| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Polskie lotnictwo a UFO

onet.pl napisał:

Rozmowa z płk Ryszardem Grundmanem – byłym szefem Służby Ruchu Lotniczego Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju

Siły lotnicze PRL gromadziły i analizowały meldunki pilotów na temat spotkań z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. W teczce "sprawy niewyjaśnione" zebrało się kilkadziesiąt raportów. W latach 90. bezcenne dane zniknęły ze sztabu.

Wie pan, że większość osób słysząc o latających spodkach uśmiecha się z politowaniem?

Wiem. Jednak pilotom wojskowym, którzy widzieli na własne oczy niezidentyfikowane obiekty latające, daleko jest do śmiechu. Nie twierdzą, że spotkali UFO, ale uważają, że zdarzyło im się coś, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Proszę sobie wyobrazić, że podczas lotu ćwiczebnego nagle podlatuje do pana maszyny pulsujący zmiennym światłem "spodek" i zaczyna wykonywać manewry zaprzeczające prawom fizyki. Jakby pan wtedy się zachował?

Nie wiem. Takie przypadki faktycznie się zdarzały?

W latach 80-tych, gdy byłem szefem Służby Ruchu Lotniczego Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, meldunki o obiektach, których zachowania nie umiano wytłumaczyć, dostawałem stosunkowo często. Do końca mojej służby, czyli do 1992 r., uzbierało się ich co najmniej kilkadziesiąt. Wszystkie lądowały w specjalnej teczce "spraw niewyjaśnionych". Razem z płk Jerzym Topolnickim, moim ówczesnym bezpośrednim przełożonym, staraliśmy się je analizować, ale niewiele można zrobić mając do dyspozycji jedynie suchy meldunek pilota. Uznaliśmy jednak, że jeżeli my czegoś nie rozumiemy, to nie jest powiedziane, że za 50 lat nadal nikt nie będzie w stanie wyjaśnić tych zjawisk. Nie mogłem zamykać oczu na zdarzenia, które mogły zagrozić bezpieczeństwu lotów. To była moja rola służbowa.

W polskim wojsku nikt wcześniej ani nikt później nie zbierał raportów o UFO?

Byłem pierwszym wojskowym, który zainteresował się poważniej tą tematyką. Jeżeli ma się w ręku meldunek doświadczonego pilota wojskowego, oficera, którego trudno podejrzewać o brak kompetencji w ocenie zjawisk atmosferycznych i wyglądu ziemskich pojazdów latających, to nie należy wyrzucać go do kosza. Wojskowe instrukcje nie obejmowały oczywiście UFO, bo wprowadzenie takiego terminu do oficjalnego dokumentu byłoby równoznaczne z tym, że istnienie obiektów latających pochodzenia pozaziemskiego jest uznane nie tylko przez Wojsko Polskie, ale też przez siły zbrojne całego Układu Warszawskiego. Przepisy instrukcji wojskowych były bowiem znormalizowane w całym Układzie. Nikt nie zabraniał jednak gromadzenia danych na temat dziwnych zjawisk przestrzeni powietrznej. Robiłem to i miałem nadzieję, że moja praca będzie kontynuowana.

A była kontynuowana?

Niestety nie. Nikt w polskim wojsku nie zajmuje się dziś niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Ufolodzy czasami mówią, że nasza armia ukrywa informacje o UFO. Nie ukrywa, bo ich nie ma. Po moim odejściu ze sztabu zaprzestano systematycznego zbierania raportów na ten temat. Szkoda. Armie państw zachodnich badają niezwykłe zjawiska, robią to także Rosjanie.

A co stało się z zebranymi przez pana raportami?

Po moim odejściu ze sztabu teczka z meldunkami zniknęła.

Zniknęła?

Zniknęła. Nie ma jej.

A co się z nią stało?

Nie wiem. Może ktoś zabrał sobie meldunki na pamiątkę. Nie potraktowano tej sprawy poważnie. Żałuję, bo gdyby nadal zbierano tego typu sygnały, to mielibyśmy do dyspozycji dane obejmujące okres ponad 20 lat. Można by się pokusić o ich analizę i próbować wyłapać prawidłowości dotyczące pojawiania się i zachowania niezidentyfikowanych obiektów latających. A tak, skoro nie ma materiału, to nie ma czego analizować.

Kiedy po raz pierwszy dostał pan meldunek o spotkaniu samolotu wojskowego z niezidentyfikowanym obiektem latającym?

Nie pamiętam dokładnej daty, ale najwięcej sygnałów dotyczyło wydarzeń z 11 grudnia 1982 r. W nocy stacje radiolokacyjne w różnych częściach Polski zaczęły meldować o wykryciu poruszających się z ogromną prędkością obiektów. W sumie nad naszym terytorium zaobserwowano ich aż 16. Samoloty myśliwskie dostały rozkaz startu i zestrzelenia przeciwnika, ale żadnej z maszyn nie udało się zlokalizować celów. Dziwne obiekty pojawiły się wtedy także nad NRD, Czechosłowacją i wschodnią częścią ZSRR. Obawiano się nawet, że rozpoczął się atak NATO. W tym przypadku nie mamy do czynienia z obserwacją jednego pilota, tylko zdarzeniem, które uruchomiło całą machinę wojskową i zaangażowało setki osób. Wszyscy nie mogli ulec złudzeniu. A tym bardziej złudzeniu nie mógł ulec radar.

Stacje radiolokacyjne często wykrywały tego typu obiekty?

Nie. Najczęściej nie wykrywały niczego. Radary tylko kilka razy dały pełny obraz sytuacji. Dysponuję relacją z 1955 r. Podczas ćwiczeń Układu Warszawskiego stacja radiolokacyjna w rejonie Warszawy namierzyła dwa cele nad Zatoką Gdańską. Poruszały się z prędkością 2300 km/h na wysokości 20 tys. metrów. W tych czasach nie istniał żaden samolot o takich osiągach. Co jeszcze dziwniejsze, w pewnym momencie oba obiekty zrobiły zwrot o 90 stopni. Dosłownie w miejscu, bez żadnego promienia skrętu. Takiego manewru na tak dużej prędkości nie da się wykonać. Nie są w stanie zrobić tego nawet współczesne, najnowocześniejsze samoloty. A co dopiero 50 lat temu.

I co się stało z tymi obiektami?

Poleciały na Litwę, potem przemieściły się w okolice Lwowa i wtedy zniknęły z ekranów stacji. Wtedy nikt nie wysłał myśliwców w celu podjęcia próby przechwycenia obiektu. Ale np. jesienią 1983 r. obiekt w kształcie "cygara" był ścigany najpierw przez dwa śmigłowce, a potem przez myśliwiec Su-20.

Co wtedy się stało?

W jednostce w Łęczycy namierzono lecący z dużą prędkością na małej wysokości obiekt o kształcie przypominającym cygaro. W pościg za nim wysłano dwa śmigłowce i zaalarmowano lotnisko wojskowe w Powidzu. Śmigłowce nie były jednak w stanie dojść do obiektu na odległość mniejszą niż 30 km. W Powidzu, gdy to "coś" nadleciało nad jednostkę wyłączyły się urządzenia elektryczne, padła łączność. Przelatujące nad pasem startowym świecące "cygaro" widziało w Powidzu kilkunastu żołnierzy. Obiekt skierował się w stronę Poznania. Z bazy w Krzesinach wysłano myśliwiec. Pilot nie mógł jednak namierzyć celu, który gdzieś się "zgubił".

Incydent badała wojskowa komisja, która przesłuchała wszystkich świadków. Raport nie zawierał żadnych końcowych wniosków. Stwierdzono, że należy materiał poddać dalszej analizie i wykazać szczególną uwagę przy podobnych tego typu zdarzeniach. Zachowywałem więc czujność, tym bardziej, że o dziwnych obiektach meldowali nie tylko piloci.

To znaczy?

Czasem wysyłano patrole po otrzymaniu sygnałów, że "coś" dziwnego wylądowało w lesie lub na łące. Pamiętam meldunek oficera dyżurnego WSW do Centralnego Stanowiska Dowodzenia. To też był 1983 r. Oficer poinformował, że do patrolu WSW w Kobyłce pod Warszawą zgłosili się cywile. Prosili, żeby sprawdzić las, bo tam dzieje się coś dziwnego, widać jakieś światło.

Może ktoś sobie po prostu "jaja" robił z WSW?

Nie wiem, jakie były intencje cywilów, ale w raporcie napisano, że patrol po przejściu kilkuset metrów w las, dostrzegł silne światło. Żołnierze mieli wrażenie, że to blask pożaru. Podeszli bliżej do polany i zobaczyli wiszący 10 metrów nad polaną obiekt o kształcie "cygara". Miał ok. 50 metrów długości, silnie świecił na czerwono. Żołnierze byli w szoku. Nie strzelali, nic nie mówili, byli w stanie tylko patrzeć. Po chwili obiekt zmienił światło na seledynowe, zielone, niebieskie i w końcu na silnie pulsujące czerwone. Wtedy w zupełnej ciszy "cygaro" wyleciało z ogromną prędkością w górę. Patrol poszedł na polanę, ale nie znalazł żadnych śladów.

Co typowe, meldunek został przyjęty bez odnotowania w raporcie. Potraktowano go jako ciekawostkę.

Takie meldunki często traktowano w wojsku jako ciekawostkę?

Często. Sam nie do końca wiedziałem, jak się do nich odnosić. Chciałem poradzić się przełożonego. Poszedłem więc do płk Topolnickiego. Mówię mu, że od czasu do czasu pojawiają się nad Polską tajemnicze obiekty i pytam, co on o tym myśli. On wtedy z tajemniczą miną mówi do mnie: poczekaj, coś ci pokażę. Wyjął z sejfu raport dwóch pilotów z Wybrzeża, którzy podczas dyżuru bojowego spotkali się nad Bałtykiem z niezidentyfikowanym obiektem. Zostali naprowadzeni na niego przez obsługę naziemną, która widziała go na radarach. Zbliżyli się do niego na odległość niespełna 200 metrów. Obiekt miał kształt podłużnego walca o długości blisko sześciu metrów. Był czarny, nie miał żadnych znaków rozpoznawczych, usterzeń, silników czy otworów, nie ciągnął też za sobą żadnej smugi. Gdy pilot włączył w "Iskrze" pełne uzbrojenie i poprosił o zgodę na użycie broni, obiekt zaczął gwałtownie manewrować. Załoga straciła go z oczu. Zniknął także z radarów. To było bardzo dziwne. Pamiętam jeszcze nazwiska pilotów: kpt. Zbigniew Praszczałek i ppor. Marek Jacewicz. Trudno w tym przypadku mówić o złudzeniu.

W środowisku pilotów wojskowych chętnie mówiono o spotkaniach z tajemniczymi obiektami latającymi?

Wręcz przeciwnie. Opowiadając o spotkaniu z "latającym spodkiem" bardzo łatwo można było narazić się na kpiny kolegów i utratę prestiżu. W bardzo wielu przypadkach piloci nie przyznawali się, że natknęli się w powietrzu na coś zupełnie nieznanego. Woleli o tym zapomnieć. Nawet jeśli obiekt widziało kilku pilotów, to po wylądowaniu żaden nie kwapił się do rozmowy o nim.

Sytuacje, gdy z "latającym spodkiem" spotkało się kilka samolotów też się zdarzały?

Tak. Raz, w 1980 r., na niezidentyfikowany obiekt natknęło się aż siedem samolotów. Migi-21 z bazy w Mierzęcicach ćwiczyły przechwycenia. W pewnym momencie lecący jeden za drugim piloci zauważyli, że podlatuje do nich pulsujący zmiennym światłem obiekt w kształcie "spodka" z błękitno-szarą kopułą. Był wielkości trzech samolotów. Podlatywał kolejno do każdego samolotu, wykonując przy tym manewry zaprzeczające prawom fizyki. Gwałtownie zmieniał kierunki lotu w pionie i poziomie. Piloci byli przestraszeni, bo takich manewrów nie jest w stanie wykonywać żaden obiekt posiadający jakąś masę. Skrócili lot, chcieli jak najszybciej wylądować. Jeden z nich, w momencie gdy obiekt znalazł się przed jego samolotem, wykonał kilka zdjęć z fotokarabinu.

Co było na tych zdjęciach?

Na fotografii wykonanej z odległości 800 metrów widać jedynie czarno-biały punkt. Jednak zachowanie pilotów podczas lądowania świadczy, że spotkanie z tym obiektem musiało zrobić na nich bardzo duże wrażenie. Aż sześciu z nich zerwało opony podczas lądowania. Wszyscy byli bardzo doświadczeni, a mimo to hamowali za ostro. Po lądowaniu, gdy zebrali się obok startowego stanowiska dowodzenia, nic nie mówili o spotkaniu z tajemniczym "spodkiem". Dopiero gdy pierwszy wspomniał, że widział coś dziwnego w powietrzu, kolejni zaczęli przyznawać, że im również towarzyszyło przez pewien czas coś, czego nigdy wcześniej nie widzieli.

Okazało się, że stacje radiolokacyjne również widziały obiekt, ale żołnierze uznali, że skoro punkt pojawił się tak nagle i równie niespodziewanie zniknął, to pewnie popełnili błąd albo szwankuje sprzęt.

Meldunki dotyczące UFO wyglądały najczęściej właśnie tak? Piloci widzą dziwny obiekt, ale nie ma żadnych materialnych dowodów na to, że faktycznie go widzieli?

Jeżeli nie było zapisu ze stacji radiolokacyjnej, to opieraliśmy się tylko na słowach pilotów. Oczywiście, że w powietrzu łatwo można ulec złudzeniu i pewnie część "spotkań" da się racjonalnie wytłumaczyć, ale z pewnością nie wszystkie. Piloci są przygotowani na bardzo różne sytuacje, ale wszyscy, którzy zetknęli się z niezidentyfikowanym obiektem latającym powtarzają, że było to coś niesamowitego, nieziemskiego. Coś, czego nie są w stanie wyjaśnić na gruncie dostępnej im wiedzy. I jeszcze jedno: piloci przyznawali, choć niechętnie, że podczas spotkania z niezidentyfikowanym obiektem latającym paraliżował ich strach. Działały oczywiście odruchy: wykonywali manewry, meldowali, wykonywali procedury związane z użyciem broni. Przede wszystkim jednak bali się. I nie był to strach o własne życie czy obawa, że zaraz będą musieli zestrzelić obiekt. Bali się, bo zetknięcie z nieznanym, z tajemnicą, zawsze wywołuje strach.

Myśli pan, że piloci dzisiaj piloci wojskowi również spotykają niezidentyfikowane obiekty latające?

Pewnie tak. Tyle że dzisiaj nasze samoloty wojskowe wykonują o wiele mniej lotów niż w latach 70. i 80. "Zimna wojna" się skończyła, wojska lotnicze mają trochę inne zadania i możliwości. Lektura współczesnych meldunków dotyczących niezidentyfikowanych obiektów latających byłaby jednak na pewno bardzo ciekawa.

A pan na swój własny użytek tłumaczył sobie jakoś istotę tych fenomenów?

Zawsze patrzyłem krytycznie na każdy meldunek. Być może dlatego, że przez 42 lata służby wojskowej nigdy nie widziałem niezidentyfikowanych obiektów latających. Starałem się podchodzić do sprawy racjonalnie. Jednak były przypadki, przy których mój zdrowy rozsądek kapitulował. Pilot wie, czego spodziewać się w powietrzu. I jeśli melduje precyzyjnie, że obiekt wykonywał manewry, którego nie jest w stanie wykonać żadna maszyna zbudowana na ziemi, to nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć. A tym bardziej nie mam powodu, by nie wierzyć kilku pilotom. W powietrzu nie zdarzają się zbiorowe halucynacje.

Mam rozumieć, że podczas swojej służby w wojskach lotniczych uwierzył pan w UFO?

Nie. Jeżeli jednak czegoś nie rozumiemy, to nie można powiedzieć, że tego nie ma. Wolę powiedzieć: nie wiem. Po prostu nie wiem. Gdyby wojsko i instytucje cywilne podeszły do tematu poważnie, a nie odkładały go automatycznie na półkę z "ciekawostkami", to może wiedzielibyśmy więcej. Póki co pozostaje nam pogodzić się ze swoją niewiedzą.

Płk dypl. pil. Ryszard Grundman – pilot myśliwski, jeden z pierwszych polskich pilotów samolotów odrzutowych. Był dowódcą I Pułku Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa" i szefem Służby Ruchu Lotniczego Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju. Obecnie w stanie spoczynku


źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1562565,2679,1,kioskart.html

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Wto 23 Cze, 2009 22:55

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Radziłbym ostrożność w poruszaniu tematu - wszak wszystko zaczęło się jeszcze za tow. Dzierżyńskiego, który na stanowisku Przewodniczącego Współpracy Międzyplanetarnej (to nie żart) prowadził działania objęte do dziś najwyższą klauzulą tajności... - kto wie co tam mówił o swych rodzinnych stronach...

Nie 28 Cze, 2009 11:52

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Radziłbym ostrożność w poruszaniu tematu - wszak wszystko zaczęło się jeszcze za tow. Dzierżyńskiego, który na stanowisku Przewodniczącego Współpracy Międzyplanetarnej (to nie żart) prowadził działania objęte do dziś najwyższą klauzulą tajności... - kto wie co tam mówił o swych rodzinnych stronach...


Nie załapałem o co chodzi Rolling Eyes

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pon 29 Cze, 2009 13:54

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

To był żart- Tw. Dzierżyński faktycznie był przewodniczącym tego dziwnego tworu i faktycznie często brał udział w jego obradach - poniważ w sumie nie wiadomo o czym się tam dyskutowało więc może...

Pon 29 Cze, 2009 17:31

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Czytałem o tej federacji nie wiem co sądzić o rządzeniu całą planetą przez jeden rząd "Unia Państw Ziemi" jak ja to nazwę albo jak nazywają to maniacy teorii spiskowych New World Order to eksperyment jak Unia Europejska która ledwo przędzie, trochę to dziwne i umożliwia faktyczne rozbicie rasy w przypadku realnego zagrożenia z "zewnątrz" jak i od wewnątrz Rolling Eyes
_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pon 29 Cze, 2009 18:26

Powrót do góry
borys
Major

Major




Posty: 2109
Pochwał: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

witaj saddam
a tym czasem w Korei
Cytat:
Serwis informacyjny All News Web doniósł o tajemniczym zajściu, do którego miało dojść na obszarze prowincji Gyeongsang w Korei Południowej.

całość tu
http://facet.interia.pl/ciekawostki/groza-i-kryminaly/news/katastrofa-ufo-w-korei,1332008,2528
pozdrawiam
edit
Cytat:
Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień UFO
Wink
_________________
Священная война

Czw 02 Lip, 2009 11:29

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Tak z ciekawości - czy w RP istnieje jakiś klub,stowarzyszenie, lub fundacja skupiająca osoby, które zostały porwane przez "Obcych"???

Pią 03 Lip, 2009 10:48

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
czy w RP istnieje jakiś klub,stowarzyszenie, lub fundacja skupiająca osoby, które zostały porwane przez "Obcych"???


Masz na myśli LPR? Twisted Evil

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Pią 03 Lip, 2009 11:36

Powrót do góry
borys
Major

Major




Posty: 2109
Pochwał: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

jeśli obchodzimy dzień UFO ,jeżeli są osoby porwane przez UFO, osobny temat kto ich wykupił lub odbił ?????,kto kiedy obchodzimy dzień ludzi porwanych przez UFO??? Laughing.
no bo jeżeli jest tak jak napisał maxi
Cytat:
Masz na myśli LPR?

to chyba 21 kwietnia Mr. Green

_________________
Священная война

Pią 03 Lip, 2009 11:46

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

No i już po urlopie mam Crying or Very sad
Dzięki za artykułek Borysie Piwo


Cytat:
Tak z ciekawości - czy w RP istnieje jakiś klub,stowarzyszenie, lub fundacja skupiająca osoby, które zostały porwane przez "Obcych"???


Chyba jedyną znaną mi jest Fundacja Nautilus.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fundacja_Nautilus

_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pon 20 Lip, 2009 10:51

Powrót do góry
borys
Major

Major




Posty: 2109
Pochwał: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

witaj saddam
w ramach pomocy wchodzeniu do" brutalnego świata codzienności pourlopowej"
daje link może Cię zainteresuje
http://www.paranormalne.eu/
pozdrawiam Piwo

_________________
Священная война

Pon 20 Lip, 2009 12:00

Powrót do góry
marek8888
Użytkownik zbanowany

Użytkownik zbanowany




Posty: 4455
Pochwał: 5
Skąd: Sekcja polska NKWD
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

A czy polscy Ufonauci ubiegali się o honorowy patronat dla swoich organizacji ze strony Prezesa Rady Ministrów???

Pon 20 Lip, 2009 12:19

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

mamy tu CD z England hehe

za Onet http://wiadomosci.onet.pl/2027358,441,item.html

Odtajniono niezwykłe materiały na temat UFO

Szkic UFO z Brytyjskich Archiwów Narodowych

Obcy z głową w kształcie cytryny oraz spotkanie z UFO podczas Festiwalu Glastonbury – tego rodzaju wydarzenia wymieniono wśród setek innych, które znalazły się w dokumentach opublikowanych właśnie przez brytyjskie ministerstwo obrony. Wszystkie dotyczą niezwykłych spotkań z życiem pozaziemskim.
Czternaście teczek, zawierających ponad cztery tysiące stron dokumentów na temat spotkań z UFO, do których rzekomo doszło w latach 1981 – 1996, umieszczono obecnie w bazie danych brytyjskich Archiwów Narodowych. Materiały te są dostępne dla internautów.

O odtajnionych wcześniej materiałach o UFO pisaliśmy już w Onet.pl

Niezwykłe spotkania to między innymi relacje osób, które widziały na niebie dziwne światła, ale też relacje tych, którzy opowiadali o bliskich spotkaniach z istotami pozaziemskimi. Dokumenty zawierają szczegółowe analizy dotyczące niektórych z najgłośniejszych przypadków w Wielkiej Brytanii, z których część do dziś pozostaje niewyjaśniona.

Jeden z opisywanych incydentów miał miejsce w 1995 roku. Dwaj mężczyźni w wieku około dwudziestu lat ze Staffordshire ze środkowej Anglii opowiedzieli policjantom, że widzieli obcego, który miał głowę w kształcie cytryny, a który wyszedł ze statku latającego i powiedział do nich: "Chcemy was, chodźcie z nami".

Inny z przypadków, odnotowany przez przedstawicieli ministerstwa obrony w 1994 roku, opisuje dwie kobiety, które były na festiwalu muzycznym Glastonbury i podczas imprezy zobaczyły nad sceną jazzową latające UFO.

Dziewięćdziesiąt procent przypadków można było jednak wyjaśnić w sposób logiczny. Wielokrotne zgłoszenia jasno podświetlonego obiektu o kształcie owalnym, które odnotowano w Londynie w latach 1993 – 1994, zostały później wytłumaczone oryginalną reklamą promującą wprowadzenie na rynek Forda Mondeo.

W 1993 roku wielkie poruszenie wywołało ponad 30 zgłoszeń dotyczących dziwnych świateł nad środkową Anglią odnotowanych zaledwie w ciągu sześciu godzin. Sytuacja ta została nawet przekazana wysokiej rangi przedstawicielom brytyjskiego ministerstwa obrony narodowej. Dopiero później ustalono, że światła były efektem wchodzenia w atmosferę rosyjskiej rakiety.

Dokumenty ujawniają, że w 1996 roku zgłoszono aż 608 nietypowych sytuacji, co w porównaniu do liczby 117 z roku poprzedniego stanowiło drastyczny wzrost. Niekoniecznie ma to jednak związek z działalnością istot pozaziemskich, ale raczej najprawdopodobniej z emisją przeboju kinowego "Dzień Niepodległości", czy popularnością w ówczesnym czasie serialu telewizyjnego science-fiction "Z archiwum X".

David Clarke, ekspert do spraw UFO oraz wykładowca na Uniwersytecie Sheffield Hallam, który zapoznał się już z ujawnionymi dokumentami, mówi: "Z pewnością filmy i programy telewizyjne zwiększają świadomość na temat UFO i fascynujące jest to, jak prowadzi to od razu do większej liczby zgłoszeń i większego zainteresowania opinii publicznej tym, co się dzieje dookoła".

Uwagi Clarka potwierdzają inne momenty, kiedy zgłaszano więcej niż zwykle przypadków zauważenia UFO w Wielkiej Brytanii. Jednym z takich okresów był bez wątpienia rok 1978 – ten sam, w którym Steven Spielberg wypuścił jeden ze swoich głośnych filmów na temat spotkania z życiem pozaziemskim.

Właśnie ujawnione dokumenty przedstawiają także przypadki, które miały miejsce poza granicami Wielkiej Brytanii. Część dokumentacji dotyczy incydentu z Belgii z okresu 1989 – 1990, kiedy belgijskie myśliwce F-16 miały przechwycić niezwykłe, jasno oświetlone, trójkątne obiekty latające, o których informowali ludzie, a także policja.

W listopadzie 1993 roku generał Wilfried de Brouwer, ówczesny dowódca sił powietrznych Belgii, potwierdził, że myśliwce zauważyły "coś" na radarach, ale piloci nie byli w stanie wyjaśnić co to takiego.

Ujawnione teraz dokumenty to już czwarty komplet dokumentacji związanej z UFO, które publikowane są od 2008 roku w ramach zaplanowanego na trzy lata projektu prowadzonego wraz z brytyjskimi Archiwami Narodowymi.

Sro 19 Sie, 2009 0:27

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.