| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

DEM: Broń XXI wieku

Wiaczesław Szpakowskij

W szkole na lekcjach fizyki demonstrowano nam takie doświadczenie. Do cewki wkładano metalową sztabkę, a potem do cewki podłączano prąd elektryczny, poczym sztabka była wyrzucana z wnętrza cewki, jakby ją wyrzucała jakaś niewidzialna siła. Nauczyciel przy tym zazwyczaj mówił, że tak na sztabkę działa pole elektromagnetyczne (EM), które wytwarzane jest w cewce, kiedy przepływa przez nią prąd. Takie urządzenie nazywa się solenoidem. Istnieją silniki solenoidowe, w których nie trzeba spalać chemicznego paliwa, a czynnikiem roboczym jest prąd elektryczny.

No a jeżeli przewód owinięty wokół rury tworzącej cewkę będzie bardzo długi, to co wtedy?

To wtedy powstanie działo!

W krótkiej cewce siła pola EM jest niewielka i dlatego sztabka nie dostaje dużego przyśpieszenia. Ale co będzie, jak połączy się wiele takich cewek i przyłoży się odpowiednio silny prąd, to wtedy umieszczony w nich metalowy przedmiot będzie można rozpędzić do ogromnej prędkości. No i wtedy otrzymamy już normalne działo, choć będzie ono niezwykłe.

Pierwszy wielki rel’sotron (impulsowy elektryczny przyspieszacz mas, którego zasadę działania oparto na prawie Ampere’a, przekształcający energię elektryczną w kinetyczną – więcej na ten temat można przeczytać na stronie - http://vikno.eu/eng/sciense-and-technology/sciense-and-technology/the-new-weapon-of-russia-rel-sotron-artsimovicha.html - przyp. tłum.) został zaprojektowany i zbudowany w latach 70. ubiegłego stulecia przez Johna P. Barbera z Kanady i jego naukowego kierownika Richarda A. Marshalla z Nowej Zelandii w Naukowej Szkole Nauk Fizycznych Australijskiego Uniwersytetu Narodowego. Urządzenie to nazwano rel’sotronem dlatego, że stoi ono na dwóch równoległych elektrodach – jak wagon na kolejowych szynach, podłączonych do źródła wysokiego napięcia.

A wszystko zaczęło się jeszcze w XIX wieku, w 1895 roku austriacki inżynier F. Heft zamierzał wypuszczać aparaty kosmiczne na Księżyc przy pomocy railgun – będący zestawem solenoidów.

W Rosji, w roku 1897 znany uczony Borys Siemionowicz Jakobi wynalazł tzw. liniowy silnik elektryczny. Ale cel tego był najzupełniej pokojowy – zabezpieczenie pracy systemów transportowych, w których wagony unosiłyby się nad szynami nie dotykając ich i dlatego poruszające się z ogromnymi prędkościami.

Norweg – K. Brikland w 1901 roku uzyskał patent na elektryczne działo. Potem nie opatentowywano już tego wynalazku.

Wojna – motorem postępu

W lata I Wojny Światowej idea artylerii strzelającej na duże odległości owładnęła wielu wojskowych. Niemieccy inżynierowie postawili na tradycyjną artylerię i już w 1918 roku ostrzeliwali Paryż z ogromnego działa Kaiser Wilhelm, z odległości 120 - 130 km. Ogromna była tylko armata, bowiem jej kaliber był stosunkowo niewielki – tylko 210 mm. Lufa armaty była tak wielka, że po każdym strzale trzeba było ponownie naprowadzać ją na cel, bo wystrzał powodował silny odrzut i podrzut lufy. Jednakże efekt działania tej broni był czysto psychologiczny.

Jeszcze wcześniej, a dokładniej w 1915 roku, rosyjscy specjaliści N. Podolskij i M. Jampolskij przedstawili elektryczną armatę strzelającą na odległość 300 km, a w 1916 we Francji skonstruowano model eksperymentalny wystrzeliwujący pociski o masie 50 g z prędkością 200 m/s! Nowa broń otrzymała nazwę „armata Gaussa” – na cześć tego znanego fizyka. Ale jak na razie wszystko zatrzymało się na stadium eksperymentu.

Przyspieszacz Wahla i „elektryczny kulomiot” Rigsby’ego

W latach 30. XX wieku Niemiec – Max Wahl opublikował oryginalną ideę kołowego przyspieszacza elektronów – swego rodzaju przodka dzisiejszego Wielkiego Zderzacza Hadronów – w którym pocisk mógł być rozpędzony do ogromnych prędkości. A zatem wystarczyło tylko wyprostować jeden z kolistych odcinków akceleratora, by pocisk leciał w linii prostej i … pocisk wylatywałby z niego, jak z armaty! W ten sposób można by było wystrzelić nawet sztuczne satelity Ziemi, tylko poziom ówczesnej nauki i techniki nie pozwalał na wykorzystanie tego wynalazku inżynierii wojskowej.

Także na początku lat 30. Amerykanin Virgil Rigsby opracował i skonstruował karabin maszynowy z napędem elektrycznym, który miał szybkostrzelność około 600 strzałów na minutę. Jednak ta „maszynówka” okazała się być zbyt złożona i energochłonną, i można ja było potraktować tylko jako techniczne kuriozum, nie inaczej…

Rosyjska twórczość lat 30.

W Rosji Radzieckiej pracą nad nowymi rodzajami broni artyleryjskiej zajmował się KOSARTOP – Komisja ds. Specjalnych Doświadczeń Artyleryjskich, w perspektywicznych planach którego były także działa elektromagnetyczne – broń DEM. Jednym ze zwolenników nowego kształtu artylerii był znany pisarz SF – Aleksandr Kazancew. Opracował on model takiego działa i przebił się z nim do narkoma Sergo Ordżonikidze, któremu – jak to zostało napisane we wstępie do jednej z powieści Kazancewa pt. „Płonąca wyspa” (1936) – wystrzałem z tej broni rozwalił drewniany panel w jego gabinecie. Zapalonym stronnikiem wprowadzenia nowej broni stał się Tuchaczewski (jak na wojskowego to jest zrozumiałe, że zajmował się on nowinkami tego rodzaju), jednakże obliczenia dokonane przez specjalistów wykazały, że owszem – takie działo można wykonać, ale będzie ono miało wielkie rozmiary, a na dodatek będzie potrzebował taką wielką ilość energii, że trzeba będzie obok niego postawić elektrownię…!

No i tak elektryczne działa pozostały jedynie na stronicach powieści „Płonąca wyspa”, w której postępowe społeczeństwo za pomocą DEM rozprawia się z kapitalizmem i kapitalistami oraz innymi wrogami klasy robotniczej. Jednakże DEM na uzbrojenie Armii Czerwonej nie weszły. […]

W roku 1938 E. I. Barsukow – znany specjalista z zakresu artylerii – pisał o plusach DEM: bezgłośność i bezpłomienność wystrzału, co powoduje, że takie działo nie zdradza swej obecności. DEM może prowadzić ostrzał na duże i bardzo duże odległości, ale wszystkie te plusy przekreśla jeden minus, a mianowicie – ogromna długość lufy i ogromna ilość zużytej na wystrzał energii, którą szacuje się na miliony kV!

Niepancerny czołg

W latach 60. i 70. ubiegłego stulecia pojawił się pomysł postawienia DEM na podwoziu czołgu, na co już pozwalały istniejące źródła energii elektrycznej. Przyczyna, dla której konstruktorzy zaczęli się interesować takim rozwiązaniem, miała związek z ograniczoną mocą konwencjonalnych dział, bowiem gazy prochowe nie były w stanie rozpędzić pocisków do prędkości >1,8 km/s. DEM byłby w stanie rozpędzać pociski do 3, a nawet 6-7 km/s (!!!) – co bardzo wydłużyłoby zasięg ognia w strzale poziomym i przebijalność pancerza czołgowego. A jednak „armata Gaussa” na czołgach nie pokazała się do dziś dnia. Dlaczego?

A to dlatego, ze waga takiego działa wynosiłaby co najmniej 20 ton, więc skoro taki amerykański Abrams waży 60 ton, to połowa tej wagi przypada na opancerzenie. A w przypadku czołgu z DEM byłoby: 20 ton na uzbrojenie, 20 ton na część silnikową + paliwo i 20 ton na resztę osprzętowania. Czołg z DEM okazałby się jednostką silnie uzbrojoną, ale nie chronioną pancerzem i walczyć nim byłoby bardzo niebezpiecznie.

Cała energia okrętu

No i na koniec cały Internet zaroił się od informacji o tym, że US Navy wypróbowali DEM będące w stanie trafić w cel odległy o 200 km. Energia wystrzału tej fantastycznej armaty wynosi 33 MJ i pobiła światowy rekord w tej dziedzinie. A najważniejsze jest to, że prędkość początkowa 9-kilogramowego pocisku wynosi 7 Ma! Do tego pocisk nie zawiera żadnych materiałów wybuchowych. Są one niepotrzebne, bowiem przy uderzeniu pocisku w cel jego cała energia kinetyczna zamienia go w plazmę, tak jak i wszystko z czym się on zetknie. Wygoda takiego rozwiązania jest oczywista, bowiem zmniejszona jest do zera możliwość eksplozji materiałów wybuchowych w komorze amunicyjnej okrętu w przypadku bezpośredniego trafienia, DEM pozwala na zaatakowanie wrogich okrętów spoza zasięgu ich dział, a także stwarza możliwość zestrzeliwania wrogich skrzydlatych pocisków rakietowych.

A teraz o tym, dlaczego taka broń jest bardzo użyteczna, kiedy się ja zainstaluje na okręcie. Po prostu dlatego, że do wystrzału potrzebuje ona dużej ilości energii, którą można bardzo łatwo wyprodukować na okręcie. Szczególnie nadają się do tego okręty z napędem gazowo - turbo –elektrycznym – czyli okrętu, w których turbina gazowa obraca generator, który dostarcza prąd do uzwojeń DEM. Taki okręt w czasie strzelania może dowolnie włączać i wyłączać zasilanie silników, a całą energię skierować na uzwojenia rel’sotronu. Planuje się, że DEM zostaną zainstalowane na okrętach już na początkach lat 20. tego stulecia.

I to jest właśnie ta realna broń XXI wieku!

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 16/2011, ss. 8-9

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ˆ(C)

Sro 20 Lip, 2011 11:34

Powrót do góry
de Villars
Generał dywizji

Generał dywizji





Posty: 8068
Pochwał: 6
Skąd: Kraków
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
W lata I Wojny Światowej idea artylerii strzelającej na duże odległości owładnęła wielu wojskowych. Niemieccy inżynierowie postawili na tradycyjną artylerię i już w 1918 roku ostrzeliwali Paryż z ogromnego działa Kaiser Wilhelm, z odległości 120 - 130 km. Ogromna była tylko armata, bowiem jej kaliber był stosunkowo niewielki – tylko 210 mm. Lufa armaty była tak wielka, że po każdym strzale trzeba było ponownie naprowadzać ją na cel, bo wystrzał powodował silny odrzut i podrzut lufy. Jednakże efekt działania tej broni był czysto psychologiczny.

To było tzw. "działo paryskie" - inne ciekawostki z nim związane to m.in to, iż pocisk wylatujący z lufy z prędkością 1600 m/s ponoć osiągał stratosferę, a sama lufa musiała być wyposażona w specjalny mechanizm naciągowy, przeciwdziałający jej wygięciu pod własnym ciężarem (miała bowiem aż 28 m długości!).

_________________
Dmą w rogi zaklęte
Dudni ziemia, kurz staje
Jako burze w szale
Idą, idą Wandale!
Szaleją topory
Dzicy jako zwierzory
Szpony bogów w szale
Idą, idą Wandale!

Sro 20 Lip, 2011 12:05

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Ciekawe, że podczas II wojny nie udało się Niemcom powtórzyć osiągów sprzetu artyleryjskiego z I przynajmniej co do zasięgu strzału ...
_________________
Czy można dostąpić selektywnej mądrości lub przekwalifikować się na prawdziwego człowieka ot tak po prostej lekturze dzieł Jacka Kaczmarskiego? Tak - na IOH można...

Czw 21 Lip, 2011 12:03

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Może dlatego, że pracowali nad rakietami i innymi Wunderwaffen???

Czw 21 Lip, 2011 13:05

Powrót do góry
Speedy
Porucznik

Porucznik




Posty: 575
Pochwał: 7
Skąd: Wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Hej
marek8888 napisał:
Ciekawe, że podczas II wojny nie udało się Niemcom powtórzyć osiągów sprzetu artyleryjskiego z I przynajmniej co do zasięgu strzału ...


??? Udało się oczywiście i powtórzyć i przekroczyć wyniki z I wojny. Tyle, że praktycznych konsekwencji to specjalnie nie miało. Postęp techniczny doprowadził do powstania znacznie efektywniejszych środków ataku na odległość 120 km (i więcej) niż ciężkie działa - mam na myśli samoloty i pociski kierowane. I na tym skupili Niemcy swoje wysiłki. Co nie znaczy jednak, że zaniedbali rozwój ciężkich dział:

- w latach 1939-40 firma Krupp dostarczyła armii 2 armaty 210 mm K12(E). Była to de facto Paris Kanone z pewnymi zmianami wynikającymi z rozwoju technologii produkcji luf i amunicji. Nie zużywała się już tak szybko (90 strzałów) i nie trzeba było strzelać numerowanymi pociskami Uśmiech. No i zamontowano ją na łożu kolejowym, co dało jej przynajmniej jakąś tam ruchliwość.

- 2 egzemplarze armaty kolejowej K 5 (także Krupp; skądinąd także bardzo potężna i fajna armata choć nie dorównująca Długiej Bercie, 280 mm o donośności 62 km) wykonano w specjalnej wersji K 5 Glatt. Broń ta miała jak łatwo zgadnąć gładką lufę, kal. 310 mm, i wystrzeliwała pociski o stabilizacji brzechwowej. Donośność max. wynosiła ok. 155 km.

- duże wysiłki i kasę włożyli Niemcy w projekt wielokomorowego działa HDP ("stonoga"). Przewidywana donośność 150 km nie została jednak osiągnięta (to w ogóle nie jest za dobry pomysł z różnych względów).

- do dalekonośnych dział 280 i 380 mm opracowywano pociski z pomocniczym napędem strumieniowym (Trommsdorff Granate). Przewidywana donośność max. wynosić miała 350 km, chociaż o ile wiem nie udało się na próbach tyle osiągnąć.

- 800 mm armatę kolejową Dora/Gustaw także zamierzano wykorzystać jako broń dalekonośną. Drogą zastosowania pocisków podkalibrowych / pocisków rakietowych / wydłużonej lufy / gładkiej lufy /wszystkiego naraz zamierzano uzyskać donośność max. nawet 190 km.

(to tyle co mi tak na szybko przychodzi na myśl, jak mi się przypomni coś jeszcze to może dopiszę)

_________________
Pozdr.
Speedy

Czw 21 Lip, 2011 23:32

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Tyle, że K12 to jednak chyba po tych zmianach miała mniejszy zasięg...Uśmiech
A co do innych rodzajów broni to w czasie I wojny Niemcy mieli przecie bombowe sterowce - po co im było silić się na kosztowną, kierowaną przez telefon armate?
A tak na marginesie czy przypadkiem rekord zasięgu strzału nie należy do dział francuskich?

_________________
Czy można dostąpić selektywnej mądrości lub przekwalifikować się na prawdziwego człowieka ot tak po prostej lekturze dzieł Jacka Kaczmarskiego? Tak - na IOH można...

Pią 22 Lip, 2011 0:19

Powrót do góry
Speedy
Porucznik

Porucznik




Posty: 575
Pochwał: 7
Skąd: Wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Hej
marek8888 napisał:
Tyle, że K12 to jednak chyba po tych zmianach miała mniejszy zasięg...Uśmiech

Owszem, lecz nieznacznie: 115 km vs. 120 km podawane najczęściej dla "oryginalnej" wersji. Uważam, że opłacało się stracić te parę km zyskując na żywotności luf i upraszczając kwestię amunicji.

marek8888 napisał:

A co do innych rodzajów broni to w czasie I wojny Niemcy mieli przecie bombowe sterowce - po co im było silić się na kosztowną, kierowaną przez telefon armate?

Owszem mieli; niemniej ówczesne lotnictwo było ekstremalnie uzależnione od pogody. Przy dobrej zaś pogodzie atak na cel tak silnie broniony jak stolica wroga w 1918 wiązałby się ze znacznymi stratami.

marek8888 napisał:

A tak na marginesie czy przypadkiem rekord zasięgu strzału nie należy do dział francuskich?


Raczej nie - wspomniałem o eksperymentach z K 5 Glatt i uzyskiwanej donośności rzędu 150-160 km. Natomiast faktycznie w okresie międzywojennym Francuzi zbudowali 224 mm armatę kolejową TLP, broń podobnej klasy co Paris-Kanone. W czasie prób uzyskali donośność 127,8 km. Żywotność lufy wynosiła jednak zaledwie 35 strzałów.

_________________
Pozdr.
Speedy

Pią 22 Lip, 2011 7:37

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dzięki za wyjaśnienia Piwo Jezeli możesz napisac jeszcze słówko w kwestii jak wyglądała celność tych niemieckich dział podczas II wojny... Piwo
Pozdrawiam

_________________
Czy można dostąpić selektywnej mądrości lub przekwalifikować się na prawdziwego człowieka ot tak po prostej lekturze dzieł Jacka Kaczmarskiego? Tak - na IOH można...

Pią 22 Lip, 2011 21:39

Powrót do góry
Speedy
Porucznik

Porucznik




Posty: 575
Pochwał: 7
Skąd: Wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Hej
Zadałeś dosyć trudne pytanie. Rozrzut (celność, skupienie, CEP) dział nie jest często publikowanym parametrem. na szybko w każdym razie nie znalazłem nic sensownego, można tylko pospekulować trochę.

Dla typowych gwintowanych armat lądowych rozrzut jest rzędu kilku promili donośności. Czyli dla donośności 100 km powinno to być jakiś kilkaset m. Jednak przy takich ekstremalnych sytuacjach rozrzut pogarsza się z uwagi na trudność dokładnego uwzględnienia przy celowaniu trudnych do określenia zmiennych (np. temperatura lufy, jej ugięcie, warunki meteo nie tylko w miejscu strzału ale na całej bardzo długiej trajektorii...)

Wg rosyjskiej książki "Encyklopedia artylerii wielkiej mocy" oryginalna Paris-Kanone miała rozrzut 4000 m. Można przypuszczać, że lepiej wykonana K12 (E) była pod tym względem dużo lepsza, choć znowuż, trudno powiedzieć o ile.

Co do pocisków o stabilizacji brzechwowej prawdopodobnie nie było dużej różnicy. W tzw. ogólnym przypadku mają one gorszą celność od pocisków o stabilizacji obrotowej z uwagi na większą podatność na boczne podmuchy. Ale w rozważanej tu sytuacji, dalekonośnej artylerii wielkiej mocy, pocisk i tak pokonuje większość drogi w górnych rozrzedzonych warstwach atmosfery a przez tę gęstą część przelatuje bardzo szybko i ten boczny wiatr nie ma dużo czasu by mu zaszkodzić. Uczciwie dodam że dla okrojonej "stonogi" HDP takiej jaka ostrzeliwała Luksemburg na przełomie 1944/45, rozrzut wynosił 5000 m przy donośności zaledwie ok. 45 km. Nie wynikało to jednak jak sądzę z pocisków o stabilizacji aerodynamicznej, lecz z ogólnej wady koncepcyjnej stonogi jako takiej (nie da się uzyskać dobrej powtarzalności prędkości początkowej w takim układzie i trudno jest dokładnie wyprostować segmentową lufę).

Co do pocisków rakietowych/strumieniowych tu bym się spodziewał największej kichy. Na aktywnym odcinku toru każde przypadkowe odchylenie osi pocisku od kierunku lotu jest od razu potęgowane przez ciąg silnika; a z kolei drobne różnice w czasie pracy silnika nieuchronnie wpływają na donośność. Pocisk rakietowy do K5-ki przy donośności 86,5 km charakteryzował się rozrzutem zdefiniowanym w taki sposób, że 50% trafień układało się w pasie o wymiarach 200 x 3400 m. W przypadku pocisków o większej donośności sytuacja musiała być jeszcze gorsza.

_________________
Pozdr.
Speedy

Nie 24 Lip, 2011 19:37

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.