajderów i łodzi podwodnych , zaś w przypadku pojawienia się niemieckich krążowników liniowych do akcji wejdą okręty dalszej osłony wiceadmirała Beatty : " Tiger ", " Princess Royal ", " Australia " i " Indifatigable " .
Eskadra Beatty'ego pójdzie z konwojem tylko do Przylądka Północnego - dalej wielkie krążowniki Niemców się nie zapuszczą – zawróci i krążąc na tym akwenie będzie przygotowana na spotkanie z konwojem powrotnym, nadal zapewniając mu dalszą osłonę .


Ale - John Jellicoe zawiesił na chwilę głos – za wcześnie jeszcze, by o tym teraz mówić. Według naszej wiedzy Niemcy mają obecnie w linii trzy, maksymalnie cztery krążowniki liniowe, jednak na wszelki wypadek, aby uniknąć nieprzewidzianych zdarzeń , nasza eskadra krążowników będzie wzmocniona o nowoczesne pancerniki Floty: " Queen Elizabeth " i " Warspite ".
Tak więc, David , będzie Pan miał do dyspozycji sześć potężnych okrętów. A to w zupełności wystarczy, aby pokonać Hippera , nawet jeśli będzie miał pięć krążowników !


Wiceadmirał milcząc skinął głową, akceptując ten zamysł dowódcy Grand Fleet.

To jeszcze nie wszystko - kontynuował Jellicoe z coraz większym zapałem i przekonaniem – celem wsparcia naszych sił krążowniczych w morze wyjdą wszystkie okręty Fleet Grand - osiemnaście drednotów i trzy krążowniki liniowe kontradmirała Horace Hooda .

A ponadto w czekającej nas operacji , jest jeden bardzo istotny niuans, który mam zamiar teraz Panom uświadomić .

Admirałowie i oficerowie sztabowi zgromadzeni w kabinie admiralskiej okrętu flagowego Grand Fleet "Iron Duke " skupili się wyczekująco.

- Przez trzysta lat głównym zadaniem oficerów brytyjskich dowodzących siłami eskortowymi było zapewnienie bezpiecznego przybycia chronionych statków do portu przeznaczenia. To było podstawowym ich obowiązkiem i nadrzędnym celem i nawet zadanie nieprzyjacielowi wielkich szkód nie usprawiedliwiało dowódcy osłony konwoju w przypadku niezapobieżenia utracie statków handlowych.

Ale nadchodząca operacja ma na celu nie tylko zapewnienie bezpiecznego przeprowadzenia konwoju na północ – powinna także dać nam możliwość zadania ciężkich ciosów niemieckiemu zespołowi, a nawet, w sprzyjających okolicznościach , doprowadzić do porażki Niemców i rozgromienia ich sił .

Dlatego też upoważniam Panów, w drodze na północ, do podjęcia tego ryzyka, gdyby pojawiła się taka możliwość...

Niemcy nie wyślą swoich krążowników liniowych w daleki rajd bez wsparcia głównych sił Hochseeflotte – i my powinniśmy to wykorzystać . Mam nadzieję, że w nadchodzącej walce każdy z Panów spełni swój obowiązek , jak przystało na oficerów Royal Navy .


cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:22

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty drugi:

Rozdział jedenasty. Na Lofotach

Czarne skały norweskich fiordów , pamiętające drakkary* Wikingów , beznamiętnie przyglądały się niemieckim okrętom .
Surowe wybrzeże Norwegii powitało eskadrę Bödickera stromą falą, bezlitośnie rzucającą niszczycielami, strząsającymi z siebie potoki lodowatej wody.
Zalewane wielkimi falami niszczyciele ciężko ryły wodę, zapadając się w doliny rozkołysanego silnie morza , co spowodowało gwałtowny wzrost zużycia paliwa , więc dowódca grupy wypadowej postanowił pozostawić flotyllę niszczycieli i krążownik " Rostock " nieco z tyłu, a sam, z wytrwałością i uporem buldoga nadal podążał na północ - na Lofoty , do tego niewidocznego punktu, gdzie- według szacunków i obliczeń- miały przeciąć się kursy konwoju i niemieckich krążowników.

*Drakkara – to wiosłowo – żaglowy, długi okręt Wikingów, zdolny tak do żeglugi rzecznej, jak i morskiej czy oceanicznej; nazwa wzięła się od zdobiących wysokie dziobnice okrętów smoczych głów – przypis RZ.

Krążowniki szły na ślepo -silny wiatr rzucał rozpoznawczym Zeppelinem "L-13 " jak kulką dmuchawca" i sterowiec został zmuszony do powrotu .
Lekki krążownik " Regensburg " nurkując poprzez fale, szedł przodem, na kilka mil przed szykiem torowym krążowników liniowych, bacznie prowadząc nasłuch w eterze i przeglądając szare kłęby mgieł i chmur przekrwionymi oczami sygnalistów.

Napięcie na okrętach Bödickera nieustannie rosło, a rozładowało się dopiero rano , kiedy " Regensburg " poinformował o kontakcie z trzykominowym brytyjskim krążownikiem typu " Arethusa " i o wielu zauważonych dymach na północnym zachodzie .
Po otrzymaniu informacji przez radio z " Regensburga ", w tym czasie oddalonego od " Lützowa " o dwanaście mil, kontradmirał Bödicker wiedział już, że konwój został wykryty.

Jednakże " Regensburg " miał sporego pecha: okazało się niebawem, że brytyjskich krążowników jest trzy, a potem i cztery - i wszystkie one skierowały na zwiadowcę grad sześcio- i czterocalowych pocisków. Niemiecki krążownik, unikając trafień i ostrzeliwując się opisał szeroki łuk, kładąc się na przeciwnym kursie i skierował się wprost na krążownik pancerny " Minotaur " -okręt flagowy admirała Heatha.

Dla angielskiego admirała wyjście w morze zaczęło się od katastrofy : już w godzinę po wyjściu z portu jeden z okrętów jego eskadry – krążownik " Hampshire " - wpadł na minę , postawioną potajemnie przez niemiecki podwodny stawiacz min i zatonął z całą załogą * .
________________________________________________________________
* W naszej rzeczywistości HMS " Hampshire " w dniu 6 czerwca 1916 wyleciał w powietrze na minie postawionej przez niemiecki okręt podwodny " U- 75 " w przetrałowanym farwaterze w pobliżu Orkadów . Wraz z krążownikiem i prawie całą jego załogą zginął feldmarszałek Lord Kitchener, podążający do Rosji w specjalnej misji- przypis WK.

Podwodne stawiacze min były wojenną nowinką, więc Admiralicja brytyjska nie miała jeszcze świadomości ich istnienia , a zatem zagłada " Hampshire " została przypisana niemieckiej łodzi podwodnej.

Unikając ewentualnego drugiego ataku niewidzialnego wroga Heath był zmuszony zwiększyć szybkość swego zespołu: jego zadania bojowego nikt nie odwołał , więc krążowniki 2. Eskadry powinny o czasie zająć swoje miejsce w eskorcie północnego konwoju. Po stracie jednego z czterech okrętów brytyjski admirał miał pieski humor, był ponury i rozgoryczony, stąd też tak bardzo ożywił się zobaczywszy niedaleko przed sobą wroga i to bardzo podatnego na ogień z jego ciężkich dział .

" Regensburg " wyskoczył z pasma mgły zaledwie trzy mile od " Minotaura " i natychmiast znalazł się pod silnym ostrzałem . Po otrzymaniu kilku trafień pociskami 234 mm i 190 mm niemiecki krążownik zarył nosem w fale i rozgorzał jasnym płomieniem . "Minotaur " i zbliżający się " Cochrane " ostro ostrzeliwały " Regensburga ", gdy nagłe pojawienie się przy samej burcie okrętu flagowego 2. Eskadry kilkunastometrowego słupa wody oznajmiło przybycie znacznie groźniejszego przeciwnika.

cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:25

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty trzeci:

Krążowniki liniowe Bödickera otworzyły ogień z odległości siedemdziesięciu kabli, kiedy tylko sylwetki trzech brytyjskich krążowników – w międzyczasie do okrętów rozstrzeliwujących " Regensburga " dołączył " Shannon " - stały się rozpoznawalne w pełzającej mgle.
Niemcy mieli w sumie dwadzieścia dwa działa kalibru jedenaście i dwanaście cali – obrany kurs nie pozwalał krążownikowi " Von der Tann " użyć prawoburtowej wieży – przewyższając Brytyjczyków niemal trzykrotnie wagą salwy burtowej, a ich głównym celem stał się " Minotaur ".

Zagłada " Antrima " w akcji z 16 grudnia i " Edgara Quinet " pod Pas-de- Calais jasno wykazały, że krążowniki pancerne nie powinny angażować się w walkę z drednotami.
Ale kontradmirał Heath podjął walkę: z tyłu, za nim były bezbronne statki handlowe i brytyjski admirał zamierzał bronić ich w duchu najlepszych tradycji angielskiej Royal Navy.

" Minotaur " niemal natychmiast dostał cios wprost pod pomost. Pociski dużego kalibru przebijały pancerz krążownika , jak igły płótno.
Najpierw prawa maszynownia , a następnie i lewa zostały uszkodzone przez nadlatujące pociski. Potem przestał funkcjonować system hydrauliczny powodując zaklinowanie czterech wież.
Na pokładzie głównym wybuchł duży pożar , ogień zablokował dostęp do pomieszczeń maszynowni, które stopniowo wypełniały się wodą . Wody przybywało , ale maszyny jeszcze pracowały , a krążownik mógł nadal poruszać się z prędkością 10- 12 węzłów .

Wszystkie kominy i maszty " Minotaura " były jednak w stanie nienaruszonym, a jego wygląd zewnętrzny nie wskazywał, że okręt otrzymał co najmniej piętnaście ciosów od ciężkich pocisków i jest śmiertelnie ranny .

Maszynka sterowa , rury głosowe i inne środki wewnętrznej komunikacji zostały zniszczone , krążownik osiadał w wodzie coraz to głębiej i głębiej , gdyż silne fale niweczyły wszelkie próby zatamowania przecieków. Ludzie zablokowani pod pokładem i w maszynowni dławili się dymem z eksplodujących pocisków, a tryskająca strugami para z rozerwanych przewodów paliła i dusiła, niosąc straszną śmierć .

Krążownik umierał , ale nadal prowadził ogień, osiągając w ciągu pół godziny walki trafienia na kilku nieprzyjacielskich okrętach. " Lützow " i " Derfflinger " metodycznie dobijały " Minotaura ", zaś " Von der Tann " skierował się ku nadal uparcie utrzymującemu się na wodzie " Regensburgowi " , aby zdjąć z pokładu jego załogę . "Shannon" z " Cochrane " i brytyjskimi krążownikami lekkimi wycofywały się już pod naciskiem niemieckich okrętów , gdy obraz bitwy znów radykalnie się zmienił...

Wśród wielu dymów frachtowców zasnuwających szare niebo, z pomostu " Lützowa " dojrzano ciemniejsze smugi dymu sześciu dużych okrętów, niebawem zidentyfikowanych jako krążowniki liniowe .

Do walki wchodziła dalsza eskorta: eskadra Beatty'ego szła kursem spotkaniowym.

Bödicker, uczestnik boju z 16 grudnia, nie obawiał się zmierzyć z pazurami brytyjskich "Kotów" , pomimo ich liczebnej przewagi , ale nie miał najmniejszej ochoty zawierać bliższej znajomości z " królowymi " , zamykającymi angielską kolumnę.

Brytyjczycy zamierzali przeciąć kurs grupy rajdowej i odciąć jej drogę ucieczki , więc niemiecki admirał natychmiast skierował się w przeciwnym kierunku i zaczął nabierać szybkości, aby uwolnić się z pułapki . Porównanie prędkości przemawiało na jego rzecz: dwadzieścia siedem węzłów, którą osiągały niemieckie krążowniki - to było więcej niż dwadzieścia pięć węzłów prędkości maksymalnej " królowych ".

I niemieckie okręty wywinęły się od okrążenia: bój rozpoczął się kursach zbieżnych, lecz kontynuowany był już na równoległych.

Przeważając w szybkości zespołu, Niemcy zdecydowanie przegrywali w sile artylerii -waga burtowa jednego tylko " Warspite " była nieco tylko mniejsza od wagi salwy całej niemieckiej eskadry , a w sumie angielski zespół miał prawie czterokrotną przewagę .

Bödicker więc mógł polegać tylko na swojej szybkości : dorównać niemieckim krążownikom idącym pełną parą mogły tylko "Tiger " i "Princess Royal " . No tak, ale wkrótce stało się jasne , że dwadzieścia siedem węzłów to dla " Von der Tanna ", który szedł na końcu szyku, to wyraźnie zbyt wiele...

Pierwszy niemiecki krążownik liniowy " Von der Tann " był jednocześnie pierwszym niemieckim ciężkim okrętem z zainstalowanymi turbinami parowymi . A "pierworodny" z serii, jak wiadomo – to – jak to się mawia: "pierwsze koty za płoty" - czyli przypadek obarczony znamieniem błędu i braku praktyki.

Turbina , w przeciwieństwie do parowego silnika tłokowego, nie może osiągnąć wystarczającej mocy, jeśli nie otrzyma wystarczającej ilości pary - moc na wale drastycznie się zmniejsza.

Niedoskonałość ta ujawniła się podczas eksploatacji pierwszych jednostek z instalacjami turbinowymi i pozwoliła na zmiany projektowe w kolejnych okrętach, ale na starszym " Von der Tann " kotły nie mogły wytworzyć koniecznego nadmiaru pary .
Na mili kontrolnej podczas prób morskich krążownik wyciągnął co prawda dwadzieścia siedem i pół węzła, co wprawiło w podziw wysokich oficerów floty , ale normalna, eksploatacyjna prędkość okrętu była znacznie niższa .

W 1911 roku podczas podróży do Ameryki Południowej " Von der Tann " przebył dwa tysiące mil pomiędzy Teneryfą a Helgolandem z przeciętną prędkością dwadzieścia cztery węzły, lecz ten istny maraton później ( już w czasie wojny ) miał negatywny wpływ na stan jego turbin, powodując wiele ich usterek .

" Pierworodny" nabył także złego nawyku " przeforsowywania się " - a w rezultacie, płynąc na dużych prędkościach dostawał zadyszki wskutek "zmęczenia materiału" -podczas rajdu na Yarmouth " Blücher " ze swoimi maszynami tłokowymi ze spokojem utrzymywał zadaną prędkość , podczas gdy " Von der Tann " raz po raz pozostawał w tyle.

Sprawę pogorszył jeszcze niskiej jakości węgiel (który krążownik zabunkrował przed wypadem na norweskie wody ), co spowodowało zwiększoną ilość szlaki na paleniskach . Po całej dobie marszu ze zmienną prędkością i w na ogół sztormowej pogodzie paleniska zabite były żużlem.

A przed walką, z braku czasu, nie zdołano ani usunąć żużla, ani też doczyścić palenisk. I teraz " Von der Tann " stopniowo tracił prędkość: dwadzieścia pięć węzłów , dwadzieścia cztery , dwadzieścia trzy …

cdn...


Ostatnio zmieniony przez Zubek dnia Sob 23 Lis, 2013 10:16, w całości zmieniany 1 raz

Pią 22 Lis, 2013 21:29

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty czwarty:

O 11.40 Bödicker podał na swoje okręty sygnał "rozdzielam cele od lewej"

Oznaczało to, że" Lützow " miał strzelać do " Tigera ", " Derfflinger " - do " Princess Royal ", a " Von der Tann " - do " Australii ". " Indefatigable " pozostał bez przeciwnika.
Brytyjski szyk bardzo rozciągnął się: " Tiger " i " Princess Royal " znacznie wyprzedziły pozostałe dwa krążowniki, ale i " Queen Elizabeth " z " Warspite " nieco odstały od " Indefatigeble ".

O 11.46 Beatty podniósł sygnał dla "Tigera " i " Princess Royal "- skoncentrować ogień na "Lützowie ".

Nie zauważając tego sygnału kontradmirał Archibald Moore na " Australii " sądził, że "Princess Royal" strzelać będzie do "Derfflingera", więc razem z " Indefatigable" otworzył ogień do "Von der Tanna", pozostawiając "Derfflingera " bez ostrzału.

Brytyjczycy rozporządzali działami o o wiele większym zasięgu , ale z powodu słabej widoczności obie strony otworzyły ogień , gdy odległość między wrogimi eskadrami zmniejszyła się do osiemdziesięciu pięciu kabli (co stało się o 11.48).

O 12.00 " Lützow " otrzymał pierwsze trafienie z " Princess Royal ", ale nie spowodowało to żadnych poważniejszych szkód .

Po około ośmiu minutach " Derfflinger " wyrównał rachunki, trafiając dwoma pociskami w dziobową część " Princess Royal " i rozwalając centralne stanowisko kierowania ogniem .

Pocisk, który rozerwał się na lewej burcie w admiralskiej kajucie ( kabina ta znajdowała się w dziobowej części " Princess Royal " ) , zabił i ranił wielu ludzi z obsługi dziobowych dział 102 mm . Ale ponadto uszkodził całe oświetlenie, spowodował kilka pożarów i wypełnił kłębami dymu dolny pomost bojowy.

Następnie dwunastocalowy pocisk " Derfflingera " uderzył w wieżę " X " ( rufową ), wnikając przez pancerz sporym odłamkiem do jej wnętrza, zabił cztery osoby i wyłączył wieżę z walki. Co prawda lewe działo rufowej wieży nie odniosło znacznych uszkodzeń , ale poważnie uszkodzony został mechanizm sterowniczy , i wieża przestała się obracać. W wieżę "B" także trafił jeden z pocisków, lecz ani nie ranił ludzi ani nie uszkodził dział i wieża funkcjonowała nadal.

Inny pocisk przebił burtę, przeszedł przez tylną lewą ładownię węglową i zniszczył pokrycie rufowej maszynowni; jeszcze inny rozerwawszy się po lewej stronie rufowego pokładu, zabił i ranił kilka osób z obsługi rufowych dział 102 mm.
Liczne pożary, które wybuchły na " Princess Royal " były bardzo trudne do ugaszenia z powodu poszatkowanych odłamkami pocisków przeciwpożarowych magistrali wodnych oraz ze względu na brak oświetlenia.

" Derfflinger " w tym okresie bitwy nie został trafiony , ale "Lützowowi " dostało się dwa razy więcej trafień niż " Princess Royal ".

Ogień z dwóch brytyjskich krążowników liniowych zadał mu ciężkie rany: rozbita została główna i zapasowa radiostacja, przebity 280 mm pancerz wieży "B" i uszkodzone jej prawe działo. Płomień zapalił ładunki miotające, wybuchł pożar , a cała wieża została czasowo wyłączona z działania.

Uszkodzeń doznała także instalacja elektryczna w wieży "Y", której obsługa przeszła na ładowanie ręczne. Wskutek trafień pod linią wodną kadłub "Lützowa" zaczął nabierać wody, ale pompy, jak na razie, wystarczająco radziły sobie z jej usuwaniem.

" Tiger " zadrżał ciężko całym kadłubem, gdy ciężkie pociski uderzyły w twarde pancerze wież " Q " i " X ".
Lewe działo wieży "Q" zostało tymczasowo wyłączone z akcji , a jeden z dwóch magazynów amunicyjnych u podstawy wieży został zalany przez wodę dostającą się przez przestrzeliny kadłuba .

Jeden z pocisków uderzył w dach wieży, ściął kopułkę peryskopu i swoim wybuchem i odłamkami zabił lub śmiertelnie ranił oficera i dwóch marynarzy, raniąc nadto kilku innych . Dowódca wieży na kilka minut został oślepiony przez rozbłysk pobliskiego wybuchu i pyłu wznieconego wewnątrz wieży. Podajniki ładujące działa obu wież zostały uszkodzone lub zablokowane .
Dzięki staraniom zespołów awaryjnych zostały jednak po pewnym czasie na nowo uruchomione, chociaż prawe działo wieży " X " musiało być ładowane ręcznie, co znacznie zmniejszyło tempo prowadzenia ognia .

Wieża "X" dostała trafienie w płaszczyznę przedniego pancerza : dwunastocalowy pocisk nie wybuchł jednak i utknął między dwoma działami , bez czubka i bezpiecznika . Jednocześnie pocisk zabił też celowniczego wieży, a kawałki pancerza wrzucone do jej wnętrza pod wpływem uderzenia pocisku zaklinowały podajnik amunicji.

Znacznie bardziej niebezpieczne było uderzenie dwunastocalowego pocisku nieco z tyłu za wieżą "Q" , w dziewięciocalowy pancerz boczny górnego pokładu . Pocisk przebił pancerz i rozerwał się pod pokładem, a wybuchając i rozrywając pokład o mało co nie rozbił i wyłączył z działania głównej magistrali parowej lewej maszynowni – jeśli magistrala ta zostałaby przebita, zginęła by natychmiast cała jej obsługa, która była w tym przedziale ( a może sam flagowy okręt Beatty'ego ) .

Wybuchł silny pożar , który zagroził komorom amunicyjnym dział 152 mm, więc musiały zostać natychmiast zatopione. Gęsty dym wypełniał pomieszczenia maszynowni.

W ciemności, w dymie zmieszanym z gazami powstałymi po wybuchu niemieckiego pocisku, w strasznym żarze od palącego się kordytu, walka z ogniem była bardzo utrudniona. Trafienie to spowodowało wielkie straty w załodze , ale nie naruszyło determinacji Davida Beatty do załatwienia z Niemcami starych porachunków.

Pojedynek dwóch czołowych okrętów był mniej więcej wyrównany, ale " Von der Tann " miał znacznie trudniejszą sytuację.

Pod ostrzałem dwóch krążowników liniowych wciąż się trzymał, odgryzając się ogniem odwetowym, ale gdy do akcji weszły wreszcie nieco wolniej idące angielskie pancerniki " Queen Elizabeth " i " Warspite " i otworzyły ogień z odległości około dziewięćdziesięciu kabli, sytuacja końcowego w szyku niemieckiego krążownika pogorszyła się gwałtownie.
cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:33

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty piąty:

Pierwszy piętnastocalowy pocisk z " Queen Elizabeth " o 12.15 trafił w rufową część " Von der Tanna " i eksplodował na styku między stumilimetrowymi płytami pancerza burtowego, które zostały rozbite i rozerwane .
Do wewnątrz kadłuba krążownika wlało się sześćset ton wody, a okręt dostał przechyłu na lewą burtę.

Drugi pocisk " królowej " o 12.23 uderzył w lewoburtową wieżę na pokładzie i eksplodował na kopułce wentylacyjnej; odłamki i odpryski pancerza wraz z gazami przeniknęły do szybu wentylacyjnego rufowej maszynowni .

O godzinie 12.50 wodę gwałtownie zaczęła brać lewoburtowa ładownia węglowa.

O 12.51 trzeci ciężki pocisk - z " Warspite " - uderzył w dziobową wieżę, blokując ją w pozycji 120 stopni .

O 12.54 , kiedy odległość walczących wynosiła około osiemdziesięciu kabli , w krążownik uderzył jeszcze jeden przeciwpancerny pocisk 380 mm: eksplodował w pobliżu górnej części dwustumilimetrowego pancerza barbety dziobowej wieży, wywalając w niej dziurę pół metra na metr . Spory kawałek pancerza barbety wbił się w głąb podstawy wieży, i ostatecznie zaklinował wieżę.

Następny – piąty już pocisk – obnażył słaby punkt" Von der Tanna " - niedostateczne opancerzenie barbet wież artyleryjskich.

Ten ostatni pocisk przeszedł przez nieopancerzoną burtę , główny pokład grubości dwudziestu pięciu milimetrów, dwie nieopancerzone przegrody i eksplodował pod tylną ścianą barbety rufowej wieży, poniżej pokładu głównego .
Siła wybuchu wyrwała otwór o powierzchni około ośmiu metrów kwadratowych i poszarpana wybuchem barbeta, przebita na wylot w okolicy zębatego mechanizmu obrotowego, który przy tym uległ zniszczeniu, spowodowała ostateczne zaklinowanie wieży.
Fragmenty pancerza i odłamki pocisku spowodowały także uszkodzenia mechanizmów naprowadzania wieży i podnośników pocisków.

Wybuch dziewięćsetkilogramowych pocisków spowodował wielkie uszkodzenia wszystkich lekkich konstrukcji .
Uszkodzeniu uległy zawory systemów nawadniających , w składowanych pod rufową wieżą materiałach ratunkowych do uszczelniania przebić wybuchł pożar, a gęsty dym walił przez szyby wentylacyjne do pomieszczeń kierowania obu maszynowni.
W rezultacie nie można w nich było przebywać przez ponad dwadzieścia minut.

" Von der Tann " palił się, a przy tym osiadał na rufę. Kolejny, szósty pocisk - z " Queen Elizabeth " - uderzył w rufę na linii wodnej i przebił pancerz, po czym zalaniu uległ przedział sterowania , chociaż siłowniki steru nie zostały uszkodzone .

Prędkość " Von der Tanna " spadła już do osiemnastu węzłów i Kapitän zur See Hans Zenker, dowódca krążownika, zrozumiał, że już nie zdoła ujść przed wrogiem. Podał sygnał na " Lützowa " " Przekażcie nasze wyrazy miłości rodzinom i bliskim" , a główny oficer artyleryjski Korvettenkapitän Marholts otrzymał rozkaz otwarcia huraganowego ognia ze wszystkich czynnych jeszcze dział, aby na koniec wyrządzić przeciwnikowi jak największe szkody.

O 13.30 potężny cios otrzymał " Derfflinger ", dotychczas pozostający bez większych uszkodzeń: 343 mm pocisk z " Princess Royal " uderzył w rufową wieżę , w której zapaliły się ładunki prochowe, a cała załoga wieży (około osiemdziesięciu osób) zginęła w płomieniach .

Ale to trafienie stało się zbawieniem dla obu czołowych niemieckich krążowników:gęsty dym wznoszący się nad " Derfflingerem " ukrył przed oczami brytyjskich artylerzystów obydwa okręty .

I " Derfflinger " i poturbowany " Lützow " zwiększyły szybkość, wychodząc ze strefy skutecznego ognia czterech końcowych okrętów brytyjskich, zajętych dobijaniem " Von der Tanna ".

Admirał Bödicker musiał dokonać trudnego i stresującego wyboru , przed którym stanął Hipper w bitwie szesnastego grudnia i dokonał go, zostawiając skazanego już na zagładę" Von der Tanna ": jaszczurka , ratując głowę, poświęca ogon . Uszkodzony " Tiger " tracił szybkość i było mało prawdopodobne, aby " Princess Royal " w pojedynkę zdołała zatrzymać niemieckie krążowniki, szybko uchodzące na południowy zachód.

Ale " Von der Tann " już tylko godnie oczekiwał nieuchronnego losu... .

W płonący krążownik uderzył kolejny ciężki pocisk ( w rufowy pomost bojowy, zabijając i raniąc wszystkich tam się znajdujących ) . Jeszcze jedno trafienie zniszczyło przewody wentylacyjne maszynowni na prawej burcie, która natychmiast wypełniła się dymem i gazami .
A potem - potem trafień nikt już nie liczył...

Działa" Von der Tanna " milkły jedno po drugim , a brytyjskie niszczyciele , które zakończyły ratowanie rozbitków z " Minotaura " i " Regensburga" , które do tego czasu poszły na dno (co czynili w najlepszych tradycjach wojny na morzu , wyciągając z wody i swoich i obcych ) już krążyły wokół krążownika zniecierpliwioną bandą głodnych wilków, dymiąc śliną cieknącą z kominów i drapieżnie szczękając zębami podwójnych wyrzutni torped .

Mimo licznych uderzeń pocisków dużego kalibru, " Von der Tann " uparcie nie chciał tonąć, więc admirał Beatty , wściekły , że "Lützow " i " Derfflinger " zdołały mu uciec , wysłał do ataku flotyllę niszczycieli. I niszczyciele przypieczętowały przedłużającą się walkę : " Von der Tann " otrzymał w prawą burtę trzy czy cztery torpedy, przewrócił się i zatonął .

***
cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:37

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty szósty:


Gdy Scheer otrzymał wiadomość, że grupa rajdowa walczy z przeważającymi siłami brytyjskimi, bez wahania ruszył na pomoc Bödickerowi .

Dowódca Hochseeflotte nie wiedział, że jego okręty niemal od razu zauważył angielski okręt podwodny " E- 22 " .

Submarina próbowała podejść do ataku , ale następnie , gdy jej atak nie powiódł się , zaalarmowała Jellicoe o "kilkunastu lub więcej niemieckich drednotach w rejonie Stavanger, idących na N" .

Dowódca Grand Fleet poczuł myśliwską pasję : Hochseeflotte wchodziła w pułapkę.
Krążowniki liniowe Jego Królewskiej Mości ruszyły w pościg , ukośnie przechodząc przez Morze Północne z nadzieją na przechwycenie Niemców na północ od Bergen i odcięcia ich od swoich baz .

Grand Fleet przestrzegała ścisłej ciszy radiowej, żeby spaść niespodziewanie na głowy Niemców niczym grom z jasnego nieba .
Jednakże Jellicoe z kolei nie wiedział, że żeglujący wysoko na niebie Zeppelin " L -17 " poinformował już Scheera o " dwudziestu lub więcej brytyjskich pancernikach idących na NE do wybrzeży Norwegii " i że Hochseeflotte natychmiast położyła się na odwrotny kurs.

Spotkanie, które z pewnością byłoby w konsekwencji tragiczne dla Hochseeflotte nie doszło do skutku: Grand Fleet uderzyła w próżnię . Ale pod wieczór angielskie niszczyciele eskorty starły się z niemieckimi niszczycielami i Jellicoe jeszcze miał nadzieję, że znalazł główne siły Hochseeflotte .

W rzeczywistości jednak spotkał się z niszczycielami Bödickera i krążownikiem " Rostock ", idącymi przed pędzącymi do swoich rodzimych wybrzeży "Lützowem " i " Derfflingerem ".

Unikając nocnej walki i ataków torpedowych , Jellicoe odskoczył na zachód , chcąc wydać Niemcom decydującą bitwę w godzinach porannych - angielski admirał wierzył, że główne siły Hochseeflotte znajdują się na północ od Grand Fleet , podczas gdy w rzeczywistości drednoty Scheera były już w cieśninie Skagerrak .

Mało tego - ostrożność brytyjskiego admirała pomogła grupie rajdowej - krążowniki liniowe Bödickera przeskoczyły pod samym brzegiem, nieomal ocierając się burtami o skandynawskie skały - i następnego dnia zamiast niemieckich okrętów Grand Fleet spotkała tylko eskadrę Beatty'ego , na próżno goniącą za niemieckimi Grosse Kreuser .

Zamiast oczekiwanego triumfu Brytyjczycy doznali konfuzji i upokorzenia, które nieznacznie tylko rozjaśniało zatopienie " Von der Tanna " ( co zresztą i tak było poważną stratą dla Kaiserliche Marine) .

Jednak Pierwszy Lord Admiralicji Fisher był zły i nie ukrywał irytacji . "Powinien Pan zatopić wszystkich bandytów – rzucił ze złością po wysłuchaniu raportu Beatty o walce w rejonie Lofotów - a nie tylko jeden krążownik, sił i możliwości miał Pan dostatecznie dużo ".

Ale nieco zszokowany Beatty odparł te zarzuty, pozbywając się odpowiedzialności : winę za wynik starcia przerzucając na kontradmirała Moore, który nakazał położyć ogień na " Von der Tann " (zamiast strzelać do "Lützowa " i " Derfflingera ") , a tłumaczenia Moore'a o słabej widoczności nie były brane pod uwagę . Kontradmirał Arthur Leveson, którego okrętem flagowym był " Queen Elizabeth " , nie otrzymał ani kary ani pochwały ( Leveson " niewłaściwie zrozumiał zadanie", ale z drugiej strony to jego pociski zadały " Von der Tannowi " decydujące uszkodzenia ) .

Miłe słowa (i nagrodę ) otrzymał tylko admirał Heath, który po zatopieniu " Minotaura " przeniósł swoją flagę na " Shannona " i odszedł z konwojem do Archangielska - jego zachowanie w bitwie oceniono jako" bardziej niż chwalebne ".

Lecz główny zarzut " Jackie " Fishera odnosił się do decyzji i działań admirała Jellicoe . Pierwszy Lord nawet rozważał już zmianę na stanowisku dowódcy Grand Fleet, ale po zastanowieniu doszedł do wniosku , że nie należy zmieniać koni w trakcie jazdy: w końcu lepszego kandydata na to stanowisko nie miał. A tak i po prawdzie - to w końcu flota brytyjska odniosła u norweskiego wybrzeża zwycięstwo – marne bo marne – ale jednak zwycięstwo .

cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:41

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty siódmy:

Rozdział dwunasty : Zapalny punkt Imperium

Wolna burta - to zestaw znaków poziomych ( Timber Load Line Marks – linii załadunkowych ) wymalowanych na burcie każdego statku handlowego na linii wodnej , a każda z tych linii odpowiada dopuszczalnemu zanurzeniu i wysokości wolnej burty załadowanego statku przy różnych warunkach żeglugowych .

A znajdujący się na samym dole, najniższy " szczebelek" tej " drabinki", zaznaczony jest dodatkowo literami " WNA" - co oznacza "Winter North Atlantic" - " Północny Atlantyk w okresie zimowym ".

Ocean w tej okolicy i o tej porze roku chyba najmniej nadaje się do rozrywkowego, turystycznego rejsu: żaden rozsądny marynarz nie wyjdzie zimą na Atlantyk przeładowanym statkiem, jeśli chce jeszcze wrócić do macierzystego portu, podlać nieco duszę dobrą gorzałką i miłośnie przytulić stęsknioną żonę .

Grudniowy Atlantyk był jednak życzliwy dla niemieckiego parowca " Libau ", który kierował się do wybrzeży Irlandii – powitał go nie sztormem, lecz łagodnym falowaniem, leniwie przewalającym statek z boku na bok , choć starał się od czasu do czasu wspiąć na pokład spienionymi grzywami fal.

Ale kapitana " Libau ," porucznika rezerwy floty Spindlera , takie kaprysy pogody nie cieszyły - wolałby mocny wiatr z deszczem, ograniczający widoczność.

W ładowniach statku znajdował się bowiem ładunek broni dla irlandzkich rebeliantów – z Sinn Fein*, a przy dobrej pogodzie istniało zwiększone ryzyko wykrycia przez angielskie okręty patrolowe. Spotkanie z nimi nie wróżyłoby nieuzbrojonemu "Libau" ( nawet jeśli zamaskowany był jako neutralny statek " Aud" ) nic dobrego .

I tak też się stało: w pobliżu zachodniego wybrzeża Irlandii Spindler zauważył z mostka pięć brytyjskich niszczycieli, idących kursem na zbliżenie.

*Sinn Fein - irlandzka organizacja, powstała w 1905 r., początkowo jako stowarzyszenie o charakterze kulturalno – społecznym i patriotycznym, następnie radykalizujące się politycznie w kierunku narodowym; w 1917 roku przekształcona w partię polityczną o tej samej nazwie- przypis RZ.


-No to dopłynęliśmy - z filozoficznym spokojem cicho stwierdził porucznik kiedy aldis z czołowego angielskiego okrętu zamrugał do " Libau " z wezwaniem, aby zatrzymać się do kontroli – Dział nie mamy, a jeśli by nawet były, to walka z pięcioma Anglikami jest beznadziejna : potopiliby nas, zanim by kto zdążył oddać kilka strzałów . Pozostaje tylko jedno, Meine Herren, -zatopić statek . Hej tam, maszyna! - krzyknął do rury głosowej – Otwierać kingstony, ruszamy w podróż do Neptuna !

- Może nie trzeba jeszcze ? - ostrożnie zapytał stojący obok oficer wachtowy - Może jakoś się uda ?

- Nie uda się, Hans - westchnął Spindler - za późno, mój przyjacielu . Ale nie mam najmniejszego zamiaru podarować Brytyjczykom dwudziestu tysięcy karabinów i dziesięciu karabinów maszynowych: to byłaby jawna zdrada . Idź , przygotuj łodzie do opuszczenia – do Neptuna nam chyba jeszcze nie spieszno , ale z angielską gościnnością będziemy musieli się zapoznać.*

I już opuszczając tonący statek, spoglądając na zgrabne sylwetki niszczycieli porucznik Spindler pomyślał : " Brytyjskie eskortowce nie szwendają się ot tak bez celu po zimowym Atlantyku, nie tak po prostu. I jest raczej bardzo prawdopodobne, że one nas tutaj szukały - właśnie nas! "

* W naszej rzeczywistości ss " Libau ", faktycznie występujący jako norweski, a więc neutralny statek ss "Aud ", zatrzymany został pod koniec kwietnia 1916 r. w rejonie Tralee Bay z ładunkiem broni i amunicji przez brytyjskie eskortowce i doprowadzony do portu Cork, na redzie którego uległ zatopieniu przez załogę. Porucznik Spindler i jego ludzie ( załoga złożona była z ochotników) powędrowali do angielskiego obozu jenieckiego – przypis RZ.

***
- Kim jest ten człowiek ? - Zapytał dowódcę nawigator okrętu podwodnego " U- 19 ", obserwując kruchą żaglową łódź z trzema pasażerami, płynącą w stronę ciemnych skał na brzegach Tralee Bay.

- Jego nazwisko nie jest mi znane - odpowiedział Oberleutnant zur See Weissbach – ale powiedziano mi, że to jest przywódca miejscowych powstańców , i że sam jeden jest wart przynajmniej jednego drednota. Zapalnik czy raczej długi lont, taki sznur Bickforda dla ładunku irlandzkiego dynamitu , który wysadzi całą Anglię , oto, kto to jest . Mieliśmy rozkaz dostarczyć go do Irlandii i wysadzić na plażę - i wykonaliśmy to. A teraz wreszcie można pójść na polowanie : te wody roją się od celów - są pełne " handlowców ", aż proszących się o torpedę...

... Ślizgając się na mokrych kamieniach trzech mężczyzn wspięło się do świateł wsi Ardfert . Przez rzadkie przerwy w chmurach wyglądał czasem księżyc, w dole szeleściły fale , a gdzieś szczekał nerwowo jakiś pies - dokładnie tak samo jak tysiąc lat temu , gdy jego przodkowie alarmowali Celtów o normańskich najazdach.

Kiedy dotarli do najbliższego domu , jeden z nich , odpychając sieci rybackie suszące się na wieszakach, zapukał do drewnianych drzwi, które po chwili otworzyły się z przeciągłym skrzypieniem. Na progu stał krępy mężczyzna z latarnią w ręku.
- A kogo to przywiodło w moje progi? - Zapytał cicho podnosząc latarnię , aby zobaczyć twarze nocnych gości.
- Przyjaciół - spokojnie odpowiedział jeden z nieznajomych - i bojowników o wolność zielonej Eirinn . Przed tobą, rybaku, stoi Sir Roger Casement*, wódz sinnfajnerów. Powinniśmy natychmiast udać się do Dublina , ale Sir Roger coś źle się czuje – proszę pozwolić nam odpocząć do rana pod swoim dachem.

Rybak dyskretnie usunął się na bok , aby przepuścić gości .

- Jak się tu dostaliście ? - Zapytał , kiedy już usiedli przy stole, suto zastawionym prostym jadłem przez żonę gospodarza – Wszystkie drogi są patrolowane przez konstablów, wyraźnie kogoś szukają...

- Wysadzono nas z niemieckiej łodzi podwodnej - odpowiedział wolno Casement, dostając nagłego ataku kaszlu.
- Z niemieckiej, znaczy? - przeciągając głoski powtórzył rybak z dziwnym wyrazem twarzy - A dlaczego tak?

- A co robić? - Roger wzruszył ramionami - Do Irlandii dziś trudno jest się dostać morzem, cóż – jest wojna .

- No tak, wojna, tak – powtórzył gospodarz z tym samym gestem, a po chwili milczenia dodał - Jedzcie i pijcie, wzmocnijcie swoje siły, a ja rano was poprowadzę: do Dublina daleka droga .

*Sir Roger David Casement – Irlandczyk, brytyjski dyplomata, a później działacz ruchów niepodległościowych na rzecz wolnej i niepodległej Irlandii, aresztowany w kwietniu i stracony w dniu 3 sierpnia 1916 r.- przypis RZ.

Kolacja przebiegała w milczeniu , tylko około północy znów rozległo się gdzieś histeryczne szczekanie psa , tym razem całkiem w pobliżu. Za drzwiami rozległy się ciężkie kroki, a szorstki głos powiedział władczo :
- W imieniu Króla , otwierać!

Rybak milcząc wstał i podszedł do drzwi . Na progu stali konstable, a w ich rekach matowo lśniły lufy karabinów .
- Czy są u ciebie jacyś obcy ? - Zapytał jeden z nich - Znaleźliśmy w zatoce na skałach porzuconą łódź - ktoś przypłynął tutaj z morza .
- Jestem Irlandczykiem - odpowiedział mężczyzna - a mój dom jest zawsze otwarty dla strudzonych gości.

- Ano, to zaraz zobaczymy co to są za goście! - Uśmiechnął się jeden ze strażników .
Kiedy już wyprowadzono Rogera Casementa i jego towarzyszy, żona rybaka powiedziała cicho :
- Niedobrze się stało. Powinniśmy ich ukryć , Ken .
- Powinniśmy – powoli odparł rybak, zgadzając się z żoną
- Ale coś ci powiem , Iris : nienawidzę Brytyjczyków i bardzo chcę, by Irlandia była wolna . Ale niech tej wolności nie przynoszą nam obce bagnety – my musimy ją wywalczyć własnymi rękami. Jest wojna , a Niemcy są także i naszymi wrogami . Ten człowiek przybył tu na niemieckiej łodzi podwodnej , i nawet jeśli jest po trzykroć ważnym wodzem... - Rybak zamilkł w zamyśleniu i gwałtownie potargał palcami swoje rude włosy - Ale przecież nie wydałbym ich policji! Lecz jeśli jednak ich zatrzymano – to znaczy, że taki los był im pisany. I tyle na ten temat, żono!

***
cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:48

Powrót do góry
Zubek
Porucznik

Porucznik





Posty: 628
Pochwał: 3
Skąd: Starków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Odcinek trzydziesty ósmy:

- Nazwisko?
- Roger David Casement , urodzony w tysiąc osiemset sześćdziesiątym czwartym roku.

- Urodził się Pan w Dublinie ?
- Niedaleko, w Sandikove .

- Czy jest Pan protestantem ?
- Tak .

- W osiemdziesiątym drugim wstąpił Pan do służby w Ministerstwie Spraw Zagranicznych ?
- Tak . I przez dziewięć lat – od dziewięćdziesiątego piątego do dziewięćset czwartego - byłem brytyjskim konsulem w Mozambiku, Angoli i Kongo .

- W dziewięćset czwartym roku badał Pan przestrzeganie praw człowieka w Kongo i opublikował tzw " Raport naocznego świadka nadużyć " ?
- Tak . A po tym raporcie, w wyniku politycznych demarches wielu krajów i ich zabiegów dyplomatycznych, w tym Wielkiej Brytanii, tzw. Wolne Państwo Kongo przestało być osobistą własnością belgijskiego króla Leopolda II , a w jego miejsce utworzono Kongo Belgijskiego.

- W dziewięćset szóstym został Pan mianowany konsulem w Brazylii ?
- Tak .

- Pracował pan w komisji badającej bezprawie i zbrodnie wobec indiańskich niewolników, których dopuszczali się pracownicy Peruwiańskiej Spółki Amazonii?

- Tak . I w 1911 za swoje zasługi w obronie praw Indian otrzymałem tytuł szlachecki Knights Bachellor*.
-Błyskotliwa kariera . Ale idźmy dalej... Porzucił Pan służbę dyplomatyczną w 1913 roku?
- Tak, w lecie 13 roku .

- I zajął się Pan działalnością antybrytyjską. W listopadzie tego samego roku czynnie zaangażował się Pan w tworzenie nielegalnej organizacji wojskowej " Irlandzkich Ochotników "** i wraz z Owenem McNeil napisał " Manifest Ochotnika" , a w listopadzie czternastego roku udał się do Stanów Zjednoczonych , aby zebrać pieniądze dla tej organizacji w Ameryce i nawiązać kontakty z irlandzkimi organizacjami nacjonalistycznymi w USA , w szczególności " Clan – na - Gael "*** . Więc ?

- Nie zaprzeczam .
- Po wybuchu wojny , w sierpniu tysiąc dziewięćset czternastego spotkał się Pan w Nowym Jorku z niemieckim dyplomatą von Bernstorffem**** i zaproponował mu wzajemnie korzystny plan : jeśli Niemcy będą sprzedawać broń i zapewnią Sinn Fein oficerów, to Irlandczycy wywołają powszechne powstanie i to ku nim zwróci się uwaga brytyjskiej armii .

- To jeszcze trzeba udowodnić.
- Udowodnimy... Następnie, w październiku tego samego roku, przybył Pan do Niemiec, przedstawiając się jako Ambasador Irlandczyków i przedstawiciel narodu irlandzkiego – i prowadził Pan w Berlinie rozmowy z sekretarzem stanu do spraw zagranicznych Niemiec Arthurem Zimmermanem i kanclerzem Bethmann – Holwegiem.

Prowadził Pan także w Niemczech aktywną agitację wśród irlandzkich jeńców , zachęcając ich do wstąpienia na ochotnika do Brygady Irlandzkiej. I wreszcie, wylądował Pan w Irlandii , aby rozpocząć powstanie przeciwko Koronie Brytyjskiej . Czy Pan przyznaje się popełnienia tych czynów?


- Nie!!! Ja walczyłem o wolność dla narodu irlandzkiego - Roger Casement hardo uniósł głowę, spoglądając prosto w oczy przesłuchującego go oficera - a to nie jest wina, lecz zasługa!

- Za takie zasługi nagradzamy szubienicą – Jesteś zwykłym zdrajcą, Casement.

*Tytuł " Knigts Bachellor" uprawniał do używania tytułu "Sir" przed imieniem i nazwiskiem – przypis RZ.

** Irlandzcy Ochotnicy - "Irish Volunteers" – paramilitarna organizacja irlandzkich nacjonalistów, powstała w 1913 r. - przypis RZ.

*** "Clan – na - Gael "– inaczej Irlandzkie Bractwo Republikańskie, założona w połowie XIX w, tajna organizacja niepodległościowa, mająca na celu wyzwolenie Irlandii z brytyjskiego jarzma – przypis RZ.

**** Johan von Bernstorff był wówczas ambasadorem Cesarstwa Niemieckiego w Stanach Zjednoczonych – przypis RZ.

* * *
Zgodnie z przepisami angielskiego prawa nie można było formalnie oskarżyć Casementa o zdradę, a to dlatego, że był zaangażowany w " działalność antybrytyjską" nie na obszarze Wielkiej Brytanii, a w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech.
Ale - angielska Temida pokazała swoją znakomitą elastyczność : w żarna brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości wpadł przecież nader niebezpieczny wróg, stąd też sądzono go tak, aby nie tylko go skazać, ale i zetrzeć w proch i pył jego działalność na rzecz Wielkiej Brytanii i pogrzebać jego reputację.

Nie trudno było przewidzieć zapadły w tym procesie wyrok - Casement skazany został na karę śmierci .

Wśród ludzi, którzy ubiegali się o jego ułaskawienie były dobrze znane osobistości -jak np. pisarz Arthur Conan Doyle i dramaturg George Bernard Shaw - ale byli i tacy, którzy nie mogli wybaczyć "zdrajcy " współpracy z wrogiem w czasie wojny . Apelacja została oddalona , a wiosną 1916 roku Sir Roger David Casement został powieszony w więzieniu Pentonville w Londynie.
***
Przywódca Sinn Fein nie przedostał się do Dublina , ale powstanie znane jako " Rebelia Noworoczna " i tak zaczęło się . *
________________________________________________________________________________
* W naszej rzeczywistości w kwietniu 1916 roku w Irlandii ( w Dublinie i w wielu innych miejscowościach ) wybuchło tak zwane " Powstanie Wielkanocne " - przypis WK.
W sumie jednak organizacja Sinn Fein nie miała bezpośredniego związku wybuchem tego powstania, aczkolwiek taką właśnie rolę przypisywali jej Brytyjczycy – przypis RZ.

Rebelianci domagający się ogłoszenia niepodległości Irlandii, zdobyli w Dublinie kilka kluczowych budynków i bronili się w nich aż do wyczerpania amunicji.
Bunt od początku był skazany na niepowodzenie : najbardziej aktywni uczestnicy powstania szybko stracili nadzieję na pomoc Niemiec , która przez szeregowych bojowców- sinnfajnerów i tak postrzegana była bardziej jako zdrada niźli patriotyzm.

Ale i sami Niemcy nie wzięli zbyt poważnie " Ambasadora Irlandczyków " i nie skierowali do rebeliantów ani jednego oficera , ograniczając się do wysłania statku z bronią , który i tak nigdy nie dotarł do miejsca przeznaczenia.

Noworoczny bunt został szybko stłumiony . Patrick Pearse, pedagog i poeta, który ogłosił się Dublinie szefem irlandzkiego państwa, lider " Irlandzkich Ochotników" został pojmany i stracony z wyroku trybunału wojennego wraz ze swym bratem Williamem i trzynastoma innymi przywódcami powstania.

Byli wśród nich m.in. dowódca Armii Obywatelskiej James Connolly oraz znani działacze i agitatorzy, propagatorzy idei niepodległości Irlandii John MacBride i Thomas MacDonagh.

W kręgach rządowych Wielkiej Brytanii przeważały obawy, że represje wobec irlandzkich bojowników o wolność spowodują oburzenie i antyangielskie nastroje wśród Irlandczyków mieszkających w Ameryce (których było nie mniej niż w samej Irlandii ) oraz negatywną reakcję ze strony Stanów Zjednoczonych.
" Kilkunastu straconych buntowników - mruknął pogardliwie Churchill - czy to jakieś okrutne represje? A co do negatywnej reakcji władz amerykańskich na te " represje " - na szczęście to nie rolnicy i robotnicy pochodzenia irlandzkiego określają kierunki polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej ".

I miał rację: rząd prezydenta Wilsona nie kiwnął nawet palcem , aby pomóc " uciśnionym Irlandczykom" .

Pożar w "najbardziej zapalnym punkcie Imperium Brytyjskiego ", jak nazywano Irlandię , nie skończył się wybuchem, który mógłby zniszczyć cały imperialny porządek.

Natomiast po wojnie okazało się, że Brytyjczycy doskonale wiedzieli i o wyruszeniu w rejs statku z bronią, i o wylądowaniu Casementa na irlandzkim wybrzeżu, w najgorszym wypadku co najmniej na dwa dni naprzód.

Źródłem informacji o tych tajnych misjach był jeden z pracowników berlińskiego oddziału amerykańskiej agencji prasowej "The Associated Press ", który przekazał wszystkie te wiadomości ambasadorowi brytyjskiemu w Waszyngtonie.

Ale kim był ten " pracownik " naprawdę i jak się nazywał w rzeczywistości - pozostaje nadal tajemnicą.

cdn...

Pią 22 Lis, 2013 21:55

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.