| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Benon
Szeregowiec

Szeregowiec




Posty: 3
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie

O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie

Co chcieli osiągnąć organizatorzy Powstania Warszawskiego? Co spowodowali? Jak ocenić powstanie i jego organizatorów? Jaka lekcja płynie z Powstania Warszawskiego dla współczesnych Polaków?

Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Jego celem militarnym było opanowanie Warszawy przez Armię Krajową przed wkroczeniem do stolicy Polski wojsk sowieckich. Ale cel militarny stanowił tylko środek do osiągnięcia celu politycznego. A tym było stworzenie sytuacji, która wymogłaby na Rosji Radzieckiej uznanie Rządu Rzeczypospolitej na Uchodźstwie i Polskiego Państwa Podziemnego za legalną władzę w Polsce. Powstańcy mieli wystąpić wobec wchodzącej do Warszawy Armii Czerwonej w roli reprezentującego naród "gospodarza". Organizatorzy Powstania Warszawskiego żywili nadzieję, że zbrojna manifestacja w Stolicy "wstrząśnie sumieniami" Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, i że państwa te wycofają się z postanowień konferencji w Teheranie (28.11.-01.12.1943) przyzwalających na wasalizację Polski wobec Moskwy.

Cele postawione przez organizatorów Powstania nie zostały osiągnięte. Armia Krajowa i inne organizacje zbrojne walczące po stronie Polskiego Państwa Podziemnego były zbyt słabe by pokonać siły niemieckie w Warszawie. Sowieci zaś tuż po wybuchu powstania wstrzymali idącą w kierunku stolicy Polski ofensywę. A sumienia zachodnich aliantów nie były "wstrząśnięte" warszawskim zrywem na tyle by podjąć działania zmierzające do skreślenia Polski z listy przeznaczonych Stalinowi trofeów wojennych.

Ponadto Powstanie Warszawskie przyniosło szereg fatalnych skutków, które sprawiają, że zasługuje ono na miano katastrofy.

W Powstaniu Warszawskim straciło życie w przybliżeniu 185 tys. Polaków, czyli około 11 razy więcej niż w Bitwie nad Bzurą w 1939 roku, około 41 razy więcej niż w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku i około 81 razy więcej niż Węgrów w Powstaniu w 1956 roku.

Miarą czegoś co można nazwać natężeniem masakry podczas działania z użyciem przemocy jest przeciętna dzienna liczba zabitych. W Powstaniu Warszawskim wynosiła ona mniej więcej 2937 Polaków i była około 2,5 raza wyższa niż w Bitwie nad Bzurą, około 8,5 raza wyższa niż w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku oraz około 24,5 raza wyższa niż w Powstaniu Węgierskim w 1956 roku (straty węgierskie).

Trzeba podkreślić, że mniej więcej 95% Polaków uśmierconych w Powstaniu Warszawskim stanowili cywile. Szczególnie krwawo na kartach historii Powstania zapisały się Rzeź Woli (5-12.08.1944) i Rzeź Ochoty (4-25.08.1944) podczas których Niemcy i ich sojusznicy wymordowali około 55 tys. bezbronnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców. Dla porównania: mniej więcej tyle samo Polaków zginęło z rąk ukraińskich nacjonalistów w czasie Rzezi Wołyńskiej (luty 1943 - luty 1944).

Podczas Powstania i po jego kapitulacji Niemcy wypędzili około 550 tys. osób z Warszawy i około 100 tys. z miejscowości w jej pobliżu. Blisko 60 tys. spośród tych osób wysłano do obozów koncentracyjnych, a około 90 tys. na roboty przymusowe w Rzeszy.

Ofiara jaką złożyli Polsce Powstańcy Warszawscy - przede wszystkim szeregowi żołnierze i niżsi dowódcy - była ogromna. Trzeba wspomnieć chociażby o tym, że Niemcy do początku września 1944 roku traktowali AK-owców nie jako żołnierzy lecz bandytów i często rozstrzeliwali wziętych do niewoli bojowników.

Konsekwencją powstania Warszawskiego były również wielkie straty materialne sięgające 70% majątku Stolicy i jej ludności. Po wybuchu Powstania Niemcy rozpoczęli planowe niszczenie zabudowy Warszawy i kontynuowali je po zakończeniu walk. Jednocześnie rabowali wszystko co się tylko dało i przedstawiało dla nich jakąś wartość: złoto i inne kosztowności, urządzenia techniczne, meble, dywany, instrumenty muzyczne; także szyny tramwajowe i kable telefoniczne, które wyrywali z ziemi w celu uzyskania surowca.

Organizatorzy Powstania Warszawskiego ponoszą winę za sprowadzenie związanej z nim katastrofy, mogli bowiem z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć - i częstokroć przewidywali - jakie będą skutki Powstania. Co więcej: przynajmniej na część z tych skutków się godzili.

Świadczą o tym następujące przesłanki.

Po pierwsze, dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski otrzymywał przed 1 sierpnia 1944 roku meldunki informujące go, że akcje podobne do Powstania Warszawskiego, przeprowadzane w ramach tak zwanego Planu "Burza" na Wołyniu, Wileńszczyźnie i Lubelszczyźnie, kończyły się fiaskiem. Bór-Komorowski wiedział, że wystąpienia "w roli gospodarza" wobec wkraczającej na tereny II Rzeczypospolitej Armii Sowieckiej skutkowały aresztowaniami lub egzekucjami miejscowych dowódców Armii Krajowej, rozbrajaniem oddziałów AK i przymusowym wcielaniem żołnierzy z rozwiązanych jednostek do podporządkowanej Sowietom Armii Berlinga. Zatem istniało prawdopodobieństwo graniczące właściwie z pewnością, że w Warszawie Sowieci zastosowaliby podobny scenariusz, gdyby Armii Krajowej udało się jakimś cudem opanować Stolicę i powitać "po gospodarsku" wkraczającą do niej Armię Czerwoną.

Po drugie, organizatorzy Powstania Warszawskiego zdawali sobie sprawę, że siły jakie mogą wykorzystać do walki w Stolicy są znacznie słabsze od sił, które mogą przeciwstawić im Niemcy. Informacje dostarczane przez wywiad AK mogły nie być superdokładne, ale były dostatecznie miarodajne by mieć świadomość miażdżącej przewagi Niemców.

Według generała Jerzego Kirchmayera uzbrojenie i amunicja będące w dyspozycji Okręgu Warszawskiego AK w dniu 1 sierpnia 1944 r. były wystarczające dla 3,5 tys. żołnierzy na dwa dni walki, jeżeli pominie się braki w broni ciężkiej. Zatem rzeczywisty stan liczebny jaki mogli brać pod uwagę w swoich kalkulacjach inicjatorzy Powstania to owe 3,5 tys. żołnierzy, a resztę z około 50-tysięcznego stanu ewidencyjnego AK w Okręgu Warszawskim można było traktować jedynie jako rezerwę osobową.

Wspomniane 3,5 tys. żołnierzy AK inicjatorzy Powstania zdecydowali się wysłać przeciwko Niemcom w Warszawie orientując się, że w Stolicy jest kilkanaście tysięcy dobrze uzbrojonych hitlerowskich żołnierzy i policjantów. Zatem prowodyrzy Powstania postanowili rozpocząć bój z przeciwnikiem mającym kilkukrotną przewagę, co z pewnością nie zapowiadało sukcesu.

Trzeba dodać, że nie cała broń zgromadzona w magazynach Warszawskiego Okręgu AK trafiła przed godziną "W" do rąk Powstańców, dlatego do boju 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00 ruszyło nie wzmiankowane 3,5 tys. lecz jedynie około 2,5 tys. uzbrojonych polskich żołnierzy.

Po trzecie, należało spodziewać się, że po wybuchu Powstania Niemcy będą stosowali krwawy terror wobec cywilnej ludności Warszawy. Za takim wnioskiem przemawiały przeprowadzane przez Niemców liczne akcje odwetowe wymierzone w cywilów znajdujących się na terenach działań wojskowych i partyzanckich.

Po czwarte, podejmując w 1944 roku decyzję o wybuchu powstania w Warszawie nie sposób było pominąć w rachubie ryzyka ogromnych zniszczeń materialnych, do jakich może ono doprowadzić. Organizatorzy Powstania Warszawskiego znali przebieg i skutki Powstania w Getcie Warszawskim w 1943 roku. Wiedzieli zatem, że nagminnie stosowaną przez Niemców metodą walki było wówczas palenie domów. Wiedzieli, że po stłumieniu Żydowskiego Powstania Niemcy zrównali z ziemią prawie wszystkie budynki, jakie jeszcze na terenie byłego Getta pozostały.

Po piąte, dowództwo Powstania Warszawskiego zdecydowało się na kapitulację dopiero na początku października. Tymczasem Powstanie można było poddać na podobnych warunkach już w pierwszych dniach września. 3 września bowiem, pod presją zachodnich aliantów, Niemcy wydali oświadczenie, że respektują prawa kombatanckie żołnierzy Armii Krajowej, co oznaczało, że będą traktowali pojmanych AK-owców jako jeńców wojennych. W pierwszych dniach września było już wiadomo, że Powstanie jest klęską i hekatombą Warszawy. I dlatego już wtedy dowództwo AK winno podjąć kroki by Rzeź 44 zakończyć.

Po szóste, naiwnością ze strony organizatorów Powstania była wiara, że moralny wstrząs wywołany walką Polaków w Stolicy skłoni Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię do rewizji dotyczących Polski ustaleń Konferencji Teherańskiej.

W polityce międzynarodowej panuje zasada prymatu własnego interesu narodowego nad zobowiązaniami (zwłaszcza moralnymi) wobec innych państw. Inicjatorzy Powstania mieli okazję empirycznie poznać tę zasadę we wrześniu 1939 roku. Okazało się wtedy, że Francja i Wielka Brytania zawarły z Polską układy nie mając zamiaru rzetelnie wypełniać zobowiązań sojuszniczych. Chodziło o to by pchnąć Polskę do starcia zbrojnego z Niemcami, co chwilowo osłabiało III Rzeszę i dawało Francji i Wielkiej Brytanii czas na przygotowanie się do konfrontacji z Hitlerem.

Po owym doświadczeniu z 1939 roku (i wielu innych) organizatorzy Powstania powinni mieć smutną świadomość, że Związek Sowiecki z uwagi na swój wielki potencjał jest dla zachodnich aliantów znacznie cenniejszym sojusznikiem w walce z państwami Osi niż Polska i że w związku z tym USA oraz Wielka Brytania o wiele bardziej będą liczyły się z wolą Stalina niż Polski. Kto zdawał sobie z tego sprawę ten wiedział, że powstanie w Warszawie w 1944 roku jest daremne.

Być może jakiś polski romantyk wojskowy przeczytawszy to wszystko powie: "To prawda - przegraliśmy, aleśmy Niemców w Powstaniu natłukli.". Należy więc wspomnieć, że przybliżone straty niemieckie w Powstaniu Warszawskim wynosiły: 5,8 tys. zabitych, 8,3 tys. rannych i 7 tys. zaginionych. Zatem na jednego zabitego lub zaginionego walczącego po stronie niemieckiej przypada około czternastu Polaków, którzy stracili życie w Powstaniu Warszawskim. Z górą dwa miesiące Powstania to pod względem niemieckich strat osobowych (zabici, zaginieni i ranni) jak niecałe 6 dni trwającej prawie kwartał alianckiej operacji "Overlord" (6.06-30.08.1944).

Jaki ma sens dla Polaków analizowanie Powstania Warszawskiego po przeszło 70 latach od jego zakończenia?

Jeszcze kilkanaście lat temu wojna na terenie Polski wydawała się czymś mało prawdopodobnym. Obecne czasy nie nastrajają już tak optymistycznie. W 1944 roku nieodpowiedzialna decyzja ówczesnej elity przywódczej doprowadziła do gigantycznej masakry Polaków i zniszczenia czołowej polskiej metropolii. Jak zachowa się dzisiejsza polska elita, jeśli - nie daj Bóg - stanie przed koniecznością wojennych wyborów? Czy dokona ich roztropniej niż decydenci Rządu Londyńskiego i Polski Podziemnej? Jak na jej postępowanie wpłyną doświadczenia Powstania Warszawskiego? Czy zdecyduje się na podjęcie walki, gdy nie będzie ona miała widoków powodzenia? A może będzie sparaliżowana tragedią Powstania do tego stopnia, że nie odważy się podjąć działań zbrojnych nawet wtedy gdy takowe będą miały sens i realne szanse na sukces?

Trzeba pamiętać, że odpowiedzi na te pytania zależą w dużej mierze od społecznego - czyli naszego - przyzwolenia. A to na co przyzwalamy wynika z naszej wiedzy i poglądów. Dlatego warto zgłębiać wiedzę o Powstaniu Warszawskim.

Bibliografia:

Powstanie Warszawskie (1)
Powstanie Warszawskie (2)
Kirchmayer Jerzy, Powstanie Warszawskie 1944, Książka i Wiedza, 1984
Rzeź Woli
Rzeź Ochoty
Zburzenie Warszawy
Akcja "Burza"
Konferencja w Teheranie
Bitwa nad Bzurą
Bitwa Warszawska 1920
Powstanie Węgierskie 1956
Powstanie w Getcie Warszawskim
Rzeź Wołyńska
Operacja "Overlord"

Pon 01 Sie, 2016 1:17

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Szczerze? - Powstanie Warszawskie to była zbrodnia wojenna dokonana na ludziach i mieście przez nieodpowiedzialne decyzje nieodpowiedzialnych polityków i niekompetentnych wojskowych. Zbrodnia ta nie została rozliczona do dnia dzisiejszego. A najgorsze jest to, że znów - w imię interesów obcego, choć ponoć zaprzyjaźnionego mocarstwa - Polaków chce się rzucać jak kamienie na szaniec przeciwko drugiemu mocarstwu. Wniosek jest jeden: krwawa lekcja Powstania Warszawskiego NICZEGO NIE NAUCZYŁA współczesnych tzw. "elit", które prą do kolejnej beznadziejnej konfrontacji w imię chorych i wybujałych ambicji politycznych oraz interesów obcego kapitału. To, co pokazano nam w Iraku, który był tortem, z którego obiecywaliśmy wykroić sobie kawałek, a otrzymaliśmy figę z makiem - powinno nauczyć owe "elity" realizmu (inna rzecz, że w ogóle nie nauczyło).

Sro 03 Sie, 2016 9:03

Powrót do góry
marlog
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 257
Skąd: Olsztyn
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

W Polsce panuje od wielu pokoleń "dyktatura nietykalnych" , nie rozliczono za wrzesień 39, za Powstanie 44 i za wiele innych zbrodni zadanych Narodowi..
Gdyby wyrzucono niektórych z Wawelu, pozmieniano nazwy ulicy i zniszczono kilka pomników, inni by może "poszli po rozum do głowy"..
A tak wysyłają cudze dzieci na śmierć, bo przecież mają honor, ale dla innych..

Czw 04 Sie, 2016 12:19

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

marlog napisał:
W Polsce panuje od wielu pokoleń "dyktatura nietykalnych" , nie rozliczono za wrzesień 39, za Powstanie 44 i za wiele innych zbrodni zadanych Narodowi..
Gdyby wyrzucono niektórych z Wawelu, pozmieniano nazwy ulicy i zniszczono kilka pomników, inni by może "poszli po rozum do głowy"..
A tak wysyłają cudze dzieci na śmierć, bo przecież mają honor, ale dla innych..


Dokładnie tak. To przypomina mi dokładnie politykę Kościoła katolickiego, który robi się dobrym ... za nieswoje pieniądze. Tak to ja też potrafię. Niestety - tych zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie rozliczy się nigdy, bowiem stanowią tabu i są podstawami mitów narodowych, w których tak się przecież kochamy!
NB, na dzień dzisiejszy pisana jest kolejna mitologia o martyrologii i walce "żołnierzy" wyklętych i innych, którzy walczyli z Polską Ludową. Jeszcze trochę, a pojawią się peany na cześć zbirów z OUN-UPA no i zapewne Wehrwolfu - wszak oni też walczyli z komuną!

Pią 05 Sie, 2016 13:42

Powrót do góry
marlog
Podporucznik

Podporucznik




Posty: 257
Skąd: Olsztyn
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Taki tekst wpadł mi w ręce, przy sprzątaniu kom.
Może inny niż prawda obowiązująca, nie wiem czy źródło prawdziwe...
Cytat:
O Powstaniu Warszawskim Kazimierz Brandys
„Wziąwszy na swoje sumienie pożary i krew, teraz czuwały nad jednym: aby odciąć Warszawę od pomocy radzieckich wojsk ludowych, walczących o przyczółek na Wiśle. Biuletyny faszystowskiego podziemia ( AK - red. ) roiły się od oszczerstw rzucanych na Czerwoną Armię i Kościuszkowców. Alowcy bronili się samotnie w wąskich uliczkach Starego Miasta (...) Sztab frontu białoruskiego usiłował nawiązać łączność z kierownictwem powstania. Kawalerzysta ( Tadeusz Komorowski - komendant AK - red. ), mianowany wodzem przez Londyn, odpowiadał milczeniem. Mimo to, za pomocą zwiadowców i łączników przerzuconych na lewy brzeg, radzieckie dowództwo zdołało przekazać wiadomość o posiłkach, jakie zostaną pchnięte na oznaczone punkty walki w celu wsparcia powstańczej obrony. Nazajutrz wycofano z tych punktów oddziały AK i bez wystrzału oddano je Niemcom. Zdrada była jawna, ale żołnierze ginęli jak skazańcy — kłamstwem przewiązano im oczy (...) Przeciwko tym właśnie wojskom, które oparły się o Wisłę u kresu olbrzymiej letniej ofensywy, przeciwko ludowym armiom przybyłym na pomoc załodze i mieszkańcom Warszawy — dowództwo powstańcze, grupujące wokół siebie wszystkie odłamy politycznego wstecznictwa (...) pchnęło milion ludzi (...) na bezowocną śmierć. Radziecki zwiadowca, który przedarł się w końcu września przez Wisłę i dotarł do sztabu Bora, aby zadzierzgnąć łączność, nigdyjuż nie powrócił do swojego oddziału: sztabowcy londyńscy nie lubili pomocy ze wschodu"
Człowiek nie umiera, Częstochowa 1951, s. 7
cytat za Stanisław Murzański, Między kompromisem a zdradą, Warszawa 1993, s. 67-68

Pon 08 Sie, 2016 14:15

Powrót do góry
Piotrk1
Kapitan

Kapitan




Posty: 1328
Pochwał: 2
Skąd: Śląsk
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Powstanie warszawskie - tragedia dla wielu mieszkańców Warszawy, tragedia dla młodych oszukanych patriotów. Co rok powtarzane jest, że Stalin oszukał powstańców. A czy z nim ktoś uzgadniał to ? Przecież chcieli wyzwolić Warszawę przez Stalinem i przed nim pokazać, że Warszawa wolna.
Bór Komorowski i inni powinni stanąć przed sądem za narażenie na śmierć tysięcy ludzi. Na pomnik nie zasłużył.

Sro 10 Sie, 2016 15:09

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Piotrk1 napisał:
Powstanie warszawskie - tragedia dla wielu mieszkańców Warszawy, tragedia dla młodych oszukanych patriotów. Co rok powtarzane jest, że Stalin oszukał powstańców. A czy z nim ktoś uzgadniał to ? Przecież chcieli wyzwolić Warszawę przez Stalinem i przed nim pokazać, że Warszawa wolna.
Bór Komorowski i inni powinni stanąć przed sądem za narażenie na śmierć tysięcy ludzi. Na pomnik nie zasłużył.


No przecież ktoś winny być musi, co nie? No więc nasi zachodni sojusznicy są OK. Tak nas kochają, tak naszych przygarnęli po wojnie w Polsce. Niemcy - no przecież ich teraz musimy kochać, więc nie można na nich zwalać odium winy. Bór-Komorowski & Ska.? - nie można niczego im powiedzieć, wszak to akowcy, więc "żołnierze wyklęci", też nie można ich obwiniać. Pozostał tylko Stalin i to on jest be! Na na na

Sro 10 Sie, 2016 17:23

Powrót do góry
Boruta
Podporucznik marynarki

Podporucznik marynarki





Posty: 226
Skąd: Cosmopolis Sopot, Sarmatia
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Re: O Powstaniu Warszawskim zwięźle i otwarcie

Benon napisał:
Sowieci zaś tuż po wybuchu powstania wstrzymali idącą w kierunku stolicy Polski ofensywę.

Niczego nie wstrzymali.
Cytat:
Okazało się wtedy, że Francja i Wielka Brytania zawarły z Polską układy nie mając zamiaru rzetelnie wypełniać zobowiązań sojuszniczych.

Wypełnili.

_________________
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej

Nie 02 Paź, 2016 12:08

Powrót do góry
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Niemcy wydali oświadczenie, że respektują prawa kombatanckie żołnierzy Armii Krajowej, co oznaczało, że będą traktowali pojmanych AK-owców jako jeńców wojennych.

Ale odmówili potwierdzenia tego na piśmie.
Zresztą nawet po kapitulacji nie respektowali jej warunków- vide owi cywile wysłani do KL.


Cytat:
Chodziło o to by pchnąć Polskę do starcia zbrojnego z Niemcami, co chwilowo osłabiało III Rzeszę i dawało Francji i Wielkiej Brytanii czas na przygotowanie się do konfrontacji z Hitlerem.

Nie chodziło o to by pchnąć. BO taką decyzję POlska podjęła zanim padły zapewnienia o gwarancjach.

Resztę już skomentował Boruta.

_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Nie 02 Paź, 2016 15:15

Powrót do góry
erkael56
Major

Major




Posty: 1560
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

CIEMNA STRONA POWSTANIA

Nie wszyscy warszawiacy byli bohaterami. Nie wszyscy cywile pomagali żołnierzom. Nie wszyscy żołnierze dobrze traktowali cywilów. Narodowa legenda przemilcza te fakty.

„Boże wielki! Bądź pochwalony iż pozwalasz nam uczestniczyć w tych wspaniałych dniach Warszawy i Polski. Wspaniałych przez cud braterstwa. (...) Jakeż zjednoczeni jesteśmy tą chwilą”. – Tak 3 sierpnia atmosferę w powstańczej stolicy opisywał „Biuletyn Informacyjny” AK. Nie minął pierwszy tydzień walk, a w Śródmieściu i na Starówce zaczęli się pojawiać uciekinierzy z Woli, przynosząc wieści o masakrze mieszkańców dzielnicy (hitlerowcy wymordowali tam prawie 60 tys. ludzi). Oczywisty był nie tylko nieuchronny upadek Woli, ale też fakt, że powstanie nie osiągnęło swych militarnych celów, potrwa dłużej, niż zakładano, a rzeź na Woli może nie być ostatnią.

Nastrój doskonały

Życie na zapleczu wojska szybko koncentruje się w częściowo izolowanych mikrospołecznościach kamienic. To domy stają się podstawową komórką cywilnej administracji. Stanisław Talikowski, 25-latek z ulicy Elektoralnej, pisze w pamiętnikach: „U nas w domu nastrój doskonały, jesteśmy zgodni co do konieczności walki i naszego w niej udziału. Wszyscy mężczyźni zgłosili się do dyspozycji dowódcy oddziału AK”. Powstańcy nie mieli jednak pomysłu, co zrobić z ochotnikami, a 6 sierpnia ich dom zajęli hitlerowcy. Talikowski ocalał cudem. Inni mężczyźni zostali rozstrzelani.


MELDUNEK: Chodzą bezczynni

Meldunek Biura Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej Armii Krajowej z 20 sierpnia (dotyczący położenia ludności cywilnej w Śródmieściu) głosi: „Poziom mieszkańców w wielu domach – potworny. Istnieją całe grupy mężczyzn, młodych, zdrowych, którzy całymi dniami dosłownie nic nie robią, natomiast chodzą pijani od rana do nocy. Różni spod ciemnej gwiazdy »komendanci domów«, komendanci Obrony Przeciwlotniczej itp. chodzą bezczynni i nie biorą udziału np. w budowaniu barykad, gdy zmuszają do tego ludzi starych i chorych. (...) Domowe władze rekrutujące się z takich elementów noszą się jednak bardzo dumnie i otoczeni stadkiem totumfackich tworzą jakby inną wyższą kastę. Zapasy żywnościowe są u tej części duże, a jakość jedzenia zupełnie dziś niespotykana. Krytyka powstania, władz i ich zarządzeń wygłaszana jest głośno, bez żenady i w słowach dobieranych swobodnie. Notoryczne pijaństwo (...), burdy, krzyki, ordynarne wyzwiska i awantury (...) gry hazardowe i wyczyny natury erotycznej. Brutalne bicie i kopanie żony (...) zaobserwowałem sam”.

Wspólnoty domowe od samego początku powstania skupiały nierzadko ludzi całkiem sobie obcych, co wystawiało ich na ciężką próbę. Często byli sami, przesiedleni przez okupanta, odcięci od własnego domu przez wybuch powstania, przydzieleni na kwaterę przez AK lub służby pomocnicze.


Władysław Sala, 40 lat

Kierownik Zakładu Opiekuńczo-Wychowawczego Instytutu Mokotowskiego, którego od domu odcięła godzina W, szedł ze Śródmieścia na Mokotów sześć dni. „Każdy dzieli się wszystkim co ma. Słyszę, jak właścicielka mieszkania zaprasza zupełnie obcych ludzi: długo to nie potrwa, czujcie się jak u siebie w domu. Jest już służba sanitarna. Uruchamia się apteki, sklepy, punkty żywienia, pocztę, wychodzą pisma, już jawnie czynna jest radiostacja. Na podwórzu fabrycznym widowisko niezwykłe: masa powstańców w ordynku, gra orkiestra, jest defilada, wesoło nam wszystkim, ludziska biją brawo”.

Janina Lasocka

W tym samym czasie uciekała z domu: „Nie było czasu do namysłu, od strony ulicy Białej rozlegały się już niemieckie gardłowe wrzaski i co chwila wybuchały granaty, które wrzucali przez okna. W tunelu płonących domów posuwaliśmy się w stronę placu Krasińskich. Tylko dzięki znajomemu z opaską AK udało nam się przejść przez pozycje powstańcze. Żandarmeria polowa w każdym cywilu widziała szpiega. Bez przepustek nie chciała nas przepuścić w stronę Starówki. Już narodziła się biurokracja”.

Choć podobne spięcia między cywilami a wojskiem zdarzały się od pierwszych dni powstania, to szczególnie ostro wybuchały na Starówce, która była ostrzeliwana od pierwszych dni zrywu, a od 19 sierpnia stała się powstańczą twierdzą.

Genowefa Dąbrowska, 32-letnia pielęgniarka

Była pielęgniarką jednego z punktów medycznych Starówki, napisała w pamiętniku: „Najgorzej było ludziom słabym, niezaradnym i samotnym, którym nikt nie pomagał, póki żyli, a gdy zginęli, nie było komu zatroszczyć się o to, żeby ich pochować, leżeli więc pod ścianami przykryci jakąś szmatą lub papierem, czekając, aż ich ktoś w końcu zakopie albo obsypie gruzami walący się dom. Beznadziejność dalszej obrony, wśród terrorystycznego ostrzału całej dzielnicy ze wszystkiego, co może tylko mieć armia, i brak jakiejkolwiek pomocy kierował nasz gniew na dziesiątkowanych przez wroga nieprzytomnych ze zmęczenia chłopców. Ich obarczaliśmy odpowiedzialnością za śmierć i cierpienia bliskich.

Zachowanie się poszczególnych dowódców też było nieraz powodem rozgoryczenia i żalu, gdy na przykład niepotrzebnie usuwano ludzi z mieszkań czy piwnic rzekomo potrzebnych dla wojska, aby po kilku godzinach opuścić je jako nieprzydatne, albo gdy do pracy przy odgruzowywaniu czy budowie barykad zmuszano nie młodych cwaniaków wymigujących się od każdej roboty, ale ludzi starszych lub chorych. Szczególnie znienawidzeni byli żandarmi kapitana »Barrego« – draby najedzone, elegancko jak na tamte warunki ubrane, odznaczające się brutalnością i brakiem skrupułów”.

Cywile- AK

Szokującą relację przynosi wewnętrzny meldunek sytuacyjny staromiejskiej placówki BIP KG AK z 8 sierpnia: „Widuje się ciągle chodzących z batogami członków PKB [korpusu bezpieczeństwa, czyli powstańczej policji – przyp. red.]. Bicie i nadużywanie siły w stosunku do bezbronnych są niestety częstym zjawiskiem. Zdarzają się nawet wypadki używania w stosunku do ludności cywilnej siły przez niektórych żołnierzy AK. Przy pompie, z której wodę czerpie okoliczna ludność, młody wartownik posunął swą gorliwość służby aż do bicia kolbą karabinu tłoczące się kobiety, przepuszczając jednocześnie młode dziewczęta bez kolejki”.

Pomoc nie nadchodzi

Wraz z upadkiem Starówki przygnębienie opanowuje całą stolicę. Warunki życia pogarszają się szybko. Pomoc wciąż nie nadchodzi. Alianckie zrzuty zostały przerwane. Pierwsze zapowiedzi powszechnego załamania widać było już kilka dni wcześniej, kiedy ludzie przestali ufać akowskiej propagandzie, powstańczym gazetom, a nawet londyńskiemu radiu.

Genowefa Dąbrowska pisze we wspomnieniach: „W miarę jak przekonywano się, że wiadomości są skąpe, sprzeczne i nie zawierają żadnych odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania, a w szczególności, co się dzieje za Wisłą, coraz mniej było chętnych do czytania. Stałe nadawanie z Londynu posępnej i beznadziejnej melodii chorału »Z dymem pożarów« nie dodawało nikomu ducha. Wprost przeciwnie, wzbudzało oburzenie i rozgoryczenie, że nie stać ich na nic więcej, chcą nas całkiem pogrzebać i umyć od wszystkiego ręce, przekazując całe zmartwienie Bogu”.

Meldunek BIP KG AK

W podobnym tonie utrzymany jest wewnętrzny meldunek BIP KG AK z 20 sierpnia na temat nastrojów na Śródmieściu: „W wielu środowiskach mówi się o małej zaradności rządu, nieprzygotowaniu należycie powstania, krytykuje się tkliwe przemówienia i płaczliwy ton naszej propagandy. Zwłaszcza kończenie audycji londyńskich przez chorał »Z dymem pożarów« zaczyna społeczeństwu działać na nerwy”.

Karolina Kowalska

W czasie powstania 14-letnia dziewczyna: – Ludzie zaczęli pojmować z przerażeniem, że w całym mieście nie ma nikogo, kto by wiedział coś prawdziwego. Popularność zdobywały najdziwaczniejsze plotki: że lada dzień przylecą spadochroniarze albo że już są w tej czy innej dzielnicy, że linią wschód – zachód wycofują się potężne niemieckie siły pancerne. Za każdym razem, kiedy te piękne wiadomości okazywały się tylko plotką, rozżalenie rosło.

Apatia

Coraz trudniej zdobyć coś do jedzenia. Aprowizacja dla cywili zorganizowana w pierwszych dniach powstania zaczyna szwankować. Stosunkowo najlepsza sytuacja panuje jeszcze na Mokotowie i Żoliborzu, gdzie jest dużo przydomowych ogródków, jednak w końcu i tam ludziom zagląda w oczy głód. Brakuje wody. Życie przenosi się do piwnicznych bunkrów. Wychodzi się po nocach. Brak higieny. Szaleje dezynteria.

Woda

By zdobyć wiaderko wody, ludzie gotowi są narażać życie. Często po prostu nie mają wyjścia, bo jedyna droga do studni prowadzi przez niemiecki ostrzał. „Pierwszeństwo w czerpaniu wody miało wojsko, później szpitale i punkty opatrunkowe, na koniec cywile. Trzy kolejki – jak wszędzie w kolejkach – szum, spory o pierwszeństwo. Zdarzało się, że stały po dwie osoby z jednej rodziny, co przez wszystkich było traktowane jak wielkie oszustwo lub prawdziwa kradzież. Szklanka wody musiała wystarczyć na cały dzień, a gdzie indziej i tego nie mieli” – wspominał Józef Nalazek, który podczas powstania miał 50 lat. Był kierowcą z Grochowa, który utknął w kamienicy przy ul. Hożej 41. „Żeby dostać się do pompy, trzeba było przeskoczyć z narażeniem życia Poznańską. A tu byle się ktoś pokazał na jezdni, już po bruku, po ścianach trzepały kule. Karabiny automaty, zaraz artyleria polowa, a w końcu do kompletu krowy. I przy takiej perkusji trzeba było stać z kubełkiem trzy, cztery godziny na otwartej przestrzeni”.

Zdobywanie pożywienia

Każdy sposób zdobycia wody i jedzenia wchodził w grę. – We wrześniu do naszej kamienicy przyszli jacyś ni to powstańcy, ni to policjanci, raczej ci drudzy, tyłowi, bo choć z rozpylaczami na szyjach, to bez bitewnego kurzu i znoju na mundurach i twarzach – opowiadała Krystyna Narożna, w powstaniu 16-letnia pracownica punktu medycznego dla ludności cywilnej na ul. Złotej. – Przynieśli jakieś mięso, niewielkie, obdarte ze skóry zwierzę. Poprosili sąsiadkę, żeby przyrządzić ucztę, bo złapali i ubili królika. Sąsiadka poprosiła, żeby zostawili jej kosteczki dla jej głodującego pieska – jamniczka. Popatrzyli dziwnie, ale natychmiast skwapliwie się zgodzili. Kilka dni później wydało się, że nie królika ubili, tylko tego jamniczka właśnie.

Jacek Fedorowicz

Dziś znany satyryk, a w powstaniu siedmioletni chłopiec, we wspomnieniach spisanych na prośbę Normana Daviesa, opublikowanych w książce „Powstanie ģ’44.” pisze: „Na stercie gruzów mój dziadek co dzień próbował bezskutecznie ze skonstruowanej przez siebie procy upolować dla mnie gołębia”. O polowaniach na gołębie pisze też w liście do Daviesa czteroletni w czasie powstania reżyser Krzysztof Zanussi: „W pustym pokoju sypano coś na parapet i zaciągano sznurek na zewnętrzne okna, tak by można było pociągnąć i je zamknąć. Gołąb trzepotał się po pokoju. Potem był rosół z kury”.

Tomasz Miecik

W czasie powstania dziesięcioletni chłopiec, wylicza powstańcze menu schronu na ul. Siennej 63: „Gdy skończył się koń, była już wyłącznie kasza jęczmienna we wciąż malejących porcjach. W takich warunkach dysproporcje w aprowizacji stają się niezwykle jaskrawe. Konserwa ze zrzutu jest luksusem i obiektem zazdrości. To już prawdziwe rozwarstwienie społeczne. Podział wręcz kastowy”.

Meldunek

Drugiego września funkcjonariusz BIP KG AK donosił w raporcie ze Śródmieścia: „W kuchni wojskowej mieszczącej się w lokalu Warszawianka na rogu Przeskok i Szpitalnej poziom posiłków codziennych znacznie przewyższa poziom wszystkich stołówek AK. Niezależnie od zwykłych posiłków sztaby i osoby kierujące tą stołówką mają wieczorami kolacje odrębne, w skład których wchodzą doskonałe alkohole, konserwy mięsne, sardynki itp.”. I znów jak podaje dalej raport: „Wywołuje to z jednej strony nocne pijackie awantury i śpiewy, z drugiej niechęć ludności okolicznej nie bardzo rozróżniającej AK i KB [korpus bezpieczeństwa – przyp. red.], więc kierującej swoją niechęć do wojska w ogólności”.

Wściekłość

Głód zderza się z cwaniactwem. Mimo że cywilna administracja powstańcza nawoływała w pierwszych dniach sierpnia, by otwierać sklepy, i ustaliła urzędowe ceny maksymalne na podstawowe produkty, kwitnie spekulacja na czarnym rynku. 27 września „Wiadomości Powstańcze” grzmiały: „Gdy śmierć zagląda w oczy milionom – setki ciągną z tego korzyści. Hieny te (a coraz częściej zdarza się, że są nimi osoby, które dysponują urzędowymi przydziałami) rzucają dziś na rynek kilo słoniny za 6 tys. zł, paczkę zapałek za 20, papierosy po 30 za sztukę”. Były to ceny paskarskie.

Maksymalna cena chleba została przez cywilną administrację powstańczą ustalona na 60 gr za kilogram i w ciągu dwóch miesięcy wzrosła oficjalnie do 150 zł. Podziemna pensja szeregowego urzędnika pracującego dla Delegatury Rządu na Kraj, np. maszynistki, wynosiła tuż przed powstaniem od 500 do 800 zł. Młynarki – obowiązujące podczas okupacji banknoty – już w sierpniu zdewaluowały się dziesięciokrotnie, a później w ogóle trafiły na śmietnik. We wrześniu paskarze przyjmowali za jedzenie niemal wyłącznie złoto, dolary i stare carskie ruble.

Napaści, rabunki

Zaczęły się nasilać napady rabunkowe. Artykuł z pisma „Dzień Warszawy” opublikowany u schyłku powstania, 26 września, grzmiał: „Jest orgia rabunku. (...) Potworzyły się zorganizowane szajki złoczyńców. Rabuje niejeden cywil, co gorsza niejeden żołnierz. Wiadomo nam, że do oddziałów wojskowych zakradły się jednostki wyzute z wszelkiej moralności, które organizują regularne wyprawy złodziejskie. Rabują o każdej porze dnia i nocy, wszędzie, gdzie tylko można. Nie ma już sklepu, który nie byłby rozbity i splądrowany. Nie ma mieszkania (...). Do kwater ściągane są najróżniejsze przedmioty po czym odbywa się podział łupów”.

Ewakuacja: oburzenie

Ósmego września zaczyna się pierwsza ewakuacja ludności cywilnej stolicy przeprowadzana w porozumieniu z Niemcami. Przez dwa dni powstańcze pozycje opuszcza około 15 tysięcy osób. Napięcie sięga zenitu. W meldunku prasowego sprawozdawcy wojennego „Alfreda” o przechodzeniu ludności na stronę niemiecką w rejonie ul. Śniadeckich czytamy: „Doszło do ostrych starć między uchodźcami i żołnierzami AK.

Żołnierze byli oburzeni wymarszem ludności. Idącym robiono uszczypliwe uwagi, nie pozwalano dawać papierosów. Jeden żołnierz z placówki przy ul. Lwowskiej powiedział, że gdyby zauważył swą matkę w tym tłumie, zastrzeliłby ją. Twierdzono, że młodzi mężczyźni mają być nieprzepuszczani. Było jednak ich wielu. Szli, niosąc ciężkie walizki, dzieci, przeprowadzając stare kobiety. Kobiety złorzeczyły (...), byli i tacy, którzy zachowywali się wyzywająco, przeciwstawiali się legitymowaniu i rewizji [przez posterunki AK – przyp. red.]. Inni krzyczeli, żeby wojsko złożyło broń albo wyszło z Warszawy. Aby uspokoić krzyczący tłum, oddano kilka strzałów ostrzegawczych”.

Trzy dni później, 11 września, na lewym brzegu Wisły lądują żołnierze Berlinga, na niebie pojawiają się samoloty z czerwonymi gwiazdami. W Śródmieściu po długiej przerwie udany zrzut brytyjski. Warszawa odzyskuje wiarę. Wspomina Józef Nalazek z ul. Hożej 41: „Na Marszałkowskiej na pierwszym piętrze okno otwarte, pianino bębni na całego, słychać tańce, śmiechy, piski. Wołają do nich uspokójcie się, przestańcie, bo bomby rzucą, nie słyszą. Rzucają do nich cegłami – za daleko, przejść nie można, bo obstrzał. Młodzieniec z okna spojrzał na nas z góry, jak na coś martwego i odszedł w głąb. Ciągnie do nich z wolna pożar z pobliskiej restauracji Żywiec, już z wielu okien obok ogień bucha, ale zabawa nie ustaje”.

Dom przy ul. Hożej 41 płonie. „Podwórze jak studnia, u góry majta ogień, na dole czuć żar. W przejściach zbili się ludzie, nikt nie może wyjść. Niektórzy uciekają przez ulice, nie patrzą na obstrzał. Radio gra na cały regulator »Boże coś Polskę«” – relacjonuje Józef Nalazek.

Powstanie Warszawskie miało dogorywać jeszcze 20 dni.

Źródło - http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/nauka-i-technika/ciemna-strona-powstania-co-przemilcza-narodowa-legenda/ar-BBwTDhD?li=BBr5MK7&ocid=SK216DHP#page=2

Pon 03 Paź, 2016 7:27

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dwa uściski. ( Podać rękę oprawcy, czy nie ? )
1.Uścisk pierwszy
Scena przedstawiona na zdjęciu zapewne została utrwalona przypadkowo. Reporter czekał by uwiecznić moment „przywitania” przez niemieckiego komendanta obozu, przybyłych do Oflagu VII A w Murnau, wziętych do niewoli polskich oficerów. Na tym zdjęciu generalicja polska stoi nieco przed szykiem pozostałych jeńców . Najbardziej wysunięty do przodu, to dowódca pobitej pod Tomaszowem Lubelskim Armii Lublin, gen. dyw. Tadeusz Piskor.( Został tzw najstarszym obozu ). Przed nim znajduje się niemiecki oficer w mundurze generała Wehrmachtu, jest to najprawdopodobniej komendant obozu gen. mjr Schemmel. Możliwe, że był inwalidą wojennym który z racji wieku lub stanu zdrowia otrzymał to stanowisko. Nic o nim nie wiadomo, Można się jedynie domyślać ,że był weteranem pierwszej wojny światowej i że w działaniach wojennych 1939 r. nie brał udziału. Pewnie odebrał meldunek gen. Piskora i tradycyjnie jak bywa w takich sytuacjach zgodnie z wojskową tradycją wyciągnął w kierunku polskiego generała prawicę. Ręka niemieckiego generała zawisła w powietrzu, generał Piskor stał niewzruszenie na baczność nie odwzajemnił uścisku. Ten moment uchwyciło zdjęcie. Gen.Piskor nie znał gen. Schemmela i pewnie osobiście nic do niego nie miał, lecz uznał ,że nie może podać ręki przedstawicielowi armii która 1-go września zbrodniczo najechała Polskę. Kolejny wyczyn gen. T. Piskora nastąpił 11 listopada 1939 r. na jego rozkaz na plac apelowy wyszły czwórkami pododdziały z poszczególnych bloków. Nienagannie ubrani oficerowie polscy stanęli na zbiórce.
Gdy gen. Piskor wyszedł, wówczas beliniak płk. Hanka-Kulesza wystąpił i zameldował o wykonanym rozkazie. Generał podziękował i przemówił. Powiedział ,że wojna dopiero się zaczęła i to napaścią przez dwóch odwiecznych wrogów, że tworzy się armia poza granicami kraju, że trzeba trwać w spokoju i oczekiwaniu na koniec wojny. Na zakończenie wzniósł okrzyk „Niech żyje Polska”. Odpowiedziało mu gromkie „Niech żyje”. Niemcy wszczęli alarm otoczyli wszystkich, aresztowali generała i odprowadzili go do budynku Komendy. 12 listopada wywieziony został do obozu karnego. cdn.

Sro 01 Lis, 2017 6:07

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

2.Uścisk drugi
2.1. Burzliwa kariera SS – mana z Kaszub
Okres 1 –szej wojny miał chlubny, mając zaledwie 15 lat wstąpił na ochotnika do armii. Był dwukrotnie ranny i oprócz przerw na leczenie cały czas walczył na froncie. W wieku 17 lat, został podporucznikiem. Zakończył wojnę jako porucznik i dowódca kompanii. Za męstwo otrzymał dwukrotnie Krzyż Żelazny. Następnie w „Freikorpsach" uczestniczył w tłumieniu powstań na Śląsku za co otrzymał „Odznakę za Męstwo” i „Order Orła Śląskiego” 2. i 1. klasy. Do NSDAP wstąpił w 1930 r. , rok później był w SS. Brał udział w tłumieniu tzw. „puczu Röhma" i w „nocy długich noży" z 29 na 30 czerwca 1934 r.. W lipcu 1934 r. doprowadził do zamordowania SS-mana barona Antona von Hochberg und Buchwald. W SS szybko awansował w 1934 r. był już SS-Gruppenführerem. Ojcem chrzestnym jednego z jego synów był sam Himmler. W kampanii przeciw Polsce nie brał udziału. 7 listopada 1939 r. do funkcji szefa śląskiej policji i SS ( został nim w 1938 r.) dołączył tytuł „Pełnomocnika Komisarza Rzeszy ds. Umocnienia Niemczyzny" . Osobiście kierował wypędzeniem Polaków z powiatu żywieckiego (tzw. Saybuscher Aktion) w ramach których od września do grudnia 1940 r. wygnano z domów i wywieziono 17413 osób . Następnie witał rodziny niemieckie przesiedlone ze Wschodu na Śląsk. Już pod koniec 1939 r. zaproponował Himmlerowi założenie w Oświęcimiu obozu koncentracyjnego. Koncepcję opracował SS-Oberführer Arpad Wiegandt z Wrocławia. Mimo początkowych sprzeciwów Berlina , von dem Bach dopiął swego. Plan zaakceptowano. Pierwszy transport więźniów do obozu nadszedł 14 czerwca 1940 r. Obóz ten wizytował dwa tygodnie później . W odwecie za ucieczkę więźnia Tadeusza Wiejowskiego nakazał przeprowadzić prewencyjne egzekucje wśród miejscowej ludności . Rozkazy te anulował Himmler. Po napaści na ZSRR został Wyższym Dowódcą SS i Policji Środkowa Rosja. Podlegały mu grupa egzekucyjna (Einsatzgruppe B) Artura Nebe. Ponosił moralną odpowiedzialność za masakry Żydów, dokonywane od lipca do września 1941 r przez jego podwładnych w Rydze i Mińsku. W planach Himmlera był przewidziany na stanowisko Wyższego Dowódcy SS i Policji w Moskwie. W sierpniu 1941 r. zorganizował słynną pokazową egzekucję 100 ludzi dla Himmlera pod Mińskiem. Podczas tej egzekucji Reichsführer zasłabł i wymiotował. Zaowocowało to zmianą metod likwidacji Żydów na „mniej krwawą” czyli na gazowanie. 9 listopada 1941 został SS – Obergruppenführerem. W marcu 1942 stwierdzono u niego wyczerpanie nerwowe którego powodem były przeżycia wynikające z udziału w egzekucjach Żydów. Szacuje się ,że za ten okres działalności ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć 230 000 ludzi. W czasie rekonwalescencji zajmował się nim naczelny lekarz SS prof. dr med. Ernst Robert Grawitz. Po odzyskaniu równowagi psychicznej został Pełnomocnikiem Reichsführera SS ds. Walki z Bandami Po wybuchu Powstania Warszawskiego ok 5 sierpnia przybył do Warszawy rozpoczął jak to nazwał swoją „historyczną misję". Został dowódcą „Korpsgruppe von dem Bach", podlegał pod względem politycznym Himmlerowi, a militarnym – dowódcy 9. Armii gen. Nikolausowi von Vormannowi. Jak sam przyznał ponosił pełną odpowiedzialność za okres dowodzenia armią która wg jego opinii z 1946 r była w wielkiej mierze „kupą świń”. 2 października przyjął kapitulację powstańców. Podczas realizacji warunków kapitulacji doszło do jego spotkania z gen. dyw. Tadeuszem Bór -Komorowskim. Czy Tadeusz Komorowski wiedział z jakim draniem rozmawiał ? Pewnie tak .Ale czy wiedział ,że w żyłach tego SS –mana jest więcej polskiej jak niemieckiej krwi ?

Sro 01 Lis, 2017 6:09

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

2.2.Pochodzenie arcykata
Erich Julius Eberhard von dem Bach urodził się 1 marca 1899 r. w Lęborku. Pochodził z starej kaszubskiej katolickiej rodziny Żeleńskich ,od pokoleń osiadłej na Pomorzu. Jego przodkami od XVIII w. byli Michał von Żelewski (ok. 1700-1785) i Anna Zofia von Pirch ( Pierzchwa ) których syn Franciszek (ok. 1735-1788) poślubił Ewę von Kętrzyńską. Ich synem był Andrzej Klemens von Żelewski (ur. 1778) który ożenił się z Konkordią von Grubba. Ich pierworodny Otton August Ludwik Rudolf von Żelewski ( 1820 - 1878 ) poślubił Antonię Fryderykę z d. von Żelewską. Jednym z ich potomków był Otton Jan von Żelewski (1859 - 1911 ), który poślubił Elżbietę Ewelinę Szymańską z Torunia. Otton Jan i Elżbieta von Żelewscy byli rodzicami Ericha von dem Bacha – Zelewskiego. Analiza genealogiczna wskazuje ,że jego przodkowie nigdy nie używali członu nazwiska „Bach” ponadto jego ojciec , nie zginął na froncie 1-szej wojny ( był to kuzyn Ericha ,Oskar ) lecz zmarł śmiercią naturalną. Czy von dem Bach mógł znać język polski ? Jest to raczej wątpliwe, możliwe ,że wiele słów rozumiał gdyż nim wstąpił do armii w 1914 r. uczył się w Wejherowie, Brodnicy i Chojnicach. W miastach gdzie język polski był powszechnie używany. Jego krewny kupiec Józef Żelewski u którego swego czasu zamieszkał na stancji był polskim działaczem narodowym w Brodnicy.

Sro 01 Lis, 2017 6:11

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

2.3.Na szczęście czuł się Niemcem
Z radością uznać trzeba wybór von dem Bacha który z uporem podkreślał ,że jest Niemcem co zresztą z nadgorliwością neofity udowadniał czynami. 4 grudnia 1940 r. zameldował Himmlerowi o podjętej przez siebie decyzji rezygnacji z polskiej części nazwiska –Zelewski. Na co uzyskał zgodę swego szefa. Przy argumentacji tej decyzji kłamał ,że jego przodkowie żenili się z czysto niemieckimi kobietami, wśród wielu nazwisk domniemanych przodkiń nie wymienił swojej matki Szymańskiej. Mimo ,ze pochodził z katolickiej rodziny od najmłodszych lat był ewangelikiem. Dlatego nie wiadomo kiedy nastąpiła zmiana wyznania. Podawał się za potomka krzyżackiego komtura i za przedstawiciela pruskiej arystokracji. Nielegalne przyjęcie nazwiska Bach spowodowało ,że wielu Kaszubów autentycznych Bach – Żelewskich musiało po wojnie dla spokoju rezygnować z owego „Bach”. Z arystokracją też nie miał nic wspólnego gdyż ojciec był kupcem i agentem ubezpieczeniowym.
2.4.Uścisk dłoni.
Los sprawił, że 4 i 5 października w Ożarowie spotkało się dwóch generałów pieczętujących się polskim herbem, Tadeusz Komorowski h. Korczak i Eryk von dem Bach dawny Zelewski h. Brochwicz III. Były honory wojskowe i udokumentowany piękny żołnierski uścisk. W tym czasie za Wisłą stał inny polski szlachcic którego korzenie tkwiły w Rokosowie na Wielkopolsce. W przeciwieństwie do von dem Bacha jego matka nie była Polką lecz Rosjanką. Co ciekawe nauczyła swego syna słynnego „Katechizmu polskiego dziecka” Władysława Bełzy. Syn ten też sobie coś zmienił i stał się Konstantym Konstantynowiczem gdyż tatuś miał za bardzo polskie imiona Ksawery Wojciech .
Mimo ,że faktycznie był szlachcicem h. Glaubicz z upodobaniem podkreślał swoje robotnicze pochodzenie. Ten trzeci szlachcic to oczywiście marsz. ZSRR Konstanty Rokossowski. Zatrzymany nad Wisłą jakby na próbę lojalności przyglądał się z swojej Pragi
( ojciec pochowany został na tamtejszym cmentarzu bródnowskim ) płonącej Warszawie. W tym czasie inny z głównych postaci Powstania Warszawskiego był już rozstrzelany ( inna wersja mówi ,że nastąpiło to 04.10.1944 r.), Jego uśmiercenie jest chyba jedynym dobrym uczynkiem von dem Bacha z tego okresu. Nazywał się Bronisław Mieczysław Władysławowicz Kamiński był generałem SS, dowódcą Brygady SS i wszyscy chcą by był Rosjaninem, zresztą on też chciał .Zwierzęco nienawidził Polski i Polaków. Spacyfikowana Ochota to jego dzieło...
Generał Bór - Komorowski podejmując decyzję o wybuchu powstania wziął za nią na siebie całą odpowiedzialność. Poderwał Warszawę do boju wiedząc o postępowaniu Armii Czerwonej wobec oddziałów AK realizujących Akcję Burza na Kresach Rzeczypospolitej, stąd nie mógł liczyć na jakiekolwiek sojusznicze czy kombatanckie braterstwo z tą armią. Powstanie okazało się heroiczną tragedią która pochłonęła życie 200 000 Warszawiaków. Z tego niemal 1/3 została wymordowana przez oddziały podległe SS – manom, także tym o polskich genach ( von dem Bach i Kamiński ). 50 tys. osób trafiło do obozów koncentracyjnych, a 165 tys. na roboty do Rzeszy. Ponad 350 tys. ludzi przesiedlono do innych miejscowości Generalnej Guberni, pozostawiając ich bez środków do życia. Berlingowscy którzy jako jedyni ruszyli na pomoc powstańcom ( dziś o tym raczej się nie wspomina ) wykrwawili się ( 3,5 tyś ) bo marszałek o polskich korzeniach ich nie wsparł.
Gdy się zawahał było już po wszystkim a Stalin jakby na to czekał, przeniósł go na inny boczny front. Marszałek wpadł jeszcze bardziej bo to nie Komorowskiego, który wziął całą odpowiedzialność na siebie, wini się za klęskę powstania. Winny jest on Rokossowski ze swoim generalissimusem. Czyżby Bór – Komorowski , wódz jednej z najlepiej zorganizowanych podziemnych armii okupowanej Europy, przewidział to i dlatego na spotkaniu z von dem Bachem tak swobodnie się prezentował ? Zdjęcia z tego spotkania szokują atmosferą . Może te uśmiechy to retusz propagandy? Może ewentualny grymas przerobiono Komorowskiemu na uśmiech ? Jest to oczywiście możliwe .Jednak twardy uścisk jeszcze nie tak dawno Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych ( od 30 września do kapitulacji powstania ) z arcyzbrodniarzem jest niestety autentyczny.
3.Dalsze losy.
Generał Tadeusz Piskor po Murnau przeszedł jeszcze Oflagi VIII B Silberberg, IV C Colditz, X C Lübeck i VI B Dössel. Był wdowcem, w 1940 r. w niewoli ożenił się per procura z Lucyną z Kacperskich. Uwolnienia doczekał 30 kwietnia 1945 jako jeniec Oflagu VI B Doessel. Wyjechał do Anglii i osiadł w Londynie. Przez nieugiętą postawę niewola odcisnęła swoje piętno na jego zdrowiu Był mocno schorowany, ale mimo to działał w Komisji Historycznej Sztabu Głównego i przewodniczył Komisji ds. Żołnierzy 1939 r.W 1946 r. urodził się mu syn Jerzy późniejszy oficer armii kanadyjskiej. Generał zmarł 21 marca 1951 r. w Londynie, pochowany początkowo na cmentarzu St. Mary's w Kensal Green. 23 września 1990 urna z prochami spoczęła w Tomaszowie Lubelskim.
Gen Tadeusz Bór – Komorowski miał dobrą opinię wśród Niemców sam von dem Bach wspominał że wielu oficerów niemieckich, w tym dowódca dywizji pancernej SS gen. Köllner i oficer łącznikowy Himmlera w sztabie Hitlera SS Gruppenführer Hermann Fegelein ( mąż siostry Ewy Braun ) znali Tadeusza Komorowskiego jeszcze z armii austriackiej lub jako wybitnego zawodnika konkursów hippicznych ( Komorowski został na olimpiadzie w Berlinie w 1936 r .wraz z przedstawicielami innych narodowych drużyn hipicznych przyjęty przez Hitlera ). Początkowo Fegelein miał wielkie pretensje do von dem Bacha,;"że oszalał, idąc na tak wielkie ustępstwa wobec polskich bandytów. Ponoć miedzy nimi wywiązała się na temat Bora następująca polemika; W końcu zapytał: „A co to za facet ten »Bór «?”. „Ach - odpowiada von dem Bach. - Nie wie pan tego? To jest przecież ten znany skoczek konny, hrabia Komorowski”. „O, to ten! Oczywiście, znam go. Fantastyczny facet. Jeśli tak, to co innego, chwileczkę, proszę” - wykrzyknął podniecony Fegelein. Po kilku minutach oddzwonił i przekazał zgodę Hitlera na warunki kapitulacji Tadeusz Bór – Komorowski po kapitulacji razem z 20 oficerami z KG AK 6 października 1944 dojechał koleją do Kruklanek w Prusach Wschodnich następnie przewieziono ich do obozu jednostki Waffen-SS. Gdzie wszystkich zakwaterowano w schludnym baraku, mieli być przyjęci przez Himmlera. Do spotkania jednak nie doszło. Po pobycie na Mazurach trafił do Oflagu Langwasser koło Norymbergii, od lutego 1945 do Oflagu w Colditz, a od kwietnia do obozu Markt-Pongau w Alpach Tyrolskich. Pomimo nacisków nie podjął współpracy z Niemcami i nie wydał rozkazu Armii Krajowej o zaprzestaniu walki z nimi .Po wojnie przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie do 1946 był Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych na obczyźnie, 1947–1949 pełnił urząd premiera rządu RP na uchodźstwie. Od lipca 1956 wchodził w skład emigracyjnej Rady Trzech. Zmarł 24 sierpnia 1966 w Buckley w Anglii.
Von dem Bach 15 października 1944 przybył do Budapesztu i zburzył za pomocą moździerza 600 mm „Thor” miejscowy zamek Następnie został dowódcą Korpusów SS w tym Korpusu Armijnego SS „Odra” walczył nad Odrą m.in. w okolicach Schwedt. Po klęsce Niemiec początkowo uniknął niewoli. Aresztowany został przez Amerykanów 1 sierpnia
1945 r. Podczas procesu w Norymberdze wystąpił jako świadek oskarżenia i przez to uniknął odpowiedzialności za własne zbrodnie . 26 stycznia 1946 przesłuchany został przez polskiego prokuratora Jerzego Sawickiego któremu powiedział o polskich korzeniach matki.
Polskość ta już nie przeszkadzała mu. Podczas zeznań przed Trybunałem stwierdził ,że „moja matka była Polką”. Zeznania jakie składał obciążały nie tylko SS ale i Wehrmacht .Przez oskarżonych nazwany został „świńskim psem”, „brudną świnią” , „psim synem”. Później w 1951 r. twierdził ,że w 1946 r. przekazał kapsułkę z cyjankiem Hermannowi Göringowi przez co pomógł mu w dokonaniu samobójstwa. Większość historyków kwestionuje to . W 1947 zeznawał w Warszawie lecz Amerykanie odmówili przekazania go Polsce . W 1947 r., jako więzień w Norymberdze niejako wrócił do wiary ojców i wziął z żoną ( poślubioną w 1922 r.) Ruth Apfeld katolicki ślub kościelny. W 1949 opuścił areszt.
Od tego czasu ciągany był po różnych sądach za pojedyncze przestępstwa i zbrodnie z lat trzydziestych, Za ludobójstwo dokonane w Polsce i ZSRR nigdy nie poniósł odpowiedzialności. Zmarł 8 marca 1972 r. w szpitalnym więzieniu w Monachium .Odsiadywał wówczas wyrok za zabójstwo w 1933 r. trzech komunistów

Sro 01 Lis, 2017 6:13

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

4.Refleksje
Erich von dem Bach - Zelewski jest obok feldmarszałka Yorcka – Gostkowskiego i feldmarszałka Ericha von Mansteina ( Lewiński ) trzecim najczęściej wymienianym przedstawicielem szlachty kaszubskiej który doszedł na wyżyny dowódcze w armii niemieckiej. Niestety zapomina się przy tym ,że jego sumienie obarczone jest prawie pół milionem istnień ludzkich Chcąc usilnie udowodnić, że jest prawdziwym Niemcem pogrążał się przechodząc metamorfozę z bohatera wojennego ( I wojna światowa ) w ludobójcę. Jako początkujący SS –man zajmował się klasyczną kryminalną robotą ,wojna dała mu możliwości rozwinięcia swoich ponurych zdolności był jednym z prekursorów przymusowych wysiedleń ludności. Oświęcim, Holokaust, Powstanie Warszawskie wynoszą go na szczyt zbrodniarzy wojennych w historii.. Z uporem maniaka wyrzekał się słowiańskiego pochodzenia ale w sytuacji zagrożenia życia przyznał się do matki Polki i katolicyzmu ( ślub ). Tym samym potwierdził ,że człowiekowi jest trudno uciec od swoich korzeni. Gdy trwoga minęła chcąc poprawić wśród kamratów z SS swój wizerunek stwierdził ;"Byłem do końca człowiekiem Hitlera. I jestem do dziś jeszcze przekonany o jego niewinności" Nie pomogło, postawy w Norymberdze nigdy mu nie zapomniano. Von dem Bacha nie wymaże się z historii regionu dlatego jego los niech dowodzi do jakich patologii może doprowadzić nieakceptowanie swego rodowodu. A przecież mógł służyć gorliwie Rzeszy tak jak feldmarszałek Manstein – Lewiński, który czując się Niemcem przyznawał się do swoich słowiańskich przodków co nie przeszkodziło , że do dziś postrzegany jest jako wybitny

Źródła ;
Marek Dzięcielski „Pomorskie Sylwetki” Wyd.Adam Marszałek.Toruń 2002. s.221 - 233
Zdj. http://wilk.wpk.p.lodz.pl.../bor-bach n.jpg
Janusz Pollack „Jeńcy polscy hitlerowskiej niewoli” wyd .MON 1982
http://www.eioba.pl/a83597/festung_warschau_1944_powstanie_warszawskie http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Ludwik_Piskor
http://blogmedia24.pl/node/3246
http://www.info.kalisz.pl/Siarkiewicz/strona2a.htm
http://www.polskatimes.pl/dzienniklodzki/panorama/50826,zagadka-esesmanakaminskiego,id,t.html Tomasz Żuroch-Piechowski .”Eryk z Bogdańca, niewinny w Norymberdze” http://tygodnik2003-2007.onet.pl/3229,12454,1361279,tematy.html http://pl.wikipedia.org/wiki/Erich_von_dem_Bach-Zelewskiniemiecki strateg.

Opracował ; Andrzej Szutowicz.

Sro 01 Lis, 2017 6:15

Powrót do góry
panc
Moderator
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3165
Pochwał: 30
Skąd: W-wa ,Pl. Na Rozdrożu 2 m. 183
Archiwum: Grzegorz Gąsienica-Poszepszyński
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Szutowicz Andrzej napisał:
Przed nim znajduje się niemiecki oficer w mundurze generała Wehrmachtu, jest to najprawdopodobniej komendant obozu gen. mjr Schemmel. Możliwe, że był inwalidą wojennym który z racji wieku lub stanu zdrowia otrzymał to stanowisko. Nic o nim nie wiadomo, Można się jedynie domyślać ,że był weteranem pierwszej wojny światowej i że w działaniach wojennych 1939 r. nie brał udziału.


Był oficerem rezerwy,dobrze po sześdziesiątce:

http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Personenregister/S/SchemmelNikolaus-R.htm

_________________
Ministry, Animosity :

https://www.youtube.com/watch?v=L2ayask8pck&list=RDL2ayask8pck

Svoboda je prevara, zakufana prevara

Sro 01 Lis, 2017 9:55

Powrót do góry
Szutowicz Andrzej
Plutonowy

Plutonowy




Posty: 78
Pochwał: 1
Skąd: Drawno
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Dziękuję.

Sro 01 Lis, 2017 16:06

Powrót do góry
panc
Moderator
Podpułkownik

Podpułkownik





Posty: 3165
Pochwał: 30
Skąd: W-wa ,Pl. Na Rozdrożu 2 m. 183
Archiwum: Grzegorz Gąsienica-Poszepszyński
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Drobiazg
pozd

_________________
Ministry, Animosity :

https://www.youtube.com/watch?v=L2ayask8pck&list=RDL2ayask8pck

Svoboda je prevara, zakufana prevara

Czw 02 Lis, 2017 6:39

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.