Propaganda sukcesu - cel, sens i skutki

Witam,
Mieliśmy już kiedyś wątek na temat tytułów prasowych naszej prasy min. we wrześniu 1939 roku. Wszystkim pasjonatom znane są konsekwencje rozkazu o koniczności wymarszu zdolnych do noszenia broni mężczyzn na wschód. Tu i ówdzie wspominaliśmy o wiekopomnym dwukrotnie wznawianym dziele "Polska mocarstwem jest"...lub o peanach prasowych w stylu "Wodzu prowadź" czy o odzyskaniu Zaolzia.
A ja przyznam jestem tuż po lekturze dość zapomnianych raczej wywiadów M. Wańkowicza przeprowadzonych w 1939 roku w Rumunii z Beckiem i Rydzem-Śmigłym. O ile ten pierwszy warto po prostu przeczytać dla poszerzenia wiedzy własnej o kwalifikacjach naszych tak uwielbianych polityków to bardzo ciekawy jest drugi - szkoda, ze tak mało znany bo dość ciekawie porusza wiele kluczowych kwestii w tym min. motywy marszałka co do przekroczenia granicy choć niby znane ale pokazane w o wiele bardziej zrozumiały sposób.
Ale do rzeczy - nawiązując do strategii polskich przygotowań marszałek zwraca uwagę na szokującą dysproporcję w zasobach finansowych i benadziejność położenia strategicznego zadając równocześnie pytanie - "czy mogliśmy o tym powiedzieć ludziom?"
Moje pytanie brzmi - dlaczego nie - skąd pomysł, że czasy mamienia papką i nadmuchanego "pokrzepiania serc" są lepszym rozwiązaniem?
Nasza wlasna historia uczy choćby na przykładach szczegółów kampanii Batorego, Władysława IV czy choćby inicjacji Sejmu Wielkiego czy Konstytucji 3 maja, że propaganda rządowa polegała na umiejętnym rozegraniu wlaśnie beznadziejności sytuacji, którą w całej rociągłości przedstawiano przed adresatami. Ciekawe, ze pobudziło ich to do aktywności nie spotykanej w czasach usypiającej "papki" Innym przykładem jest mało dziś znane psychologiczne tło "potopu" - kraj siłami własnymi potrafił wyjść z sytuacji "krytycznej" do kwadratu...
Może więc tu właśnie tkwił poważny propgandowy błąd?
Min. Beck w swoim także wiekopomnym przemówieniu z maja 1939 na samym wstępie mówi, że dawno już nie miał okazji przedstawiać linii swojej polityki - zwróćmy uwagę, że mówi to do "swojego" Sejmu - który jak widać ani wpływu ani pytań co do celu czy sensu takiej czy innej linii nie miał za bardzo okazji choćby tylko zadać...
Moje pytanie jest dośc przewrotne - co byłoby gdyby zaczęto informować społeczeństwo, że "jest problem". Problem nie w żadaniach AH ale w tym, że mimo ogromnego wysiłku własnego ma on nad nami przewagę. Nie była to przecież wina ekipy rządzącej a czasu było jeszcze na tyle dużo, że "psychiczne" przygotowanie "społeczeństwa" do starcia lub ustępstw było możliwe. Zastanaowiają mnie motywy rządzącej ekipy - trudno uwierzyć, że trwała w oczadzeniu - lecz co chciała osiągnąć?
Kissinger pisze, że głównym motywem kwietniowej deklaracji GB było przekonanie polityków o sile polskiej armii - gdy je zweryfikowano w maju entuzjazm spadł do zera a dodatkowo pojawiły się marginalizowane u nas pytania o sens gwarancji w "gdańskiej sprawie"
Ale maj to maj - u nas propaganda rusza na maksa, że jeżeli nas napadną to już wkrótce w Berlinie itp. Czy ktoś zadał sobie pytanie jaki to miało wpływ na postawę we wrześniu? czy to dziwną drogą chciano podbudować morale?
Pozdrawiam
_________________
Czy można dostąpić selektywnej mądrości lub przekwalifikować się na prawdziwego człowieka ot tak po prostej lekturze dzieł Jacka Kaczmarskiego? Tak - na IOH można...

Sro 09 Lut, 2011 13:09