| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Takich zdjęć jeszcze nie widziałem. Skąd pochodzą, z jakiego okresu, gdzie zrobione, kogo dotyczą?

Pią 30 Cze, 2006 8:35

Powrót do góry
Grot-Dziobecki
Major

Major





Posty: 1908
Pochwał: 3
Skąd: Warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Czy pierwsze foto nie jest przypadkiem wizytacją Świętokrzyskiej przez jakieś szychy (np. Broniewskiego?)

Pią 30 Cze, 2006 9:39

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

a co ma na głowie ten drugi z idących? Czapkę z ogonem a'la David Crockett Bardzo szczęśliwy
_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Pią 30 Cze, 2006 9:58

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

To pierwsze zdjęcie kojarzy mi sie z wizytacją gen. Zygmunta Broniewskiego "Bogucki" Brygady Świętokrzyskiej NSZ podczas postoju w trzeciej dekadzie grudnia 1944r (ok. 31.12.1944) w rejonie wsi: Maciejów Nowy, Janowicz, Giebułtów, Święcice.

Pią 30 Cze, 2006 12:18

Powrót do góry
Sebastian
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany






Posty: 177
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Brygada Świentokrzyska NSZ

Gen Bogucki (tyłem) podczas wizytacji Brygady Świętokrzyskiej
podaje link ze stroną na której jest dużo zdjęć NSZ Brygady
Świętokrzyskiej http://onr.czyz.superhost.pl/
Pozdrawiam Sebastian P

_________________
Przepraszam za Błędy Ortograficzne

Sro 09 Sie, 2006 13:10

Powrót do góry
Sebastian
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany






Posty: 177
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

skopiowane ze strony http://onr.czyz.superhost.pl/

Struktura Organizacyjna Brygady Świętokrzyskiej NSZ

Historia Brygady Świętokrzyskiej NSZ

Oddziały, które miały wejść w skład Brygady Świętokrzyskiej koncentrowały się w Lasocinie. Składały się one z 204 pułku piechoty i 76 ludzi przyprowadzonych przez mjra „Bohuna Dąbrowskiego”. 10 sierpnia 1944 r. Przybył mjr „Olgierd”, a następnego dnia odbyła się odprawa oficerów, w czasie której wyznaczone zostały obsady pułków i sztabu Brygady.
Zgodnie z rozkazem mjr „Olgierda” Brygada została zestawiona organizacyjnie z następujących członów:


* Dowódca Brygady
* Kwatera Główna
* Sztab Brygady
* 202 P. P.
* 204 P. P.
* Oddziały liniowe

W momencie jej powstania obsada personalna Brygady wyglądała następująco:

1. Do chwili przybycia dowódcy Brygady jego obowiązki miał pełnić mjr Antoni Szacki „Bohun - Dąbrowski”
2. Komendant Kwatery Głównej - kpt. Telesfor Piechocki „Gustaw”
Kapelan - ks. „Benedykt” (NN)
3. Szef Sztabu kpt. „Nawarra” (NN)
1. szef organizacyjno - personalny - kpt. Stefan Marcinkowski „Poraj Karol”;
2. szef wywiadu - mjr Witold Gostomski „Nałęcz”;
3. szef operacyjny - kpt. „Nawarra”;
4. szef łączności - kpt. Walerian Milczarek „Stanisław Wołyniak”;
5. dowódca saperów - por. „Korczak” (NN);
6. szef sanitarny - ppor. dr Ludger Zarychta „Żar”;
7. oficer oświatowo - wychowawczy - Józef Chmielewski „Aleksander”;
4. Dowódca 202 P. P. - mjr Antoni Szacki
1. kwatermistrz - kpt. Tomasz Rzepecki „Stefan Białynia”;
2. dowódca plutonu zwiadu konnego - rotm. „Piorun” (NN);
3. dowódca i batalionu - kpt. Henryk Figuro - Podhorski „Step”;
4. dowódca 1 kompanii - ppor. Jan Wódz „Lampart”;
5. dowódca 2 kompanii - por. Wacław Michalski „Żur”;
6. dowódca II batalionu - kpt. Henryk Karpowicz „Rusin”;
7. dowódca 4 kompanii - por. Edmund Dachtera „Bopp”;
8. dowódca 5 kompanii - por. Zygmunt Rafalski „Sulimczyk”;
5. Dowódca 204 P. P. - mjr Eugeniusz Kerner „Janusz Balcerowski”
1. kwatermistrz - kpt. Wojciech Dzielski „Halny”;
2. dowódca plutonu zwiadu konnego - por. Zdzisław Jelnicki „Nowina”;
3. dowódca i batalionu - kpt. Wacław Janikowski „Wilk”
4. dowódca 1 kompanii - por. Stanisław Grabda „Bem”;
5. dowódca 2 kompanii - por. „Zbigniew” (NN);
6. dowódca 3 kompanii - por. Władysław Kołaciński „Żbik”
7. dowódca II batalionu - kpt. „Jerzy” (NN);
8. dowódca 4 kompanii - ppor. „Walter” (NN);
9. dowódca 5 kompanii - ppor. „Szalej” (NN);
6. Dowódca plutonu szturmowego - ppor. „Wiesław” (NN)
7. Dowódca kompanii Szkolnej - kpt. Jerzy Szyler „Jur”
8. Dowódca szwadronu kawalerii - mjr Jerzy Łoziński „Lubicz”
9. Dowódca żandarmerii - Bisping „Grot”

W późniejszym okresie istnienia Brygady na stanowiskach dowódczych zaszły następujące zmiany:

* 13 sierpnia przybył Władysław Marcinkowski „Jaxa” i objął stanowisko dowódcy 202 p.p. oraz zastępcy dowódcy Brygady.
* 15 sierpnia opuścił Brygadę mjr E. Kerner a stanowisko dowódcy 204 P. P. przejął kpt. Jerzy Wojski.
* 19 sierpnia, świeżo przybyły, mjr Leonard Zub - Zdanowicz „Ząb” objął funkcję szefa sztabu Brygady.
* Po śmierci majora Gostomskiego „Nałęcza” szefem wywiadu został por. Mieczysław Godziszewski „Mieczysław”.
* W późniejszym okresie „Aleksandra” na stanowisku szefa wydziału oświatowo - propagandowego zastąpił rotm. Jerzy Dobrzański - Zaleski „Zaremba”.
* Kompanię szkolną po kpt. „Jurze” poprowadził kpt. „Nawarra”, a następnie kpt. Tadeusz Żółkiewski „Most”.
* Szefem wydziału operacyjnego został, na miejsce kpt. „Nawarry”, kpt. Janikowski „Wilk”.
* Utworzono dwie nowe kompanie w 202 P. P. - 3 pod dowództwem Bernarda Lewandowskiego „Leonarda” i 6 pod dowództwem kpt. Jerzego Jaxa - Maderskiego „Kazimierza”.
* Kapelanem został ks. kpt. Franciszek Błaż „Mróz”.

Według niektórych źródeł 8 stycznia 1945 r. nastąpiła reorganizacja Brygady. Podzielono ją na trzy baony: Nadwiślański, Świętokrzyski i Jasnogórski. Natomiast „Bohun - Dąbrowski” twierdzi, że przez cały okres swego istnienia Brygada posiadała niezmienioną strukturę organizacyjną, a wszelkie rozkazy o jej przekształceniu wydawano w celu zmylenia wroga.
Na początku istnienia Brygada liczyła ok. 850 żołnierzy, później liczba ta wzrosła do 1400. Do Brygady kierowani byli na przeszkolenie członkowie placówek NSZ z okręgu kielecko - radomskiego. Duży był też napływ ochotników.
Uzbrojenie Brygady na początku jej istnienia było bardzo słabe. Posiadała ona 1 działko przeciwpancerne, 5 karabinów maszynowych, 50 pistoletów maszynowych, 320 karabinów ręcznych (głównie mauserów), 2 pancerzownice, 25 ręcznych karabinów maszynowych i jeden karabin przeciwczołgowy. Posiadana amunicja wystarczała zaledwie na godzinę walki. Również stan obuwia i umundurowania był bardzo zły. W późniejszym okresie sytuacja zarówno pod względemuzbrojenia jak i umundurowania znacznie siępoprawiła, te że z czasem Brygada coraz bardziej przypominała swym wyglądem regularny oddział wojskowy.

Akcje Bojowe Brygady Świętokrzyskiej

Historia Brygady Świętokrzyskiej NSZ

* Pierwszą akcję bojowa przeprowadziła Brygada 16 sierpnia 1944 r. przeciw oddziałowi Armii Ludowej (AL) pod dowództwem Stanisława Olczyka „Garbatego”, który miał stacjonować w lesie pod Krzepinem. Na miejscu okazało się, że oddział „Garbatego” opuścił biwak a otoczono i rozbrojono współpracujący z AL oddział Batalionów Chłopskich (BCh) „Wiary” pod dowództwem Józefa Sygieta „Jana”. Po wyjaśnieniu pomyłki oddział ten zwolniono.



* 18 sierpnia w czasie powrotu z zasadzki na szosie Szczekociny - Wolbrom oddział pod dowództwem por. Władysława Kołacińskiego „Żbika” rozbroił dwie furmanki, na których znajdowali się Niemcy z SA i SS oraz Ukraińcy. Wziętych do niewoli 9 jeńców rozstrzelano.
* 21 sierpnia oddział pod dowództwem kpt. Henryka Karopowicza „Rusina” opanował stację Żelisławice na linii kolejowej Kielce - Częstochowa. Zdobyto 15 karabinów i 200 sztuk amunicji. Wziętych do niewoli 15 kolejarzy niemieckich wypuszczono.
* 22 sierpnia Brygada obsadziła Kurzelów, a następnie udała się w stronę Włoszczowy i Przedborza. Pod wsią Brzeście urządzono zasadzkę na niemiecką kolumnę samochodową. W jej wyniku zdobyto jeden samochód - reszta kolumny się wycofała. W ręce Brygady dostało się 200 karabinów, 10.000 sztuk amunicji do nich, 2 pistolety maszynowe i 20 granatów.
* 23 sierpnia patrol niemiecko - ukraiński usiłował przejść przez miejsce postoju Brygady we wsi Ostrów. Doszło do wymiany ognia, w wyniku której śmierć poniosło 6 żołnierzy Brygady. Patrol niemiecki wycofał się w kierunku Krasocina.
* 24 sierpnia Brygada dotarła do Fanisławic, gdzie zamierzano przeprowadzić likwidację Brygady AL „Świt” pod dowództwem Tadeusza Maja „Łokietka”. Po otoczeniu gajówki, w której znajdowali się partyzanci komunistyczni, wezwano ich do poddania się. W odpowiedzi otworzyli oni ogień. Pod zdobyciu gajówki okazało się, że było tam tylko czterech ludzi - trzech zabitych i jeden ranny. W tym czasie oddział „Łokietka” wysadził pociąg na linii kolejowej Kielce - Częstochowa. W Fanisławicach Brygada zdobyła tabory „Świtu”, w tym: 3 pistolety maszynowe, karabin przeciwpancerny, 2.000 sztuk amunicji.
Tego samego dnia w lasach między Olesznem a Lasocinem kompania „Żbika” wracając spod Fanisławic rozbroiła oddział AL pod dowództwem Jana Okrutnego „Zaręby”. Wziętych do niewoli 32 partyzantów komunistycznych i sowieckich skoczków zwolniono.
* 27 sierpnia Brygada, stacjonująca we wsiach Kaniów - Jasiów, została wykryta przez patrol kozacki. Wywiązała się walka, w wyniku której ściągnięty został przez Niemców pociąg pancerny. Rozpoczął on ostrzał pozycji Brygady. Pod jego ogniem 202 p. p. wycofał się, natomiast 204 pułk zajął pozycje obronne spodziewając się ataku garnizonu niemieckiego stacjonującego w pobliskim Zagnańsku. Kiedy ten nie nastąpił, a pociąg po półgodzinnym ostrzale wycofał się, 204 p. p. odmaszerował do nowego miejsca postoju we wsi Borowa Góra.
* 1 września w Radoszycach patrol aprowizacyjny Brygady pod dowództwem sierż. Aleksandra Wilczyńskiego „Wilka” natknął się na 50 osobowy niemiecki oddział ekspedycyjny. Licząc na zaskoczenie i posiadane 4 ręczne karabiny maszynowe „Wilk” wydał rozkaz zaatakowania Niemców. Silny ostrzał zmusił ich do wycofania się z miasteczka. Po kilkugodzinnej walce pod Radoszycami oddział „Wilka” wycofał się. Walkę z Niemcami dokończyły oddziały 2 batalionu 3 pułku piechoty Armii Krajowej (AK). W jej wyniku Niemcy stracili 19 zabitych.
* 8 września Brygada przybyła do wsi Rząbiec. W pobliżu stacjonował oddział AL pod dowództwem Tadeusza Grochala „Białego” oraz grupa sowieckiego wywiadu wojskowego pod dowództwem Iwana Iwanowicza Karawajewa. Zatrzymali oni patrol Brygady złożony z 9 żołnierzy pod dowództwem ppor. Franciszka Bajcera „Sanowskiego”, których zamierzali rozstrzelać. Jednemu z żołnierzy patrolu udało się uciec i poinformować o zaistniałej sytuacji dowództwo Brygady. Na wiadomość o tym „Bohun - Dąbrowski” siłami 202 p. p. zaatakował obóz komunistów, natomiast 204 p. p. miał za zadanie odciąć im drogę odwrotu. W czasie walki część oddziału AL i żołnierzy sowieckich wraz z „Białym” i Karawajewem zdołała uciec, reszta dostała się do niewoli. Brygada straciła 2 zabitych, podczas gdy druga strona 34. Spośród 107 jeńców 40 było Polakami, resztę stanowili żołnierze sowieccy, których wieczorem zastrzelono. Również 4 jeńców - Polaków, którym udowodniono bandytyzm spotkał ten sam los, 13 wcielono do Brygady, resztę uwolniono.
* 12 września w okolicy Raszkowa oddział podporucznika Edwarda Chmielewskiego „Zbigniewa” stoczył zwycięską potyczkę z patrolem turkiestańskiego batalionu Wermachtu. W jej wyniku przeciwnik stracił 1 zabitego. Jedenastu jeńców zwolniono.
* 15 września pod wsią Szyce koło Pilicy oddział z 202 p. p. rozbroił pięciu Niemców, których puszczono wolno. Następnie żołnierze Brygady ostrzelali niemiecki samochód na drodze Szczekociny - Pilica. Niemcom udało się zbiec.
* 20 września Brygada, stacjonująca w Cacowie, została wykryta przez Niemców. Skierowali oni przeciw niej ok. 400 żołnierzy Luftwaffe z Nagłowic, 100 żandarmów maszerujących z kierunku wsi Popowice oraz lotnictwo. Przeciwko oddziałowi lotników wysłano 202 p. p. pod dowództwem mjr „Jaxy” z zadaniem urządzenia na nich zasadzki. Przeciwko żandarmom wysłano kampanię szkolną pod dowództwem kpt. „Jura”, która miała ich powstrzymać w czasie przekraczania mostu na Nidzie. 204 p. p. wraz z taborami Brygady pozostał w Cacowie. Został tu ostrzelany i zbombardowany przez samoloty niemieckie, ale nie poczyniły mu one większych szkód. Tymczasem zasadzka urządzona przez 202 p. p. w pełni się powiodła. Zaskoczeni Niemcy wycofali się, pozostawiając wielu rannych i zabitych. Również kompanii szkolnej udało się powstrzymać przeciwnika. Dzięki temu tabory Brygady, osłaniane przez I batalion 204 p. p., mogły się wycofać, ostrzelane tylko z daleka przez przeciwnika. O zmroku Brygada oderwała się od wroga i po przeprawie przez Nidę udała się w kierunku majątku Lasocin. W bitwie pod Cacowem straciła ona 3 zabitych oraz 5 żołnierzy zostało rannych. Straty niemieckie nie są znane.
* W połowie października Brygada opuściła powiat włoszczowski i przeniosła się w radomszczański. Pilicę przekroczyła w miejscowości Maleszyn. W powiecie radomszczańskim Brygada zajmowała się głównie zwalczaniem niewielkich oddziałów komunistycznych i skoczków sowieckich, które tam grasowały. M.in. zlikwidowano oddział AL Stanisława Wilka „Sarny” terroryzujący mieszkańców Sekurska oraz pod Soborzycami zniszczono sowiecką radiostację, której załoga, nie chcąc się poddać, zginęła w płonącej stodole. Wyłapywano również członków AL co skutecznie paraliżowało działalnośc komunistów w tym rejonie.
* Dochodziło również do starć z niewielkimi odziałami niemieckimi i własowców. Związane były one ze zdobywaniem przez Brygadę zaopatrzenia. Jeńców przeważnie wypuszczano.
* 4 listopada pod miejscowością Myśliwczów kompania „Bema” zdobyła niemiecką haubicę.
* 12 listopada pod wsią Krępą doszło do starcia Brygady z oddziałem straży granicznej liczącym ok. 100 żołnierzy. Kilku Niemców zostało zabitych, zdobyto też trochę broni.
* 18 listopada Brygada wyruszyła z powrotem do Lasocina, gdzie obozowała do połowy grudnia. W tym czasie przeprowadzono głównie akcje mające na celu poprawę zaopatrzenia Brygady. Oczyszczono także okolicę z niewielkich oddziałów komunistycznych.
* 18 grudnia Brygada została poinformowana o sowieckim oddziale terroryzującym mieszkańców wsi Węgrzynów i Obiechów. Po jego zlokalizowaniu we wsi Krzelów, został on otoczony i zlikwidowany. Była to grupa sowieckich partyzantów z odzdziału NKWD „Awangarda”, którym dowodził lejtnant Wasyl Lukianowicz Tichonin „Wasyl”.
* 19 grudnia pod Kurzelowem oddział „Żbika” zaatakował niemieckich saperów. W wyniku walki czterech z nich zostało zabitych.
* Tego samego dnia pod Marcinkowicami 204 p. p. został zaatakowany przez oddział własowców. Atak ten powstrzymano ogniem karabinów maszynowych, a następnie kontratak zmusił ich do ucieczki. Wzięto do niewoli kilkunastu jeńców, w Brygadzie był jeden ranny.
* 21 grudnia Brygada osiągnęła rejon wsi Maciejów Nowy - Giebułtów, gdzie stacjonowała do chwili wyruszenia na Zachód.

W czasie swojego pobytu na terenie kraju Brygada była często odwiedzana przez przedstawicieli najwyższych władz NSZ i „Grupy Szańca”. Już 13 sierpnia, razem z W. Marcinkowskim „Jaxą”, przybył Antoni Goerne, który przebywał w Brygadzie do października i był pierwszym redaktorem „W marszu i boju” - gazetetki brygadowej. 31 sierpnia przybyli do niej płk „Bogucki”, pełniący wówczas funkcję inspektora NSZ - Zachód, a od 20 października komendanta głównego NSZ i przewodniczący Rady Politycznej NSZ - Zachód Kazimierz Gluziński. Również z okazji obchodów rocznicy powstania listopadowego odwiedzili Brygadę Broniewski, Gluziński i mjr Jerzy Iłłakowicz „Zawisza”.


Dziennik pchor. Bolesława Kempy (fragmenty)

Historia Brygady Świętokrzyskiej NSZ

6 stycznia 1945 roku

Po trzech tygodniach urlopu wróciłem dzisiaj znowu do partyzanckiego życia. Święta Bożego Narodzenia i Nowego roku spędziłem przyjemnie w domu, wśród swoich. Czułem się po tak długiej nieobecności jak w raju. Wszystko wydawało mi się dziwne i fantastyczne. Odwiedziłem wszystkich starych znajomych, bawiłem się i w ogóle spędziłem czas bardzo przyjemnie. Rodzice bardzo ucieszyli się moim przyjazdem, podobno – jak twierdzili – w domu poprawiłem się i zmężniałem. Z M. widywałem się bardzo często. Bywałem u niej prawie co drugi dzień. Śpiewała, grając na gitarze przecudne piosenki, które gdy wsłucham się w ciszę mnie otaczającą – słyszę jeszcze dzisiaj, słyszę bardzo wyraźnie jej miły głos, który wraz z dźwiękami gitary roztapia się gdzieś w przestrzeni. Widzę jej ręce, spod których płynie przedziwna melodia, a instrument zdaje się być stworzony tylko dla niej. Później pożegnanie – smutne, jak gdyby na zawsze – kończące się długim, tak strasznie długim uściskiem dłoni i słowa, które ścisnęły mi strasznym bólem gardło i serce: „Wrócisz?”. I to niepewne: „Wrócę!”. Widziałem, jak jej sylwetka ginęła w mroku.


7 stycznia 1945 r.

Po powrocie zająłem to samo stanowisko d[owód]cy drużyny trzeciej, jak przedtem. W czasie mojej nieobecności zaszło dużo zmian. Najważniejsze, na miejsce dawnego d[owód]cy kompanii przyszedł jako d[owód]ca por. „Lech”. Jeszcze ciągle jest w toku reorganizacja brygady, która obecnie zmienia się na grupę operacyjną, i ma się składać z trzech brygad: Świętokrzyskiej, Częstochowskiej i Poznańskiej. Dotychczasowy nasz główny d[owód]ca NSZ płk „Bogucki” awansował na generała i odebrał w święta defiladę naszej brygady. Wręczył kompanii „Żbika” uroczyście proporzec, a d[owód]cę udekorował Krzyżem Walecznych. Niedzielę dzisiejszą spędziliśmy bez żadnych zajęć – odpoczywając. [...]

13 stycznia 1945 roku

Dzisiaj wieczorem opuszczamy Janowice. Jestem przeziębiony, mam dość wysoką gorączkę i jadę na wozie przez całą drogę. Dokucza nam dość silny mróz. Nad ranem zajmujemy kwatery w Kampiu i Marcinkowicach. Godzinę po zakwaterowaniu zaatakował naszą czwartą kompanię kpt. „Kazimierza”, która stacjonowała w Pogwizdowie, batalion piechoty niemieckiej – rozpoczęła się krwawa bitwa. Niemcy zajęli połowę Pogwizdowa i nacierali na naszą wieś. Zajęliśmy pozycję obronną na wzgórzu za wsią. Niemcy nacierali całą siłą, tak że nasza kompania znalazła się w piekielnym ogniu. Dopiero około trzeciej popołudniu, kiedy nadciągnęły nasze ckm-y, szanse zaczęły przechylać się na naszą stronę. Dopiero jeszcze po około pół godz. we wprost nie do opisania ogniu, w którym brała udział sama broń maszynowa, Niemcy wywiesili białą chorągiew. Było to krwawe i chyba ostatnie zwycięstwo. [...] Ze strony niemieckiej było trzech zabitych i 15 rannych, u nas sześciu zabitych i czterech rannych, w tym kpt. „Kazimierz” ranny, a jego brat zabity w okropny sposób, trafiony w głowę. Zginął młody niedawno awansowany ppor. „Boryna”. Dwóch rannych po kilku dniach zmarło. [...] Nad ranem dochodzimy do Koryczan. Towarzyszy nam głuchy odgłos dział. Niemcy wycofują się w popłochu. Bezpośrednio po osiągnięciu Koryczan kompania nasza wychodzi na patrol do wsi Łany, aby szukać przejścia przez okopy niemieckie. Zostajemy odcięci od brygady przez wycofujące się wojska niemieckie. Jak donoszą uciekinierzy, bolszewickie czołgi są o cztery km od nas. Późnym popoł[udniem] przedarliśmy się przez las do brygady. Dowództwo nasze, nie mając innego wyjścia, wymusiło na dowództwie fortyfikacji i Niemcy przepuścili nas przez swoje linie obronne pod Żarnowcem już w ostatniej chwili, bo pod ogniem ciężkiej broni sowieckiej.
Forsownym marszem dochodzimy aż do Solca (15 I) i odpoczywamy cztery godziny. Potem nasza kompania znowu idzie celem spatrolowania wsi Jasieniów i Ołudza. Wracając, napotykamy dwa rosyjskie czołgi, przed którymi skryliśmy się pod osłoną nocy. Minęły nas i starły się z naszą brygadą, która wycofując się, pozostawiła nas w tyle. Kompania nasza traci tabory, na których miałem złożony cały majątek – zostałem tylko w tym, co miałem przy i na sobie.
Po poł[udniu] (16 I), po ciężkim marszu doganiamy brygadę, tracąc trzech ludzi, i przechodzimy ostatnie okopy w GG [w] Podzamczu pod Zawierciem. W tym samym dniu przechodzimy granicę GG i Niemiec. Na pięć godzin zatrzymujemy się w Blanowicach koło Kromołowa. Potem (17 I) idziemy dalej w kierunku Tarnowa. Ludzie i konie są okropnie zmęczeni, gonią prawie ostatkiem sił. Zmęczeni, głodni i wyczerpani, z poobcieranymi nogami, zatrzymujemy się na krótki odpoczynek w Żelisławicach koło Siewierza. Towarzyszy nam i wciąż prześladuje charakterystyczny odgłos bliskiego frontu, od którego mimo to, że dajemy z siebie wszystkie siły, nie możemy uciec. [...]

19 stycznia 1945 roku

Przechodzimy granicę niemiecką z 1939 roku
i znajdujemy się na ziemiach, które utraciliśmy przed wiekami. Przechodzimy przez Hutę Andrzeja – duże przemysłowe osiedle – i kwaterujemy w Łaziskach. Dziwna rzecz, i tu spotykamy się z miłą gościnnością śląską i polską mową. Jesteśmy tym zdziwieni i po prostu zdaje się nam, że nie jesteśmy jeszcze wcale na terenach niemieckich. Po niedługim odpoczynku maszerujemy przez cały dzień (20 I), idąc przez Schtubendorf, Grosstein, Kleinstein do Ottmuntu, i tu zatrzymujemy się na pół nocy, kwaterując w barakach przy fabryce obuwia.
W nocy na 21 stycznia alarm – czołówki rosyjskie o 5 km od nas. Wymarsz w kierunku Odry – mamy ją dzisiaj przejść. Długo czekamy, zanim z wielkim trudem przeciskamy się przez most na Odrze w Krapkowicach (Krapitz) . Trzy nasze kompanie i jedna niemiecka zostały dla ochrony mostu, dopóki nie przejdą wszystkie tabory. [...] Jesteśmy teraz trochę bezpieczniejsi, bo znajdujemy się 9 km od Odry.

29 stycznia 1945 roku

Wczoraj (28 I) jak grom uderzyła nas wiadomość podawana z szybkością błyskawicy z ust do ust, że wracamy z powrotem do Polski. W jaki sposób? Otóż w fantastyczny. Niemcy zaproponowali nam projekt zrzucenia nas jako skoczków spadochronowych na tyły bolszewickiego frontu w celu zadawania bolszewikom dywersji. Pierwsza ochotnicza dziesiątka składająca się z ludzi pracujących dawniej w AS-sie [Akcja Specjalna] po krótkim przeszkoleniu odleci w najbliższych dniach w celu nawiązania łączności z naszym Głównym D[owódz]twem, które tam zostało, i zbadania możliwości zrzutów. Wiadomość tę przyjęliśmy entuzjastycznie, chociaż są między nami tacy, którzy bledną na myśl o skoku z samolotu. Ja zdecydowałem się w pierwszej chwili i będę starał się lecieć w jednej z pierwszych dziesiątek. Jaki ta sprawa weźmie obrót, na razie przewidzieć nie można, lecz przypuszczam, że jeżeli Niemcy zdołają zatrzymać nawałę bolszewicką, to te plany dojdą do skutku i w niedługim czasie znajdziemy się znowu na ojczystych naszych terenach jako małe oddziały dywersyjne.

31 stycznia 1945 roku

Stoimy jeszcze ciągle w Kubicach, z czego wszyscy jesteśmy niezadowoleni, bo przez te kilka dni zostało wszystko wyjedzone, tak że zaczyna robić się bryndza, a o odmarszu jakoś nic nie słychać. [...] Martwię się bardzo o dom i pokładam wszystkie nadzieje w znajomości i umiejętności obcowania mego Ojca z bolszewikami. Sytuacja tej młodzieży, która została po tamtej stronie, jest o wiele trudniejsza niż nasza, bo w razie konfliktu z Rosjanami, który jest nieunikniony, będą się musieli bić przeciwko naszym sprzymierzeńcom, a nawet i z nami. Będą musieli służyć obcym interesom. Pierwsza dziesiątka, która miała lecieć na tereny polskie, odleciała wczoraj silnie uzbrojona. Jako d[owód]ca poleciał ppor. „Rumba”. Ciekawy jestem, jaki obrót weźmie sprawa, czy wylądują szczęśliwie i czy dadzą o sobie jakiś znak życia. Dzisiaj mam okazję napisać trochę o sytuacji brygady. Otóż Niemcy podobno w czasie ostatnich pertraktacji proponowali, aby zrzuty odbywały się w zespołach mieszanych. Nasze D[owódz]two nie zgodziło się na to – przeciwnie – oświadczyło kategorycznie, że jesteśmy wyłącznie i jedynie Wojskiem Polskim i będziemy działać tylko w myśl naszych planów i interesów polskich. Niemcy zgodzili się na zrzuty oddzielne, z czego wynika, że są na tyle już osłabieni, że nie mogą dyktować lub narzucać nam jawnie jakichkolwiek warunków. Do sztabu zostało przydzielonych kilku niemieckich podoficerów, którzy mają za zadanie regulować sprawy zakwaterowania i wyżywienia, natomiast nie mają prawa w jakikolwiek sposób wtrącać się w wewnętrzne sprawy brygady. [...]

12 lutego 1945 roku

Wczoraj z rozkazu d[owód]cy kompanii zajęliśmy nowe kwatery na drugim końcu rejonu zakwaterowania. Mamy teraz kwatery pierwszorzędne, czyste i wygodne – zajmujemy cztery budynki. Wykąpaliśmy się w wodzie mineralnej i spaliśmy w łóżkach z pierzynami. Jutro prawdopodobnie pójdziemy na to osławione stałe miejsce postoju. Ja bym najchętniej chciał, żeby już nie iść tam, ale jeżeli pójdziemy, to na pewno nie na długo, bo bolszewicy postępują ciągle do przodu. Dzisiaj przypadają Ostatki – przypomniało mi się to dopiero wieczorem, i myślę, jak by to było teraz w domu. Tańczylibyśmy do upadłego, a w czasie odpoczynków przegryzalibyśmy wspaniałymi, w ustach rozpływającymi się pączkami, w miłym nastroju i wesoło. Dzisiaj od domu jestem daleko, wkoło siebie słyszę szwargot niemieckiej mowy. Na kolację zamiast pączków jedliśmy czarny chleb z margaryną „gorzką jak pies” i sztucznym miodem. Tak przeszły Ostatki, nie pozostawiając żadnych wrażeń, jeno tęsknotę za tak odległym, wprost nieosiągalnym domem, za bliskimi, przyjaciółmi, za ciepłem ogniska domowego.

16 lutego 1945 roku

Dzisiaj od samego rana do godz. 11 znowu ćwiczenia i musztra. O 15 objąłem służbę oficera służbowego naszej filii. Jak już wspomniałem w poprzednich notatkach, przez naszą wieś przejeżdżają ogromne masy uciekinierów znad Odry. Zupełnie to samo co u nas w 1939 roku
. Wozy wyładowane po brzegi, konie upadają ze zmęczenia, ludzie wynędzniali – są tacy, co już półtora miesiąca są ciągle w podróży. Przeklinają swój los i złorzeczą Hitlerowi. W rozmowie całkiem jawnie wątpią w zwycięstwo Niemiec. [...]

6 marca 1945 roku

Odchodzimy ze Starego Bolesławca, kierując się na południowy wschód, omijamy od wschodu Pragę i zatrzymujemy się w Bilau (Bilany), niedużej miejscowości na wschód od Pragi. Kwaterujemy prywatnie i na obiad jemy narodową potrawę czeską knedle (knedliczki), bardzo smaczne, z czysto białej mąki. A to się rzadko zdarza. Mówią chłopcy, że mamy iść dalej w tym samym kierunku aż do samego Brna. Podczas przemarszu mają nas mundurować. Cieszymy się z tego, bo ja dla przykładu chodzę zupełnie bez spodni.
Bilany opuszczamy 8 marca około godz. 10 i maszerujemy w kierunku południowo- -wschodnim, idąc przez Kluczów, Skramnik, Mietschic, Chwalowice, Petschet, Ratenice (Rostenice), i tu zatrzymujemy się na prawdopodobnie kilkudniowy postój. Kompania nasza kwateruje w domach prywatnych, mamy przynajmniej trochę ciepła i wypoczynku. Czesi są dla nas uprzejmi, toteż zapychamy się narodową potrawą czeską – knedliczkami nadziewanymi i posypanymi makiem. [...]

Niedziela, 11 marca, jesteśmy jeszcze w Ratenicach. Podobno dzisiaj wieczorem mamy do Brna jechać pociągiem. Wczoraj odjechało kilku chłopców do Polski. Dowódcą jest kpt. Sulimczyk. Mój dawny dowódca pojechał też. Nasz szef Władek „Szczerba” „Bąk”, „Lisowczyk” i inni mają po wylądowaniu nawiązać z nami kontakt. Prosiłem ich, żeby dali do domu o mnie znać. Rano dzisiaj byliśmy w kościele i wróciliśmy na obiad, który odbył się ze wszystkimi czeskimi tradycjami, to znaczy z knedliczkami i buchtami (bułki z makiem) i bardzo dobrym domowym piwem, w wyrabianiu którego Czesi są mistrzami. Wczoraj wieczorem byłem w Peczkach w kinie i na kolacji. Czesi tu żyją tak samo jak Polacy w GG, a może trochę lepiej. U nas nie wszyscy mogli sobie pozwolić na pierogi z białej mąki, a tu knedliczki i buchty są w każdym domu. U gospodarzy zamożniejszych spotyka się ciastka i torty pierwszej klasy, na co u nas nie lada kto mógł sobie pozwolić. Tak że tu w Czechach można jeszcze wytrzymać.

25 marca 1945 roku

Niedziela Palmowa przeszła bez żadnych zmian jak wszystkie niedziele w roku
. Po południu rozpoczęły się rekolekcje i będą trwały do środy włącznie. Na tej wsi, gdzie obecnie jesteśmy, jest kościół. Oczywiście zastaliśmy tylko ściany, bo wszystko zostało z niego zabrane. Nasz kapelan jak mógł, tak go ozdobił i mamy teraz kościół sami dla siebie. Nie jestem przyzwyczajony do takiego gadania, jak teraz na wykładach, toteż nic dziwnego, że po tygodniu tak ochrypłem, że dzisiaj trudno mi cokolwiek powiedzieć. No, ale to nie tylko mnie tak się wydarzyło, inni instruktorzy też nie mogą gęby otworzyć. Dzisiaj o 15 objąłem służbę oficera służbowego naszego kursu. Jutro nie będę musiał pójść na ćwiczenia, to trochę odpocznę. Za tydzień wypadają Święta Wielkanocne, tak pięknie obchodzone u nas w domu w Polsce. Gdy wspomnę, że będziemy je obchodzili daleko od naszych domów rodzinnych, od naszych matek, sióstr i braci, wolałbym, żeby ich w ogóle nie było. Wiosna tu już w całej pełni, jest już zupełnie ciepło, chodzimy od tygodnia bez płaszczy, ja zaś od samego początku marca myję się rozebrany w rzece i nie jest mi wcale zimno. Każdy z nas chciałby być już w domu, spędzić ten przepiękny okres wiosny na polskiej ziemi. Czasem to ogarnia mnie taka tęsknota, że chce mi się płakać, to znów ogarnia mnie jakaś melancholia, by czuć się bardzo silnym i zdolnym pokonać wszystko na swej drodze, idąc wytrwale do wolności naszego Kraju. Są to chwile krótkie, po których znowu przychodzi zwątpienie i tęsknota.

9 kwietnia 1945 roku

Wczorajszą niedzielę spędziłem dość przyjemnie. Zaraz po Mszy św. i obiedzie wszyscy podchorążowie naszego kursu, a było nas piętnastu, zostali zaproszeni na wycieczkę krajoznawczą do „Macochy”, zorganizowaną przez naszego majora. „Macocha” jest to ogromna grota królewska – podziemna, oddalona od nas o 12 km w okolicy Ostrowa. [...] Resztę przyjemnej niedzieli spędziliśmy na seansie w kinie „Gasparone” w Ostrowie. Wczoraj odczytano nam rozkaz w sprawie naszego przemarszu na zachód. Otóż Niemcy zgodzili się na wszystkie warunki postawione przez nasze dowództwo, ale proponują nam pomoc w przejściu na tereny polskie, oferując wszelkie środki transportu. Uznali, że ze względu na naszą „małą wartość bojową, a dużą polityczną” nie będą się nam sprzeciwiać. W razie szybkiego postępowania frontu na naszym odcinku (Morawy) możemy się samodzielnie wycofywać na zachód. Mówią już po cichu, że nasze wyjście nastąpi jeszcze w tym tygodniu. Dzisiaj wyjechały delegacje do oflagów i stalagów celem zabrania stamtąd części żołnierzy polskich z niewoli.

12 kwietnia 1945 roku

Kwatery zajmujemy w Klepaczowie, 2 km od Blanska. Po nocy, o 11 idziemy dalej. Pogoda dopisuje, wiosna w całej pełni. Wszystko się zieleni i budzi do życia, zdaje się, że trochę wcześniej niż u nas. Idziemy teraz w kierunku Pilzna, tam mamy połączyć się z aliantami. Czekamy tej chwili niecierpliwie. Alianci są już 80 km od Pilzna, a my jeszcze 200.

17 kwietnia 1945 roku

Stoimy w Strymiechach, tu wczoraj zakwaterowaliśmy po przejściu 40 km. [...] Wczoraj w czasie marszu otrzymaliśmy wiadomości radiowe – bardzo ciekawe. Alianci są już tylko 20 km od Berlina, a co najważniejsze, została oficjalnie podana wiadomość o nawiązaniu łączności z krajem. Grupy, które tam pozostały, działają nadal („Żbik” ), napadnięto na stację kolejową Zagnańsk, że przystąpiono do budowy torów o szerokości rosyjskiej, że odbywają się masowe aresztowania itp. Przypuszczamy, że to się prędko skończy, my do Polski mamy już niedaleko.

18 kwietnia 1945 roku

Rano wymaszerowaliśmy ze Strymiechów i przeszliśmy około 39 km, zatrzymując się w Prasetyni. Wypadła mi znowu służba w brygadzie i byłem świadkiem może nawet histo- rycznego zdarzenia: wieczorem około 22 przywieźli nasi ludzie z akcji specjalnej Panią Premierową Mikołajczykową, która przetrzymywana była podobno w obozie koncentracyjnym koło Berlina. Jest to dość jeszcze młoda i przystojna kobieta. Miałem ją nawet okazję osobiście poznać, bo jako służbowy wyznaczałem dla niej kwaterę. Brygada ma znowu jedną więcej zasługę. Będziemy mieli fory w przyszłości u Pana Premiera Mikołajczyka za nasze zasługi. I jeszcze jedno zdarzenie, dość ważne: dzisiejszym rozkazem brygady, który wyszedł właśnie teraz w nocy, zostałem mianowany do stopnia plutonowego podchorążego. Wcale się tego nie spodziewałem, toteż zrobiło mi to wielką przyjemność. Jutro idziemy dalej – miniemy Tabor i będziemy szli prosto w kierunku Pilzna. [...] Prawdopodobnie w niedzielę lub poniedziałek mamy się spotkać z aliantami.
Dzisiejszą noc stoimy w Zahradce. Kwatery dość dobre. Z Zahradki wychodzimy dość rano 22 kwietnia, przeprawiamy się przez Wełtawę i przez cały dzień maszerując, dotarliśmy do Wieszyna, 45 km od Pilzna. Po drodze zmokliśmy, bo padał ulewny deszcz. Na kwatery dotarliśmy dopiero wieczorem. Najgorzej jest z jedzeniem, bo jest go coraz mniej, ale pocieszamy się nadzieją, że to już niedługo. Wymaszerowaliśmy wczoraj o 13 z Wieszyna, przez całą drogę pada deszcz ze śniegiem, przemokliśmy zupełnie i zmarzliśmy do szpiku kości. Nagle się tak okropnie oziębiło – co za kontrast, tu drzewa pokryte bielą kwiecia, a z drugiej strony bezlitosna szaruga.
Bezpośrednio po przemarszu do Nowido, 22 kwietnia objąłem służbę w filii. Dzisiaj cały dzień odpoczywamy, jutro dopiero pójdziemy dalej. Jesteśmy 16 km na południe od Pilzna, do frontu już mamy niedaleko, huk dział już wyraźnie słychać. Ostatnio trochę straciłem mój animusz i chęć do życia – zaczyna być źle, nie ma co jeść. Nawet nie ma jednego papierosa, żeby go można spokojnie zapalić. Głupie uczucie, kiedy się ma pieniądze (mam jeszcze około dwóch tys. koron), a nie można za nie nic dostać. Bo naprawdę jak nie zahandlujesz coś z ubrania, możesz umrzeć z głodu. Żeby się to już wreszcie skończyło.

29 kwietnia 1945 roku

Prawdopodobnie dzisiaj pójdziemy dalej i chyba złączymy się z Amerykanami, bo na naszym odcinku walczy armia gen. Pattona – spotkamy się z Murzynami. Żeby to już tylko było prędko, bo naprawdę zaczyna mi się już nudzić. W komunikacie dzisiaj podano, że Monachium oddano bez boju, a tu te skurczybyki jeszcze stawiają opór. Mussoliniego włoscy partyzanci powiesili, Hitler już raz kapitulował, teraz dogorywa w Berlinie ze strachu, Berlin jest już prawie cały w rękach bolszewików, a my wciąż się jeszcze wałęsamy w tej strefie przyfrontowej. Rozbrajamy Niemców, zabieramy żywność, bieliznę i mundury, a jakoś z przejściem na tamtą stronę jeszcze nie jest konkretnie załatwione. Ja chciałbym, żeby to już było. Denerwuje mnie i wyczerpuje nerwowo to ciągłe wyczekiwanie, ta niepewność o przyszłe jutro. Jedyne, czym się pocieszamy to tym, że Rząd Lubelski nie dostał dopuszczony do konferencji w San Francisco, że ci pioruńscy bolszewicy nie będą mogli naszą Polską zawładnąć. Może już wreszcie nastąpi ta chwila odwetu i będziemy mogli do Polski zwycięsko powrócić.

5 maja 1945 roku

Zwykły dzień. Wybuch powstania w Czechosłowacji. Dzisiaj o 10 wraz z alarmem uderzyła nas wiadomość, że Czesi schwycili za broń. Teraz jest godz. 20, od rana jesteśmy w akcji. Wdarliśmy się do miasteczka Holiszowa. Opanowaliśmy miasto i fabrykę amunicji, która była bombardowana 3 maja, wypuściliśmy około 2 tys. robotników z obozu. Powitali entuzjastycznie nasze przybycie. Wśród nich było około tysiąca Polaków, głównie kobiet, z których radości byliśmy do głębi wzruszeni. Zdobywając miasto, zabraliśmy duże ilości broni, amunicji, żywności, którą po uzupełnieniu naszych zapasów rozdaliśmy miejscowej ludności, a broń partyzantom czeskim, przez co więzy przyjaźni między Czechami i Polakami zacieśniły się. Wycofaliśmy się z miasta, zabierając jeńców i pozostawiając Czechów, którzy mają je dalej utrzymywać. Podobno powstańcy czescy opanowali Pilzno, a w Pradze toczą się ciężkie walki. Czesi wzywają od Amerykanów pomocy drogą radiową. Radio Londyn zapewnia, że ta pomoc nadejdzie niebawem. Z niepotwierdzonych wiadomości wynika, że Niemcy skapitulowali na całym froncie zachodnim i dostali czas na złożenie broni do jutra godz. 12 (6 V). Myślę, że do jutra wytrzymamy. Do poważniejszych działań nie dochodzi, jest tylko lokalna działalność patroli. Ponieśliśmy bardzo małe straty, bo tylko jednego rannego (por. Lotka). Wypadki toczą się błyskawicznie.

6 maja 1945 roku

Przez całą noc mieliśmy ostre pogotowie bojowe i pełniliśmy służbę na placówkach co cztery godz. Nam wypadła placówka od 6 do 8 rano. Zaraz po objęciu służby usłyszałem, że gdzieś bardzo daleko słychać ciężki szum motorów. Nie zwróciłem na to szczególnej uwagi, dopiero po 0,5 godz. zauważyłem, że szum ten zbliża się do nas, to mnie zaintrygowało i zameldowałem o tym naszemu D[owód]cy (por. Lech). Zarządzono wszelkie środki ostrożności i pogotowia. Wyciągnięto w pole wszystkie kompanie, przygotowano „piaty” i działka p[rzeciw]pancerne, spodziewaliśmy się bowiem czołgów niemieckich za wczorajszy Holiszów. Czekaliśmy wszyscy w napięciu na stanowiskach, wszystko było przygotowane do kontrataku [...]. Armia amerykańska zrobiła na nas potężne wrażenie. Nie tyle żołnierze, ile sprzęt, broń i sprawność wojskowa. Ich obojętne i wyniosłe zachowanie, ogromne czołgi, prawie fortece na kółkach, technika i dyscyplina. Między naszym dowództwem i Amerykanami natychmiast doszło do porozumienia, uznali nas za wojsko i podobno zaraz zawiadomili polskie władze wojskowe i gen. Andersa. Teraz odpoczywamy, czekając na rozkazy naszego wodza. Muszę zaznaczyć, że moje spotkanie z Amerykanami nastąpiło (6 V 1945) po dziewięciu miesiącach po moim wyjściu z domu (6 VIII 1944). Dziewięć miesięcy temu żegnałem się ze łzami w oczach z moimi rodzicami, rodzeństwem, odchodząc walczyć za wolność i niepodległość Polski – dzisiaj witam się ze łzami i radością w sercu z naszymi sprzymierzeńcami, przysięgając sobie, że o wolną Polskę nie przestanę walczyć aż do końca. Wczoraj 7 maja o godz. 2.40 w nocy Niemcy podpisali bezwarunkową kapitulację na korzyść wszystkich trzech mocarstw sprzymierzonych – Anglii, Ameryki i Rosji. Dzisiaj z okazji tak dawno oczekiwanej chwili zaprzestania wojny ogłoszono wielkie święto. Wszystkie narody całej Europy uderzyły dzisiaj w dzwony zwycięstwa. Polska jedynie nieszczęśliwa nie cieszyła się z całą Europą. Swój żal i smutek z tego powodu wypowiedział w przemówieniu swoim wygłoszonym do nas dzisiaj nasz d[owód]ca płk Bohun-Dąbrowski, przysięgał jednak dalszą walkę o wolność i niepodległość Polski. Wyraził nadzieję, że Polska nie będzie pokrzywdzona i wcześniej czy później odzyska swoje dawne niepodległościowe prawa. Przyglądałem się tym wszystkim uroczystościom, ale serce moje było pełne smutku.

9 maja 1945 roku

Pierwszy dzień po zakończonej wojnie w Europie dla wszystkich narodów prócz Polski. Stoimy w Kwiczowicach, żyjąc na prowiancie amerykańskim, i nic nie robimy, tak jakby naprawdę było po wojnie. Racje żywnościowe są wspaniałe, wśród innych czekolada, cukierki, owoce, dżemy, nie jemy prawie wcale chleba, główną strawą są konserwy i biszkopty. Wszyscy oficerowie sztabowi noszą na lewym rękawie odznakę wojsk amerykańskich (biała gwiazda na niebieskim tle). Dostaliśmy już przydział samochodów, na każdą kompanię jeden samochód ciężarowy. Spodziewamy się, że prędko się stąd ulotnimy, każdy tego już by naprawdę chciał, choć tu wcale nie jest tak źle.

14 maja 1945 roku

Wczoraj wieczorem przyjechał tak długo oczekiwany oficer łącznikowy. Jest to jakiś ppłk. Dzisiaj było uroczyste powitanie, a później defilada. W swoim krótkim przemówieniu powiedział on, że przez tak krótki okres pobytu na terenach okupowanych przez Amerykanów wyrobiliśmy sobie u nich opinię nieskazitelną i że nasze czyny, których dokonaliśmy, przejdą na pewno do historii. W bardzo prostych i szczerych słowach wyraził zadowolenie, że właśnie jemu pierwszemu przypadło w udziale nas powitać. Powiedział, że prawdopodobnie już jutro będzie mógł to wszystko, co widział i słyszał, zameldować Naczelnemu Wodzowi. Amerykanie na konferencji, która wczoraj się odbyła, obiecali, że będą się starać, aby nas w jak najkrótszym czasie przetransportować do głównych wojsk polskich. Bezpośrednio po defiladzie i przeglądzie przedstawiciel Wojska Polskiego, zabierając Panią Mikołajczykową, wyjechał.
My zaś czekamy z niecierpliwością tego dnia, w którym będziemy mogli powitać się z naszą armią. Teraz żołnierze nasi, nie mając nic poważniejszego na głowie, psocą Czechom, zrywając flagi bolszewickie i przewracając bramy triumfalne, które Czesi przygotowali na powitanie bolszewików. Dzisiaj w nocy na przykład wywołali „burzę” i jedna z najładniejszych i największych bram została doszczętnie zniszczona. Czesi pienią się ze złości, ale nie mogą nic powiedzieć, bo burza w nocy rzeczywiście była i to nawet dość gwałtowna, tak że do nas żadnych pretensji nie mogą mieć. W niektórych przypadkach nawet udają się na skargę do Amerykanów, ci oczywiście patrzą na to przez palce, bo już poznali, co to za naród.

PS Zapraszam wszystkich na forum
http://www.obliczahistorii.pl/forum/viewtopic.php?t=4212
Pozdrawiam Sebastian P

Sro 09 Sie, 2006 17:48

Powrót do góry
Sebastian
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany






Posty: 177
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

NSZ

Zdjęcia Brygady Świętokrzyskiej
Pozdrawiam Sebastian P

moderator - w miarę możliwości proszę podawać źródła pochodzenia zdjęć, są miejsca na opisy



Opis załącznika:
Przed natarciem na obóz koncentracyjny w Holiszowie Starym (5 maja 1945)

Opis załącznika:
Gen Bogucki (tyłem) podczas wizytacji Brygady Świętokrzyskiej

Opis załącznika:
Szkolenie bojowe

Opis załącznika:
Podchorążowie 2-go turnusu po promocji (grudzień 1944)


Ostatnio zmieniony przez Sebastian dnia Wto 29 Sie, 2006 15:54, w całości zmieniany 1 raz

Sob 12 Sie, 2006 18:02

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Sebastian
W wykazie tym brak jednego nazwiska:
Hubert Jura "Tom", "Jerzy" używający też nazwisk Jerzy Augustyniak i Herbert Jung. Prawdziwego nazwiska nie ustalono. Był on w Brygadzie ŚWIęTOKRZYSKIEJ NSZ oficerem do zadań specjalnych, a zarazem agent Gestapo.
Jakoś piszący o NSZ zapominają o nim. Wspomina o nim Władysław Marcinkowski "Jaxa" w "Wspomnienia 1934 - 1945" podając, że był on agentem Gestapo już w czasach gdy był w NOW, a więc jeszcze w 1942r.
Pierwszym oddziałem partyzanckim NSZ był oddział dowodzony przez "Toma" a drugim "Żbika". Ciekawe wnioski można wyciągać.

Pon 28 Sie, 2006 20:13

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Sebastian
Cytat:
Uzbrojenie Brygady na początku jej istnienia było bardzo słabe. Posiadała ona 1 działko przeciwpancerne, 5 karabinów maszynowych, 50 pistoletów maszynowych, 320 karabinów ręcznych (głównie mauserów), 2 pancerzownice, 25 ręcznych karabinów maszynowych i jeden karabin przeciwczołgowy. Posiadana amunicja wystarczała zaledwie na godzinę walki. Również stan obuwia i umundurowania był bardzo zły. W późniejszym okresie sytuacja zarówno pod względemuzbrojenia jak i umundurowania znacznie siępoprawiła, te że z czasem Brygada coraz bardziej przypominała swym wyglądem regularny oddział wojskowy.

Takie opinie podaje m.in. ŻEBROWSKI. Marcinkowski też mówi o słabym uzbrojeniu oddziałów NSZ.
Na podstawie wywiadu AK - oddział Kołacińskiego już w maju 1944r liczył ok. 150 ludzi, uzbrojonych w 3 ckm, kilka rkm, kilkanaście pm, ok. 100 kb, granaty i dla wszystkich pistolety lub rewolwery.
Jeżeli ten oddział był tak dobrze uzbrojony to inne były chyba bezbronne. Przecież jego oddział wszedł w skład Brygady.

Pon 28 Sie, 2006 20:26

Powrót do góry
Sebastian
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany






Posty: 177
Skąd: Wrocław
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Piotrk1 napisał:
Sebastian
W wykazie tym brak jednego nazwiska:
Hubert Jura "Tom", "Jerzy" używający też nazwisk Jerzy Augustyniak i Herbert Jung. Prawdziwego nazwiska nie ustalono. Był on w Brygadzie ŚWIęTOKRZYSKIEJ NSZ oficerem do zadań specjalnych, a zarazem agent Gestapo.
Jakoś piszący o NSZ zapominają o nim. Wspomina o nim Władysław Marcinkowski "Jaxa" w "Wspomnienia 1934 - 1945" podając, że był on agentem Gestapo już w czasach gdy był w NOW, a więc jeszcze w 1942r.
Pierwszym oddziałem partyzanckim NSZ był oddział dowodzony przez "Toma" a drugim "Żbika". Ciekawe wnioski można wyciągać.


Dziękuję za informację Piotrk1.
Pozdrawiam

Wto 29 Sie, 2006 15:48

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Urywek z podanego wyżej pamiętnika:
Cytat:
13 stycznia 1945 roku
Dzisiaj wieczorem opuszczamy Janowice. Jestem przeziębiony, mam dość wysoką gorączkę i jadę na wozie przez całą drogę. Dokucza nam dość silny mróz. Nad ranem zajmujemy kwatery w Kampiu i Marcinkowicach. Godzinę po zakwaterowaniu zaatakował naszą czwartą kompanię kpt. „Kazimierza”, która stacjonowała w Pogwizdowie, batalion piechoty niemieckiej – rozpoczęła się krwawa bitwa. Niemcy zajęli połowę Pogwizdowa i nacierali na naszą wieś. Zajęliśmy pozycję obronną na wzgórzu za wsią. Niemcy nacierali całą siłą, tak że nasza kompania znalazła się w piekielnym ogniu. Dopiero około trzeciej popołudniu, kiedy nadciągnęły nasze ckm-y, szanse zaczęły przechylać się na naszą stronę. Dopiero jeszcze po około pół godz. we wprost nie do opisania ogniu, w którym brała udział sama broń maszynowa, Niemcy wywiesili białą chorągiew. Było to krwawe i chyba ostatnie zwycięstwo. [...] Ze strony niemieckiej było trzech zabitych i 15 rannych, u nas sześciu zabitych i czterech rannych, w tym kpt. „Kazimierz” ranny, a jego brat zabity w okropny sposób, trafiony w głowę. Zginął młody niedawno awansowany ppor. „Boryna”. Dwóch rannych po kilku dniach zmarło.


Jest to pisane przez prostego żołnierza, nie wchodzącego w układy polityczne.
Bogdan Hillebrandt jako historyk na temat zdarzeń z 15.01.45 i późniejszych pisze mniej więcej tak:
15.01.1945r.
Brygada wraz z jednostkami niemieckimi zaczęła wycofywać się na zachód. 16.01.45. między
miejscowościami Pogwizdów i Kępie została zaatakowana przez Niemców. „Bohun” wysłał do nich adiutanta „Jaremę”, i zostali przepuszczeni przez Żarnowiec bez walki. 18.01.45. pod Lublińcem Brygada znowu została zaatakowana przez Niemców. „Przywieziony” z Katowic „Jaxa” okazał „glejt” zezwalający na przemarsz przez Śląsk. Brygada przeszła na teren Czechosłowacji i zatrzymała się na Morawach.
13.04.45. poszła w kierunku Pilzna. Na kilka dni przed zakończeniem działań wojennych oddziały NSZ zablokowały drogę na Pilzno utrudniając Niemcom odwrót, a 6.05.45. nawiązała kontakt z armia amerykańską.
Opiera się on na dokumentach.

Sro 30 Sie, 2006 11:57

Powrót do góry
1234
Porucznik

Porucznik




Posty: 699
Pochwał: 2
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Zdaje się, że szykuje się rewolucja na temat NSZ. To była organizacja sterowana przez wywiad amerykański, który szukał sprzymierzeńców przeciw ZSRR.
To poniżej nie jest moje, to cytat z pewnego gościa, którego znajomy "odkłamuje" historię.
Cytat:
Fuchs był kontaktem Toma - bzdury o tym, że to Tom był agentem Fuchsa płyna li ylko z niewiedzyFuchs mimo niskiej rangi - odpowiednik zaledwie kapitana - był jednym kilku samodzielnych oficerów SD , którzy działali z pominięciem bezpośrednich formalnychprzełożonych. Sparwdzilismy, było takich jeszcze w całej Europie 2 Nie był szefem Gestapo - tylko wydziału odpowiedzialnego za zwalczanie podziemia, dokumenty niemieckie mówią jasno - nikt szefostwie Gestapo dystryktu,ani Gubernatorstwa od 1943 r. nie wiedział czym się dokładnie Fuchs zajmujekontakty z Gehlenem były oczywiste , zwłaszcza w świetle dokumentów amerykańskich niestety ani Chodakiewicz, ani Żebrowski do nich nie dotarli, niechęć AK do NSZ jest dla mnie jasna , jak równiez Delegatury nie powtarzam legend ,ale zaledwie dotykam wierzchołak góry lodowej, które się wyłania z dokumentów archiwów amerykańskich, czy wiesz na przykład, że owi rzekomi angielscy lotnicy w Brygadzie nie byli lotnikami, tylko oficerami z SOE a jak wyjaśnisz fakt, że brat rzekomego agenta niemieckiego "Toma" był oficerem RAF działającym na styku rozpoznania lotniczego i zrzutów SOE?co wiesz o próbach infiltracji NSZ przez Sowietów? Czy wiesz, że rola "Toma" w owych walkach frakcyjnych jest żadna? Co wiesz o organizacji "Tom"?Stosunek ONR a potem Szańca do sprawy żydowskiej jest jasny i można byc przeciw lub za w zalezności od upodobań politycznych Uśmiech ,ale owe głosy o niebepzieczeństwie dla Zydów sa przesadzone i mają związek z np. likwidacją bandy "Lwa - Ajzenamana" udającej oddział partyzancki po napadzie na Dzrewicę i zmaordowaniu tam działaczy polskiego podziemia. Moskwa każdy taki fakt nagłaśniała i wykorzys ała propagandowo. Alger Hiss i inni działali na ihh korzyść Jęsli chodzi zaś już na koniec o ten antysemityzm, to czy zauważyłeś, że lobby żydowskie w USA nigdy nie oskarżyło, nie wytoczyło publicznego procesu NSZ-owc m, choć czyniło tak w przypadku nacjonalistów litewskich, łotewskich i ukraińskich.Reasumując: Historia NSZ czeka dopiero na napisanie. faktów i to sensacyjnych jest więcej - tak jak ten: w porzoumieniu z kim NSZ-owscy skoczkowie skakali w 945 r. do Polski ( nie był to bynajmniej pomysł wyłacznie niemiecki).

i jeszcze:
Cytat:
to nie jest tak, że NSZ-ZJ kolaborowało z Niemcami
mój kolega, amerykański historyk zamieszkały od 12 lat w Polsce, pracuje nad tym tematem w niedostępnych dla nas Polaków archiwach USA (on jak chce cos tajniejszego wydostać to pisze list do swego kongresmena a kongresmen mu złatwia dostęp Uśmiech ) znalazł wiele ciekawych dowodów na to, że NSZ-ZJ pracowało bezpośrednio dla USA/GB z pominięciem rządu londyńskiego
"kolaboracja" w 1944-45 to wynik kontaktów pewnych grup niemieckich z aliantami - np. Gehlena
pamiętaj o tym że Departament Stanu USA i otoczenie Roosevelta było silnie zinfiltrowane przez wywiad ZSRS - zobacz,
do tego stopnia, że ich grupa nacisku wymogła likwidację wywiadu - poprzednika CIA (sic!) część konserwatywnych i świadomych tego dżentelmenów wiedziała juz pod koniec 1944 r. , że ZSRS będzie wkrótce nie
sojusznikiem, a przeciwnikiem nawiązali więc współpracę z młodymi skrajnymi prawicowcami z Europy Srodkowo-Wschodniej
NSZ też
"Tom" o którym piszesz był najprawdopodobniej agentem USA? GB? działającym na terenie Polski, werbował ludzi z wywiadu
SD i nie tylko - takim człwoiekiem był Paul Fuchs, takim był i Gehlen
cel był jasny - przejęcie siatek wywiadowczych niemieckich w Rosji i Polsce
to tak w dużym uproszczeniu
a czy NSZ czy Brygada to byli faszyści-antysemici? są dokumenty - np. oferta Państwa Izrael dla Brygady (wtedy w tzw. kompaniach wartowniczych) do osiedlania sie w
Izraelu i walce jako jednostka bojowa (sic!)



Ja jednak pozostanę przy zdaniu, że to powyżej to jednak bajki.

_________________
Nasza droga nie wiodła przez stepy
I pustynie ogromne piaszczyste
Dla nas twierdzą była leśna głusza
Wiejskie chaty i pola ojczyste

Sob 10 Mar, 2007 20:05

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Właśnie miałem to wkleić Laughing
_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Sob 10 Mar, 2007 21:58

Powrót do góry
Grot-Dziobecki
Major

Major





Posty: 1908
Pochwał: 3
Skąd: Warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Rzeczywiście, informacje dość rewelacyjne....
A nazwisko jegomościa można poznać?

Nie 11 Mar, 2007 11:40

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

niestety wszystko "top secret" Wink
tu masz link do tej dyskusji:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=539&w=58163757&v=2&s=0

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Nie 11 Mar, 2007 11:55

Powrót do góry
Bielszym
Porucznik

Porucznik




Posty: 596
Pochwał: 3
Skąd: Żoliborz
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

1234 napisał:

Ja jednak pozostanę przy zdaniu, że to powyżej to jednak bajki.

Można oczywiście włożyć między bajki całą tę sprawę, jak proponuje 1234, albo zgoła nie przyjąć jej do wiadomości (Maxikasek, od 1998 r. dossier Fuchsa, agenta amerykańskich służb wojskowych, nie jest już "top secret"!), ja jednak zachęcam do zbierania informacji o szukaniu przez Abwehrę i SD w 1944 kontaktów z Amerykanami za pośrednictwem Polaków. Ciekawe to sprawy!

Sensacja, o której mowa była w kilku poprzednich postach, wisi na włosku... już od dziewięciu lat, gdy to wytrwałym staraniem amerykańskich organizacji żydowskich uchwalono w Kongresie USA ustawę "Nazi War Crimes Disclosure Act". Zobowiązuje ona władze do udostępnienia dossier niemieckich zbrodniarzy wojennych, chronionych przez kolejne rządy amerykańskie. Otóż są tam bardzo interesujące rzeczy.

Skądinąd wiadomo, że Hauptsturmführer SS Paul Fuchs, który towarzysząc Brygadzie Świętokrzyskiej (a raczej: patronując jej) przeszedł wraz z nią (?) do amerykańskiej strefy okupacyjnej, został po wojnie przez byłego generała-majora Abwehry Reinharda Gehlena przerzucony do USA. Gehlen ponoć co najmniej od jesieni 1943 (!) poszukiwał kontaktów z Amerykanami. Z tego co wiem (mogę się mylić), Paul Fuchs zamieszkał w okolicach Waszyngtonu, gdzie nie niepokojony przez nikogo wykładał w akademii służb specjalnych taktykę zwalczania zbrojnej opozycji, zachowując przez kilkadziesiąt lat status aktywnego (!) członka kontrwywiadu wojskowego USA. Proszę mnie skorygować, jeśli ktoś ma na ten temat lepsze informacje - nie jest o nie łatwo.

Jeszcze jedno: Nazi War Crimes Disclosure Act nie daje niestety wglądu w pamiętniki Paula Fuchsa, bo wcześniej wykupił je wywiad wojskowy USA. Jaka szkoda!


Ostatnio zmieniony przez Bielszym dnia Sro 21 Mar, 2007 12:43, w całości zmieniany 1 raz

Pon 12 Mar, 2007 12:53

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Autor wskazanej wypowiedzi ma widać wyrobiony, jednoznaczny pogląd na sprawę NSZ. Stwierdza, że nie należy wyrabiać sobie poglądu na temat NSZ czytając Nazarewicza, Skwarka itp. Ja odesłałbym go do Władysława Marcinkiewicza "Jaxy", który w swych wspomnieniach wyraźnie mówi o kontaktach Brygady z Fuchsem.
Kilkakrotnie spotykałem się z opiniami na temat Fuchsa, gdzie stwierdzano, że był on wysokiej klasy fachowcem w swym zawodzie. Drugim takim był oficer Gestapo ze Śląska, nazwiska nie pamiętam. USA, Anglia, ZSRR fachowcami nie gardzili i umieli zapomnieć zło które wcześniej wyrządzili. Dobry fachowiec był, jest i będzie w cenie.

Pon 12 Mar, 2007 17:20

Powrót do góry
Bielszym
Porucznik

Porucznik




Posty: 596
Pochwał: 3
Skąd: Żoliborz
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Uważam, że przypisywanie wywiadowi amerykańskiemu wiodącej roli w historii NSZ jest nadinterpretacją, jeśli wziąć pod uwagę np. mało entuzjastyczne przyjęcie Brygady Świętokrzyskiej w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Moją nieufność wzmaga wiedza o legendach, które tworzono po wojnie dla ochrony przewerbowanych współpracowników hitlerowskich służb bezpieczeństwa. Czy w przypadku rzekomych wojennych kontaktów Gehlena i Fuchsa z Amerykanami nie mamy do czynienia z taką właśnie "cover-legend"?

Nie lekceważyłbym jednak znaczenia dossier Hauptsturmführera SS Paula Fuchsa, a także innych dokumentów odtajnionych na mocy "Nazi War Crimes Disclousure Act". Nie wiem, co konkretnie zawiera teczka Fuchsa, ale w przypadku innych są to np. protokoły szczegółowych przesłuchań z okresu powojennego internowania czy uwięzienia. To są rzeczy wartościowe i nie bez powodu utajnione, nie było bowiem tak, że naiwnie dawano wiarę bajeczkom przesłuchiwanych i ich rozgrzeszano, przyjmując potem do służby. O zbrodniach specjalistów niemieckich służb bezpieczeństwa, pracujących po wojnie dla byłych aliantów, wiedziano dużo. Wiedza ta była szczegółowa i służyła do szantażowania osób ze zbrodniczą przeszłością, w tym także własnych pracowników. Podobnie postępowali nie tylko Amerykanie, Brytyjczycy i Sowieci, ale i pomniejsi rozgrywający na powojennej mapie świata.

Na liście osób objętych parasolem ochronnym CIA znalazłem wiele nazwisk funkcjonariuszy Gestapo i SD czynnych podczas okupacji na terenie Polski. Ich utajnione przez kilkadziesiąt lat zeznania mogą być dla nas bardzo interesujące, choć trudno zgadnąć, czy rzeczywiście wnoszą one coś istotnego do historii Brygady Świętokrzyskiej, jak tego oczekują jej sympatycy. Zamiast spekulować na ten temat, proponuję raczej podjąć wysiłek dotarcia do tych materiałów i ich opublikowania.

Wto 13 Mar, 2007 11:18

Powrót do góry
Piotrek
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 2679
Pochwał: 1
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
ZDRAJCY NIEUDOLNI PSEUDO ŻOŁNIERZE


Brawo, gratuluję inteligencji, wiedzy i samokrytyki. Po drugie nie krzycz i wyłącz CAPS LOCK. Gdybyś miał jeszcze coś ciekawego do napisania...
Wnioskuję o przyznanie temu panu ostrzeżenia, bo jego posty to czysty spam, nic nie wnoszący do tematu. Proponuję zapoznać się z resztą jego "tfórczości" Rolling Eyes

Nie 18 Mar, 2007 16:02

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

RAFUS
OD rana kasuję Twoje nic nie wnoszące posty, w dodatku napisane niezgodnie z zasadami polskiej pisowni. Ostrzegałem Cię już na priv, następny raz będzie już oficjalnie

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Nie 18 Mar, 2007 16:42

Powrót do góry
1234
Porucznik

Porucznik




Posty: 699
Pochwał: 2
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Jeszcze o tych NSZ. Akurat co do lotników, to oni byli chyba raczej Anglikami, a nie Amerykanami, więc nie wiem, co jakiś amerykański wywiad miał tu do roboty. Odnośnie kontaktów z USA- jeżeli ta historia jest prawdziwa (że w to nie wierzę to inna sprawa), to raczej wygląda, że osobą nr 1 był tu Fuchs a nie Brygada Świętokrzyska. Jak wyglądało życie NSZtowców na zachodzie? Chyba szczególnie popularni tam nie byli, ich życie nie różniło się od losu żołnierzy z PSZ. Brygada raczej robiła za eskortę i alibi Fuchsa.
_________________
Nasza droga nie wiodła przez stepy
I pustynie ogromne piaszczyste
Dla nas twierdzą była leśna głusza
Wiejskie chaty i pola ojczyste

Wto 20 Mar, 2007 12:12

Powrót do góry
Karol
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 6
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bitwa NSZ w Odrowążu

Jan Tadeusz Malewski „O sobie,ludziach i zdarzeniach” zeszyt 14 wydany na prawach rękopisu nakładem Karola Walaszczyka , Radomsko 1992 rok.
Jest to część wspomnień autora które nie weszły do książki o tytule „Przeminęło” wydanej w 1989 roku przez Iskry.
Autor był dziedzicem dworu w Odrowążu gmina Kobiele Wielkie pow,radomszczański’
Cytuję: „Jeżeli chodzi o stosunek Brygady Świętokrzyskiej do Niemców, to panowało dość powszechne przekonanie o istnieniu jakiś porozumień i o cichej współpracy. Wskazywało na to wiele faktów. Najprzód przejście przez most na Pilicy, w czasie którego to przejścia stała niemiecka ochrona mostu została zdjęta. Przez prawie cały czas pobytu w naszych steronach Brygady, Niemcy nie przedsięwzieli przeciwko niej żadnej akcji wojskowej, a bitwa jaka się rozegrała między Brygadą Świetokrzyską i Niemcami na terenie Odrowąża zakrawała na jakąś komedię. Odbyło się to kilka dni po rozlokowaniu się Brygady w Bogusławowie i Hucie. Do Odrowąża przyjechali Niemcy po słomę ze stert zasłoniętych parkiem i budynkami od strony Huty, gdzie stoją partyzanci, którzy stamtąd mogą dokonać jakiegoś wypadu widząc kręcących się żołnierzy niemieckich. Oficer niemiecki dowodzący przybyłą grupą pokazał Nieniewskiemu dwa wozy pełne broni i amunicji oraz dwie armaty, mówiąc ,że tak uzbrojeni żadnych partyzantów się nie obawiają i właśnie pojadą brać słomę z tej strony majatku, która jest widoczna ze wsi zajmowanej przez partyzantów.Ledwo Niemcy zabrakli się do ładowania słomy na wozy, od strony Huty i Kużniewskiej Woli rozwinęła się tylariera partyzantów. Strzelanina obustronna była ogromna. Niemcy strzelali nawet z armat, ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności po obu stronach nie było żadnych strat. Wprawdzie był ranny jeden Niemiec i jeden zabity koń od armaty, ale były to ofiary rykoszetów. Natomiast bardzo ucierpiały dachówki na budynkach odrowąskich i brzoza na drodze z Odrowąża do Popielarni rozbita pociskiem armatnim. Na drugi dzień przyjechał do Odrowąża jakiś generał niemiecki i oglądał z zainteresowaniem „pole Bitwy” oraz usprawiedliwiał przed Nieniewskim pozostawienie przez Niemców armat i wozów z bronią i amunicja, kładąc to na karb ogromnej przewagi liczebnej napastników.”
Wspomniany Nieniewski to niemiecki administrator majątku.

Czw 22 Mar, 2007 8:56

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
bitwa jaka się rozegrała między Brygadą Świetokrzyską i Niemcami na terenie Odrowąża zakrawała na jakąś komedię. Odbyło się to kilka dni po rozlokowaniu się Brygady w Bogusławowie i Hucie.


Możesz podać bliższe informacje o tej potyczce tj. kiedy miała miejsce i jakie oddziały NSZ tam walczyły.

Czw 22 Mar, 2007 12:20

Powrót do góry
Karol
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 6
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bitwa NSZ w Odrowążu

Witam !
Nie siedzę w temacie "NSZ". Ale dotarłem przypadkiem na tej stronie internetowej do dyskusji na temat książki Władysława Kołacińskiego "Żbika" i tam cytowany jest "ŻBIK: "Podczas pobytu Brygady w Bogusławowie , oddzial "BEMA" (nie podaje gdzie i kiedy) miał starcie z Niemcami.Odniósł zwycięstwo zdobywając dużo broni i haubicę 105 mm, ale Brygada musiała zmienić miejsce postoju" Bogusławów to wieś koło Odrowąża. Więc o tą bitwę i tą armatę chodzi. Stąd moje odniesienie o "bitwie w Odrowążu". Serdecznie pozdrawiam. karol
PS Bogusławów to była wieś niemiecka od przedwojny. Karol

Czw 22 Mar, 2007 14:13

Powrót do góry
Karol
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 6
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bitwa NSZ

Sięgnąłem do Jan Tadeusz Malewski „O sobie,ludziach i zdarzeniach” książkowych wspomnień autora które nie weszły do książki o tytule „Przeminęło” wydanej w 1989 roku przez Iskry.:
str.244 - cytat dotyczy Mańka Kaczmarka którego bratBolek z koleji po rocznym pobycie w AL przeszedł do AK
„Przygotowując paszę dla inewntarza złamał nóż od sieczkarni. Gdy ojciec zobaczywszy szkodę, obiecał mu „takie lanie, jakiego jeszcze nigdy nie dostał” – uciekł z domu. Poszedł po ratunek do Fudali, który umieścił go w niedaleko stacjonujacym oddziale Armii Ludowej. W oddziele tym był do jesieni, kiedy odparzywszy sobie nogę został umieszczony w melinie we wsi Rędziny. Trzeba trafu, że kiedy mu noga już wydobrzała, zjawił się w Rędzinach oddział Narodowych Sił Zbrojnych. Maniek widząc partyzantów, nie pytając nawet, co to za organizacja, poprosił o włączenie do oddziału. Oddział do którego dołączył, wchodził w skład Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Razem z tą Brygadą Maniek zawędrował pod koniec wojny do Niemiec, a po wojnie do Hiszpanii, gdzie pozostaje do dzisiaj.”

str.248 „Działalność „Żbika” odbijała się ujemnie na współpracy oddziałów Armii Krajowej z oddziałami Armii Ludowej. W stosunku do tych ostatnich „Żbik” zachowywał się agresywnie, doprowadzając do walk bratobójczych.”

str.260 Ten cytat może pozwoli panu przybliżyć datę „Bitwy w Odrowążu” z dnia wczorajszego:
„Około dwudziestego października gajowy Karol przyniósł wiadomość, że do Bogusławowa i do Huty Drewnianej przyszły jakieś ogromne formacje partyzanckie. Ludzie mówią, że jest ich parę tysięcy i że mają dobre uzbrojenie, a nawet armaty i liczną kawalerię. Była to jak się okazało, Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem pułkownika „Bohuna”(Dąbrowskiego). Oczywiście wiadomość o liczebności tej formacji była przesadzona, ale była to jak na partyzantkę, bardzo duża jednostka. pobyt Brygady Świętokrzyskiej w naszych stronach pozostawił smutne wspomnienia. Wprowadził zamęt i pogłębienie rozdżwięków politycznych. Stosunek ich do Armii Ludowej był jawnie wrogi. Rozpoczeli swoją działalność na naszym terenie od wyłapywania i zatrzymywania działaczy ludowych”
Dalej autor opisuje nieporozumienia na linii AL-NSZ-AK , (AL nie majac rozeznania - za działalność NSZ obwiniała AK) oraz w wyniku tych nieporozumień śmierć ziemianina Karola Gayera z Zielonej Dąbrowy.
Pozdrawiam. karol walaszczyk

Pią 23 Mar, 2007 8:48

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.