| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony 1, 2  Następny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aceton
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 386
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bracia Bilscy - kolejne prekłamanie w drodze

Poczytajcie.


Opis załącznika:

Pon 16 Cze, 2008 14:41

Powrót do góry
Piotrek
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 2679
Pochwał: 1
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

A dziwi Cię, że film rodem z Hollywood, gdzie wszystkim zarzadzają Żydzi, nawet nie wspomni o morderstwach owych "bohaterów" Question Przecież Żydzi byli tylko ofiarami, nigdy katami.
Ma ktoś może jakieś info, czy owi braciszkowie współpracowali z sowiecką partyzantką, oddziałami ACz. i NKWD? I jaki był ich los po wojnie? Kiedyś pisałem jakąś pracę o Koniuchach i Nalibokach i coś mi się wydaje, że Bilscy dokonywali swoich rabunków w komitywie z bolszewikami.

Pon 16 Cze, 2008 17:36

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Bielscy, nie Bilscy Wink Śledztwo na zakończyć się w tym roku, na razie nie chce IPN podawać szczegółów. Nie wiadomo czy sowieckią partyzantkę w Nalibokach wspierali Żydzi z oddziału Bielskiego czy Zorina. A może z innego mniejszego oddziału. Bielscy byli "pod opieką" Rosjan (byli silniejsi na tym terenie od AK), których wspierali lecząc rannych i naprawiając broń, szyjąc ubrania itp. W zamian Sowieci dostarczali im żarcie. Sami Bielscy też wyprawiali się po jedzenie, w końcu wyżywić 1200 ludzi na wrogim sobie terytorium to spore zadanie. W lesie było też sporo band rabunkowych. Na pewno nie walczyli z Niemcami, nie było to ich priorytetem (chyba że musieli). Ich głównym zadaniem było zapewnienie szans na przeżycie całej grupie, więc raczej nie chcieli drażnić nikogo (ani Niemców, ani Sowietów, ani Polaków).
PS
Skoro to film z Hollywood to na pewno muszą być bitwy i romans Laughing Inaczej się nie sprzeda. Polityki bym do tego nie dorabiał, to czysty biznes.

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Pon 16 Cze, 2008 18:15

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Boja wiem , rabowali to fakt i to polskie wsie. Czasem dokonywali gwałtów i morderstw. A jeśli nie miałeś kasy ani żony do haremu braci to nie mogłeś zostać w obozie. Jutro wkleję materiały.

Pon 16 Cze, 2008 21:24

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Wiem Szponku Wink Artykuł w IOH nr 3(08). Choć dalej się zastanawiam, czemu autor wstydził się podpisać imieniem i nazwiskiem?
_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Pon 16 Cze, 2008 22:05

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Mam jeszcze 22 strony materiałów poprawiających szczegóły od Związku Naliboczan.

Pon 16 Cze, 2008 22:12

Powrót do góry
Robert76
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 328
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Piotrek napisał:
Ma ktoś może jakieś info, czy owi braciszkowie współpracowali z sowiecką partyzantką, oddziałami ACz. i NKWD? I jaki był ich los po wojnie? Kiedyś pisałem jakąś pracę o Koniuchach i Nalibokach i coś mi się wydaje, że Bilscy dokonywali swoich rabunków w komitywie z bolszewikami.


Był kiedyś artykuł w "Nasza Polska" o Tuwii Bielskim chyba z roku 2002?2003?Musiałbyś odszukać w archiwum albo napisać do nich. Bardzo ciekawy ukazujący ich jako współpracowników NKWD mordujących Polaków (oparty na relacjach i dowodach).
A ten film to zwykłe g... jakiego w Holywood pełno Wink
pozdrawiam!

Pon 16 Cze, 2008 23:10

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

To zaczynamy na początek artykuł ( za pozwoleniem autora ).

M. S.

Leśne królestwo braci Bielskich
Wydarzenia z lat II wojny światowej i okresu powojennego na Kresach Wschodnich są do dziś w dużej mierze „białą plamą”. Powoli jednak obraz tamtych miejsc, czasów i ludzi zaczyna być wyraźniejszy. Spod ziemi – często dosłownie – wyłaniają się dokumenty, był czas, gdy otworzyły się posowieckie archiwa, uczestnicy tamtych wydarzeń zdecydowali się mówić albo opublikować wspomnienia, często pisane wcześniej „do szuflady”. W ten sposób, niczym mozaika, ukazuje się nam historia, nieobecna w Polsce przez ponad pół wieku.
Jeden z epizodów tej historii przedstawiamy Wam teraz. Dotyczy on niektórych wydarzeń z lat 1941–1944 na północno-wschodnich terenach II Rzeczypospolitej, a konkretnie tajemniczego obszaru leśnego – Puszczy Nalibockiej.

Puszcza Nalibocka

Puszcza Nalibocka swoją nazwę wywodzi od miasteczka Naliboki, leżącego w widłach Niemna i Berezyny, w odwiecznych, tchnących cienistym chłodem borach. Powierzchnia puszczy to około 240 tys. ha. Porasta ona falisty i pagórkowaty teren w dorzeczu rzeki Berezyny. Rozciąga się od miejscowości Morino na zachodzie, na północy dochodzi do miejscowości Trąby i Bogdanów, na wschodzie do Rakowa, a na południu do miejscowości Jeremiczi. Ma urozmaiconą, polodowcową rzeźbę z wałami morenowymi porośniętymi przez bór sosnowy. Na zachodzie puszczy są bagna oraz zbiorowiska grądowe. Tworzą ją nieprzebyte lasy, gęste knieje pełne najrozmaitszej zwierzyny. Fauna puszczy to między innymi: łoś, dzik, bóbr, jenot, niedźwiedź brunatny i jeleń. Jednak przede wszystkim puszcza to nieprzebyte błota, w których nieznający drogi człowiek łatwo może się utopić. Szczególnie niebezpieczne są tereny depresyjne, których przynajmniej do II wojny światowej nie tknęła ludzka stopa – sławne bagna poleskie, stanowiące zaporę nie do przebycia, mur, którego nie sposób sforsować. Chcąc dostać się do Moskwy i Stefan Batory, i Napoleon, i Hitler musieli ze swoimi armiami obchodzić Polesie. Jedyny naturalny zbiornik wodny Puszczy Nalibockiej to jezioro Kromań, o maksymalnej głębokości 5 m i powierzchni 92 ha. Naliboki i puszcza od 1597 roku były własnością Radziwiłłów, którzy władali nimi do połowy XIX wieku. Później dobra te krótko były własnością rodziny książąt Wittgenstein, a następnie ks. Hohenlohe. W okresie międzywojennym Puszcza Nalibocka – największy kompleks leśny w ówczesnej Polsce – została upaństwowiona.
W latach II wojny światowej i powojennych Puszcza Nalibocka odegrała niezwykle ważną rolę, przede wszystkim jako schronienie dla wielu żołnierzy, partyzantów i uciekinierów. Historycy różnią się co do liczb, ale oceniają, że w latach 1939–1945 w Puszczy Nalibockiej i okolicach przebywało od 10 do nawet 25 tysięcy „leśnych”, czyli partyzantów, uciekinierów i ludzi szukających schronienia, a wreszcie pospolitych bandziorów.
Przed wojną puszcza i okolice były regionem zamieszkałym przez ludność zróżnicowaną pod względem językowym, religijnym, a nawet rasowym. W większości byli to Polacy, Białorusini i Żydzi. Mówiący mieszaniną białoruskiego i polskiego chłopi podawali jako narodowość „tutejszy”, co wyrażało przywiązanie do ziemi, którą uprawiali od pokoleń. W miastach i w miasteczkach znaczny był odsetek Żydów. Ponadto mieszkało tu kilka procent Rosjan.
Jeśli region Puszczy Nalibockiej traktować jako pogranicze, to trzeba zwrócić uwagę, iż było to nie jedno pogranicze, lecz kilka. Stykały się tu bowiem, w sensie geopolitycznym i etnograficznym, pogranicza: polsko-litewskie, polsko-białoruskie, polsko-rosyjskie, ale także – na co prawie nie zwraca się uwagi – białorusko-rosyjskie. Na ten skomplikowany układ nakładały się jeszcze relacje wynikające z obecności mniejszości żydowskiej. Pewne opóźnienie cywilizacyjne całych tzw. Kresów Wschodnich, w tym także terenów będących przedmiotem naszego zainteresowania, w stosunku do reszty ziem II Rzeczypospolitej, ujawniające się m.in. w niskim poziomie edukacji i infrastruktury komunikacji społecznej, powodowało, że najwyrazistszym składnikiem i powszechnie występującym czynnikiem samoidentyfikacji tamtejszego społeczeństwa był element religijny. Było to szczególnie wyraźne w przypadku ludności białoruskiej, której samoidentyfikacja przebiegała pod wpływem związków z prawosławiem bądź katolicyzmem i poczucie przynależności do wspólnoty religijnej było głównym wyznacznikiem tożsamości. Samoidentyfikacja katolicka popychała do stopniowego utożsamiania się z kulturą polską, tak jak katolicyzm funkcjonował jako właściwy Polakom i polskości .
W okresie II wojny Białorusini stali się jeszcze bardziej specyficzną grupą narodowościowo-etniczną. Po części spolonizowani, po części zrusyfikowani, po części – za sprawą białoruskiej propagandy nacjonalistycznej – uważali, że tylko Niemcy mogą dać im niepodległą Białoruś. Zwolennicy tej ostatniej opcji w znacznej części zdecydowali się na współpracę z okupantem niemieckim. Ponieważ w większości mieszkali w polskich wioskach, bez skrupułów donosili na Polaków, którym z tego powodu groziło jeszcze większe niebezpieczeństwo. Pod bokiem donosicieli trudno było konspirować lub udzielać jakiejkolwiek pomocy partyzantom. Trzeba jednak podkreślić, że wśród Białorusinów, nawet tych pracujących dla Niemców, jak chociażby policja białoruska, byli tacy, którzy stali po stronie Polaków i współpracowali z nimi.
W latach międzywojennych ukształtowały się pewne formy życia na terenach kresowych. W mieście prym wiodła inteligencja i Żydzi, na wsi sytuacja była nieco inna. Otóż życie wiejskie i produkcja rolna skupione były przede wszystkim w polskich majątkach na tym terenie. Chłopi w większości mentalnie nie dorośli jeszcze do samodzielnego gospodarowania. W praktyce ludność wiejska na tych terenach żyła z pracy w polskich majątkach, z puszczy – czyli tego, co zebrano lub zdobyto w wyniku kłusownictwa, oraz z przemytu. Ledwie kilka kilometrów od Puszczy Nalibockiej przebiegała granica ze Związkiem Sowieckim. Wystarczyło być w dobrych układach z żołnierzami Korpusu Obrony Pogranicza (KOP), o co nie było trudno, i proceder kontrabandy mógł rozkwitać w najlepsze. Miejscowi, parając się przemytem, kłusownictwem i masową produkcją samogonu, większą część swojego życia spędzali w niedostępnych ostępach leśnych, czym zdobywali doświadczenie do przyszłej partyzantki, która w znacznej części wymuszona była sytuacją ekonomiczną miejscowego społeczeństwa.
W pewnym sensie stolicą regionu z Puszczą Nalibocką były Stołpce – miasto szczególne na polskich Kresach Wschodnich. W czasie wojny było ośrodkiem ożywionej działalności konspiracyjno-niepodległościowej, między innymi „Wachlarza” i Obwodu AK. Stołpce, główny ośrodek miejski w pobliżu Puszczy Nalibockiej, leżą przy najważniejszym szlaku kolejowym Europy: Paryż–Berlin–Warszawa–Mińsk–Moskwa, w połowie drogi między Baranowiczami a Mińskiem. Przed wojną było to miasto powiatowe w województwie nowogródzkim. Trzeba sobie uświadomić, że w Puszczy Nalibockiej i okolicach mamy do czynienia z wielkimi odległościami wśród lasów, bagien i bezdroży. Ze stacji kolejowej w Stołpcach do Derewna jest 30 km, do Iwieńca ponad 50 km. Ze Stołpców do Lidy w okresie wojny jechało się koleją z przesiadką w Baranowiczach .
Mówiąc o mieszkańcach Puszczy Nalibockiej i jej okolic w okresie II wojny nie należy zapominać, że ich byt w dużej mierze zależny był od okupanta niemieckiego. Niemcy z całą bezwzględnością traktowali Żydów, ponadto byli wrogo nastawieni zarówno do partyzantów radzieckich, polskich, jak też do miejscowych mieszkańców (Polaków i Białorusinów), wreszcie starali się zwalczać uprawiany na wielką skalę bandytyzm. Jakby mało było rabunków czynionych przez partyzantów, Niemcy – mimo że znali wyjątkowo ciężką sytuację mieszkańców powiatu stołpeckiego i okolicznych – nie ułatwiali im życia, ściągając kontyngenty ze wsi, z majątków, przeprowadzając łapanki na wywóz na roboty, karząc więzieniem i rozstrzeliwując. To tutaj, przy szosie z Baranowicz do Nowogródka, na osiemnastym kilometrze, leży wieś Kołdyczewo, niegdyś dobra Szalewiczów. Mniej więcej kilometr od drogi rozciąga się przepiękne Jezioro Kołdyczewskie, a na wschód od niego, wśród bagnistych łąk i pól obsianych zbożem, ukryte jest Zaosie. Przez całą wojnę przetrwał tu szary, murowany obelisk, wzniesiony w 1927 roku przez polskich żołnierzy z pobliskiej strażnicy KOP, który zaznaczał miejsce, gdzie 24 grudnia 1798 roku przyszedł na świat Adam Mickiewicz . Dziś Kołdyczewo jest znane i odwiedzane na równi z Zaosiem, bo w okresie wojny był tu obóz, w którym więziono licznych Polaków, wielu też z nich zostało tu rozstrzelanych. Obóz kołdyczewski był także miejscem kaźni tutejszych Żydów.
Od lata 1941 roku szczególnie dotkliwe stały się pacyfikacje skierowane przeciwko partyzantce radzieckiej. Niemcy pacyfikowali Puszczę Nalibocką dwukrotnie: w 1942 i w 1943 roku, pozostawiając spaloną ziemię. Był to jedyny sposób, aby wykurzyć z leśnych ostępów i kryjówek partyzantów i bandy rabunkowe. Niestety, obydwie próby nie udały się, ponieważ ogień nie był w stanie pokonać długich, wielokilometrowych zalewisk i obszarów bagiennych. Podobnie gęsta puszcza skrywała leśnych przed obserwatorami lotniczymi i chroniła przed bombardowaniami. Żaden cięższy sprzęt wojskowy nie był w stanie wjechać w bagna i uroczyska, organizowane zaś przez Niemców ekspedycje już po kilkuset metrach od wejścia w lasy były zasypywane gradem pocisków przez niewidocznych strzelców.
Historia Puszczy Nalibockiej i okolic w latach II wojny światowej znaczona jest niespotykanymi gdzie indziej relacjami między poszczególnymi ugrupowaniami partyzanckimi i brutalnymi mordami na tamtejszej ludności. Sprawa, przez lata ukrywana, jeszcze nie jest do końca wyjaśniona i póki nie zapadną ustalenia wynikające ze śledztwa, jakie prowadzi chociażby Instytut Pamięci Narodowej, trudno definitywnie przesądzać o czyjejkolwiek winie. Niemniej jednak jest faktem, że w 1943 i w pierwszej połowie 1944 roku na terenie powiatów Stołpce i Wołożyn na żołnierzach Armii Krajowej i miejscowej ludności cywilnej popełniono między innymi następujące zbrodnie:
– 8 maja 1943 roku dokonano mordu 128 mieszkańców miasteczka Naliboki w pow. Stołpce;
– w grudniu 1943 roku rozstrzelano 10 osób we wsi Derewno, pow. Stołpce;
– w nocy z 14 na 15 maja 1944 roku w Kamieniu w gminie Iwieniec w powiecie Wołożyn rozstrzelano 19 żołnierzy Armii Krajowej .
Takie przykłady można by mnożyć. Ludności cywilnej na okupowanych terenach wokół Puszczy Nalibockiej życie nie rozpieszczało. Za dnia napadali niemieccy żołnierze i białoruscy policjanci, nocą – sowiecka partyzantka. Wszyscy chcieli tego samego: jedzenia, koni, dobytku i... kobiet.

Żydowski obóz wśród Puszczy

Od lipca 1941 roku, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, w Puszczy Nalibockej zrobiło się jeszcze bardziej rojno i gwarno. Lasy dały schronienie wielu Żydom z okolicznych, z rzadka rozsianych małych miasteczek i wsi. Przed wojną ludność żydowska zamieszkiwała właśnie głównie w miasteczkach, gdzie stanowiła ponad 40% mieszkańców (Polacy stanowili dalsze ponad 45%, a resztę Białorusini – około 11% – i inne narodowości). Z kolei na wsi zamieszkiwało około 4% Żydów (Polaków 53%, Białorusinów 42%), z których niewielu zajmowało się uprawą ziemi, tak jak Tewji, czyli „skrzypek na dachu”, pierwowzór postaci którego właśnie w tych okolicach znalazł Alejchem Szołem, autor powieści Dzieje Tewji Mleczarza . Przed wojną Żydzi na tych terenach żyli w symbiozie z innymi narodowościami. Obce były tu w zasadzie antagonizmy narodowościowe, natomiast wszystkich, także Żydów, jednoczyła powszechna bieda.
Pierwsze symptomy rozłamu w miejscowej społeczności przyniosło we wrześniu 1939 roku wejście Armii Czerwonej, której żołnierze byli witani przez Żydów kwiatami. Dla ludności żydowskiej tragedia zaczęła się z chwilą nastania okupacji niemieckiej. Zorganizowano getta, od połowy 1942 roku rozpoczęły się zaś masowe egzekucje.
Część Żydów, głównie młodych, podjęła walkę, uciekając z gett i organizując oddziały samoobrony. Pod koniec 1942 i w 1943 roku na terenie Puszczy Nalibockiej powstało kilka oddziałów żydowskich. Obozy urządzali w miejscach niedostępnych, wśród bagien. Aby obronić się przed grasującymi po lasach partyzantami i zwykłymi bandytami, Żydzi zaczęli skupować broń.
Największym obozem żydowskim w Puszczy Nalibockiej był założony na przełomie lat 1941/1942 obóz braci Bielskich: Asaela, Zusa i Tuwjego, pochodzących z wioski leżącej między Nowogródkiem a Lidą. Bielscy byli rolnikami i młynarzami. Początkowo był to obóz rodzinny. Na czele grupy żydowskiej stanął najstarszy z braci, Tuwji, podoficer Wojska Polskiego. Tuwji miał życiową misję: ratowanie Żydów, a poza tym odznaczał się wyjątkową charyzmą. Systematycznie wysyłał emisariuszy do okolicznych gett i zachęcał do ucieczki i przyłączenia się do oddziału. Szybko z kilkudziesięcioosobowego familijnego oddziału powstało zgrupowanie liczące w ostatniej fazie wojny ponad tysiąc osób.
Żydzi-partyzanci zorganizowali bazę, która była właściwie małym miasteczkiem – z warsztatami rzemieślniczymi (m.in. kuźnia, piekarnia, garbarnia, zakład szewski, krawiecki, stolarski, zegarmistrzowski, fryzjerski, czapniczy i metalowy, czyli zbrojownia, a właściwie rusznikarnia, w której naprawiano i remontowano broń, a nawet wytwarzano części do karabinów i rewolwerów) oraz placówkami użyteczności publicznej, takimi jak: ambulatorium, szpital zakaźny (gdzie leczono między innymi tyfus plamisty), szkoła, bóżnica, a także areszt. Miasteczko było do tego stopnia zorganizowane, że miało nawet swój wymiar sprawiedliwości, który na przykład dwa razy orzekł karę śmierci na Żydów kolaborantów. Jak ocenia Marian Turski, wojnę przetrwało tam ponad 1200 osób .
Dla porządku odnotujmy jeszcze, że bracia Bielscy – poza Asaelem, który walcząc w szeregach Armii Czerwonej zginął pod Królewcem – przeżyli wojnę i wyemigrowali do Palestyny. W 1948 r. Tuwji wziął udział w wojnie obronnej. W latach 50. Bielscy przenieśli się z rodzinami do USA. Tuwji zmarł w 1987, a Zus w 1995 r.
Na czele partyzantów sowieckich stał generał Wasylij Czernyszew „Płaton”. Jego sztab w pewnym okresie żądał likwidacji oddziału Bielskich, on sam jednak miał prawdopodobnie inne plany. Po wizycie w obozie Bielskiego „Płaton” zaoferował Żydom ochronę, która okazała się niezwykle cenna ze względu na donosy, jakie na nich składano do władz niemieckich, i oskarżenia kierowane do Rosjan. Generalnie Bielskich obwiniano o wrogi stosunek do okolicznych mieszkańców, do ideologii komunistycznej oraz zarzucano im przywłaszczenie kosztowności, które mieli rzekomo przekazać Rosjanom. Generał „Płaton” był pod wrażeniem tego, co zobaczył. Od razu w obozowej przychodni umieścił swoich rannych partyzantów i odwdzięczył się za to Bielskiemu dostawą koni, krów i uzbrojenia. Żydowskie zakłady rusznikarskie zajęły się naprawą broni sowieckich partyzantów .
Ułożenie dobrych stosunków z Sowietami wymagało od Żydów szczególnej przebiegłości. Sowieci żądali, aby partyzanci byli lojalnymi komunistami, nieskażonymi uczuciami religijnymi i nacjonalizmem. Tuvia był przebiegły na tyle, by udawać lojalność wobec Sowietów, a jednocześnie skupiać się na głównym zadaniu: ratowaniu Żydów i zabijaniu Niemców. Kiedy gen. Czernyszew zwiedzał kwatery będące schroniskiem dla kobiet, dzieci i ludzi starszych, którzy uciekli z gett w otaczającym regionie, zauważył, że niektórzy Żydzi studiowali Torę. Bystry Bielski wyjaśnił, że studiują oni historię partii. „Płaton” odniósł się do tego z aprobatą, a wkrótce po tym osoby cywilne w obozie Bielskiego uzyskały status korpusu kwatermistrzowskiego .
Trzeba powiedzieć wprost, że ludzie ze zgrupowania Bielskiego – podobnie jak wszystkie inne oddziały partyzanckie – konfiskowali (czyli grabili) od miejscowej ludności żywność, bydło i inne dobra, i czynili to bez żadnych zahamowań. Ryzyko takiego procederu było niemałe, ponieważ chłopi (białoruscy, ale również polscy) bronili się, zakładając oddziały samoobrony, wzywając policję białoruską i żandarmerię niemiecką. Wiele tego rodzaju akcji kończyło się zatem ofiarami wśród partyzantów. Uczestnikami wypraw zaopatrzeniowych byli przede wszystkim ludzie młodzi, zdolni do pokonywania dużych odległości, nierzadko po kilkadziesiąt kilometrów, ponieważ Bielski nakazywał, aby nie zabierać żywności gospodarzom z najbliższej okolicy .
Nieco inaczej szefów „Jerozolimy” – bo tak nazywali obóz Bielskich polscy partyzanci – przedstawia historyk Leszek Żebrowski, który w wywiadzie mówi: „ ‘Jerozolima’ Bielskiego nie była zgrupowaniem partyzanckim, był to raczej ‘obóz rodzinny’. Nie miała ona dobrej opinii nawet u ortodoksyjnych komunistów. Zastępcą Bielskiego był przez pewien czas przedwojenny komunista – Józef Marchwiński (żonaty z Żydówką Ester, która była w obozie Bielskiego). Zostawił niepublikowane wspomnienia i opisał w nich ‘Jerozolimę’ w codziennym życiu: ‘Bielskich było czterech braci, chłopów rosłych i dorodnych i nic też dziwnego, że mieli powodzenie u niewiast w obozie. Byli to mołojcy do wypitki i miłości, nie mieli jednak ciągotek do wojaczki. Najstarszy z nich (dowódca obozu) Tewie Bielski zarządzał nie tylko wszystkimi Żydami w obozie, lecz dowodził również dość licznym i ślicznym ‘haremem’ – niby król Saud w Arabii Saudyjskiej. W obozie, gdzie rodziny żydowskie kładły się często na spoczynek z pustymi żołądkami, gdzie matki przytulały do wyschniętych piersi głodne swoje dzieci, gdzie błagały o dodatkową łyżkę ciepłej strawy dla swoich maleństw – w tymże obozie kwitło inne życie, był też inny, bogaty świat!’
Bielski i jego świta nie narzekali na złe warunki, na okupację. Posiadając złoto i kosztowności swoich ziomków, mogli prowadzić wystawny tryb życia. W ziemiankach braci Bielskich i najbliższego ich otoczenia stoły uginały się od wytrawnych potraw i napojów, a liczne grono pięknych kobiet stale otaczało Tewie Bielskiego i jego trzech budrysów. Piękności te nie znały głodu i niedostatku. Były zawsze ślicznie ubrane, a na ich rękach i szyjach lśniły blaskiem drogie klejnoty i kamienie, nie zbrukały też zbożną pracą swych białych rączek. [...]
Patrycjat Bielskiego jaskrawie odcinał się od plebsu żydowskiego, zamieszkującego obóz. Biedota żydowska ziemianki Bielskiego nazywała ‘carskimi pałacami’. Bielski uzyskał posłuch wśród swych ‘poddanych’, rządząc twardą ręką, tłumił zdecydowanie wszelkie odruchy buntu i niezadowolenia wśród mieszkańców obozu. Izrael Kesler został zamordowany za to tylko, że ‘ośmielił się głośniej wyrażać swoje niezadowolenie z postępowania Bielskiego i jego braci’. Fajwel Połonecki zginął już po wkroczeniu Armii Czerwonej, bo chciał zabrać wóz ze swoim skromnym dobytkiem (z zawodu był kowalem), uratowanym przez białoruskich chłopów. Bielskim zaś wszystkie wozy były potrzebne do zabrania własnych rzeczy, nagromadzonych podczas działania ‘Jerozolimy’.
Inny komunista Benedykt Szymański (z sowieckiej Brygady im. Stalina) także nie oszczędził Bielskiego: ‘Oddział ten nie miał dobrego konta, więc nic dobrego o nim napisać nie mogę. A konto było niedobre wyłącznie z winy Bielskiego jako dowódcy. Przyjmował chętnie ludzi ze złotem i walutami, natomiast nie kwapił się z przyjmowaniem biedoty, a bez broni to i mowy nie było’. Ale trzeba zachować umiar w ocenach – jest faktem, że Bielski uratował kilkaset osób (w tym kobiety i dzieci), którzy byli mu za to wdzięczni” .
Odział Bielskiego był czymś szczególnym, wyjątkowym w historii Żydów w okresie II wojny światowej. Nic więc dziwnego, że jego dzieje stanowią przedmiot zainteresowania różnych środowisk. Peter Duffy, dziennikarz piszący dla „The New York Timesa” i „The New York Post and Newsday”, napisał książkę pt. The Bielski brothers. The True Story of Three Men Who Defied the Nazis, Saved 1,200 Jews and Built a Village in the Forest (można to przetłumaczyć jako: „Bracia Bielscy. Prawdziwa historia trzech mężczyzn, którzy rzucili wyzwanie nazistom, uratowali 1200 Żydów i zbudowali wioskę w lesie”). Wspomnę jeszcze, że jedna z wytwórni filmowych zakupiła już prawa do ekranizacji tej powieści.
Historia opowiedziana przez Duffy’ego jest fascynująca, lecz niestety napisana chyba zbyt gładkim językiem, przez co nie oddaje heroizmu omawianych postaci. Zawężony punkt widzenia autora powoduje, że podkreśla on aspekty historii pasujące bardziej do scenariusza sentymentalnego filmu i trywializuje moralną złożoność i dylematy oporu, przywództwa i lojalności w Europie w okresie II wojny.
Jako przykład niech posłuży rabowana przez ludzi Bielskiego wieprzowina. Otóż większość żywności, którą Żydzi mogli zdobyć, była niekoszerna. Czy pobożni Żydzi Bielskiego ignorowali religijno-dietetyczne przepisy? Duffy traktuje problem z iście amerykańską naiwnością, pisząc, że rzeźnicy w leśnej osadzie przygotowując kiełbasy i wędzone mięso „starali się przestrzegać” koszernych praw. Jaki był skutek owych starań? – tę kwestię Duffy pozostawia bez odpowiedzi .
Zygmunt Boradyn tak mówił o żydowskich partyzantach z oddziałów Tuwji Bielskiego i drugiego z przywódców, Szolema Zorina: „Grupy rabusiów i tyle, którzy brali, od kogo popadnie. Jedzenie, dziecięce ubrania, pościel, łyżki, widelce, kosztowności...”
Informacji o wspomnianym już oddziale żydowskim Simchy Zorina dostarcza w niepublikowanych wspomnieniach z tego okresu Anatol Wertheim, szef sztabu oddziału Zorina, który to oddział nosił oficjalną nazwę: Oddział nr 106 Iwienieckiego Centrum Rejonowego. Tak opisuje on życie żydowskich partyzantów: „jedzenia było pod dostatkiem, a nawet gromadziły się zapasy. Jeszcze w dniu połączenia się z Armią Czerwoną wyciągnęliśmy z jeziora kilkaset zatopionych worków z mąką [...]. Nadwyżki jedzenia posyłaliśmy nawet do Moskwy. Raz w tygodniu lądował na polowym lotnisku w puszczy samolot: przywoził gazety i materiały propagandowe, a zabierał z powrotem samogon, słoninę i kiełbasy naszego własnego wyrobu” .
Wertheim nie podaje bliższych szczegółów odnośnie do działalności zbrojnej, bojowej partyzantów sowiecko-żydowskich w Puszczy Nalibockiej. W swoich wspomnieniach skupia się w zasadzie na jednym problemie dotyczącym codziennego życia w obozie. Pisze: „Najweselsze wizyty spędzałem z Zorinem. Nasz komendant był bardzo kochliwy, za moich czasów miał już drugą czy trzecią żonę w oddziale, ale uważał, że to wcale nie dosyć. Codziennie rano zasiadał do stołu w towarzystwie aktualnej żony Geni. Pod stołem stała przygotowana zawczasu kadź z samogonem, który Zorin czerpał filiżanką. Wtedy pojawiała się kucharka sztabu Ethel i, głęboko patrząc szefowi w oczy, pytała go z przejęciem, czego sobie życzy na śniadanie. Zorin przesuwał czapkę w tył, drapał się przez chwilę w głowę i zamawiał zawsze takie samo ‘menu’: twarożek ze śmietanką na zakąskę, kawałeczek śledzia i kiełbasę naszego własnego wyrobu” .
Dalej Wertheim pisze o dowódcy brygady: „po śniadaniu, jeżeli był w dobrym humorze i nie miał akurat nic lepszego do roboty, wzywał mnie do siebie i proponował: ‘Nu dawaj, naczalnik sztaba, pajedziom żenitsia!’
Na ‘ożenek’ jechaliśmy zazwyczaj do jakiejś odległej wsi, gdzie Zorin miał z góry upatrzoną dziewuchę. Zajeżdżaliśmy z fasonem – pod eskortą przynajmniej trzydziestu konnych. Nasz watażka zwracał się wprost do ojca wybranki, oznajmiając mu, że właśnie ma zamiar ożenić się z jego córką. Partyzantom w ogóle trudno było odmówić, a co dopiero takiemu komendantowi jak Zorin! Dla większego efektu wyciągał z kieszeni skórzany woreczek, wysypywał z niego na stół ‘świnki’, czyli złote carskie ruble, i bawił się nimi niby od niechcenia, dając do zrozumienia, że nie tylko z niego potężny komendant, ale też nie byle jaki bogacz! Ślub ciągnął się przez dwa, trzy dni, aż Zorin decydował, że pora wracać do oddziału i Geni – przynajmniej do czasu następnego ożenku” .
Można sobie wyobrazić, jaką nienawiścią za czynione gwałty pałali do sowieckich i kolaborujących z nimi żydowskich partyzantów bezsilni ojcowie i bracia pohańbionych córek i sióstr. Często opowieści starych ludzi z Kresów o tamtych strasznych czasach składane są na karb „polskiego antysemityzmu”. A może rzeczywiście lepiej o tych przykrych i dwuznacznych sprawach milczeć?(nie rozumiem dlaczego?)
Natomiast słusznie twierdzi Marian Turski, że mało znany jest rozdział działalności grupy Bielskich dotyczący stosunków z polską partyzantką. Wiemy, że Tuwji Bielski i Kacper Miłaszewski często spotykali się, grywali w szachy – jak wieść niesie, ponoć się lubili. Ta sielanka trwała jednak do czasu. Dotąd, aż w sprawy nie wmieszali się Rosjanie. Żydzi szybko nawiązali ścisłą współpracę ze zorganizowaną partyzantką sowiecką, a wynikało to z ich stosunku do wydarzeń na tym terenie po 17 września 1939 roku i traktowania Armii Czerwonej i sowieckiego aparatu władzy okupacyjnej jak wyzwolicieli. Jednym ze współpracujących z bolszewikami był wspomniany już oddział założony przez Żydów pod dowództwem „Zorina” . Z drugiej strony jest faktem, że po wejściu Niemców część miejscowej ludności polskiej i białoruskiej szukała możliwości rewanżu na Żydach. Tak było między innymi w Nalibokach, gdzie zdarzały się antyżydowskie wystąpienia wobec tych, którzy wysługiwali się Rosjanom. Później zaś, o czym poniżej, Żydzi-partyzanci ochoczo uczestniczyli w zbiorowym mordzie na tutejszych Polakach.
Polskie podziemie z niepokojem i goryczą obserwowało wydarzenia na Kresach. W jednym z raportów Delegatury Rządu można przeczytać: „Na terenie Nowogródczyzny Niemcy panują tylko nad ważniejszymi ośrodkami, węzłami kolejowymi, liniami kolejowymi biegnącymi ku wschodowi. [...] Teren, dokąd Niemcy nie docierają, a zwłaszcza Puszcza Nalibocka, jest siedliskiem przeważnie sowieckich oddziałów dywersyjnych. Są one dobrze uzbrojone w broń ręczną i maszynową. [...] Najbardziej dają się we znaki, zwłaszcza w odniesieniu do ludności polskiej, tzw. oddziały rodzinne (siemiejnyje), składające się wyłącznie z Żydów i Żydówek w sile 2-ch batalionów”. Rzeczywiście, dały się one miejscowym we znaki .

Zbrodnia w Nalibokach

Jedną z największych w okresie wojny na Kresach, najbardziej znanych i wzbudzających najwięcej emocji jest bez wątpienia zbrodnia w Nalibokach. O zbrodnię, pod pretekstem likwidacji samochowy („samoobrony”), posądzani są z jednej strony partyzanci sowieccy, przede wszystkim brygada im. Stalina, z drugiej oddział żydowski braci Bielskich.
Naliboki to w okresie wojny była stosunkowo duża wieś, zwana tutaj „kościelną” ze względu na obiekt sakralny, położona na skraju puszczy przy trakcie Mińsk Litewski–Nowogródek. Do września 1939 roku wchodziła w skład województwa nowogródzkiego. Zamieszkiwało ją około 2,5 tys. mieszkańców, głównie Polaków i w mniejszej części Żydów. Gnębione w latach 1939–1941 podczas okupacji sowieckiej Naliboki począwszy od 1942 roku stały się obiektem zainteresowania okupacyjnych władz niemieckich, a ponadto na wieś zaczęły napadać bandy rabunkowe rekrutujące się nie tylko ze zdemoralizowanych oddziałów sowieckich, ukrywających się w okolicznych lasach.
Jednocześnie w 1942 roku, między innymi na terenie powiatów Stołpce, Wołożyn, Iwie–Juraciszki, a także Oszmiana, Mołodeczno i innych leżących przy przedwojennej granicy ze Związkiem Sowieckim pojawiły się liczne bandy głodujących kołchoźników z terenów należących przed wojną do ZSRR. Przyczyną ich głodu był fakt, że tereny przez nich zamieszkałe były całkowicie skolektywizowane. Z chwilą wejścia tam Niemców latem 1941 roku pola były obsiane i na jesieni zebrano plony, które pozwoliły przeżyć zimę z 1941 na 1942 rok. Ale już na jesieni 1941 i na wiosnę 1942 roku pól nie obsiano, a dodatkowo Niemcy ściągali kontyngenty. Tak więc od połowy 1942 roku zaczął się w kołchozach głód. Wówczas uzbrojone bandy kołchoźników wyruszyły w poszukiwaniu żywności na ziemie polskie, grabiąc wszystko, co im wpadło w ręce, nie tylko żywność . Aby ochronić miejscową ludność polską, powstawały oddziały „samoobrony”. Były one solą w oku dla partyzantki sowieckiej, która organizowała owe marsze głodnych, podsycając nienawiść do polskich „panów bogaczy-wyzyskiwaczy”. Formacje samoobrony były zwalczane przez Sowietów, albowiem ograniczały im możliwości aprowizacyjne. Dodatkowym powodem decyzji o zwalczaniu samoobrony przez bolszewicką partyzantkę był fakt, że Okręg Nowogródzki AK zalecał swoim członkom i sympatykom wchodzenie do struktur samoobrony z nadzieją, że ta wkrótce stanie się masową agendą AK.
Samoobronę powoływano w ten sposób, że zwoływano we wsi zebranie, wybierano dowódcę i jego pomocników, którzy organizowali służbę ochronną. Niemcy wspomagali samochowę bronią i amunicją, albowiem ta w pewnym sensie zastępowała im policję i inne formacje porządkowo-ochronne mające obowiązek czynnego reagowania w sytuacjach, kiedy partyzanci dokonywali napadów na wsie. Ta inicjatywa w znacznym stopniu ograniczyła akcje bolszewików, przy tym jednak spowodowała, że od tej pory grabieżcy atakowali przede wszystkim mniejsze zaścianki i chutory, których los był tragiczny .
W Nalibokach pierwszym dowódcą oddziału samoobrony został Franciszek Adamcewicz, a po jego aresztowaniu Eugeniusz Klimowicz. Dla części członków samoobrony, działających w konspiracji, m.in. w ZWZ–AK, udział w samoobronie był przykrywką dla podziemnej działalności, członkostwo w samoobronie dawało bowiem możliwość legalnego posiadania broni. Sowieci wiedzieli, że w Nalibokach samoobrona jest w zasadzie placówką Armii Krajowej .
Początkowo Polacy współpracowali z partyzantami sowieckimi dowodzonymi przez mjr. Rafała Wasilewicza . Ta współpraca wyrażała się między innymi wspólnym zwalczaniem grasujących band rabunkowych i akcjami przeciwko Niemcom. Na wiosnę 1943 roku doszło do dwóch spotkań Eugeniusza Klimowicza i Rafała Wasilewicza, w czasie których bolszewicy namawiali Polaków, aby ci wstępowali do ich oddziałów. Sugerowano, że partyzanci radzieccy przeprowadzą pozorowaną akcję na Naliboki, w trakcie której członkowie samoobrony poddadzą się i wraz z bronią przejdą do baz radzieckich w Puszczy Nalibockiej. Mimo że Klimowicz nie wyraził na to zgody, zawarto porozumienie, na mocy którego partyzanci sowieccy i członkowie polskiej samoobrony mieli unikać starć ze sobą. Miasteczko i pobliskie osady miały stanowić domenę Polaków .
Wbrew zawartemu porozumieniu nad ranem 8 maja 1943 roku partyzanci sowieccy pod dowództwem szefa sztabu Zjednoczenia Brygad Rejonu Iwienieckiego mjr. Rafała Wasilewicza zaatakowali Naliboki. W napaści wzięli udział m.in. partyzanci ze wspomnianej już brygady im. Stalina, z oddziału im. Dzierżyńskiego, z oddziału im. Suworowa, z oddziału „Bolszewik” oraz około 50 Żydów z oddziału braci Bielskich. Wyciągali oni z domów mężczyzn, rzeczywistych członków samoobrony lub jedynie podejrzewanych o przynależność do tej formacji, rozstrzeliwali ich nieopodal domów pojedynczo lub w kilku- i kilkunastoosobowych grupach. Część zabudowań podpalono, z domów zabierano praktycznie wszystko – odzież, buty, żywność, z zagród ¬– konie i bydło. Spalono również kościół, wraz z dokumentacją parafialną, szkołę, budynek gminy, pocztę i remizę. Atak trwał 2–3 godziny. Łącznie zabito 128 osób, głównie mężczyzn, ale wśród ofiar były również trzy kobiety, kilkunastoletni chłopcy i dziesięcioletnie dziecko. Zabitych pochowano na miejscowym cmentarzu. Niektórzy członkowie samoobrony zaskoczeni atakiem próbowali walczyć, zabili kilku partyzantów radzieckich i nie widząc szans na sukces wycofali się do lasu. Szczególnego pokreślenia wymaga fakt, że większość ofiar to osoby celowo i z premedytacją zabite w egzekucjach, a nie przypadkowo .
Wacław Nowicki, uratowany świadek tych wydarzeń tak opisywał w książce Żywe echa rzeź w Nalibokach : „Godzina 5 rano, 8 maja 1943 roku. Długa seria z kaemu rozpruła poniżej okien frontową ścianę naszego domu, stojącą pod nią kanapę – przeleciała przez pokój i ugrzęzła w przeciwległej ścianie zaledwie kilka centymetrów nad naszymi głowami [...] Mama dopadła okna. – Wieś płonie! – krzyczy [...] O godzinie 7.00 ściany i jęki ucichły. Zewsząd wiało grozą śmierci i zniszczenia. Ocaleni od pogromu mogli teraz zobaczyć tragedię swego miasteczka i dokonanego w nim ludobójstwa. W niespełna 2 godziny zginęło 128 niewinnych ludzi. Większość z nich, jak stwierdzili potem naoczni świadkowie, z rąk siepaczy Bielskiego i ‘Pobiedy’. Mordercy obojga płci wpadali do mieszkań i seriami z automatów unicestwiali we śnie całe rodziny, a obrabowane w pośpiechu (nawet z zegarków) domostwa palili i pijani od krwi z okrzykiem ‘hura!’ szli dalej mordować. Wielu zbudzonych nagłą strzelaniną i jękiem sąsiadów wylatywało na podwórko. Tych rozstrzeliwano z dziećmi pod ścianami chat. Jedni i drudzy wraz z domostwem obracali się w popiół. Daleko słychać było ryk bydła i rżenie zagrabionych koni. Podczas dantejskiego pogrzebu trudno było zidentyfikować pozostałe czasem tylko kończyny dzieci, rodziców, dziadków z rodów Karniewiczów, Łojków, Chmarów i wielu innych” .
W meldunkach do swojego dowództwa partyzanci sowieccy przedstawiali napaść jako wielki sukces, informując o 250 zabitych, zarekwirowanej dużej ilości broni i amunicji, uprowadzeniu 100 krów i 78 koni oraz określając akcję jako skuteczne rozbicie niemieckiego garnizonu samochowy . W rzeczywistości w dniu mordu w Nalibokach nie było Niemców. Przez przypadek nocował tam jeden policjant białoruski. Szef Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego gen. Pantelejmon Ponomarienko za udział w mordzie w Nalibokach odznaczył wyróżniających się w pacyfikacji dowódców i szeregowych morderców.
O zbrodni w Nalibokach mówi się jeszcze z innego powodu. Otóż są tacy, którzy uważają, że 8 maja 1943 roku o świcie 128 polskich mieszkańców tego miasteczka zostało wymordowanych przez partyzantów dowodzonych przez wspominanych już dwóch żydowskich dowódców Tuwję Bielskiego i Szolema Zorina. Cytowany powyżej Nowicki wspomina o „siepaczach Bielskiego”. Żydowski przywódca Tuwja Bielski był wymieniony jednoznacznie jako sprawca rzezi w Nalibokach między innymi w artykule Jacka Hugo Badera: „W Nalibokach wyrżnęli 127 ludzi z samoobrony. Wszyscy mówili, że Naliboki zrobił Bielski” . Podobnie relacjonuje były żydowski partyzant Jakow Ruwimowicz, wspominając: „U nas prawie połowa to Żydzi byli, ale co to za partyzanci? Grabili tylko i gwałcili” .
We wspomnianej już książce Duffy’ego o braciach Bielskich autor pisze, że to Armia Krajowa była sojusznikiem Niemców, a gen. Bór-Komorowski wydał rozkaz likwidacji partyzantów żydowskich . Z kolei z ustaleń części polskich historyków wynika, że to właśnie Tuwia Bielski ma na swoim koncie pacyfikację wsi Naliboki i wymordowanie całej tamtejszej ludności polskiej. W tej sprawie toczy się postępowanie przed łódzkim Oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Gdzie leży prawda, kto jest winny zbrodni? – w tej chwili niezwykle trudno na to pytanie odpowiedzieć.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden fakt. Otóż powracającym po wojnie, głównie z tzw. robót w Niemczech, przedwojennym mieszkańcom Naliboków nie pozwolono osiąść na swojej ziemi. Większość z nich znalazła się na Pomorzu Zachodnim, między innymi w okolicach Trzcianki i Stargardu Szczecińskiego.



Opis załącznika:
1 - Przegrupowanie jednostek niemieckich

Opis załącznika:
2 - Bandenjagdkommando, czyli oddział zwalczania partryzantki, podczas akcji nad brzegiem jeziora

Opis załącznika:
3 - Do obozów leśnych można się było dostać tylko brzegiem jeziora, a i to nie zawsze. Często las po prostu „wchodził” do wody. Czasami konieczne było ułożenie własnej drogi z pni drzew

Opis załącznika:
4 - Uciekinierzy czy partyzanci? – żolnierz Bandenjagdkommando sprawdza zatrzymanych

Opis załącznika:
5 - Dla partyzantów i uciekinierów do lasu największą plagą na terenach leśno-jeziornych i podmokłych były muszki i muchy. Trzeba było zabezpieczać się przed nimi bardziej niż przed przeciwnikiem

Opis załącznika:
6 - Okładka książki Petera Duffy’ego o braciach Bielskich

Opis załącznika:
7 - Grupa partyzantów z portretem Asaela Bielskiego

Opis załącznika:
8 - Simcha Zorin, zdjęcie powojenne

Wto 17 Cze, 2008 11:32

Powrót do góry
kudi
Captain

Captain





Posty: 1000
Pochwał: 1
Skąd: wawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Skoro nikt z polskich historyków nie pisze o naszej historii więc nie ma się co dziwić, że ktoś inny zapełnia luki nie mając wiedzy i materiałów. Skoro IPN zajmuje się praktycznie tylko PRL więc nie ma się co dziwić, że loki w historii II wojny długo nie będą uzupełnione.
_________________
pozdr
robert_kudelski
...z nową stroną www.eksplorator.com,
używający sprzętu firmy PenElektonik

Pią 20 Cze, 2008 13:10

Powrót do góry
Brodeur
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3025
Pochwał: 3
Skąd: z Wielkopolski
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Hollywood to po prostu fabryka filmów. Tam nikt zbytnio nie przejmuje sie jak było naprawdę w historii, chodzi tylko i wyłącznie o zarabianie pieniędzy. Jeśli sami autorzy filmu nie podkreślają że to film historyczny to nikt nie będzie martwił sie o zgodność z historią. Ma być pomysł, sensacja, zbrodnia, wątek miłosny a więc wszystko to co przyciągnie widza. A takie scenariusze daje bardzo często II w.ś. Mam wrażenie że tylko w naszym kraju utarło sie stwierdzenie że jeśli film historyczny to musi być tak jak było naprawdę, nie może być żadnych odstępstw. To film wojenny a nie historyczny. Dla producentów ma zarobić pieniądze a nie uczyć.
Warto w końcu zrozumieć że w Hollywood zarabia sie pieniądze a nie uczy historii. Jednak gdy film będzie emitowany w Polsce przydał by się jakiś program w TV który by dokładnie ukazał historie przedstawioną w filmie. Ale ludzi którzy oglądają pasmo edukacyjne jest stosunkowo mało.

Zresztą wcześniej już Maxikasek pisał
Cytat:
Skoro to film z Hollywood to na pewno muszą być bitwy i romans Laughing Inaczej się nie sprzeda. Polityki bym do tego nie dorabiał, to czysty biznes.
Co jak co ale historii nie należy sie uczyć na podstawie filmów np. z Hollywood. To po prostu kino a nie podręcznik.
_________________
"Tylko umarli widzieli koniec wojny" Platon

Taki styl pisma wyraża ironię

Pią 20 Cze, 2008 20:10

Powrót do góry
tarcho
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 277
Skąd: Warszawa
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Tak i zarabianie pieniędzy jest twoim zdaniem , usprawiedliwieniem gloryfikowania bandytów ??

Kolejny bzdet o walecznej partyzantce żydowskiej , coś ala "Uprising" czyli ta wymyśla bajka reklamowana w USA jako film o Powstaniu Warszawaskim.

Ty to potraktujesz jako sposób na zarobienie kasy , a dzieci w USA jako film histroyczny. O tym że pewnie kręcony z funduszy amerykański żydów już nie ma słowa...

Tego typu produkcje to celowe działanie , zwykła prowokacja i tyle.
Już samo to ze u nas tematu nie ruszano przez tyle lat świadczy o jednym , każdy bał się posądzenia o antysemityzm.

Polacy taki dziwnie tolerancyjny naród , jak ktoś ich szkaluje to zawsze znajdą się tacy co to wytłumaczą.

Z drugiej strony bawi mnie bardzo fakt , żydzi potrafili sobie zrobić w lesie szkołę , rusznikarnie , więznie pewnie i warsztat blacharski by zrobili. Ale po żywność już musieli biegać i kraść od Polaków.

Ot taki dziwny zbieg okoliczności.

Pią 05 Wrz, 2008 15:08

Powrót do góry
Brodeur
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3025
Pochwał: 3
Skąd: z Wielkopolski
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Tarcho napisał:
Tak i zarabianie pieniędzy jest twoim zdaniem , usprawiedliwieniem gloryfikowania bandytów ??
Nie jest usprawiedliwieniem. Jednak Hollywood to po prostu biznes a tam nie miejsca na sentymenty i należy to w końcu zrozumieć. Tam panują inne prawa produkcji filmu niż u nas. Nikt nikogo do obejrzenia tego filmu zmuszać nie będzie.
Cytat:
Ty to potraktujesz jako sposób na zarobienie kasy , a dzieci w USA jako film histroyczny
Dzieci nie potrafią odróżnić filmu historycznego od filmu opartego na motywach i między innym dla tego film ten będzie dla ludzi od pewnego wieku. Wątpię by na widownie wpuszczono dzieci.
Taki sam przykład masz z Pancernymi, dla dzieci świetna lekcja historii dla starszych kłamstwo które powinno zniknąć z ekranów tv. Znowu problem odróżnienia filmu historycznego od filmu na motywach historii.

_________________
"Tylko umarli widzieli koniec wojny" Platon

Taki styl pisma wyraża ironię

Pią 05 Wrz, 2008 15:50

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Z drugiej strony bawi mnie bardzo fakt , żydzi potrafili sobie zrobić w lesie szkołę , rusznikarnie , więznie pewnie i warsztat blacharski by zrobili. Ale po żywność już musieli biegać i kraść od Polaków.

Od Białorusinów też Wink Jak każda partyzantka, tylko że bardziej patriotycznie brzmi to rekwizycja.
1000 ludzi to jakieś 500kg chleba dziennie. Myślisz, że mieli orać i sadzić zboże? A potem urządzić żniwa i nikt nie zwróci uwagi na pole wyrosłe w środku lasu? Wink

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Pią 05 Wrz, 2008 17:49

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

No to za 4 dni premiera.

Pon 19 Sty, 2009 22:45

Powrót do góry
sm112
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 478
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam.Panowie obejrzalem dzisiaj. Niepotrzebna dyskusja i podniecanie sie. Dobra produkcja .Nacisk kladziony na pokazanie przetrwania tych ludzi.Bez wiekszych wycieczek politycznych.Przyjemnego ogladani.Troche przydlugi.

Wto 20 Sty, 2009 6:28

Powrót do góry
von Schimansky
Oberfeldwebel

Oberfeldwebel





Posty: 109
Skąd: Freie Stadt Danzig
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Zbrodnia w Nalibokach zajmuje się m. in. dr B. Musiał, a o stosunkach polsko -żydowskich w latach wojennych i powojennych pisze M.J.Chodakiewicz
http://www.poczytaj.pl/1343

http://chodakiewicz.salon24.pl/378107.html

Pzdr

Dodam jeszcze to:
http://www.asme.pl/123258750061468.shtml

Koniecznie trzeba TO przeczytać:
http://wiadomosci.wp.pl/title,Film-o-Zydach-powstancach-to-piramidalna-bzdura,wid,10773660,wiadomosc.html

bo niestety może długo nie powisieć na WP Exclamation

_________________
'Demokracja- ustrój dający ludowi złudzenie, że jest władcą, podczas gdy prawdziwą władzę dzierżą inne siły'

Czw 22 Sty, 2009 16:44

Powrót do góry
aceton
Podporucznik

Podporucznik





Posty: 386
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

To wklejamy za WP
http://wiadomosci.wp.pl/title,Film-o-Zydach-powstancach-to-piramidalna-bzdura,wid,10773660,wiadomosc.html

"Film o Żydach-powstańcach to piramidalna bzdura"
W piątek na ekrany polskich kin wchodzi amerykańska superprodukcja „Opór”, opowieść o żydowskich partyzantach Tewje Bielskiego. Dla Żydów to bohaterowie, którzy w obliczu Zagłady, zamiast iść jak owce na rzeź, postanowili działać. Zupełnie inaczej postać Bielskiego widzą polscy historycy. – Ten film oddaje tylko cząstkę prawdy, fałszuje historię. Jest szkodliwy dla stosunków polsko-żydowskich – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską historyk z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk prof. Krzysztof Jasiewicz.


Joanna Stanisławska: Wiele środowisk w Polsce protestuje przeciwko emisji filmu „Opór”, który według nich jest kłamliwy, całkowicie fałszuje prawdę historyczną. Czy przedstawione w filmie realia są prawdziwe?

Prof. Krzysztof Jasiewicz: - Ten film jest piramidalną bzdurą, opisuje rzeczy, jakie na Nowogródczyźnie, w ogóle na Kresach Wschodnich w czasie wojny nie miały miejsca. Oddział Bielskiego nigdy z Niemcami nie walczył
Prof. Krzysztof Jasiewicz, historykTewje Bielski jest owszem postacią autentyczną, wraz z braćmi stworzył w Puszczy Nalibockiej obóz, w którym końca wojny doczekało ok. 1200 Żydów, ale nigdy z Niemcami nie walczył, tak jak zostało to przedstawione w filmie.




REKLAMA Czytaj dalej







Na ekranie zaś oglądamy szarżę na niemieckie czołgi w środku puszczy. Jak było naprawdę?

- W rzeczywistości ani oddział Bielskiego, ani inna działająca w tym rejonie grupa partyzantów pod dowództwem Simchy Zorina, licząca 562 osoby, nie prowadziły działalności bojowej. Bezpośrednia walka z Wehrmachtem nie była ich celem. Partyzanci byli tropieni przez Niemców, za przywódców była wyznaczona wysoka nagroda, ale członkowie formacji nie podejmowali walki z okupantami, a jedynie uciekali przed nimi, kryjąc się po lasach. Chcieli przetrwać. Ich główną aktywnością było pozyskiwanie prowiantu od głodujących chłopów. Napadali na polskie wsie, rabując resztki żywności. Żydowskie grupy odznaczały się wyjątkową brutalnością, dochodziło do morderstw, gwałtów.



Rekwizycje żywności robiła także Armia Krajowa i wszystkie inne partyzantki na świecie…

- Tak, z tą różnicą, że na ogół partyzanci mają poparcie ludności miejscowej. Wokół Puszczy Nalibockiej znajdowały się polskie dwory pod niemieckim zarządem, a partyzantom Bielskiego oparcia w Polakach brakowało. Z pewną dozą sympatii traktowała ich zamieszkująca te tereny ludność białoruska.



Partyzant z oddziału Bielskiego Anatol Wertheim pisał we wspomnieniach: „Jedzenia mieliśmy tyle, że posyłaliśmy nawet do Moskwy. Raz w tygodniu lądował na polowym lotnisku w puszczy samolot, przywoził gazety i materiały propagandowe, a zabierał samogon, słoninę i kiełbasy naszego wyrobu".

- Ilość żywności, jaką posiadali, była porażająca, a trzeba pamiętać, że w okresie wojny głód był powszechny. Te liczby znamy z ich własnych sprawozdań, które się zachowały w archiwach sowieckich. Historia Bielskiego, w filmie przedstawiona jednoznacznie pozytywnie, jednowymiarowo, miała jeszcze wiele takich „odcieni szarości”. Przypuszcza się na przykład, że od przybyłych do puszczy uciekinierów z gett pobierał haracz. Otaczał się też ogromnym luksusem, podczas gdy sytuacja materialna mieszkających w jego obozie Żydów była zła.


Czy partyzantka żydowska działająca na Kresach była kontrolowana przez Sowietów?

- Tak, oddziały, o których mówimy, walczyły po stronie sowieckiej. W 1943 roku, kiedy polsko-sowiecki konflikt wokół Katynia osiągnął swoje apogeum, kiedy Niemcy odkryli masowe groby polskich oficerów i nagłośnili sprawę, na Kresach rozgorzała jawna wojna. Partyzantka sowiecka rozbrajała polskie oddziały, mordowała polski element przywódczy. Żydzi również brali udział w tych akcjach. Zresztą Bielski, który był przedwojennym kapralem Wojska Polskiego, po 17 września 1939 roku, kiedy Nowogródczyzna przez dwa lata była częścią Związku Sowieckiego (do niemieckiego najazdu w czerwcu 1941) był sowieckim urzędnikiem. Jak więc sowiecki aparatczyk może być bohaterem?




REKLAMA Czytaj dalej







Dla Żydów Tewje Bielski jest bohaterem, to drugi Oskar Schindler, a film „Opór” ma zrywać z panującym powszechnie przekonaniem o żydowskiej bierności wobec Zagłady, o tym, że Żydzi jak owce szli na rzeź, nie stawiali oporu.

- Ciężko uznać napady na ludność cywilną za przejaw bohaterstwa
Prof. Krzysztof Jasiewicz, historykCiężko uznać rabunki i napady na ludność cywilną za przejaw bohaterstwa. Rozumiem, że środowiska żydowskie chcą promować postawy swojego narodu, swoje tradycje, ale wydaje się, że przybrało to formę przesadzoną, bo nie może być tak, że dzieje świata są zdominowane przez jedno wydarzenie pod nazwą Holocaust. Inne narody też miały swoje tragedie, straszne momenty w historii, które jednak nie przebiły się do kultury masowej.



Przeciwnicy filmu, obawiają się, że utrwali on fałszywy obraz historii naszego regionu. Czy podziela Pan tę opinię?

- „Opór” powinien być poprzedzony informacją, że przedstawia opowieść fikcyjną. Można założyć, że Polacy w miarę się jeszcze orientują w faktach historycznych, ale zdecydowana większość widzów, którzy obejrzą ten film na całym świecie, za prawdę uzna to, co zobaczy na ekranie. To o tyle przykre, że na Kresach Wschodnich dochodziło do autentycznych przypadków bohaterstwa, które mogłyby stać się kanwą dobrego sensacyjnego filmu. Tak jak historia powstania w Czortkowie, kiedy grupa młodych chłopców porwała się z bronią na garnizon sowiecki. Zostali złapani, dostali karę śmierci, a część dalsze życie spędziła w łagrach. Niesłychanym bohaterstwem wykazał się również podpułkownik Jerzy Dąbrowski, który w 1939 roku po klęsce wrześniowej walczył z bolszewikami w Puszczy Augustowskiej. Jego odział walczył okrył się taką sławą, że w 1939 roku pisał o nim brytyjski „The Times”. Wobec tych przykładów bohaterstwa, historia oddziału Bielskiego wydaje się czymś zupełnie prozaicznym.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Czw 22 Sty, 2009 23:59

Powrót do góry
czarny olek
Porucznik

Porucznik





Posty: 705
Pochwał: 1
Skąd: obecnie Belfast, poprzednio Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Oglądałem ten film w Belfaście. Moi znajomi Irlandczycy są nim zachwyceni. I...bardzo zaskoczeni, kiedy opowiadamy im o Nalibokach

Pią 23 Sty, 2009 1:27

Powrót do góry
saddam44
Major

Major





Posty: 1700
Pochwał: 6
Skąd: Guantanamo Bay
Archiwum: Langley, Virginia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Nie wierzę, że przez tak długi czas żaden Niemiec się nie napatoczył pod lufę.
_________________
Tatarska jazda, półksiężyc i gwiazda.

Pią 23 Sty, 2009 11:09

Powrót do góry
borys
Major

Major




Posty: 2109
Pochwał: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Dla porządku odnotujmy jeszcze, że bracia Bielscy – poza Asaelem, który walcząc w szeregach Armii Czerwonej zginął pod Królewcem – przeżyli wojnę i wyemigrowali do Palestyny. W 1948 r. Tuwji wziął udział w wojnie obronnej. W latach 50. Bielscy przenieśli się z rodzinami do USA. Tuwji zmarł w 1987, a Zus w 1995 r.

dla porządku dodam, podajże w 2008 małżeństwo Aron i Henryka Bell uprowadzili(z Florydy) i przetrzymywali pod Poznaniem 93 letnią Janinę Zaniewską.Wyczyścili Jej konto z 250 tys. dolarów.Kiedy sprawa się "rypła' Aron i Henryka zostali aresztowani w USA . Aron Bell to Aron Bielski .

_________________
Священная война

Pią 23 Sty, 2009 16:13

Powrót do góry
jola
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 15
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Wymazany Aron Bell

http://wyborcza.pl/1,75480,5318207,Wymazany_Aron_Bell.html?skad=rss

Pią 23 Sty, 2009 16:39

Powrót do góry
szponiasty
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3160
Pochwał: 2
Archiwum: APwB / OKBZN
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

A smutne jest to że ogół szarej masy która nie zgłębia historii, nie zbiera znaczków, nie bije się po lasach w ustawkach, nie chodzi po lasach, nie robi nic więcej niż trzeba itp. Żyje normalnie i nie zastanawia się wiele, pochłonięta dniem codziennym , praca itp. Idzie do kina w niedzielę , ogląda "300 spartan" , "1612", "Opór" czy inne dzieła wspaniałej fikcji literackiej i wierzy w to , buduje sobie światopogląd i nie ma co mieć im tego za złe. Możemy tylko edukować, próbować i tak do końca , końca świata w poszukiwaniu prawdy ideału nie doścignionego.

Sob 24 Sty, 2009 1:15

Powrót do góry
Roman
Kapral

Kapral




Posty: 47
Pochwał: 1
Skąd: Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Tewje Bielski i jego mściciele

Szymon Wiesenthal więziony w obozie Mauthausen, rozpoczął niemal bezpośrednio po wyzwoleniu obozu przez wojska amerykańskie, ściganie zbrodniarzy hitlerowskich. Wiesenthal wspomina, że przez dłuższy okresu czasów powojennych konsekwentnie odpierał nieustanne naciski ze strony niedobitków szoa żądających utworzenia plutonów mścicieli, których zadaniem byłoby ściganie i likwidowanie niemieckich zbrodniarzy wojennych. Wiesenthal wyznawał od samego początku pogląd - i przez całe dalsze swoje życie był mu wierny - iż zbrodniarzy hitlerowskich należy ścigać legalnymi środkami prawnymi przy współpracy z właściwymi alianckimi służbami okupacyjnymi i nowotworzonymi instytucjami jurysdykcyjnymi niemiecką i austriacką. Ale też Wiesenthal uskarżał się, że w swojej działalności nie znajdywał zbyt wielu sprzymierzeńców, zwłaszcza ze strony powojennych władz niemieckich i austriakckich.
Rutyna w działalności tzw. Komisji Denazyfikacyjnych w okupowanych Niemczech sprawiała, iż wielu ewidentnych nazistowskich przestępców otrzymywało zaświadczenia o ich "czystej" przeszłości (zaświadczenia takie z przekąsem określano jako "Persilscheine"), często natomiast drobne, brunatne płotki - tzw. Mitläufer - stawały przed sądami.
Przez lata wojny młodzi Żydzi w Palestynie bezskutecznie zgłaszali się ochotniczo do brytyjskich komisji poborowych. W efekcie nieustannych nacisków na wojskowe władze brytyjskie 20.9.1944 r. powołano Brygadę Żydowską pod własnym dowództwem i żydowską flagą. Brygada weszła do akcji we wrześniu 44 r. w Rzymie, w składzie 8. Armii Brytyjskiej we Włoszech. B.Ż. walczyła m.in. z niemiecką dywizją spadochronową wzdłuż rzeki Senio. Wielu żołnierzy B.Ż. zginęło, setki zostało za waleczność odznaczonych. W maju zajęła pozycję w Tarvisio, w płn. Włoszech. Tam B.Ż. spotkała się z tzw. "niemieckim oddziałem", brytyjską jednostką wojskową złożoną z ochotników żydowskich z Palestyny, biegle władających językiem niemieckim. W Tarvisio brygada organizuje masowy przerzut do Palestyny uciekinierów żydowskich (akcja "The Escape") spontanicznie napływających z całej Europy.
Część członków brygady udaje się w poszukiwaniu swoich krewnych na teren obszarów Europy okupowanych wcześniej przez Niemcy, w tym i do Polski. Część z nich dociera do obozów koncentracyjnych Mauthausen, Ebensee i Bergen-Belsen, tam konfrontowani są z koszmarnymi widokami rzeczywistości obozowej i dowiadują się o rozmiarach zagłady Żydów. Przesądza to o ich dalszym życiu i inspiruje do szukania odwetu na Niemcach. Po powrocie do bazy wielu z nich postanawia dokonać na Niemcach zemsty.
Mała grupa żołnierzy B.Ż. tworzy w głębokiej tajemnicy nową organizację stawiającą sobie za zadanie ściganie ukrywających się nazistów i ich likwidację w imię pomordowanych Żydów - "kompanię zemsty". Grupa nawiązuje kontakty z tajnymi służbami armii amerykańskiej i brytyjskiej i otrzymuje od agentów tajnych służb alianckich wykazy wyższych oficerów SS i funkcjonariuszy gestapo. Listy takie nie stanowiły zbyt wielkiej tajemnicy, dysponował nimi niemal każdy agent tych służb. Większość spośród hitlerowskich zbrodniarzy, świadomych zagrożenia, ukrywała się, a alianckie służby ścigające przestępców wojennych były przepracowane i borykały się z trudnościami związanymi ze znajdywaniu poszczególnych ludzi z tych list.
W czerwcu 45 r. "kompania zemsty" uzyskała informację o istniejącym po stronie austriackiej budynku, w którym mieściła się administracja gestapo. Przybyła pod wskazany adres ekipa organizacji przesłuchała właścicieli budynku. Okazało się, że żona właściciela budynku była funkcjonariuszką odpowiedzialną za zarekwirowane Żydom austriackim i włoskim dobra. Postanowiono tych ludzi zlikwidować. Mąż tej kobiety zareagował na to gotowością współpracy z żołnierzami B.Ż. w zamian za darowanie im życia, obiecując sporządzenie listy ważnych nazistowskich funkcjonariuszy. Następnego dnia grupa B.Ż. otrzymała od niego wykaz 30 nazistów z ich dokładnymi danymi osobowymi, ich funkcjami i zadaniami w aparacie władzy oraz ich adresami. Część tych danych grupa przekazała dowództwu B.Ż., a najważniejszymi z tej listy grupa postanowiła zająć się sama.
Organizacja mścicieli składała się z szeregu grup, każda w składzie: kierowca, żołnierz niemieckojęzyczny, wartownik i egzekutor (+ pojazd wojskowy). Grupy wykonywały zadania niezależnie od siebie i ze sobą się nie kontaktowały, nawet się nie znały. Ułatwieniem dla działalności mścicieli był fakt ich przynależności do armii brytyjskiej. Każdego ranka sporządzano listy z nazistami i rozdzielano zadania między grupy egzekucyjne. Postępowanie ekip w czasie akcji było zawsze jednakie: żołnierze, przebrani za brytyjskich żandarmów (Military Police), wyruszali do akcji po nastaniu ciemności. Przybywszy pod wyznaczony adres zażądano udania się przez nazistę na przesłuchanie. Na przesłuchanie, z którego nikt nie wracał żywy. Z reguły nie napotykano na opór. Ekipa udawała się do lasu, nad jezioro bądź rzekę. Po drodze ujętemu Niemcowi przedstawiano wykaz jego zbrodni. Jedni z nich przyznawali się do wymienionych czynów, inni milczeli. Na koniec odczytano naziście wyrok i go zabijano. Zwłoki topiono.
Inicjatorami i dowódcami tych akcji byli żołnierze B.Ż.: Zeev Karen, Israel Karmi, Meir Soreya, Chaim Laskov i wielu innych. Do nich przyłączyło się wielu żołnierzy z "oddziału niemieckiego". Większość oficerów kompanii mścicieli zajęło później wyższe stanowiska w armii i we władzach izraelskich, a Zeev Karen był wyższym oficerem w Mossadzie.
Wszyscy członkowie kompanii mścicieli byli głęboko przeświadczeni, że działają w słusznej sprawie, że poza nimi nikt hitlerowskich przestępców nie będzie później równie skutecznie ścigał.
O wiele szerszą akcję zemsty na Niemcach planowała po zakończeniu wojny inna grupa złożona z Żydów europejskich, w której dominującą rolę odegrali Żydzi polscy, wcześniej bojowcy ruchu oporu w okupowanej Polsce.

Inne oblicza zemsty.
Poza wyłonioną z Brygady Żydowskiej "kompanią mścicieli" do ścigania hitlerowskich zbrodniarzy przystąpiło także wielu Żydów z Europy wschodniej, którzy w różnych okolicznościach uniknęli zagłady. Jedni doprowadzali ujętych hitlerowców do różnych służb sowieckich, wiedząc, że zostaną oni surowo potraktowani. Inni wstępowali do służby w NKWD, aby osobiście uczestniczyć w akcjach karnych wobec zbrodniarzy hitlerowskich.
W wielu regionach Europy wschodniej walczyli Żydzi w szeregach partyzanckich, często u boku lokalnych formacji partyzanckich. Niejeden z nich na własne oczy widział prowadzonych na śmierć swoich bliskich. Z żydowskich partyzantów i bojowców ruchu oporu z gett uformowała się liczna grupa, która w imię cierpień swojego narodu postanowiła mścić się na Niemcach. Choć należeli przed wojną do różnych ruchów politycznych i ideologicznych, teraz połączył ich testament ofiar. Do nich należeli poeta Abba Kowner, b. komendant FPO (Zjednoczona Organizacja Partyzantów) w getcie wileńskim, Witka Kempner-Kowner, wytrawna bojowniczka ruchu oporu w Wilnie (w maju 1942 r. wysadziła pociąg z udającymi się na front żołnierzami niemieckimi), Bezalel Michaeli, uciekinier z Umschlagplatzu i partyzant. Ta grupa przyjaciół zamieszkała w końcu roku 1944 w pierwszym większym polskim mieście wyzwolonym spod niemieckiej okupacji - w Lublinie, w budynku przy ul. Wyszyńskiego 58, na starówce. Było to miejsce spotkań wielu innych Żydów o podobnym życiorysie. Niektórzy z nich dokonali już kilku aktów zemsty. Ich plany na przyszłość to zrealizowanie dwóch celów :
1. Zorganizować masową (nielegalną) ucieczkę ("Bricha") do Palestyny dla krążących po Europie 250 tys. ocalałych z szoa Żydów.
2. Dokonać zemsty na Niemcach.
Część grupy udała się do Bukaresztu, gdzie zorganizowano etap pośredni dla Brichy. A gdy akcja ta już działała, skupiono się nad p-tem 2. - nad zemstą. Przyjęty plan zawierał dwa podstawowe punkty: P-t A - zatrucie wody pitnej w większych miastach Niemiec. Uznano, że cały naród niemiecki winien jest zbrodni unicestwienia narodu żydowskiego. Czyn mścicieli miał stanowić karę, ale i odstraszyć Niemców od wywoływania wojen i dokonywania aktów ludobójstwa na przyszłość. P-t B - wytrucie oficerów Waffen-SS w obozach jenieckich.
Na czele grupy stanął Abba Kowner, do którego przyłączyło się 60 współtowarzyszy, w tym część tzw. "azjatów" (Żydzi przybyli z ZSRR, w tym i b. zesłańcy). Dowództwo Ż.B. zaopatrzyło mścicieli w broń i paszporty, jednakże przeciwne było zamiarowi zatrucia prze grupę wody pitnej w Niemczech i poleciło Kownerowi uzyskanie zgody kierownictwa organizacji żydowskich w Palestynie, ponieważ planowane akcje wiązały się z dużą odpowiedzialnością. Stąd też dla uzyskania poparcia polityków żydowskich, ale i dla zdobycia dużych ilości skutecznej trucizny Kowner udał się w sierpniu 45 r. do Palestyny. Przyjęto, iż pierwszymi miastami, w których zatrute zostaną wodociągi, będą Norymberga - jako kolebka nazizmu - i Hamburg. Bazę dla grupy mścicieli zorganizował Menachem w Monachium. Witka Kowner utworzyła p-t łącznikowy grupy w Paryżu, a Poldek, b. bojownik z warszawskiego getta, organizował we Włoszech potrzebne grupie środki finansowe. Pod kierunkiem Menachema opracowano szczegółowe plany akcji w obu niemieckich miastach. W zakładach wodociągowych obu miast udało się załatwić miejsca pracy, w każdym z zakładów dla członków grupy (pochodzących z Polski). Czekano teraz tylko na truciznę z Palestyny. Wszyscy członkowie grupy byli w pełni świadomi, że mogą także wytruć ludzi niewinnych, czy przeciwników nazizmu.

W Palestynie Kowner odbył spotkanie z dowódcą Hagana Czołowi działacze żydowscy w Palestynie przyjęli przedstawiony przez Kownera plan A z przerażeniem i stanowczo odrzucają plan zatrucia wody pitnej. Zaakceptowano jedynie plan B (wytrucie SS-manów). Jednakże zdobycie przez Kownera dużej ilości trucizny okazało się niezwykle trudne i czasochłonne. Tymczasem grupy mścicieli czekając miesiącami na powrót Kownera z trucizną popadały w coraz większe trudności materialne, a i czas działał na mścicieli destrukcyjnie.
Kowner uzyskał truciznę dopiero w grudniu 45 r.. Niezwłocznie udaje się w towarzystwie trzech współtowarzyszy (w tym oficer Ż.B.) do Europy. Odziani w mundury Ż.B. nie różnią się od innych żołnierzy udających się do swoich jednostek. Przed wpłynięciem do Tulonu zostają aresztowani i deportowani do Palestyny (przypuszczalnie z rozkazu Hagana). W ostatniej chwili zdołali wyrzucić za burtę plecak Kownera zawierający truciznę (mieściła się w zaprasowanych puszkach do mleka skondensowanego). W Palestynie próbuje Kowner ponownie zdobyć truciznę. Czekających w Niemczech mścicieli - dowiedziawszy się o aresztowaniu Kownera - ogarnęło skrajne przygnębienie. Doszli do wniosku, że przegapili właściwy czas dla zrealizowania planu A. Postanowili więc niezwłocznie przystąpić do realizacji planu B. Ich celem stał się obóz jeniecki w Dachau. W tym dawnym obozie koncentracyjnym alianci przetrzymywali 30 tys. oficerów SS. W celu uzyskania informacji o trybie życia jeńców i formie ich zaopatrywania w żywność, dwaj członkowie grupy z polską identyfikację zatrudniło się w tym obozie. Dwaj inni polscy Żydzi zatrudniają się w innym, mniejszym obozie dla SS-manów - w Norymberdze (15 tys. jeńców).
Zbieranie przez ludzi grupy w obozie jenieckim w Dachau różnych danych wywołało podejrzenie amerykańskich władz obozowych. Grupa dowiedziała się, że Amerykanie zwietrzyli zamysł mścicieli, co skłoniło zatrudnionych w obozie ludzi grupy do zaniechania dalszych działań i do ucieczki.
W obozie jenieckim w Norymberdze dwaj ludzie grupy stwierdzili, że żywność dla jeńców pochodzi z zasobów armii USA, a jedyny wyjątek stanowi pieczywo, które dostarcza jedna z piekarń miejskich. Leibke Diestelowi udało się podstępem zatrudnić w tej piekarni. Ustalono, że należało trucizną posmarować już gotowe bochenki, aby trucizna nie uległa w temperaturze pieca piekarskiego rozkładowi. Chemik Rottner z Paryża dostarczył grupie 2 kg surowego arszeniku, który po odpowiednim spreparowaniu (w lokum grupy) stał się groźną i skuteczną trucizną.
Postanowiono trucizną posmarować chleb razowy, a akcję zaplanowano na niedzielę, bowiem w dni powszednie ten sam rodzaj razowego chleba otrzymywała i załoga amerykańska, natomiast w niedzielę Amerykanie otrzymywali chleb biały. Dawało to grupie pewność, że chleb zatruty nie dostanie się w ręce Amerykanów.
Dzień akcji ustalono na niedzielę wielkanocną 13. kwietnia 46 r.. Leibke wprowadził nocą do obozu swoich współtowarzyszy - Jaśka i Małka i wspólnie powleczono trucizną (nanoszoną pędzlem) 3000 bochenków chleba. Ponieważ każdy z SS-manów otrzymywał każdorazowo ćwierć bochenka, stąd przyjęto, że zatruciu powinno ulec 12 tys. jeńców.
Po zakończeniu akcji grupa niezwłocznie opuściła Norymbergę. Także i pozostałe grupy mścicieli opuściły terytorium Niemiec; jedni udali się do Czech, inni do Francji, skąd przedostali się do Włoch. Tam dotarło do nich wezwanie Abby Kownera, aby udali się do Palestyny.
Jak się później członkowie grupy dowiedzieli z prasy, Amerykanie rozwozili ciężko zatrutych SS-manów do szpitali, gdzie próbowano ich ratować. Jednakże nie ustalono ilu z nich w wyniku zatrucia zmarło.
W Palestynie wszyscy członkowie grup mścicieli zamieszkali się w jednym z kibuców. Żaden z nich nie zajął miejsca we władzach Izraela. Abba Kowner otrzymał w roku 1970 nagrodę literacką. Zmarł w r. 1988.
P.S. Icchak Cukierman ("Antek") o żydowskich mścicielach:
"W Rumunii wykrystalizowała się mistyczno-mesjanistyczna grupa, w której panował nastrój prowadzący do obłędu. I rzeczywiście, kilku jej członków straciło równowagę psychiczną, szczególnie po odejściu Abby Kownera. Pokłócili się, podzielili." [...] "Ci, którzy wyjechali do Rumunii, mieli dobre intencje, ale znaleźli się w ślepym zaułku. I to, w gruncie rzeczy, było źródłem idei zemsty. Pragnęli dokonać czegoś wielkiego - pomścić naród żydowski! Ja też nie byłem przeciwny aktom zemsty, ale oni mówili o takich akcjach, jak zatruwanie studni, rzek itp., do czego ja nie mogłem przyłożyć ręki. Nawet po tym wszystkim, co zrobili z nami Niemcy, żydowski humanizm nie przestał istnieć. Nie byłem gotów przykładać ręki do akcji kierowanych przeciw masom, do zbiorowego odwetu. Moim zdaniem należało kierować zemstę przeciw zidentyfikowanym jednostkom, przeciw ludziom znanym ze swej działalności. Należało dokonać wyboru, wydać wyrok. Planowane przez nich masowe akcje nie były niczym innym, jak staczaniem się do poziomu wroga. To było szaleństwo."

Sob 24 Sty, 2009 1:33

Powrót do góry
von Schimansky
Oberfeldwebel

Oberfeldwebel





Posty: 109
Skąd: Freie Stadt Danzig
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

K.Jasiewicz w Rzeczpospolitej
http://www.rp.pl/artykul/61991,252943_Opor_przed_rzeczywistoscia_.html
--
Opór przed rzeczywistością
Krzysztof Jasiewicz 24-01-2009, ostatnia aktualizacja 24-01-2009 00:07

Filmowa historia Tewje Bielskiego to opowieść oderwana od podstawowych realiów, która przypomina bogaty w detale budynek, tyle że zaczynający się na wysokości drugiego piętra
Daniel Craig jako Tewje Bielski i Martin Hancock jako sowiecki partyzant w filmie „Opór“
źródło: Rzeczpospolita
Daniel Craig jako Tewje Bielski i Martin Hancock jako sowiecki partyzant w filmie „Opór“
+zobacz więcej

* Bielski pomagał Żydom, ale też ich wykorzystywał
* Tewje nie był gwałcicielem
* Patos zamiast dramatu
* Opór **

Amerykański film „Opór” o Tewje Bielskim i rodzinnej partyzantce żydowskiej na polskich Kresach Wschodnich w latach 1941 – 1944 jak w soczewce pokazuje najpoważniejszy problem historiografii światowej – tu rozumianej jako zbiór historiografii narodowych, europejskich i amerykańskiej, dotyczących lat II wojny światowej. Jest nim utrwalanie z jej pomocą wśród masowego odbiorcy (nie pogardzając jednakże elitami) wizji przeszłości, której centralnym i zasadniczo jedynym punktem odniesienia stają się XX-wieczne dzieje narodu żydowskiego, a przede wszystkim Holokaust – zjawisko jedyne, wszechogarniające i niemające swojego odpowiednika w całej pisanej historii ludzkości.

Jednakże dzieje człowieka obfitują w ogrom katastrof i przykro, gdy jeden naród przypisuje sobie całą sumę cierpień ludzkości. Tymczasem według szacunkowych obliczeń zrobionych dla okresu między 3600 rokiem p.n.e. a połową XX wieku ludzkość doświadczyła 14 513 konfliktów zbrojnych, w których zginęło ponad 1,2 mld ludzi. Straty ogólne II wojny światowej są po wielokroć większe od wszystkich żydowskich razem wziętych, nie wspominając, iż w wersji dziejów wylansowanej za sprawą badaczy pochodzenia żydowskiego brakuje miejsca dla wielkiego głodu, wielkiego terroru, wielkiej liczby ofiar rosyjskich i innych, rzezi Ormian czy zupełnie zapomnianych kataklizmów, jak średniowieczna czarna śmierć czy doszczętne wymordowanie w tym okresie Prusów i Jaćwingów.

W filmowej historii Tewje Bielskiego, opowiedzianej z punktu widzenia historiografii żydowskiej, nie ma w ogóle fundamentów tamtej, wojennej rzeczywistości. Jest natomiast opowieść oderwana od podstawowych realiów z kładącym się na wszystko cieniem Holokaustu. Ta opowieść przypomina niezwykły, bogaty w detale architektoniczne budynek, tyle że zaczynający się w powietrzu, na wysokości drugiej kondygnacji.

W latach 1939 – 1941 na Kresach Wschodnich (choć ta uwaga na ogół dotyczy całej sowieckiej strefy okupacyjnej w tamtym okresie) możemy zaobserwować – i to są właśnie owe zapomniane fundamenty, parter i pierwsze piętro budowli – co najmniej 11 zjawisk ze znaczącym lub dominującym udziałem Żydów, spośród których sześć nosi charakter masowy.

Z owych 11 zjawisk sześć podlegało według ówczesnego prawodawstwa polskiego surowym karom, w warunkach wojennych na ogół karze śmierci (analogiczne rozwiązania obowiązywały w innych państwach), pozostałych pięć, choć niekaralnych, podlega zazwyczaj negatywnym ocenom moralnym.

Zjawiska te, naturalnie, na ogół nie występują w postaci krystalicznie czystej i dzieją się z udziałem Białorusinów lub Ukraińców, a nawet pojedynczych Polaków. W miastach na ogół zdecydowanie dominują w nich Żydzi, a zawsze nadają im ton. Typologia tych zjawisk przedstawia się następująco:

1 Powitania obcych wojsk i pierwsze z nimi kontakty (niekaralne; masowe). Zjawisko pojawia się praktycznie we wszystkich miejscowościach, w których mieszkali lub przebywali Żydzi, szczególnie w miastach i miasteczkach. Jego skala jest jednak dość zróżnicowana, od kilkudzięcioosobowych grup (np. Grajewo) do masowych wielotysięcznych manifestacji (np. Lwów, Wilno). W Białymstoku, wówczas największym w strefie sowieckiej skupisku ludności żydowskiej, w powitaniu wojsk i w pierwszych, jeszcze dobrowolnych „mityngach” (wiecach) wzięło udział co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Żydów, być może nawet ponad 100 tysięcy. Brali w nich często udział przedstawiciele wszystkich warstw, a nie tylko miejska biedota, choć ona głównie. Nie jest prawdą to, co piszą o tych wydarzeniach autorzy żydowscy, że radość powitań brała się z zaprowadzenia ładu i nieobecności Niemców. „Powitaniom” i „mityngom” powszechnie towarzyszyło bowiem cytowane w setkach polskich relacji żydowskie powiedzenie: „Nu, wasze się skończyło, teraz będzie nasze”, oraz opluwanie wszystkiego, co polskie, liczne akty wandalizmu i chuligaństwa (niszczenie polskich symboli państwowych, zrywanie orzełków z czapek żołnierskich, pobicia itp., pojedyncze lincze). Łącznie na Kresach w tego rodzaju zdarzeniachwzięło udział co najmniej od stukilkudziesięciu tysięcy do ponad ćwierć miliona Żydów.

2 Rozbrajanie żołnierzy, zajmowanie mienia wojskowego, rebelie, strzały zza węgła – tu na wyróżnienie zasługują wydarzenia w Grodnie, Białymstoku czy Skidlu (karalne, skala nieduża). Udział Żydów na poziomie kilku tysięcy.

3 Tworzenie milicji i gwardii robotniczych oraz udział w nich (karalne, skala masowa, jeśli idzie o zasięg terytorialny, liczebnie nieduże). Młodzi Żydzi z czerwonymi opaskami na rękawach, uzbrojeni w zdobyczną broń polską, skrajnie aroganccy – to nieodłączny element kresowego pejzażu we wrześniu i październiku 1939 roku. Widać ich wszędzie, ale ich liczebność jest odwrotnie proporcjonalna do ich okrucieństwa i wywoływanych negatywnych emocji.

W pierwszych tygodniach okupacji są panami życia i śmierci. Ich specjalnością są rewizje, które służą wyłącznie celom rabunkowym. Szuka się faktycznie złota, biżuterii, pieniędzy, wynosi się wartościowe przedmioty i to, co się spodoba. To rodzaj żydowskiego „szmalu”, akumulacji kapitału rozumianej jako jego przepływ od Polaków do pewnej grupy żydowskich sąsiadów. Milicjanci działają na własny rachunek, ale szybko do spółki muszą dopuścić funkcjonariuszy NKWD i innych sowieckich aktywistów. Zrabowane nadwyżki wchodzą na czarny rynek i są zbywane przez żydowskich pośredników. W działalności żydowskiej milicji, posługującej się jidysz, ważne miejsce zajmują polowania na polskich oficerów, policjantów, urzędników, patriotycznie nastawionych Polaków. Oni wskazują adresy i ludzi. Widzimy ich przy boku NKWD przy aresztowaniach i deportacjach Polaków (Ukraińców, Białorusinów, Litwinów itd.). Żydzi w milicjach itp. to według moich szacunków około 7 – 8 tysięcy osób. Do tego trzeba doliczyć kilka tysięcy Żydów w szeroko rozumianym aparacie bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości (NKWD, prokuratura, sądy, więzienia, areszty, ławnicy itp.). Większość z nich to przybysze z ZSRR, ale w więzieniach np. w roli obsługi przez pierwszych kilka miesięcy dominują miejscowi Żydzi.

4 Rabunki (karalne; skala ograniczona) – pojawiają się przeważnie w miastach garnizonowych lub dużych węzłach kolejowych i tylko w pierwszych dniach agresji. Potem występują w ograniczonym zakresie jako grabieże (kradzieże) majątku po wysiedlonych Polakach. Znamy relacje o Żydach wynoszących meble z polskich domów, ciągnących skrzynie z towarami z rozbitych wagonów lub magazynów, nawet z polskich sklepów we wrześniu 1939 roku. To jednak zjawisko na poziomie przypuszczalnie kilku tysięcy osób.

5 Komitety rewolucyjne (rewkomy) i inne, późniejsze struktury władzy sowieckiej (karalne, występuje w wielu miejscowościach, lecz liczbowo ograniczone). One dość często pojawiają się jeszcze przed przybyciem sowieckich wojsk, a po ucieczce polskiej administracji. Są jednak w pierwszych tygodniach sowieckiego „luzu” władzą prawdziwą, tworzą i nadzorują milicje, ustanawiają „prawo”, dzielą polski majątek państwowy, samorządowy i prywatny. Liczbowo to jednak kilka – kilkanaście tysięcy osób, w zależności od okresu.

6 Aktywny udział w organizacji i przeprowadzenie wyborów (22 października 1939), w efekcie których nastąpiła inkorporacja ziem polskich w skład ZSRR (karalne, występuje na ogół w większości miejscowości, także trochę na terenach wiejskich). Żydzi pojawiają się jako gorliwi agitatorzy, organizatorzy mityngów, przeprowadzający spisy wyborców, przypominający o wyborach (z groźbą osadzenia w więzieniu lub wywiezienia na Sybir) i doprowadzający do urn, czasami pod karabinem; są także powszechnie w komisjach wyborczych itd. Liczbowo to około kilkudziesięciu tysięcy osób.

7 Partycypowanie w rugach z urzędów (niekaralne, powszechne) i praca w instytucjach sowieckich wszystkich typów. Od pierwszych tygodni okupacji następuje masowe wyrzucanie Polaków ze wszystkich stanowisk urzędniczych, równoznaczne z utratą środków do życia i często mieszkania (które zajmują przyjeżdżący Sowieci, ale licznie też żydowscy uchodźcy), by w końcu trafić do więzienia lub na zsyłkę. To rząd wielkości od kilkudziesięciu do ponad 100 tysięcy osób („wydwiżeńcy”).

8Donosicielstwo, powodujące na ogół aresztowania i więzienno-łagierną epopeję (karalne, nieskwantyfikowane). Bardzo powszechny zarzut w relacjach polskich, możliwy do zweryfikowania w oparciu o źródła sowieckie, które go potwierdzają. Nie można jednak ocenić skali zjawiska, wywołuje ono – jak się wydaje – poczucie powszechnego zagrożenia ze strony Żydów i z pewnością nie wynika z „antysemityzmu”, lecz realnych zagrożeń.

9 Obojętność Żydów wobec upadku państwa polskiego i losów Polaków (niekaralne; powszechne). Poza pojedynczymi przypadkami nie spotkałem się nigdzie, w różnych źródłach, ze smutkiem Żydów z tego powodu. Nigdy nie słyszałem o rabinie lub cadyku, który protestowałby przeciwko aresztowaniom i/lub wywózkom Polaków, choć słyszałem o Żydach piszących petycje w sprawie zwolnienia Polaków z więzienia (pod jedną z takich petycji podpisało się kilkuset Żydów). Chwała im za to! Obojętność dotyczy pozostałych Żydów, w całym okresie 1939 – 1941, a to liczba przekraczająca milion osób.

10 Antypolskie złośliwości powtarzane do upadłego, nawet w skrajnie ekstremalnych sytuacjach (niekaralne, powszechne). „Wasza Polska już nie wróci, dobrze wam za to”. Docinki były w szkołach, na ulicach, przy każdej nadarzającej się okazji.

11 Spekulacja (niekaralne, powszechne); zjawisko masowo uderzające w niehandlującą część społeczeństwa, czyli w resztę, która nie spekuluje, a coś chciałaby zjeść lub zaspokoić inne potrzeby. Zjawisko zupełnie niezauważane w badaniach, a mające ogromne przełożenie na nastroje antyżydowskie. Przykładem słynne na cały ZSRR targowisko w Białymstoku; przyjeżdżali tu na „wolnorynkowe” zakupy ludzie z Moskwy i dalszych rejonów ZSRR, a handlowali tam tylko Żydzi. Sporo o tym można też poczytać w relacjach żydowskich, więc coś jest na rzeczy.

I tak dochodzimy do czerwca 1941 roku, III Rzesza uderza na ZSRR, różni Bielscy uciekają na wschód z Sowietami, lecz dużo więcej zostaje ich na miejscu, w pułapce, w otoczeniu, które nie ma powodów, by im pomagać, i wśród Niemców, których intencje na tych terytoriach od razu są czytelne. Szansa jest tylko w lesie.

Partyzantkę sowiecką początkowo tworzą dwie kategorie osób: tzw. okrużnicy, czyli żołnierze z rozbitych jednostek odcięci z powodu olbrzymiego tempa ofensywy niemieckiej, i tzw. wostocznicy, czyli rozmaitego rodzaju czynownicy, ściągnięci do pracy na Kresach Wschodnich z głębi ZSRR, którzy nie zdołali się ewakuować. Dołączają do nich pojedynczy przedstawiciele „miejscowego aktywu”, owi „wydwiżeńcy”, szczególnie ci, którzy mają coś na sumieniu lub zbyt gorliwie służyli sowieckim panom. Niekoniecznie są to Żydzi, ale tych też nie brakuje.

Dodajmy, że dla naszych rozważań bez znaczenia jest fakt, czy partyzanci żydowscy i osobiście bracia Bielscy wymordowali część polskiej ludności Naliboków 8 maja 1943 roku, czy też zrobił to inny oddział sowiecki z udziałem lub bez udziału partyzantów od Bielskego; zresztą może przebieg tamtych wydarzeń był jeszcze inny.

Ogromna próżnia społeczna, w jakiej znalazła się społeczność żydowska wskutek postaw własnych opisanych w powyżej wymienionych 11 zjawiskach, oraz brak w przeszłości bliższych związków z nieżydowskim otoczeniem powodują, że w sposób naturalny jedyną formą żydowskiego oporu stają się żydowskie obozy rodzinne („siemiejne”) niemające swoich odpowiedników w innych krajach Europy, właśnie z tych powodów i licznie mieszkającej tu przed wojną diaspory. Nikt nie wie, ile powstało, zwłaszcza malutkich, grupek żydowskich szukających przetrwania po lasach. Do klęski Niemców utrzymały się tylko dwa duże obozy (oddziały) rodzinne.

Ideę wymyślił „wydwiżeniec” Anatolij (Tewje) Bielski z Nowogródka, który z grupką znajomych i rodziną stworzył w lipcu 1941 roku jeden z pierwszych oddziałów partyzantki sowieckiej (im. Ordżonikidze) działający w rejonie nowogródzkim i lidzkim. Bielski był też organizatorem ucieczek Żydów z okolicznych gett do Puszczy Nalibockiej, zasilających jego obóz. W 1944 roku oddział Bielskiego liczył wedle dokumentacji sowieckiej 941 osób, z których uzbrojone były zaledwie 162.

Około 30 km od Mińska powstał w 1941 roku i przetrwał do końca wojny jeszcze jeden duży obóz żydowski dowodzony przez Szołoma (Siemiona) Zorina, a działający w rejonie iwienieckim. W kwietniu 1944 roku liczył 562 ludzi, z tego 73 uzbrojonych.

Według informacji I sekretarza CK KP (b) Białorusi, a zarazem szefa Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego P. Ponomarienki skierowanej do Stalina w 1944 roku partyzantka na całej Białorusi liczyła 192 tys. osób zgrupowanych w 723 oddziałach i brygadach partyzanckich; jej nieuzbrojone rezerwy wynosiły 200 tys. ludzi. Oddziały żydowskie nie przedstawiały zatem żadnej siły bojowej, ale Żydzi z gett stanowili trzecią co do liczebności grupę narodowościową wśród stricte sowieckich formacji.

Głównym celem obozów rodzinnych – jak pisze jeden z żydowskich historyków (Leonid Smiłowicki) – było nie tylko przeciwstawienie się nazistom, lecz i ratowanie Żydów. W praktyce jednak cała sowiecka partyzantka, w tym jej żydowscy towarzysze w obozach rodzinnych, do przełomu 1942/1943 nie zajmowała się niczym więcej poza własnym trwaniem. Żydowskie oddziały w ogóle nie kwapiły się do walki i „trwały” do końca wojny, zajmując się głównie „bambioszkami”, jak w żargonie ówczesnym nazywano grabienie ludności cywilnej, do tego stopnia, iż dochodziło nawet do starć między Żydami od Bielskiego a partyzantami sowieckimi, którzy musieli bronić „swoich” stref zaopatrzenia.

Według własnego raportu, obejmującego okres od powstania do połowy listopada 1943 roku, Bielski donosił, że jego oddział zlikwidował 14 Niemców, 17 policjantów, 33 osoby jako szpiegów, spalił kilka mostów i zniszczył (czytaj: ograbił) osiem majątków państwowych, de facto polskich, w których dawni właściciele bądź ich rodziny byli zatrudnieni w roli administratorów lub innego fachowego personelu. Liczby zlikiwdowanych osób 17 i 33, a nawet owych 14 Niemców mogą ukrywać zupełnie inne zdarzenia.

Tymczasem za sprawą polityki niemieckiej w lasach pojawiają się coraz większe rzesze ludzi , w latach 1943 – 1944 przemieszczają się też na Kresy brygady partyzanckie zza frontu. Podstawowym problemem staje się aprowizacja. A o nią było szalenie trudno od początku. Ziemia bowiem, na której dzieje się akcja tej opowieści, przeżyła w XX wieku wielkie kataklizmy, które doprowadziły ją na skraj absolutnej nędzy. Doświadczyły ją ogromne zniszczenia I wojny światowej, polsko-bolszewickiej 1920 roku, najazdy sowieckich band w latach 20., światowy kryzys gospodarczy 1929 – 1933, tu trwający kilka lat dłużej, wreszcie powszechne grabieże 1939 roku i bezprecedensowa rabunkowa gospodarka okresu sowieckiego. Chcąc przeżyć, trzeba było komuś zabrać i partyzantka sowiecka robiła to nagminnie, dopuszczając się licznych rabunków, mordów i gwałtów.

Najsłynniejsza i okryta najbardziej smutną sławą wśród Polaków partyzantka Fiodora Markowa, zwana bandą Markowa – wedle jej własnych zachowanych sprawozdań w archiwach – ponad 1/3 swoich wszystkich akcji skierowała przeciwko dawnym majątkom polskim. Wedle moich szczegółowych badań chodziło nie tylko o zdobycie prowiantu, odzieży itp., ale przede wszystkim poszukiwano bimbru, a często kobiet.

Skala pijaństwa i zachorowań na choroby weneryczne była wśród partyzantów sowieckich porażająca – mówią o tym liczne, ściśle tajne dokumenty, co się przekładało na patologiczny charakter jej działalności. Ich bezmyślne akcje narażały też miejscową ludność na drastyczną kontrakcję niemiecką (pacyfikacje lub pokazowe egzekucje przynoszące setki zbędnych ofiar).

Ze szczególnej bezwzględności w zdobywaniu środków do życia zasłynęła partyzantka żydowska, zarówno Bielskiego, jak i Zorina. Ich oddziały budziły prawdziwy postrach wśród miejscowych.

Ze sprawozdania Bielskiego możemy się dowiedzieć, iż w grudniu 1943 roku jego obóz dysponował 200 tonami ziemniaków, 10 tonami warzyw, 5 tonami zboża, 3 tonami mięsa i

1 toną kiełbasy! U Zorina było jeszcze lepiej, do tego stopnia, że towarzyszom z „Wielkiej Ziemi” posyłano raz w tygodniu samolotem, który dostarczał z Moskwy komunistyczną bibułę, w drodze powrotnej kiełbasę, słoninę i bimber. Biorąc pod uwagę jego udźwig, zapewne tygodniowo leciała jedna lub dwie tony. Zapasy Zorina były tak ogromne, że po przyjściu Sowietów pozostało im jeszcze kilkaset worków mąki.

Obraz Bielskiego (a także Zorina) zachowany przez jego sowieckich współtowarzyszy i otoczenie bynajmniej nie obfituje w czyny bohaterskie. Tewje jawi się jako człowiek kochający wystawne życie i handelek na dużą skalę. Bez skrupułów wyłudza złoto od swoich współplemieńców na broń, której nie dostarcza. Można nawet zaryzykować hipotezę (ale to tylko hipoteza), że sprowadzani do jego obozu zbiegowie z innych gett mogli czasami się opłacać za daną im szansę przetrwania.

Po zerwaniu w kwietniu 1943 roku przez Sowietów stosunków dyplomatycznych z rządem polskim na emigracji z powodu Katynia partyzantka sowiecka, której integralną częścią są oddziały żydowskie, przystępuje do systematycznego rozbrajania polskiej partyzantki i wybijania jej kadry. Mordowani są na dużą skalę miejscowi Polacy. Czystki etniczne mają stworzyć lepsze podstawy negocjacji dla ZSRR, który swoje apetyty zaspokaja skutecznie w Poczdamie.

Okres 1939 – 1941 (także po części dotyczy to okupacji niemieckiej) stanowi w dalszym ciągu obszar niezbadany – z powodu obaw o okrzyknięcie badaczy-śmiałków antysemitami. A jest to klucz do zrozumienia postaw nieżydowskiego otoczenia wobec Zagłady, a nawet zrozumienia sensu antysemickich ekscesów po 1945 roku.

Ale być może każdy naród potrzebuje swojego Czapajewa. Niedobrze jednak się stanie, jeśli film o Bielskich obsypany zostanie Oscarami, a jego sfałszowane treści dotrą do milionów ludzi na świecie. Takie zawłaszczanie historii jest przekroczeniem granic dobrego smaku i zaszkodzi polsko-żydowskiemu dialogowi. Trzeba mieć nadzieję, że polscy Żydzi, zamiast bronić przedstawionych w tym filmie racji, zaczną lobbować na rzecz bardziej prawdziwych wersji historii. Mogą dziś odegrać wybitną rolę jak nigdy dotąd.

Inaczej wszystko, co w swoim obrazie o Katyniu opowiedział Andrzej Wajda, stanie się jedynie grą jego wyobraźni i naszą narodową iluzją.

Krzysztof Jasiewicz

Historyk, politolog, prof. zw. dr hab. w Instytucie Studiów Politycznych PAN, członek Polskiego PEN-Clubu, autor m.in. „Listy strat ziemiaństwa polskiego 1939 – 1956”, „Zagłady polskich Kresów”, „Pierwsi po diable. Elity sowieckie w okupowanej Polsce 1939 – 1941”, twórca „Serii Wschodniej”, redaktor międzynarodowych prac zbiorowych poświęconych historii Kresów Wschodnich: „Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772 – 1999”; „Tygiel narodów. Stosunki społeczne i etniczne na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej 1939 – 1956”; „Świat niepożegnany. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII – XX w.”
---------------------------------------------------------
no i jeszcze o samym Bielskim
http://www.rp.pl/artykul/153227,252550_Bielski_pomagal_Zydom__ale_tez_ich_wykorzystywal.html

_________________
'Demokracja- ustrój dający ludowi złudzenie, że jest władcą, podczas gdy prawdziwą władzę dzierżą inne siły'

Sob 24 Sty, 2009 20:47

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
U Zorina było jeszcze lepiej, do tego stopnia, że towarzyszom z „Wielkiej Ziemi” posyłano raz w tygodniu samolotem, który dostarczał z Moskwy komunistyczną bibułę, w drodze powrotnej kiełbasę, słoninę i bimber. Biorąc pod uwagę jego udźwig, zapewne tygodniowo leciała jedna lub dwie tony.

A jaki to był samolot? Bo ja natrafiałem tylko o R-5 lub Po-2, które latały wykorzystując sieć lądowisk partyzanckich i tam tankowały paliwo. Poważniejszych samolotów było żal na takie misje i używano tylko do zrzutów skoczków. Tonę na nie załadować nie ma szans. Udźwig 200-300 kg. Im większy ładunek, tym mniejszy zasięg. Więc raczej to były symboliczne kilkanaście kg dla towarzyszy w Moskwie niż "droga życia" Wink
Cytat:
Ze sprawozdania Bielskiego możemy się dowiedzieć, iż w grudniu 1943 roku jego obóz dysponował 200 tonami ziemniaków, 10 tonami warzyw, 5 tonami zboża, 3 tonami mięsa i 1 toną kiełbasy!

Czyli był samowystarczalny na ok. rok w ziemniakach, zboża na 10 ton chleba- czyli jakieś 20 dni Wink

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Sob 24 Sty, 2009 21:42

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony 1, 2  Następny Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.