| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Białe ognie zimowego nieba

Do moich spotkań z Nieznanymi Obiektami Latającymi, o których pisałem już w moich książkach i artykułach na łamach kilku czasopism, muszę dodać także i takie, które sugerują, że mamy tu do czynienia z Kimś lub Czymś, co porusza się z dużymi prędkościami i na ogromnych wysokościach – porównywalnych z wysokościami orbitalnymi lub nawet odległościami sięgającymi poza układ Ziemia – Księżyc. Obiekty takie są zwane przez nasze Centrum Badań UFO i Zjawisk Anomalnych jako NOO – Nieznane Obiekty Orbitalne oraz NOK – Nieznane Obiekty Kosmiczne. A oto kronika ich obserwacji na początku 2005 roku:

W dniu 8 stycznia 2005 roku, w Jordanowie, w g. 18:10-18:25 oglądałem gwiaździste niebo i kometę C/2004 Q2 (Machholtz), która w tym czasie przechodziła nieopodal Plejad w konstelacji Byka. Pogoda była doskonała: widzialność nieograniczona, bezchmurnie, temperatura +10 st. C; wiatr silny i porywisty z SW - tzw. Orawiec. Około godziny 18:15 spojrzałem w kierunku gwiazdozbioru Andromedy i ujrzałem tam jasno świecący punkt, który poruszał się w stronę Gwiazdy Polarnej, jego jasność szybko rosła, i po 2-3 s wynosiła mniej więcej tyle, ile jasność wschodzącej Capelli - czyli co najmniej +0,06 magnitudy. Po dalszych 7-10 sekundach „gwiazda” przygasła do granic widzialności i znikła. Wydawało mi się, że widzę słaby ślad pozostawiony przez nią na niebie. Pomyślałem, że jest to jakiś blik od satelity Irydium, ale nie - ten quasi-satelita poruszał się po trajektorii przypominającej bardzo rozciągniętą sinusoidę - jak pijany! Po upływie ok. 2 minut, na tle konstelacji Woźnicy zauważyłem kolejny jasny i poruszający się punkt. Tym razem poruszał się on jak satelita, ale po wyciągniętej sinusoidzie, i stopniowo tracąc jasność poleciał w kierunku Wielkiej Niedźwiedzicy.

Tajemnicze satelity…

Wieczorem, dnia 9 stycznia 2005 roku, w godzinach 17:00-17:30 udałem się na spacer ul. Mickiewicza w Jordanowie. Idąc w kierunku końca ulicy obserwowałem niebo w kierunku Babiej Góry - tj. zachodnim. W polu widzenia miałem gwiazdy tworzące tzw. Trójkąt Letni: Vegę, Deneba i Altaira z Tarazedem i al-Shainem. Pogoda była doskonała - widzialność doskonała, zachmurzenie <0,1 (niewielka ławica ciemnych chmur na zachodnim widnokręgu powoli przemieszczająca się z północy na południe), temperatura +5 st. C, ciśnienie - 963 hPa (zredukowane - 1016 hPa), silny wiatr z kierunku NW-W – Orawiec. O godzinie 17:05, zauważyłem, że pomiędzy gwiazdami Trójkąta Letniego, w południowych sektorach Łabędzia pojawił się silnie świecący białym światłem, gwiazdopodobny obiekt. Jego jasność była większa od jasności Vegi (+0,04 mag.) i widocznego na wschodzie Saturna (+0,08 mag.). Obiekt ten początkowo stał nieruchomo w miejscu. „Znowu Iryda” - pomyślałem i zacząłem bacznie obserwować światło. Świeciło niezmiennym blaskiem przez kilka następnych sekund. „Pewnie ISS Alfa” - powstał w mojej głowie następny domysł. Czekałem, aż zacznie się przemieszczać w kierunku na SE-E. I mógłbym tak czekać do skończenia świata bo domniemana ISS naraz ruszyła i coraz szybciej się poruszając, odpłynęła tracąc szybko jasność, na... ZACHÓD! Całość obserwacji trwała około 10-12 sekund. Co to być mogło? Iryda? A może jednak jakaś rakieta z napędem jądrowym, z którą ktoś przeprowadza ekstra-tajne i podejrzane eksperymenty na wokółziemskiej orbicie?... - jak postulowałem we Wrocławiu, w moim referacie na VIII UFO-Forum.

W dniu 10 stycznia 2005 roku, w godzinach 17:40-18:10 spacerowałem po ul. Mickiewicza w Jordanowie obserwując niebo. Pogoda była dość dobra: widoczność - wspaniała, zachmurzenie - 0,3; wiatr znów porywisty Orawiec z kierunku NW-W, temperatura - +5 st. C, ciśnienie - 965 hPa (zredukowane do poziomu morza - 1.018 hPa). Około godziny 17:55 zauważyłem w konstelacji Perseusza przelatujący obiekt o niedużej jasności - ok. +3 mag., który przemieszczał się z południa na północ.
W chwilę później na tle konstelacji Małej Niedźwiedzicy zauważyłem błysk jaskrawego, białego światła, w odległości ok. 1-1,5 st. na E od Polaris (Gwiazdy Polarnej). Obiekt przez 1-2 sekundy miał największą jasność na niebie, którą oszacowałem na -4,0 mag., a jasność szybko malała w miarę posuwania się obiektu ku północnemu widnokręgowi. Trzeci obiekt posuwał się zaraz za tym drugim - też z południa na północ, ale jego jasność wynosiła mniej więcej +2,0 mag. i była podobna do jasności Polaris (2,4 mag.). Leciał śladem „gwiazdy”. Straciłem go z oczu, kiedy minął Polarną i wszedł w konstelację Smoka. Równolegle do niego leciał jeszcze jeden satelita, który zmierzał w kierunku północy, mijając Polaris w odległości 5 st. na E od niej. Także i w tym przypadku znikł w Smoku. Jego jasność wynosiła ok. +2 mag. lub nieco poniżej. O ile te trzy obiekty mogły być zwykłymi satelitami, o tyle obiekt nr 2 wcale nie zachowywał się, jak satelita. Pojawiał się jakby z niebytu i szybko wracał w niebyt po wyemitowaniu silnego błysku białego światła... - a zatem zupełnie inaczej, niż „normalne” satelity czy ISS Alfa, które są widoczne ok. 30 s i poruszają się ruchem jednostajnym.

W dniu 11 stycznia 2005 roku, 06:20-07:00 około godziny 06:35 zauważyłem dość nisko - ok. 5 st nad południowym horyzontem - jasną „gwiazdę”, której jasność można było porównać do jasności gwiazdy Arcturus (-0,11 mag.), „mrugała”, co oznacza, że nie mogła być planetą... Interesujące, że ok. g. 07:00 wschodzi Wenus i Merkury, które znajdują się w tym czasie bardzo blisko siebie i ich sumaryczna jasność wynosi około -3,2 mag. W dniu następnym tej jasnej gwiazdy już nie zauważyłem, a zatem mógł to być jakiś NOO czy nawet NOK... Tego samego dnia, w godzinach 17:50-18:20 znów obserwowałem wieczorne niebo. Pogoda była doskonała, wyżowa: temperatura wynosiła +2 st. C, widzialność doskonała; zachmurzenie - 0,0 - tylko nad ziemią unosiła się lekka mgiełka nie przeszkadzająca w obserwacji; ciśnienie 965 hPa, wiatr bardzo słaby z kierunku SW. Około godziny 18:05 zauważyłem błysk białego światła w okolicach konstelacji Żyrafy - jakieś 5 stopni na prawo od Polaris. Gwiazdopodobny obiekt szybko tracąc jasność przesuwał się w kierunku północnego horyzontu. Jego początkowa jasność była porównywalna do jasności Polaris. Obiekt przeleciał około 10 stopni i znikł. Równocześnie z tym obiektem, w kierunku odwrotnym, z N na S, leciał słabszy obiekt - prawdopodobnie satelita. Po upływie 5-7 minut, zauważyłem nad południowym horyzontem powoli przemieszczający się na tle konstelacji Wieloryba gwiazdopodobny obiekt, który świecił białym światłem i jakby ciągnęła się za nim smuga białego światła o długości ok. 5 st., więc początkowo sądziłem, że jest to zwyczajny samolot, który leciał z S na N, ale rychło przekonałem się o swej pomyłce, bowiem w niewielkiej odległości za obiektem dostrzegłem lecący samolot, który błyskał swymi światłami stroboskopowymi. Obiekt ten leciał szybciej od samolotu i po 40 s powoli zaczął gasnąć ze swej początkowej jasności porównywalnej do jasności gwiazd Rigel (+0,15 mag.) czy Betelgeuse (+0,8 mag.), a po następnych 5 s znikł zupełnie w konstelacji Ryb...

W dniu 12 stycznia 2005 roku, o godzinie 06:38 zauważyłem silny błysk białego światła na tle konstelacji Herkulesa. Podobnie jak w poprzednich wypadkach było to jasne światło o jasności co najmniej -1 mag., które poruszało się z kierunku N-NW na S-SE. Całość obserwacji trwała około 5 s. Warunki obserwacji - wyśmienite; zachmurzenie 0,1 (niewielka ławica chmur nad Tatrami); temperatura wynosiła -5 st. C; ciśnienie - 965 hPa (zredukowane = 1.018 hPa). Wieczorem tego samego dnia, o godzinie 17:40, w Jordanowie, zauważyłem kolejny silny błysk światła w rejonie konstelacji Woźnicy. Pogoda, tak znakomita przez ostatnie kilka dni, zaczęła się psuć. Mimo niezłej widoczności, zachmurzenie wzrosło do 0,5 - a ciśnienie zaczęło spadać i utrzymywało się na poziomie 962 hPa (zredukowane = 1.015 hPa). Temperatura wynosiła +5 st. C, zaś od południa dął lekki wiatr fenowy. Światło ukazało się nagle w odległości ok. 5 st. na północ od Capelli. Było białe, a jego jasność była porównywalna do jasności Wenus w najjaśniejszej fazie (czyli -4,7 mag.), a nawet jeszcze jaśniejsze. Po 2 s stopniowo zgasło i znikło bez śladu - poruszając się z zachodu na wschód... Nadmieniam, że gdyby to był satelita, musiałby być widoczny jeszcze co najmniej do konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy i Smoka. Na ok. 10 minut przed obserwacją tego rozbłysku, zauważyłem satelitę, który poruszał się od Aldebarana aż do Wielkiej Niedźwiedzicy świecąc białym światłem o jasności około +2,5...+3,0 mag.

… i inne obiekty

Ale to jeszcze nie wszystkie sensacje, bo w nocy 11/12 stycznia 2005 roku, o godzinie 01:00. 77-letni światek pan A. L. nie mogąc zasnąć stanął w oknie wychodzącym na zachód i palił papierosa. W pewnej chwili zauważył na niebie dwa jasne obiekty, z których jeden po prawej stronie poruszał się wykreślając na niebie cykloidę, zaś drugi - jaśniejszy - poruszał się powoli ruchem prostoliniowym. Zjawisko to, według świadka trwało długo - około kwadransa. Obiekty te znikły za dachami domów na zachodnim horyzoncie. Warunki pogodowe tej nocy były bardzo dobre. Widoczność - wyśmienita. Temperatura powietrza wynosiła -5 st. C, zachmurzenie 0,0; ciśnienie 965 hPa, wiatr - słaby z południa. Jest jeden zasadniczy mankament tej relacji, a mianowicie taki, że świadek ma słaby wzrok i w chwili obserwacji nie miał na nosie okularów. Widział tylko dwa jaskrawobiałe światła, ale nie widział, czy były to światła jakichś obiektów, czy światła te same były obiektami. Jednego jest pewien, że nie były to samoloty czy helikoptery, bowiem nie słyszał odgłosu pracy ich silników, a słuch ma znakomity i musiałby je słyszeć - nawet z oddali.

W dniu 15 stycznia 2005 roku, w godzinach 16:50-17:25 byłem na spacerze po ul. Mickiewicza w Jordanowie. Po parodniowej przerwie mieliśmy znów wspaniałe warunki obserwacyjne. Pogoda typowo wyżowa: widzialność - wspaniała, zachmurzenie - 0,0; wiatr - 0; temperatura powietrza - -5 st. C; ciśnienie - 970 hPa (zredukowane = 1.023 hPa). O godzinie 17:24 zauważyłem bardzo jasny, gwiazdopodobny obiekt na tle konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy, który świecił bardzo jasnym, białym światłem, jak flara i bardzo powoli przemieszczał się wśród gwiazd w kierunku północnego horyzontu. Jego jasność była wyższa od jasności planety Wenus, czyli wynosiła ponad -4,7 mag. Obiekt przemieszczał się w odległości ok. 3-4 st. od gwiazdy Dubhe (alfa CMa) od strony Polaris. Po upływie ok. 5 s powoli zgasł i znikł z widoku. Na pewno nie mogła to być ISS Alfa, bowiem obserwowałem ją wraz z naszą współpracownicą inż. Elżbietą Kowalską jednocześnie - ona z Olesna, ja z Jordanowa, rozmawiając przez telefony komórkowe, w godzinach 16:59-17:03. ISS znikła nad wschodnim horyzontem nieopodal wschodzącego Saturna w Bliźniętach, i ponownie mogła pojawić się dopiero około godz. 18:30. Nie mógł to także być żaden sztuczny satelita, bowiem musiałbym go zobaczyć - zresztą widziałem kilka z nich, do tego jakiś meteoroid od Wielkiej Niedźwiedzicy oraz kilka samolotów, które przelatywały w różnych kierunkach.

W dniu 7 lutego 2005 roku, w godzinach 17:30 - 18:00 odbyłem wieczorny spacer z psem po ulicy Mickiewicza w Jordanowie. Od kilku dni była ładna, wyżowa pogoda i w czasie rannych i wieczornych spacerów nie widziałem żadnego błyskającego obiektu na nieboskłonie, miałem więc nadzieję, że sprawa tego typu obserwacji jest skończona. Okazało się, że się myliłem. O godzinie 17:40 zauważyłem słaby obiekt (o jasności ok. +3 mag.) przemierzający z północy na południe gwiazdozbiór Woźnicy, który minął Capellę w odległości ok. 1 st. w kierunku wschodnim. Był to najprawdopodobniej „normalny” satelita, którego jasność stopniowo się zmniejszała i wreszcie po 15 sekundach znikł w środkowym sektorze tej konstelacji. W dwie minuty później - o godzinie 17:42 - zauważyłem jasny błysk na wysokości ok. 20 st. nad południowo-wschodnim horyzontem. Znajdował się ok. 4-5 st. na wschód od gwiazdy Procjon (Alfa Małego Psa). Potem stwierdziłem, że są tam dwie dość jasne niebieskawo-białe „gwiazdy” o jasności nieco mniejszej od jasności Procjona. Jedna z nich była jaśniejsza, druga ciemniejsza, ale obie wyraźnie widoczne na ciemnogranatowym niebie... Po upływie ok. 2 sekund jaśniejsza "gwiazda" zaczęła ciemnieć i po upływie dalszych 2 sekund znikła. Druga "gwiazda" też zaczęła zmniejszać swą jasność i po upływie ok. 10 sekund stała się także niewidoczna... Sądziłem, że była to Zeta Jednorożca, ale gwiazda ta ma jasność +4,4 mag., więc nie mogła być widoczna. Również Beta Raka (Altarf) nie mogła być widoczna, bowiem jej jasność wynosi tylko +3,52 mag. Nie mówiąc już o Delcie Hydry, której jasność jest jeszcze słabsza i wynosi +4,14 mag., także znajdujące się tam Epsilon Hydry (+3,37 mag.) i Zeta Hydry (+3,11 mag.) też nie mogły być widzialne, bo tłumiła je łuna świateł miasta... Ciekawe, bowiem w tamtym sektorze nieba znajduje się kometa P/Halley (tak, tak – to TA słynna kometa - sic!) ok. 5 st. na południe od tej gwiazdy... Warunki pogodowe - jak już napisałem, pogoda była typowo wyżowa z nieograniczoną widzialnością; temperatura powietrza = -4 st. C; ciśnienie 974 hPa (zredukowane = 1027 hPa); zachmurzenie - 0,0; lekka mroźna mgiełka, która jednak nie przeszkadzała w obserwacji. Czynnikiem zakłócającym była łuna świateł miejskich Jordanowa, która wygaszała gwiazdy nad wschodnim horyzontem - niestety około 1/6 widnokręgu jest zanieczyszczona światłem w stopniu uniemożliwiającym obserwacje słabszych ciał niebieskich. O ile więc poprzednie obiekty mogły być satelitami Irydium, to te dwie zaobserwowane teraz „gwiazdy” nie można było podciągnąć pod cokolwiek znanego. Nadmienię tylko, że w czasie spaceru widziałem także spadek jednego meteoru, który przeciął niebo od konstelacji Bliźniąt do Wielkiej Niedźwiedzicy i były to dwa różne zjawiska.

NOK nad Hawajami

Nawiasem mówiąc sprawa ta ma swój nieoczekiwany epilog, bowiem moi amerykańscy przyjaciele przesłali mi intrygującą informację na temat zjawiska, które zaobserwowano na drugiej półkuli, a które przypominało to, co widziałem 7 lutego 2005 roku w Jordanowie. Rzecz miała miejsce na Hawajach, gdzie:

W nocy 17 grudnia 2004 roku, szerokokątna kamera fotograficzna CONCAM z Obserwatorium Astronomicznego na Halekala (wyspie Hawaii, Hawaje), wychwyciła coś, co poruszało się po nocnym niebie w godzinach 14:19.29 - 14:39.12 GMT (tj. 04:19.29 - 04:39.12 czasu lokalnego) – vide zdjęcia. Obserwację tę potwierdziło obserwatorium na Manua Kea, którego CONCAM wyłapał dokładnie t e n s a m obiekt! Nie mógł to być żaden znany satelita - być może był to jakiś tajny pojazd kosmiczny, ostatnio wystrzelona rakieta albo przechodzący w pobliżu Ziemi asteroid. Najciekawsze jest to, że Night Sky Live prosi internautów o zgłaszanie prawdopodobnych wyjaśnień i zgłaszanie wszelkich i n t e r e s u j ą c y c h a n o m a l i i , takich jak ta.

A mnie to wszystko w jakiś niejasny sposób wiąże się z potężnymi zjawiskami tektonicznymi mającymi miejsce pod koniec grudnia w Azji Południowo-Wschodniej, które mogły być obserwowane przez Kogoś kogo bardzo ono zainteresowało, albo – tego, kto te zjawiska wywołał i obserwował ich efekty. Ale to już jest temat z innej ballady... Do tej sprawy jeszcze powrócę.

Kosmiczne TRUFO?

Pisząc swój „Projekt Tatry” (Kraków 2002) wyszczególniłem kilkadziesiąt dziwnych incydentów z UFO, ale z biegiem czasu okazało się, że zdecydowana większość z nich znalazła swoje wyjaśnienie – głównie wojskową aktywnością krajów NATO, USA i Rosji oraz rodzimych sił powietrznych. Z zebranych w książce incydentów z Nieznanymi Obiektami Latającymi tylko cztery (tak!!!) oparły się próbom wyjaśnienia i jak dotąd są one uznane za przypadki typu TRUFO – czyli „prawdziwe” UFO. Pozostałe mają swe wiarygodne wyjaśnienia.

W roku 2006 w Jordanowie nie mieliśmy żadnych spektakularnych obserwacji Nieznanych Obiektów Latających, czy dziwnych wydarzeń związanych z domniemaną aktywnością Obcych na naszej planecie. A jednak zdarzyły mi się dwa incydenty, których nie potrafię wytłumaczyć. Oba w listopadzie bieżącego roku, a przedstawiały się tak:

W dniu 23 listopada 2007 roku miałem okazję zaobserwować serię ciekawych zjawisk na niebie. Jak zwykle, o godzinie 05:20 wyszedłem na spacer z moim psem po ulicy Mickiewicza. Idąc w kierunku Rynku zatrzymałem się pomiędzy domami, gdzie otwiera się widok na stronę południową widnokręgu. Widok był wspaniały, bowiem na południowym-wschodzie widziałem w Pannie bardzo jasno świecącą Wenus – jej jasność wynosiła -4m,2, a nad głową, w Bliźniętach płonął czerwienią Mars o jasności -1m,1. Pomiędzy nimi, w Lwie znajdował się Saturn o jasności +1m,4. Poza tym na zachodzie można było zaobserwować zachodzący właśnie Księżyc.

O godzinie 05:28, nad południowym horyzontem, na wysokości jakichś 25° zauważyłem błysk jaskrawego, białego światła, które stopniowo przygasało i znikło.
- Pewnie jakiś satelita Irydium – pomyślałem.
W kilka sekund później na zachód od tego wybłysku światła zauważyłem drugi błysk – równie jasny, ale podobnie jak pierwszy ustępujący jasnością Wenus. Ich jasność mogła wynosić jakieś -2m, i nie więcej.
- Druga Iryda??? – zdumiałem się. Patrzyłem intensywnie na ten obszar nieba – widziałem na nim Wenus i dwie najjaśniejsze gwiazdy Kruka: Algrab i Gienah. Nieco niżej pod Wenus płonęła błękitem Spica (Kłos). I naraz nieco poniżej miejsca, w którym zauważyłem pierwszy błysk pojawił się kolejny, silny biały wybłysk światła. Tym razem trwał bardzo krótko – jakieś pół sekundy, nie więcej.
- No nie, trzecia Iryda, nie za dużo tego? – pomyślałem.

Po powrocie do domu sprawdziłem ten obszar nieba na obecność sztucznych satelitów Ziemi. No i owszem, o godzinie 05:28 (czyli 04:28 GMT) na południe od Jordanowa i w zasięgu widzialności znajdowały się dwa satelity Iridium: Iridium 51 i Iridium 8. Bardziej na wschód od nich znajdowały się dwa satelity Iridium 13 i Iridium 90(S), ale nie znajdowały się na kierunku obserwacji, podobnie jak Iridium 4, który znajdował się dokładnie na północ od miejsca obserwacji i Iridium 58, który znajdował się na zachodzie, jeszcze w stożku cienia rzucanym przez Ziemię i był niewidoczny.

A zatem za dwa pierwsze błyski światła odpowiedzialne były satelity Iridium 8 i Iridium 51, które leciały na południe. Trzeci błysk o dużej mocy – dorównujący Wenus – stanowi kompletną zagadkę. W przeciwieństwie do satelitów trwał krótką i nie przemieszczał się po sferze niebieskiej. Wyglądało to tak, jakby coś tam wybuchło dając silny błysk biało-niebieskiego światła.

Poza tym udało mi się zaobserwować ciekawe zjawisko – halo wokół Wenus. To akurat jest zrozumiałe – pomiędzy mnie a Wenus wsunęła się cieniuteńka warstwa obłoków Cirrus, które w swych kryształkach lodowych rozproszyły jej światło tworząc świetlistą otoczkę wokół punktowego źródła światła, jaką na naszym niebie jest ta planeta. Jednak zagadką pozostaje ten trzeci obiekt, który zaobserwowałem na tle konstelacji Kruka o godzinie 05:29.

W parę dni później, 28 listopada, około godziny 17:40 (16:40 UTC) spacerując z psem zaobserwowałem niemal w zenicie jasno świecący białym światłem i poruszający się punkt. Jego jasność szybko wzrosła do jasności porównywalnej z gwiazdą Vega (0m,0), a następnie spadła do poniżej jasności +6m i znikł on z oczu. Rozbłysk tego satelity trwał około 7 sekund. Zmierzał z południa w stronę geograficznej północy i zaobserwowałem go mniej więcej w połowie odległości pomiędzy Polaris (alfa Małej Niedźwiedzicy) a konstelacją Kasjopei. Po upływie około 1-2 sekund od zniknięcia satelity zaobserwowałem w odległości ok. 2° rozbłysk wyraźnie niebieskiego światła, który trwał bardzo krótko. Później obserwowałem ten wycinek nieba przez około 20 minut, ale już nie zauważyłem niczego podejrzanego.

W domu sprawdziłem, jaki satelita Iridium znajdował się w opisanym czasie w tym rejonie nieba i okazało się, że w zasięgu widzialności znajdował się tylko Iridium 37. Poruszał się z południa na północ, jak obserwowany przeze mnie obiekt. Niestety, jak dotąd nie mam żadnego wytłumaczenia, co do natury zaobserwowanych przeze mnie błysków. Dlatego teraz zwracam szczególną uwagę na nie w czasie obserwowania satelitów - a szczególnie satelitów Iridium.

Informacje o tym pojawiły się na moim blogu www.cbza-jordanow.blog.onet.pl i w rezultacie odezwało się parę osób, które uważają, że być może satelity i stacje kosmiczne są śledzone przez Obcych w ramach szeroko podjętej akcji inwigilowania Ziemian i ich poczynań w Kosmosie. Innym – bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem – jest możliwość obserwowania amerykańskich satelitów wojskowych, naukowych i komercyjnych przez rosyjskie i chińskie wojskowe satelity zwiadowcze. I oczywiście vice-versa. Zimna Wojna skończyła się na Ziemi w roku 199o rozpadem Paktu Warszawskiego i Związku Sowieckiego, ale w Kosmosie trwa ona nadal – jak twierdził prof. dr inż. Zbigniew Schneigert – i nic jej nie powstrzymało, bo wyścig technologiczny trwa nieprzerwanie. No, a poza tym w Rosji wracają siły dążące do przywrócenia w Europie status quo ante 1990 roku, a to na pewno nie wróży niczego dobrego Polsce i Polakom.

Reasumując pragnę stwierdzić, że najprawdopodobniej zaobserwowane przez nas zjawiska mają swą genezę nie w Kosmosie, ale tutaj – na Ziemi i są tylko odbiciem zastosowania najnowszych technologii, w tym być może nawet napędu nuklearnego do statków kosmicznych. W publikacjach naukowych coraz częściej przebąkuje się o tego rodzaju napędzie, który byłby w stanie rozpędzać statki kosmiczne do prędkości rzędu 1000 km/s, a to sprawiłoby, że cały Układ Słoneczny – od Merkurego do Plutona, Sedny i innych małych planet stanąłby przed nami otworem. Mało tego, otworzyłaby się całkiem realna możliwość eksploatowania zasobów naturalnych Pasa Asteroidów i Księżyca. Miejmy nadzieję, że napęd ten będzie wykorzystany tylko w takich celach…

(R.Leśniakiewicz - "UFO i Kosmos", Tolkmicko 2010)

Pon 23 Maj, 2011 11:25

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.