| | FAQ | Szukaj | Użytkownicy | Rangi | Rejestracja | Profil | Wiadomości | Zaloguj
Linki | Ekipa | Regulamin | Galeria | Artykuły | Katalog monet | Moje załączniki

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Idź do strony Poprzedni  1, 2
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maxikasek
Moderator
Generał broni

Generał broni





Posty: 10865
Pochwał: 36
Skąd: obecnie Szczecin
Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

To w końcu propagandowa agitka czy niefrasobliwie ujawniona instrukcja szkolenia sowieckich agentów Wink Laughing
_________________
Prawo Balaniego:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie drzwi toalety się znajdujesz.

http://www.powrotlegendy.pl/

Wto 31 Sie, 2010 11:14

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

No wsio eto tak i w etoj kniżkie stojało, towariszcz gienierał-lejtienant Wink
Cd
Cytat:
W sztabie jednej z jednostek wojskowych pracował jako księgowy niejaki K., który odpowiadał za dział uzbrojenia.

Przypadkowo poznał się z niejakim M. Gdy zaczęli spotykać się i rozmawiać częściej przy kuflu piwa, gadatliwy K. bez oporów opowiadał o swoich służbowych sprawach. Z tak przypadkowym znajomym rozmawiał szczerze i na jego pytanie powiedział mu, że jest księgowym w sztabie, w dziale uzbrojenia.

Na to M. oświadczył, że to dobra i interesująca praca, gdyż jako wywiadowca od razu ocenił, że może sporo wyciągnąć od swojego nowego znajomka.

W tym samym mieście w firmie importowej – składnicy materiałów leśnych pracował zagraniczny specjalista, powiedzmy F., który okazał się obcym agentem. M. opowiedział F. o swoim nowym znajomym, gdyż F. był jego przełożonym i w pracy i w wywiadzie. F. zainteresował się tą znajomością i poprosił M., aby zorganizował spotkanie.

Gdy się poznali osobiście, F. wydał się księgowemu bardzo sympatycznym człowiekiem, więc zaczął zapraszać go w gości, zapoznał z żoną, a nawet (F) zaczął z lekka się do niej zalecać.

Zaczęła się więc dobra znajomość, szczególna przychylność dla żony księgowego, prezenty itp.

Prezentami nie pogardził i ów księgowy. I tak księgowy ten stopniowo omotany został przez wywiadowców (agentów), przez, początkowo, sympatyczne podejście i drobne prezenty, kiedy to księgowy również rewanżował się drobnymi przysługami wobec F. Potem jednak przekazywał mu także i tajne informacje. K. stawał się wyrafinowanym oszustem, szpiegiem w rezultacie „dobrej znajomości” na gruncie nadmiernej gadatliwości.

Obcy szpiedzy, maskując swoje prawdziwe oblicze przyjmują najbardziej różnorodne maski.

Np. jedno z obcych państw przysłało do nas dwóch młodych naukowców na praktyki, specjalnie dla poznania języka rosyjskiego. I oni obaj ostatecznie okazali się agentami, którzy posługiwali się dość podobnymi do siebie metodami.

Pierwszy z nich, S., dał ogłoszenie w „Czerwonej Gazecie”, iż „cudzoziemiec poszukuje pokoju”, na które otrzymał wiele ofert. Sprawdziwszy dziesiątki mieszkań poznał spore grono ludzi, rozmawiał z nimi, a w końcu znalazł pokój u niejakiej W. Po części dlatego, że była ładną dziewczyną, ale przede wszystkim dlatego, że – jak się od niej dowiedział – była pracownikiem jednego z wydziałów sztabu Floty Bałtyckiej.

W sumie i mieszkanie i gospodyni bardzo mu się spodobały, więc niezwłocznie zaczął się przenosić, ale początkowo jeszcze mieszkał w hotelu i tylko odwiedzał gospodynię i płacił za mieszkanie, bo pieniędzy mu nie brakowało.

Zaczął się burzliwy romans, a niedługo potem pobrali się. Ale wkrótce zaczęło mu się nudzić przebywanie tylko w towarzystwie młodej żony, więc poprosił ją o zapoznanie z jej znajomymi. Wiedząc, że jest pracownicą instytucji wojskowej przypuszczał, że i jej znajomi w większości tam pracują. Więc żona zaczęła zapraszać swych znajomych, młodzi organizowali wieczorne spotkania przy muzyce, tańcach i pogaduszkach.

Ale cudzoziemiec nie spieszył się, powoli zacieśniając znajomości i przygotowując sobie grunt do dalszych działań.

Wieczorne spotkania u miłych gospodarzy stały się dość częste i regularne, cywilni i wojskowi pracownicy instytucji zostali stałymi bywalcami tego mieszkania. S. zdobywa ich zaufanie, powoli staje się „swoim” człowiekiem. W jego obecności goście nie krępują się rozmawiać o wielu sprawach służbowych, a i wino, swoją drogą, rozwiązywało języki.

S. o nic się zresztą nie dopytywał, uprzejmie i z zainteresowaniem wysłuchując tych rozmów zapamiętując je, a następnie przekazywał informacje właściwemu obcemu wywiadowi. Od czasu do czasu prosił swą żonę, aby zapoznała go z tym czy tamtym, zaprosiła na któryś wieczór.
Żona nie protestowała i spełniała te prośby obcego agenta i w ten sposób S. poznał szeroki krąg ludzi związanych z instytucjami wojskowymi. S. umiejętnie wszedł między nich, zdobył ich zaufanie i wykorzystywał ich naganną, przestępczą gadatliwość dla realizacji celów obcego wywiadu.

Drugi z młodych „naukowców”, cudzoziemiec H., także poszukujący mieszkania poprzez ogłoszenie w prasie, znalazł je u B., kierowniczki stołówki położonej w strefie wojskowej , z którą bardzo się zaprzyjaźnił, organizował wspólne wieczorne spotkania tłumacząc, że jako młody kawaler nudzi się i potrzebne mu towarzystwo.

Zainteresował się oczywiście jej znajomymi, gdyż byli to przede wszystkim wojskowi, a najbliżsi to A. i G. Jeden z nich przepięknie grał na gitarze, zatem obcokrajowiec także wykazał olbrzymie zainteresowanie nauką gry na tym instrumencie. W ten sposób zawiązuje się bardzo bliska komitywa H. z wieloma wojskowymi, ponieważ on wszelkimi podstępnymi sposobami zdobywał ich sympatię organizując dość szeroką szpiegowską siatkę.

Tenże szpieg H. wykorzystywał i takie sytuacje:

Czasami kupował dwa bilety i zapraszał swoją gospodynię do teatru, ale pouczył ją. że jeśliby przy kasie pojawił się jakiś samotny oficer, to ma mu powiedzieć, że czeka tu na swego znajomego, który nie przyszedł, więc ma wolny bilet i może go odstąpić. Tą drogą wpadło wielu ludzi, gdyż po odstąpieniu biletu i obejrzeniu wspólnie przedstawienia oficer, aby odwdzięczyć się, zaprasza B. do domu, czy gdzieś, stają się znajomymi.

Następnie B. zapraszała takiego oficera do siebie na któryś wieczór, prowokowała do otwartej rozmowy, wyciągając interesujące ją informacje, lecz bardzo ostrożnie, a H., siedząc w swoim pokoju wszystko podsłuchiwał.

I tak działając, wyławiali jednego za drugim spośród normalnych, beztroskich ludzi, którzy zatracili elementarne poczucie obowiązkowej czujności, podatnych na nowe, ciekawe sytuacje, ciekawych nowych znajomości.

A szpiedzy i wywiadowcy bezwzględnie wykorzystują wszelkie słabości i skłonności otaczających ich ludzi i pod pozorem bardzo otwartych i życzliwych znajomych - zdobywają państwowe i wojskowe tajemnice dla swych zdradzieckich celów.

cdn

Wto 31 Sie, 2010 22:41

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd
Cytat:
W jednej z leningradzkich fabryk pracował niemiecki specjalista F., któremu kierownictwo zakładu miało zapewnić mieszkanie.

Ale on odmówił to jednej do drugiej propozycji z różnych błahych powodów, dopóki nie natrafił na pokój w mieszkaniu niejakiego W., zastępcy naczelnika ważnego laboratorium w jednej z wojskowych wyższych uczelni.

Zamieszkawszy u W. cudzoziemiec -szpieg szybko bliżej zaznajomił się z jego żoną, dla której okazał się być „wspaniałym" sąsiadem, więc często go zapraszała do siebie. Wnet pojawiły się drobne grzeczności, uprzejmości, prezenty - z początku niewielkie, potem już poważniejsze, a koniec końców małżeństwo W. zostało całkiem złapane w sieć zadzierzgniętą przez tego szpiega i sprzedali mu nasze tajemnice.

Trzeba pamiętać, że obce wywiady natężają wszystkie siły, aby rozpoznać nasze tajemnice, tak państwowe, jak i wojskowe i w tym celu podejmują najbardziej różnorodne działania.

Pożywką dla obcych wywiadowców okazują się gaduły, które beztrosko i niefrasobliwie, chwaląc się swoją „odpowiedzialnością", stanowiskiem, ujawniają w rozmowach służbowych czy nawet prywatnych przy szklance herbaty tajemnice państwowe i wojskowe, znane tylko im.

Gaduły te oddają w ręce szpiegów informacje cenne w pracy wywrotowej, popełniając ciężkie państwowe przestępstwa - i — świadomie bądź nie - stając się sługami i pomocnikami wrogów. Zatem, aby utrudnić agentom dostęp do naszych tajemnic trzeba ściśle chronić i przestrzegać tajemnicy państwowej i wojskowej, trzeba pamiętać, że o zaufanych sekretach nikomu i nigdzie, przy żadnej okazji, gadać nie wolno.

***
Zagraniczne wywiady wykorzystują także w swej szpiegowskiej, dywersyjnej i szkodliwej pracy przedstawicieli dyplomatycznych.

Można tu podać wiele przykładów. Attache wojskowym jednego z konsulatów w Leningradzie był płk. dypl.K. Na wypadek wojny przewidziany był na stanowisko dowódcy dywizji na froncie wschodnim.

W Moskwie natomiast konsulem był zwykły pułkownik, tj. nieco niższej rangi. Okazuje się jednak, że ów płk.dypl. nie został skierowany do stolicy naszego kraju dlatego, że otrzymał specjalne zadanie rozpoznać teatr przyszłych działań wojennych, gdzie miał w przyszłości działać jako dowódca dywizji.

Mało tego, rozpracowywał także innych cudzoziemców i obywateli ZSRR, których werbował następnie wszelkimi sposobami. Zorganizował siatkę szpiegowską w Leningradzie, lecz gdy zorientował się, że coś zaczyna się psuć, że jego agentów demaskuje się w coraz większej liczbie to, aby odsunąć od siebie podejrzenia czy odwrócić uwagę zaczął prowadzić wesoły i hulaszczy tryb życia.

Często bywał w restauracjach, gdzie się upijał, biesiadował, pokazując się jako pijak i utracjusz, zwykły pijaczyna i lekkoduch - hulaka na całego. (Raz nawet został zabrany z ulicy, gdy pijany zataczał się nie mogąc iść i zawieziony do izby wytrzeźwień).

Ale ta sztuczka nie udała mu się - gdy ujawniono jednego z jego agentów, zajmującego u nas odpowiedzialne stanowisko, został on osądzony jako szpieg, a obszerne relacje z procesu upubliczniły gazety podając, że zwerbował go właśnie attache wojskowy K.
I tak K. musiał pierwszym pociągiem wyjechać za granicę.

W jednej z fabryk resortu obronnego ujawniono grupę szpiegów i dywersantów. Gdy zostali aresztowani opowiedzieli dokładnie, jak zwerbował ich pracownik jednego z konsulatów.

W 1924 r. niejaki R. chciał wyjechać za granicę, więc zjawił się w konsulacie, gdzie go pochwalono, że odwiedziny ojczystych stron to dobry pomysł.

Ale zainteresowano się też, czym on się zajmuje zawodowo w ZSRR po zakończeniu wojny domowej, gdyż konsulat poinformował go - wizy mu nie gwarantuje, ale że może być także użyteczny dla swojej ojczyzny.

Więc jeżeli jest prawdziwym patriotą swej rodzonej ojczyzny, to jak mógłby to udowodnić ? R. podejmuje się więc, że wypełni dane mu zadanie.
Otrzymał zatem następujące polecenie:
„Powinieneś zatrudnić się w kolejnictwie, w węźle leningradzkim, rozpoznać i sprawdzić stan torowisk, sprawdzić nasze informacje. I nie przejmuj się pensją, jeżeli ni będzie zbyt wysoka".

Zatem R. zatrudnił się na pośledniejszym urzędniczym stanowisku na kolei, które jednak pozwalało mu wejrzeć w interesujące konsulat materiały i zebrać oczekiwane informacje.

W konsulacie obiecano mu, że jeżeli wypełni to zadanie, wyślą go za granicę. Przekazywał im wiele informacji o kolejnictwie, lecz za granicę go nie wypuszczono.
Za to otrzymał polecenie zatrudnienia się w jednej z fabryk przemysłu obronnego.
Wykonując tą misję konsulatu dostał się do wybranej fabryki i przekazywał obcemu wywiadowi informacje o prowadzonej tam produkcji i szereg innych danych.

Ale i teraz nie wysłano go za granicę, bo - jak mu powiedziano w konsulacie -okazał się być bardzo dobrym agentem, że lepszego nie mają, więc musi pozostać w tej fabryce, opracować plan wysadzenia głównej kotłowni i nadal przekazywać istotne informacje o przebiegu procesów produkcyjnych, liczbie pracowników i imiennie o pracownikach zajmujących się ważniejszymi zamówieniami wojskowymi.

A oto drugi analogiczny przykład:

W 1934 r. niejaki K. został osądzony i skazany za kradzież na szkodę sowchozu „Ozierki", wyrzucono go także za to z pracy.
Miał on krewnych za granicą, więc udał się do konsulatu dowiedzieć się o ich losach. Jednak odpowiedziano mu, że co prawda informacje o krewnych może otrzymać w ciągu miesiąca, ale za zebranie i sprawdzenie informacji oraz jej opracowanie trzeba sporo zapłacić.

Ale akurat K. pieniędzy nie posiadał. Za chwilę wezwano K.. do wyższego rangą pracownika konsulatu, któremu K. pożalił się:
„Wyrzucono mnie z pracy i nie mogę teraz zapłacić za informację".

Na to pracownik konsulatu zaproponował mu podjęcie pracy i wykazania, że jest prawdziwym patriotą swej rodzimej ojczyzny.
K. wyjaśnił, że chciał pojechać do Kirowska, lecz tam już do pracy nie przyjmują, teraz wysyłają pracowników do Kandałakszy.

Oświadczono mu na to „no to pojedziesz do Kandałakszy, zorganizujesz paru ludzi do grupy dywersyjnej i przygotujesz wysadzenie linii kolejowej oraz zniszczenie ważnych urządzeń kolejowych".

K. zgodził się i wyjechał, zasilony pieniędzmi przez konsulat, a na miejscu stworzył grupę dywersyjną z elementów zdeklasowanych, której zadaniem było przygotowywanie i przeprowadzenie katastrof kolejowych oraz niszczenie urządzeń.

W 1936 r. grupa ta przeprowadziła akcję i spowodowała katastrofę, w której zniszczeniu uległ pociąg.
W drobiazgowym śledztwie ustalono, że za zorganizowanie tej katastrofy K. wraz z grupą otrzymał 5 tyś. rubli od owego konsulatu.


cdn

Wto 31 Sie, 2010 22:52

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd.
Cytat:
W ten sposób obce wywiady szeroko wykorzystują osoby, które mają krewnych za granicą, podejmując się wszelkich podstępnych metod i sposobów.
Z początku rozpracowują krewnych mieszkających za granicą, wzywając ich do urzędów i wszelkimi sposobami zastraszając.

„Macie Państwo problem - wasz krewny służy bolszewikom, może być źle, bo to nieciekawa sytuacja itd. Ale - jeżeli chcecie Państwo uniknąć nieprzyjemności, proszę napisać kilka słów do tego krewniaka w ZSRR, że np. grozi Państwu z tego powodu więzienie".

Po pewnym czasie od wysłania tego pisma do ZSRR na adres obywatela radzieckiego, wytypowanego do werbunku, zjawiał się u niego agent, rozpoczynając niecną grę na rodzinnych uczuciach i więzi:
„Jeżeli zależy ci, obywatelu, żeby twoi krewni nie trafili do więzienia, musisz z nami współpracować - itp."

Niektórzy pracownicy konsulatu stosują całkiem odmienne metody, jak np. niejaki U., który prowadził hulaszczy tryb życia, uganiał się za kobietami, systematycznie odwiedzał restauracje, gdzie wszyscy go dobrze znali i nazywali nie inaczej jak „nasz drogi U." .
W konsulacie zajmuje się nie wiedzieć jaką pracą, a w rzeczywistości to oficer pewnej obcej służby wywiadowczej. Bywalczynie restauracji i nocnych lokali to najczęściej żony wyższych wojskowych, a między nimi pływał sobie jak ryba w stawie nasz szpieg.
Zawsze też miał przy sobie drobne podarki - perfumy, pudry itp.

1 tak pomiędzy swoimi znajomymi kobietami U. szukał znajomości z interesującymi go ludźmi. Np. podarowawszy coś którejś kobiecie, żonie interesującego go osobnika romansował z nią, bywał u niej, albo zabawiał się z nią pod nieobecność męża, a potem zaczynał werbować do szpiegowskiej pracy.
Jeżeli nawet początkowo odmawiała, on stosował szantaż - „ach nie chciałabyś zapewne, abym uświadomił twojego męża, jak myśmy spędzali razem czas ?".
Udało mu się w taki sposób pozyskać do pracy wywiadowczej niektóre z tych kobiet.

Obce wywiady często wykorzystują w swojej pracy ludzi, których zawód i miejsce pracy, wydawałoby się, nie mogły wzbudzać żadnych podejrzeń. A w rzeczywistości przy braku czujności pod maską kelnerów, muzyków czy stroicieli fortepianów do co ważniejszych instytucji przenikają szpiedzy i dywersanci.

Można przytoczyć tako oto przykład:

W 1922 r. niejaki B., mieszkający w Leningradzie- przyjął obce obywatelstwo, po czym wysłał swoją rodzinę za granicę, a sam pozostał w mieście. Po upływie kilku lat także i on chciał wyjechać, więc w tym celu niejednokrotnie odwiedzał zagraniczny konsulat, prosząc o wydanie wizy na wyjazd za granicę.

Ale zamiast wizy zaczęto go w konsulacie przekupywać, pozwalając mu korzystać ze sklepu konsulatu i kupować tam różne towary. W zamian B. odwdzięczył się nastrajając pianina w konsulacie.

W końcu przedstawiciel konsulatu postawił przed B. kilka zadań do wykonania celem uzupełnienia informacji o charakterze szpiegowskim.

Gdy B. zadania te wypełnił, kazano mu przyjąć z powrotem obywatelstwo radzieckie, co ten i uczynił. Następnie otrzymał zadanie wprost od konsula - w charakterze stroiciela fortepianów dotrzeć do instytucji wojskowych i zebrać ważne informacje o uzbrojeniu i stanach etatowych (organizacji) wojska.

Jako stroiciel miał bowiem wszelkie możliwości dotarcia do wszelkich interesujących konsula obiektów wojskowych. Udało mu się także dość szybko wkręcić się do strojenia pianin i fortepianów na okrętach wojennych i w bazach Hun Bałtyckiej, gdzie także zdoła! zwerbować kilku ludzi i poprzez nich oraz drogą wielu obserwacji i własnych spostrzeżeń prowadził działalność szpiegowską we Flocie Bałtyckiej.

***
Zagraniczne wywiady podejmują najbardziej wyrafinowane działania, aby przerzucić szpiegów przez granicę ZSRR. Najczęściej wywiady - w większości - pomagają zorganizować tajny przerzut przez granicę swoich agentów.
Ale równie często wywiadowcy przedostają się do nas jako emigranci polityczni czy zbiegowie, renegaci.

Jak wiadomo, w krajach burżuazyjnych Pribałtyki - na Litwie, Łotwie i w Estonii, a także w Finlandii rozkwita bezrobocie, a w niektórych rejonach bezrobocie w rolnictwie sięga około 40% ogółu zdolnych do pracy. Stąd wśród robotników przemysłowych i pracowników rolnych krajów kapitalistycznych wielkie ciągoty do ZSRR.

Ważnym czynnikiem politycznym wydaje się położenie w strefie przygranicznej wielu dobrze zorganizowanych kołchozów i sowchozów, dokąd nader często kierują się w poszukiwaniu pracy bezrobotni z krajów kapitalistycznych.

Naturalnie ten potok uciekinierów–renegatów do ZSRR nie mógł ujść uwagi faszystowskich wywiadów, które bardzo szeroko wykorzystują to zjawisko i pod przebraniem uchodźców posyłają do nas swych szpiegów.

W roku 1925 polska służba graniczna zatrzymała na granicy mieszkańca zachodniej Białorusi, niejakiego B., który próbował nielegalnie przekroczyć granicę.

Aresztowano go, a podczas przesłuchania zeznał, że chciał uciec do Związku Radzieckiego, gdyż jest bezrobotnym i wiedzie mu się źle itd.
Polscy wywiadowcy obiecali mu swoje wsparcie w przekroczeniu granicy z ZSRR, jeżeli przez pewien czas tam popracuje, nie zapominając, że jest Polakiem.

B. początkowo nie chciał się zgodzić, ale zmuszono go do podpisania deklaracji o współpracy z polskim wywiadem i podjęciu działania w ZSRR.

W ten sposób dostał się do ZSRR, nikomu nie ujawniając, jak z nim postąpił polski wywiad.
W Leningradzie zwykłym szachrajstwem dostał się do struktur partyjnych i stopniowo awansował na odpowiedzialne stanowisko w jednym z zakładów przemysłu obronnego.

Po kilku latach pracy w tym zakładzie nawiązał z nim łączność polski wywiad. Odmówić współpracy B. już nie mógł, bo w rękach tego wywiadu było jego oświadczenie. Jako zagraniczny turysta przyjeżdżał do niego łącznik-agent obcego wywiadu, któremu B. przekazywał wszystko, co wiedział o swojej pracy i o fabryce.

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 1:08

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd.
Cytat:
Cały szereg uchodźców-renegatów, którzy uciekli wiele lat temu z obojętnie jakiego kraju do ZSRR otrzymywała wezwania z konsulatu, w których nakazuje im się zjawić celem złożenia oświadczenia o rezygnacji z obywatelstwa.

Zainteresowaliśmy się, o co idzie, skoro człowiek uciekł już dawno ze swego kraju. I skąd za granicą wiedziano, gdzie od obecnie mieszka ?

Po sprawdzeniu okazało się, że każdy uciekinier, zostawiwszy swoich krewnych w swoim kraju koresponduje z nimi nadal, a wywiad tego kraju wziął pod obserwację jego rodzinę. A gdy do rodziny przychodził od niego list, wywiad poznaje jego adres.

Zagraniczny konsul w ZSRR wzywa do siebie uciekiniera i zaczyna się przesłuchanie:
- Pan uciekł z kraju ?
- Tak, uciekłem.
- No tak, że pan uciekł to nie tak źle, gorzej, że jest pan młodym człowiekiem, który powinien odbyć służbę wojskową w swojej armii.

Uciekinier-renegat zrzeka się więc obywatelstwa i zawiadamia o tym konsulat.

Wówczas informują go – dobrze, ale proszę podpisać oświadczenie o zrzeczeniu się swego dotychczasowego obywatelstwa, a gdy on oświadczenie takie podpisuje, to mówią mu w konsulacie wprost:
- Pana rodzina została w kraju ?
- Tak, została.
- A ziemię mają ?
- Tak, mają.
- No to część ziemi powinna przypadać panu, ale my ją konfiskujemy, zresztą konfiskujemy także i pozostałą ziemię za to, że pan uchylił się od zasadniczej służby wojskowej.

Po takim oświadczeniu znajdują się niezbyt odporni ludzie o drobnomieszczańskim nastawieniu, których wywiad stopniowo wciąga w swoją sieć i zmusza do zajmowania się szpiegostwem.

Bywa i tak, że do uciekinierów-renegatów, przybywających do nas, już w tym czasie, gdy oni jeszcze się urządzają, szukają mieszkania i załatwiają podstawowe życiowe sprawy w nowym miejscu, obcy wywiad przysyła prowokatorów, których także specjalnie do nas wysyła pod pozorem uchodźców-uciekinierów-renegatów.

Taki prowokator zaczyna więc namawiać szereg uchodźców, aby uciec z powrotem za granicę. Zdarzają się przypadki, gdy niektórzy godzą się na to, ale wówczas prowokator mówi:
- Uciec z powrotem można, ale jako uciekinierzy i zdrajcy ojczyzny możemy zostać zatrzymani. Dlatego trzeba by odkupić swoje przestępstwo wobec ojczyzny, a krótko mówiąc, zdobyć nieco jakichś interesujących informacji o ZSRR dla swojego wywiadu.

W ten sposób główni agenci werbują szpiegów, dywersantów i szkodników-sabotażystów spośród uciekinierów-renegatów, uciekających do nas często z jak najbardziej uczciwymi zamiarami.

Z tego wynika też, że wobec uchodźców i uciekinierów trzeba mieć się na baczności, przy czym specjalną, szczególną uwagę powinniśmy poświęcić tym z nich, którzy zatrudnili się w naszym przemyśle obronnym, w naszych ważnych fabrykach i zakładach, w instytucjach kolejowych itp.

Do portu w Leningradzie często na zagranicznych statkach przybywają turyści, różni specjaliści i inni.
Ale jeśli przyjrzeć się bystrzej, to nie jest trudno dostrzec, że niekiedy jakiś kelner czy steward na statku okazuje się wyższy rangą od kapitana.

Okazuje się bowiem, że ten „kelner” czy „steward” w Hamburgu czy w innym porcie, jadąc do ZSRR podjeżdża do statku elegancka limuzyną, bogato i porządnie ubrany, a gdy statek zbliża się do Leningradu to ubiera białą marynarkę i przeobraża się w „kelnera” czy „stewarda”.

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 1:26

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd
Cytat:
W porcie leningradzkim znajduje się cały szereg przedstawicielstw zagranicznych przedsiębiorstw leśnych (drzewiarskich).

Zainteresowaliśmy się pewnego razu, dlaczego firmy te zatrudniają taką olbrzymią, niepotrzebną etatowo liczbę pośredników i przedstawicieli (brokerów) oraz odbiorców w tym czasie, gdy przedsiębiorcy na całym świecie wiedzą, że najbardziej solidnym i rzetelnym dostawca drewna i wyrobów jest ZSRR.

Jak się okazało na przestrzeni kilku lat „przedstawicielowi” jednego z zagranicznych przedsiębiorstw drzewnych, niejakiemu F. udało się przechwycić szereg bardzo ważnych odcinków w drzewnym interesie w swoje ręce i kierować ich działalnością.
Zorganizował sobie takich brokerów, którzy w interesach drzewnych niczego nie pojmowali, ale za to bardzo dobrze wypełniali zadania obcego wywiadu w celu przeprowadzenia sabotażu, szpiegostwa i dywersji.

Niektórzy z tych brokerów, jak M. i P., pomagali mu rozpracowywać poszczególne osoby i nakłaniać je do przestępczej działalności. Zatem wydaliśmy decyzję, aby M. więcej nie miał wstępu do portu.

Jednakże, nie oglądając się na to, M. dalej zjawiał się w porcie, przy czym każdorazowo miał ważną przepustkę. Gdy sprawdzono, w jaki sposób m. udaje się wejść na obszar portu, to okazało się że „przedstawiciel” przedsiębiorstwa drzewnego F. wciągnął do przestępczej działalności jednego z pracowników portu, który zawiadywał biurem przepustek.

Działo się to tak: kiedy pracownik ten wychodził z poru do domu, F., przeciągając do tego czasu swój wyjazd, podjeżdżał do niego samochodem i proponował” „Może by tak podwieźć ?” Podwiózł raz, za drugim razem poczęstował papierosem, a za trzecim dał mu kilka paczek papierosów, później jeszcze podarował mu zegarek, a jego żonie parę czółenek. Gdy już go do siebie zjednał, to poprosił o wyjaśnienie nieporozumienia z odebraniem przepustki jego brokerowi M. i spowodowanie ponownego wystawienia przepustki.
Po takiej „uwadze” ze strony F. pracownikowi biura przepustek nie uchodziło omówić tej prośbie, więc nie raz jeszcze wydawał M. przepustkę upoważniającą do wejścia na obszar portu.

Później F. ponownie zwrócił się do tego znajomego pracownika: „Niech da mi pan kilka przepustek dla moich brokerów”.

I w ten sposób pracownik zarządu portu wpadł w ręce F. i wyświadczał mu każdą przysługę.

Swoją szpiegowską działalność F. zaczął rozwijać po roku od przybycia do ZSRR.

Najpierw zaczął szukać dla siebie odpowiedniej żony, ożenił się wkrótce z pewną kobietą, która miała trzy siostry.
Jedna z nich zamężna była z inżynierem, który pracował w biurze projektowym, gdzie zbiegały się kluczowe, tajne dane o budownictwie drogowym.
Mężem drugiej siostry był zawodowy wojskowy, który podczas swojej pracy miał do czynienia sporo z informacjami dotyczącymi naszej floty.
Trzecia siostra miała męża – odpowiedzialnego pracownika linii kolejowej. Więc kiedy on natrafił na taką wspaniałą okazję, z punktu widzenia wywiadu, aby ożenić się z taką „kobietą’, szybko podjął decyzję o małżeństwie i zaczął sukcesywnie rozpracowywać krewnych swojej żony.

Jak to przebiegało?

Ano, siostra odwiedza siostry, a jako żona cudzoziemca ma sporo zagranicznych ciuchów, płaszczy itd. Podarowała siostrze jeden czy drugi elegancki ciuch, płaszcz itp., a więc siostra ta, czując się zobowiązana wobec niej, w dobrych zamiarach zaprasza ją raz i drugi do siebie. Zaś mąż jej był kierownikiem jednego z działów na kolei.
A dalej F. i jego żona zaczynają zapraszać do siebie w gości innych swoich krewnych.

Mąż jednej z sióstr przyszedł do nich raz, potem drugi i trzeci, a F. to ofiarowywał mu jakąś odzież, to pieniądze, a gdy ten krewny zaczyna być niemal stałym gościem mieszkania F., to w jego obecności często włączało się do posłuchania radioodbiornik.

Początkowo słuchano zagranicznych programów muzycznych, później inne faszystowskie stacje i wiadomości, a w końcu stopniowo krewny ten wciągnięty został do pracy szpiegowskiej.

Do czasu zwerbowania go F. w rozmowach wyciągnął od niego cały szereg sekretów, a następnie wprost oświadczył:
- Jestem zagranicznym wywiadowcą, ale i wy w istocie też nimi jesteście!
Przepraszam, odpowiada tamten, ale muszę to zgłosić władzom i was zdemaskować.

A agent odpowiada:
- Niczego nie możecie zgłosić, gdyż wiele sekretów już mi wyjawiliście, a teraz są już one znane obcemu wywiadowi.

I tak agent F. zdołał zwerbować u nas niemałą liczbę szpiegów.


Sądząc po przykładach, które tu podaliśmy, nie trudno zorientować się, że pośród wielu turystów i innych cudzoziemców często i w dużych ilościach przyjeżdżających do ZSRR, niemało jest ludzi, których wysłały do nas faszystowskie wywiady w celu zrealizowania określonych zadań, z jednej strony zorganizowania, pozyskania agentury, zaś z drugiej do nawiązania łączności z agentami znajdującymi się już w ZSRR.

W tym celu wykorzystywane są także międzynarodowe konferencje i zjazdy naukowe. Np. na Ogólnoświatowym Kongresie Fizjologicznym, odbywającym się w Leningradzie, w liczbie przybyłych pojawiło się kilku wywiadowców-agentów.

I gdy nasz radziecki uczony wybrał się pogawędzić o problemach naukowych z jednym z takich „uczonych”, przybyłych jako niby-profesor, to rychło okazało się, że ten „uczony’ niczego w zasadzie o fizjologii nie wie, ba, nawet nie ma wyższego wykształcenia.

Przykłady takiej działalności szpiegowskiej cudzoziemców można przytoczyć całą masę, ale już z omówionych wyżej wynika, że zmuszeni jesteśmy przejawiać podstawową czujność wobec cudzoziemców przybywających do ZSRR.

W krajach faszystowskich niemal każdego przyjeżdżającego cudzoziemca postrzegają jako szpiega, co widać chociażby po tym, że nad wszystkimi przybywającymi cudzoziemcami roztacza się nadzór, po czym przybyłemu cudzoziemcowi dosłownie nie pozwala się zrobić kroku bez agentów depczących mu po piętach w dzień i w nocy.

Nie trzeba nawet wspominać, że wobec obywateli ZSRR w państwach tych stosuje się szczególne, tzw. „serdeczne” ich przyjęcie.

My, w naszym wielomilionowym zespole ludzi pracujących Kraju Rad nie traktujemy każdego przybyłego do nas cudzoziemca jak szpiega.
Zresztą, byłoby to niewiarygodne i niesłuszne, gdyż wiemy wszyscy, że ZSRR, kraj zwycięskiego socjalizmu, jest jakby ojczyzną dla mas pracujących całego świata.

ZSRR jest latarnią morską dla wszystkich ciemiężonych i wykorzystywanych.

Z poczuciem olbrzymiej radości i miłości do nas przyjeżdżają spoza kordonu rewolucyjnie nastawieni robotnicy, ludzie pracy, a także wielu spośród postępowej, przodującej inteligencji.


Ale zachowanie proletariackiej, bolszewickiej czujności i ostrożności w stosunkach z cudzoziemcami jest niezbędne, albowiem dysponujemy wieloma faktami i dowodami, że nie wszyscy turyści, uczeni i handlowcy przyjeżdżają do ZSRR ze szczerymi intencjami w odniesieniu do Kraju Rad.

***

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 1:52

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd, na koniec dnia Zszokowany

Cytat:
Tylko ludzie naiwni sądzą, że z kapitalistycznym okrążeniem mamy do czynienia tylko w rejonach przygranicznych Związku Radzieckiego, czy w głównych, najważniejszych zakładach przemysłowych albo w dużych miastach.

Ale to nie tak – faszystowskie wywiady – jak świadczą o tym liczne fakty – wysyłają swoich agentów i do bardzo oddalonych rejonów, małych miasteczek, wsi i kołchozów naszego kraju.

Wykonując zadania postawione przez swoje sztaby generalne zagraniczne służby wywiadowcze i ich tockistowsko-bucharinowska agentura – szpiedzy, dywersanci i szkodnicy-sabotażyści natężają wszystkie siły, aby osłabić, rozstroić w naszym kraju nie tylko przemysł i transport, ale i socjalistyczną gospodarkę rolną.

Podejmowane są działania zmierzające do obniżenia urodzajności, plonów z naszych pól i podważenia sensu istnienia ustroju kołchozowego, aby w ten sposób wywołać niezadowolenie chłopów.

Aby zrealizować te cele agenci obcych wywiadów, niejednokrotnie wykorzystując idiotyczne poczucie bezpieczeństwa i stępienie rewolucyjnej czujności poszczególnych robotników, nierzadko jako specjaliści wchodzą do organów administracji rolnej, do kołchozów, sowchozów i POM-ów (w oryginale MTS - Maszinno-Traktornaja Stancja - odpowiednik polski – Państwowy Ośrodek Maszynowy) rozciągają tam swoją sieć, przede wszystkim z trockistów i bucharinowców, ale i z innych wrogo nastawionych do władzy radzieckiej różnych elementów – białogwardzistów, byłych eserów, kułaków, popów – i z pomocą tejże czarnej sotni podejmują wywrotową robotę na wsi.

Stosują przy tym najbardziej różnorodne, przemyślne środki walki: organizują sabotaż zarządzeń Partii i władzy radzieckiej, sabotują organizację chłopskich kampanii politycznych, podejmowanych na wsi, działają jak szkodniki w kołchozach, sowchozach i POM-ach, werbują kadry dla trockistowsko-bucharinowskich band, przygotowują akty terrorystyczne przeciw członkom miejscowych organów partii i władzy, przeciw znaczącym ludziom kołchozowej wsi.

Taka jest normalna praca faszystowskich służb wywiadowczych i ich trockistowsko-bucharinowskich pomocników.

A ich główny cel – przygotować cios w plecy, który zadany będzie w chwili rozpoczęcia wojennej agresji krajów faszystowskich na Związek Radziecki.

Niedawno zdemaskowana szajka szpiegów i szkodników-sabotażystów działała w kołchozach i sowchozach rejonu (powiatu) Łużskiego w okręgu (województwie) leningradzkim.

Pod maską specjalistów-geometrów szpiedzy i szkodnicy weszli do miejscowych struktur organów rolnych i skupili w swoich rękach, swoimi niecnymi sposobami, cała władzę w zakresie urządzeń i polityki rolnej w tym rejonie.

Szajką tą kierował G., zajmujący stanowisko kierownika służby rolnej w rejonie łużskim.

Do tej działalności skierował go agent, szpieg wysłany przez jeden z obcych wywiadów – P., który przez dłuższy czas działał w Wojewódzkim Zarządzie Rolnym w charakterze głównego inżyniera wydziału polityki i urządzeń rolnych.

G., który pracował swego czasu w WZR, został oddelegowany do rejonu łużskiego w celu przeprowadzenia inspekcji tamtejszego urzędu rolnego. A tam, po „wyczerpującej pracy” inspektor często spotykał się z geodetą K., poznając jego charakter, nawyki i otoczenie.

G. ustalił, że K. ma rodzinę za granicą, a on sam nie wyróżnia się ani postawą polityczną, ani moralną. Szpieg – werbownik znalazł więc odpowiedniego człowieka.

Po kilku „serdecznych” biesiadach G. zlecił K. przeprowadzenie pomiarów gruntów rolnych w kołchozach ze świadomym zafałszowaniem danych, tj. aby podawał odmienne, fałszywe dane o granicach, powierzchni i charakterze użytków rolnych.

K. zgodził się – za pieniądze – przeprowadzić te akty szkodnictwa, wpływające na prawidłowy siew i planowanie upraw w kołchozach.

Podczas jednej z pogawędek z G., K. wyraził obawę, czy aby kto w WZR nie odkryje ich szkodniczych machinacji ?
Ale G. uspokoił go wyjaśniając, że taką samą robotę prowadzi się i w niektórych innych rejonach okręgu, a „ktoś” w WZR doskonale o tym wie i w pełni ten proceder akceptuje.

Po kilku miesiącach G. wprost wyjawił mu, że jest członkiem kontrrewolucyjnej, szpiegowsko-sabotażowej grupy i zaproponował K., aby także do niej przystąpił. Geodeta, po zastanowieniu się, zaplątawszy się już w swoich szkodniczych powiązaniach i bojąc się zdemaskowania, wyraził w końcu na to zgodę.

Po tym zdarzeniu K. systematycznie zaczął wypełniać szpiegowskie i sabotażowe zadania. W efekcie jego szkodniczych machinacji w 1936 r. zawalono całkiem plan wiosennego siewu w szeregu kołchozów rejonu Łużka.

P. i G. wciągnęli do swojej dywersyjno-szpiegowskiej szajki także całą grupę specjalistów. W całym rejonie G. zwerbował np. naczelnika oddziału służby rolnej i kilku techników rolnych.

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 1:58

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd
Cytat:
Prawidłowy płodozmian – to podstawowy warunek wzrostu urodzajności kołchozowych pól. Dlatego też szkodnicy swoją główną działalność skierowali na tą sprawę, aby wszystko popsuć, a w końcu w niewiarygodny wręcz sposób zamataczyli plany płodozmianu.

Na podstawie opracowanych przez nich danych, całkowicie fałszywie przedstawiał się stan gruntów.

W niektórych kołchozach pod zasiewy w tamtym roku przeznaczono grunty leżące odłogiem, ugory, w innych zaś wyższej klasy grunty orne pozostały nieobsiane.

Szlachetniejszy materiał siewny wysiewano ze złym wyprzedzeniem.

Szkodnik-sabotażysta L. przy sporządzaniu bilansu sianokosów w kołchozach rejonu podawał dane znacznie rozmijające się z rzeczywistością. Nie wykazywał do obszaru sianokosów tych kołchozów, które dysponowały nimi w nadmiarze. I na odwrót – przyporządkowywał grunty pod sianokosy tym kołchozom, które nimi nie władały.

Wnosiło to duże zamieszanie w kierowaniu gospodarką rolną całego rejonu. W kołchozach, gdzie można było rozwijać hodowlę bydła produkcję zaniżano. A tam, gdzie obszarów urodzajnych było skrajnie mało planowano rozszerzenie hodowli bydła.

Wiedząc, jak ogromne znaczenie gospodarczo-polityczne miało wręczanie aktów wieczystego użytkowania gruntów kołchozom, szkodnicy i do tego przyłożyli swoje brudne łapy. Np. specjalnie dopuszczano do niedokładności przy ustalaniu granic kołchozów albo w ogóle ich w terenie nie wytyczano.

Wywoływało to niekończące się spory, których rozwiązanie szkodnicy wiecznie przeciągali, wprowadzając tylko pieniactwo i niepotrzebne podziały.

W swoim czasie niektóre przedsięwzięcia podejmowane przez instytucje rolne działające w Leningradzie powodowały ogromna kapitałochłonność w tak zwanych gospodarstwach pomocniczych, które często nie dawały żadnych rezultatów.

Jak się okazało w tym okręgu działał szkodnik-sabotażysta P., będący przedstawicielem komisji Ministerstwa Rolnictwa ds. organizacji sowchozów w okręgu leningradzkim, który z pełną świadomością przydzielał dla niektórych sowchozów najgorszą ziemię.

Do takich nikczemnych przejawów walki przeciw ojczyźnie socjalizmu posuwają się trockistowsko-bucharinowscy faszystowscy agenci, co jednoznacznie wynika chociażby z tego, jak funkcjonowała banda szpiegów, dywersantów, szkodników-sabotażystów i morderców, zorganizowana w szeregu rejonów w okręgu leningradzkim.

Na czele tej bandy stał wytrawny szpieg S. Jeszcze w 1921 r. S., wykonując zadanie jednego z obcych wywiadów nielegalnie przekroczył granicę ZSRR.

Szybko zaaklimatyzował się w otoczeniu, jako że do rewolucji mieszkał w Rosji. Zadomowiwszy się w radzieckich warunkach przedostał się w szeregi partii.
Był mocno związany z trockistami. Przez wiele lat S. okazując dwulicowość i maskując się awansował, zostając sekretarzem partii w jednym z przedsiębiorstw.
Później przenoszono go z jednej pracy do drugiej jako odpowiedzialnego pracownika aparatu partyjnego.

W 1933 r. niektórzy komuniści zaczęli podejrzewać fałsz i dwulicowość, dostrzegać fałszywą twarz S. wobec prawdziwej postawy tego sprzedawczyka.

Aby uniknąć zdemaskowania S. zastosował sprytny wybieg: na zebraniu w sprawie oczyszczenia szeregów partii zgłosił swój sprzeciw wobec polityki partii i „niektórych zagadnień”, w ten sposób skierowując podejrzenia w fałszywym kierunku.

Odebrano mu legitymację partyjną, jednocześnie zdjęto go ze stanowiska kierowniczego, ale do końca jego fałszywej twarzy nie odkryto.

S. nawiązał łączność z innym agentem jednego z obcych wywiadów – trockistą O., który poinformował go o swojej działalności w podziemnej trockistowskiej organizacji i zaproponował S. wstąpienie do niej. Agent przeżywszy życiową awarię, nie zamierzał jednak zaprzestać swojej roboty, więc odezwał się na wezwanie swojego kolegi.

Profesjonalny (zawodowy) szpieg stał się w rezultacie członkiem trockistowskiej organizacji.

Wg zamierzeń jednego z obcych wywiadów, uzgodnionych ze szpiegowsko-trockistowską organizacją, S. powinien od tego czasu podjąć się kierowania działalnością wywrotową na wsi.

Powinien więc wyławiać nastawionych kontrrewolucyjnie osobników i tworzyć z nich grupy szkoleniowo-sabotażowe w POM-ach i kołchozach.

W czasie jednej ze swoich podróży po rejonach S. spotyka się z byłym eserem K. S. już wcześniej wiedział o wrogim nastawieniu K. do władzy radzieckiej, dlatego też pogawędka ma szczery i otwarty przebieg, i obaj szybko dogadują się co do wspólnych działań.

W mieszkaniu K. S. spotyka się także z dwoma eserami, którzy okazali się przywódcami grupy kontrrewolucyjnej. Na propozycję S. wstąpienia do trockistowsko-szpiegowskiej organizacji odpowiadają zatem szybko i chętnie, wyrażając na to zgodę.

Opierając się na swoich agentach S. organizuje z elementów kontrrewolucyjnych grupy dywersyjno-sabotażowe w szeregu kołchozach.

Członkowie tych grup sabotażowych na wszelkie sposoby osłabiali dyscyplinę pracy w kołchozach, rozkradali fundusze siewne, prowadzili robotę wywrotową.

I tak, na przykład, kierownictwo jednego z kołchozów rejonu Biełozierskiego wyznaczyło niejakiego Ch., brygadzistę, do budowy stajni (obory) kołchozowej, który postawił budynek byle jak.

Po miesiącu od zakończenia budowy zawalił się dach stajni (obory); na całe szczęście bydło było wówczas w innym miejscu.


cdn.

Sro 01 Wrz, 2010 23:40

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd:
Cytat:
Szkodnicy-sabotażyści i szpiedzy rozpowszechniali także wszelkiego rodzaju obelżywe plotki oraz organizowali liczne prowokacje. Aby przerwać obróbkę lnu w tym kołchozie Ch. zrobił całkowicie cudaczne przedstawienie – zmusił swoje córki, aby w czasie obróbki lnu obciąć włosy starym kołchoźniczkom.

I tak zamiast solidnej pracy rozgrywały się dzikie sceny wyśmiewania się i szyderstw z kołchoźnic. A przy tym ci bandyci puścili w obieg plotkę, że władza radziecka zapewne nakazała ściąć włosy wszystkim kołchoźniczkom, obojętnie młodym czy starym i oddać je na poczet zapasów lnu.

W planach działania bandy S. pojawiła się też organizacja aktów terroru wobec lokalnych radzieckich i partyjnych odpowiedzialnych pracowników, przeciw kierownictwu kołchozów.

Szpiegowsko-szkodnicze bandy G. i S. zostały zdemaskowane i zlikwidowane.

Lecz nie oznacza to, że w rejonach, gdzie urzędowali ci szpiedzy i szkodnicy skończono z robotą wywrotową obcych wywiadów. Przed partyjnymi i radzieckimi organizacjami tych rejonów, przed każdym uczciwym i szczerym człowiekiem pracy stoi zadanie zdecydowanego wykrzewienia i wyrugowania szpiegowsko - niszczycielskich korzeni, likwidacji pozostałości po tych szkodnikach.

Nikczemni zdrajcy ojczyzny – trockiści i bucharinowcy – okazują się bowiem agenturą instytucji wywiadowczych krajów faszystowskich, realizującą najbardziej zdradzieckie idee swoich panów.

Jak to widać w szczególności na przykładzie bandy S., ściągali w swoje otoczeni i skupiali wokół siebie wszelkie siły kontrrewolucjonistów –białogwardzistów, kułaków, sekciarzy, eserów itd., którzy zamierzali odbudować (restaurować) kapitalizm w ZSRR, przywrócić władzę obszarnikom i kapitalistom. Całego tego towarzystwa ofiar losu, sprawców nieszczęść i biedy narodów naszego kraju.

Poprzez działania organów dyktatury klasy robotniczej te szpiegowskie, faszystowskie gniazda zostały zdemaskowane, ujawnione i rozgromione.

***

Cerkiewni (wierzący – aktywiści kościelni) i sekciarze zajmują niepoślednie miejsce wśród wrogów władzy radzieckiej, prowadzących robotę wywrotową na wsi, wykorzystując fakt, że grupa wiernych-cerkiewnych licząca 20 osób staje się już zarejestrowaną wspólnotą religijną.

Tworzą więc przycerkiewne grupy kontrrewolucyjne, wciągają do nich byłych kułaków, kupców, białogwardzistów i inne antysocjalistyczne plugastwa.

Metody antyradzieckich aktywistów spośród „sług bożych” oczywiście szczególnie skierowane są w całej swej różnorodności na rozluźnienie więzi wśród naszych kołchoźników, podważanie idei kołchozów i nastawianie ludu pracującego wsi przeciwko władzy radzieckiej.

W szeregu miejsc, gdzie praca antyreligijna, antyklerykalna wykonywa jest nieudolnie, gdzie nie wykazuje się prawdziwej, rewolucyjnej, bolszewickiej czujności, gdzie miejscowi robotnicy poddają się głupiemu poczuciu bezpieczeństwa, tam cerkiewni mogą rozwijać swoją wywrotową robotę.

Dla wywarcia większego wpływu na rozpracowanie kołchoźników i gospodarzy indywidualnych szeroko wykorzystywana jest wiara i biblia, propaguje się antyradzieckie postawy z cerkiewnych ambon. Rozpowszechnia się prowokujące plotki, przywołuje się cytaty z czarnosecińskich książek itd.

Podczas wizyt domowych kaznodzieje także prowadzą antyradziecką agitację. Cerkiewni nie tylko jednak prowadzą socjalistyczną agitację, ale i organizują sabotaż oraz opór ludu przeciw przedsięwzięciom podejmowanym przez władzę radziecką.
W jednym z rejonów na polecenie popa po wsi chodził szesnastoletni chłopak z biblią, nawołując do bojkotu kina, klubów i „czerwonych kącików”.

W innym rejonie działała grupa sekciarzy-czurikowców, pod wezwaniem „Matki Boskiej na Gruszy” , blisko powiązanej z „bratem” Czurikowem .

Grupa ta prowadziła aktywną agitację antyradziecką pomiędzy miejscową ludnością. Po procesie Zjednoczonego Centrum Trockistowsko-Bucharinowskiego, organizacji terrorystycznej, członkowie grupy stawiali pomniki rozstrzelanym terrorystom.

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 23:42

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd:
Cytat:
A o to inny sposób działania cerkiewnych.

Przy pomocy wędrownych mnichów, „pielgrzymów” i „opętanych” cerkiewni prowadzili agitację wśród gospodarzy indywidualnych za odmowę przyjęcia radzieckich dowodów osobistych.

Ta kontrrewolucyjna zgraja wędrowała po zagrodach, zbierając chętnych chłopów, aby przeczytać im wyjątki z biblii, komentując je następującym przykładem:
„Nadchodzi koniec świata, bliskie jest nadejście Antychrysta, niedługo będzie się wystawiać antychrystowe znamię, a znamię to, to nic innego, jak radziecki dowód osobisty”.

Omotani przez popów niektórzy wieśniacy w szeregu wsi odmawiali odbioru dowodu osobistego i w ogóle wpisywania się do jakichkolwiek rejestrów i podpisu na obojętnie jakich urzędowych dokumentach.
I tak to trwało, dopóki nie zdemaskowano prowokatorów-popów i dopóki nie przeprowadzono rzetelnej i odpowiedzialnej pracy uświadamiającej.

W 1936 r. w jednym z rejonów pojawił się „wędrowiec-pielgrzym Pietia”, sześćdziesięcioletni starzec z kosturem, który wędrował po wsiach głosząc „słowo Boże”.

W przeszłości był to bogaty kupiec, właściciel kilku sklepów z wyrobami papierniczymi.

W pewnej wsi „pielgrzym” spotkał ludzi z którymi szybko znalazł wspólny język.

Ten faszystowski agent prowadził oczywiście kontrrewolucyjną agitację przeciwko władzy radzieckiej. Wezwawszy swoich ludzi do nielegalnych, bezprawnych działań, „pielgrzym” od razu oświadczył, że trzeba prowadzić szkodniczą robotę i rozwalać kołchozy.

Kilku ludzi, omotanych przez „pielgrzyma” wystąpiło z kołchozu; jakaś nędzna kreatura jak np. N. znalazłszy się na stanowisku przewodniczącego kołchozu, zawalił w 1936 r. plan hodowli bydła w kołchozie. Rozpijał kołchoźników, którzy przez to nie wykonywali podstawowych robót polowych, a gdy - już całkiem pijani – nie przychodzili do pracy, N. najmował do wykonania prac polowych swoich zwolenników, płacąc im za 8-godzinny dzień pracy po 30-40 rubli, czym wywoływał oburzenie u kołchoźników.

W ten sposób „pielgrzym” ów prowadził swą wywrotową robotę i w innych kołchozach – przy absolutnej obojętności i całkowitym zagubieniu rewolucyjnej czujności miejscowych robotników i pracowników aparatu partyjnego rejonu.

Albo inny przykład.

Pop L. niejednokrotnie występował ze sprzeciwem co do wprowadzenia maszyn rolniczych. Szczególnie ostrą agitację prowadzić zaczął wtedy, gdy dowiedział się, że miejscowy kołchoz zamierza zakupić traktor. Gdy traktor ten już zakupiono, pop L. omotał traktorzystę i dał mu zadanie wyeliminować traktor z bieżących prac polowych, aby w taki sposób potwierdzić słuszność swojej antyradzieckiej agitacji.

Będąc już zdemaskowany traktorzysta w śledztwie zeznał, że do uszkodzenia traktora nakłonił go pop L.

Lecz te przykłady dalece jeszcze nie wyczerpują metod działania cerkiewnych i sekciarzy.

W celu prowadzenia antyradzieckiej pracy tworzą także konspiracyjne organizacje cerkiewne, składające się z popów, mnichów, członków rad cerkiewnych oraz byłych kułaków i kupców, które kierowane są przez wyższe duchowieństwo, byłych członków partii monarchistycznych i „Związku Narodowego Rosji”.

W początkach 1937 r. rozpracowano i zdemaskowano jedną z takich kontrrewolucyjnych organizacji cerkiewnych, zwykłą bandę, która na przestrzeni wielu lat prowadziła działalność wywrotową w szeregu rejonów okręgu leningradzkiego. Szefem tej organizacji okazał się być arcybiskup Benedykt Płotnikow, były członek „Związku Narodowego Rosji”, uczeń i następca Johana z Kronsztadu – organizatora i założyciela tego „Związku”.

Płotnikow przez 20 lat trwania władzy radzieckiej ani nawet na jeden dzień nie przerwał aktywnej walki przeciw Państwu Radzieckiemu. W 1922 r. razem z metropolitą Beniaminem Kazanskim zorganizował antyradzieckie wystąpienia cerkiewnych, a na przestrzeni następnych lat pod płaszczykiem organizacji i bractw religijnych stworzył liczne grupy kontrrewolucyjne.
W 1932 r. Płotnikow zorganizował w jednym z miast kontrrewolucyjną organizację, która składała się ze znanych w przedrewolucyjnej Rosji popów-czarnosecińców.

Płotnikow postawił przed swymi zwolennikami zadanie utworzenia antyradzieckich grup po wsiach, wywierania wpływu na kołchoźników i gospodarzy indywidualnych, podburzania do okazywania niezadowolenia z systemu władzy radzieckiej, tak aby pozyskać ich do współpracy na przyszłość, w oczekiwaniu na interwencję ze strony państw faszystowskich przeciw Związkowi Radzieckiemu.

I tak do cerkwi jednego z rejonów przybył pewnego razu pop G. i wykorzystując swoją pozycję „dobrodzieja” zwizytował parafię, nawiązał kontakty z miejscowymi popami i ich antyradzieckim aktywem oraz przekazał im zarządzenia Płotnikowa. Przy poparciu popa G. stworzono po wsiach kilka antyradzieckich grup.

Inny cerkiewnik, pop K., w kwietniu 1934 r. spotkał się z Płotnikowem, gdzie został wyznaczony do kierownictwa i organizowania organizacji kontrrewolucyjnych i skierowany do jednej z cerkwi w rejonie do „pracy”.

Po przybyciu do wyznaczonego miejsca K. najpierw utworzył antyradziecką grupę w swojej parafii. Następnie w 1936 r. G. spotkał się z byłym merem jednego z miasteczek I., kułakiem. Po ucieczce ze zsyłki stał się on „wędrowcem Bożym”, a pop skierował go do dwóch rejonów okręgu leningradzkiego. Głosząc ewangelię i mając stosowne zaświadczenie, że jest wysłannikiem do odnośnych parafii w poszukiwaniu miejsca pobytu samotnika, zakrystianina, poruszał się swobodnie po terenie, dysząc nienawiścią do władzy radzieckiej. I stał się organizatorem grup kontrrewolucyjnych wśród popów. Miejscowi popi chętnie wyświadczali mu przysługi, wychodząc naprzeciw jego oczekiwaniom.

Ten agent faszystowski polecał członkom grup kontrrewolucyjnych wykonywać szkodnictwo i sabotaż w kołchozach i przygotowywać akty terrorystyczne skierowane przeciwko miejscowemu aktywowi.

Tak oto cerkiewni głoszą „słowo Boże”.

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 23:45

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd:
Cytat:
Cerkiewni usilnie głoszą też konieczność zjednoczenia rozlicznych nurtów, w tym sekciarzy, pod dachem jednej cerkwi, aby skuteczniej organizować i przewodzić walce przeciw władzy radzieckiej. Cerkiewnicy zatem zawierają sojusze z trockistami i prawicowcami, eserami i innymi faszystowskimi agentami.

Obecnie, szczególnie po wprowadzeniu Konstytucji Stalinowskiej, podczas przygotowań do wyborów do Rady Najwyższej, cerkiewnicy, wysługując się swymi papierami, wszelkimi wrogimi władzy radzieckiej najgorszymi elementami, podejmują różnorodne działania, aby nawet najbardziej niecnymi metodami wprowadzić swoich kandydatów do organów radzieckich, a później poprzez nich prowadzić tam działalność wywrotową.

W początkach 1937 r. w jednym z rejonów okręgu leningradzkiego Staroobrządkowi (starowierzy) popi zwołali zebranie organizacyjne wszystkich cerkiewnych, na którym postanowiono zwołać zjazd cerkiewnych, aby wyłonić kandydata do Rady Najwyższej.

W innym rejonie pop R. nawiązał kontakt z eserem I., ustalając z nim przygotowania do wyborów w taki sposób, aby do organów radzieckich weszli tylko „swoi ludzie”. I. opracował założenia do tej pracy: rozwalenie kołchozów, dyskredytowanie komunistów, obwinianie ich o wszelkie zło na spotkaniach kołchozowych i oczernianie tak, aby nikogo z nich nie wybrano do rad.

Na wspólnym zebraniu eserów i cerkiewnych zdecydowano wybrać popa R. na przewodniczącego rady wiejskiej.

Aby rozbudzić odczucia niezadowolenia i zawodu wobec przedstawicieli władzy radzieckiej wśród ludności, eser I. i pop R. razem ze swoimi poplecznikami zaczęli rozpowszechniać prowokacyjne plotki, iż miejscowe organy władzy radzieckiej zamierzają zamknąć jedną z cerkwi.

Pod tym pozorem odbywały się liczne zebrania wiernych, na których występowano z antyradzieckimi hasłami.

Chcąc zamaskować swoją antyradziecką działalność wywrotową I. i R. zamierzali doprowadzić do wyboru na przewodniczącą rady cerkiewnej aktywistkę – kołchoźnicę Smirnową i podeprzeć jej autorytetem, a przez to ukryć kontrrewolucyjną działalność prowadzoną w radzie cerkiewnej.

Ten sposób jednak nie wyszedł, tak jak i nie udało się namówienie Smirnowej do kandydowania.

Równocześnie jednak grupa dokonywała aktów szkodnictwa. Dezorganizując wiosenne zasiewy czy zbiór zbóż w niektórych kołchozach, popowsko-eserowscy bandyci zamierzali skompromitować miejscowych pracowników radzieckiego i partyjnego aparatu, zwalając na nich wszelkie winy za niezadowalającą pracę kołchozu.

Ta faszystowska organizacja przeprowadzała swoje nielegalne zebrania pod pozorem obrzędów religijnych albo podczas świąt kościelnych, aby lepiej zakonspirować się i ukryć przed podejrzeniami.

W swojej działalności wywrotowej pop R. niczego z pozoru nie robił, ale wykorzystując takie obrzędy jak spowiedź szerzył wrogie nastroje i przekonywał chłopów do antyradzieckich postaw i działań.

Tego rodzaju obrzydliwe, zdradzieckie sposoby podejmowane były przez cerkiewnych – faszystowskich agentów do przykrycia swej kontrrewolucyjnej roboty religią i ewangelią.

Wszystkie te faszystowsko-szkodnicze bandy zostały zlikwidowane, a wraz z nimi zlikwidowano także szereg innych kontrrewolucjonistów i ich organizacji skupionych wokół cerkwi w rejonach okręgu leningradzkiego.

Ale nie może to uśpić bolszewickiej czujności i przenikliwości naszych radzieckich i partyjnych organizacji.

Cerkiewni i sekciarze bowiem, w sojuszu z kontrrewolucjonistami wszelkiej maści, będą nadal podejmować działania na szkodę Kraju Rad, prowadzić antyradziecką agitację i nikczemne działania, a jeszcze nie zlikwidowaliśmy ich do końca.

Trzeba o tym koniecznie pamiętać teraz, gdy zbliżają się wybory do Rady Najwyższej, kiedy szkodnicy wszelkich organizacji będą agitować przeciwko władzy radzieckiej i wystawiać swoich kandydatów w wyborach.

Ważnym też jest, aby organizacje partyjne i instytucje radzieckie stanęły na wysokości zadania w szerzeniu propagandy antyreligijnej, aby szerokie gremia mas pracujących poznały się na ciemnej, podstępnej działalności popów i sekciarzy – tych faszystowskich agentów, dywersantów i zbirów.

***

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 23:48

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd:
Cytat:
Różnorodne są sposoby i metody przestępczej, podstępnej roboty obcych wywiadów i ich trockistowsko-bucharinowskiej agentury.

Dlatego nie ma i nie może być jakichś określonych recept, sposobów rozpoznawania szpiegów, dywersantów i szkodników.
Konieczna jest stała czujność, prawdziwa bolszewicka czujność i rewolucyjna przenikliwość.

Niefrasobliwości, słodko-głupawego poczucia bezpieczeństwa, naiwności jeszcze u nas sporo, dlatego to co powiedział tow. Stalin na lutowo-marcowym Plenum CK WKP(b) w 1937 r. o sprawowaniu władzy bolszewickiej, o umiejętności zgłębiania faktów i zjawisk zachodzących u nas „ po bolszewicku”, o umiejętności ich poprawnej analizy – to najważniejsze i najpierwsze, najbardziej obiecujące środki, które mogą sparaliżować przestępczą działalność naszych wrogów.

„ … Nieodzownie rozbić trzeba i wyrzucić precz faszystowską tezę w postaci całkiem zgniłej teorii, jakoby trockiści i szkodnicy nie mieli już kadr i rezerw, że wykorzystują już ostatki swoich kadr.
To nieprawda, towarzysze.
Taką teorię mogli stworzyć tylko bardzo naiwni ludzie.
U trockistowskich szkodników jest jeszcze rezerwa. Ona składa się przede wszystkim ze szczątków i pozostałości rozbitych w ZSRR klas posiadaczy i gnębicieli ludu.
Ona składa się z całego szeregu grup i organizacji działających poza granicami ZSRR, wrogich Związkowi Radzieckiemu …”
(Stalin).

Tej wspaniałej wypowiedzi towarzysza Stalina nie należy nigdy zapominać.

Wrogie gniazda os zostały ujawnione. Ale pozostają jeszcze niedobitki tych gniazd. Wróg powłaził obecnie w najgłębsze szczeliny, ukrył się głęboko w podziemiu, pochował się po ciemnych kątach.

Ale gdzieby on nie był, odnajdzie go bolszewickie oko radzieckiego kontrwywiadu, dosięgnie karząca ręka proletariackiej sprawiedliwości.

Nikczemnych wrogów trzeba bowiem wyplenić i zniszczyć do cna, w jakikolwiek przemyślny sposób by się oni nie maskowali.

***

cdn

Sro 01 Wrz, 2010 23:53

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

cd
Cytat:
Nauki Wodza Narodów towarzysza Stalina o konieczności zwiększenia czujności bardzo szerokim echem odbiły się wśród mas pracujących ZSRR.

Organizacje partyjne nieugięcie i konsekwentnie wprowadzają w życie zadania postawione przed nami przez towarzysza Stalina – o zaznajomieniu szerokich mas pracujących miast i wsi z brudnymi, zdradzieckimi metodami działania obcych wywiadów i ich trockistowsko-bucharinowskiej agentury.

Znaczący wkład w tą odpowiedzialną pracę wnosi także i nasza prasa.

Szereg opublikowanych materiałów z dziejów szpiegostwa, przede wszystkim materiały dotyczące zdradzieckich działań służb wywiadowczych obecnych czasów daje wystarczająco klarowny obraz metod i sposobów działania najgorszych wrogów socjalizmu.

Czujność i wnikliwość obywateli Związku Radzieckiego rośnie z każdym dniem.

Na wiele zjawisk i „niedoróbek” teraz już ludzie radzieccy patrzą innymi oczami, analizując je i rozeznając wrogie, szkodnicze działania tam, gdzie wcześniej nie potrafili ich dostrzec.

Mamy niemało przykładów, jak ludzie pracy, zaznajomiwszy się dokładnie ze zdradzieckimi, podstępnymi i brudnymi metodami pracy obcych wywiadów i ich trockistowsko-bycharinowskiej agentury, zaczynają odczuwać niepokój i troskę stykając się z tymi lub innymi faktami lub zdarzeniami, wcześniej im obojętnymi, jak przejawiają niezbędną czujność, wyczuwając szkodnictwo.

Opierając się o szerokie masy ludu pracującego rośnie i potężnieje radziecka służba kontrwywiadowcza (NKWD).

Ludowy komisarz spraw wewnętrznych ZSRR tow. Jeżow, podczas uroczystości wręczenia mu Orderu Lenina na posiedzeniu Prezydium CIK (pol. – Komisji Kontroli Państwowej) ZSRR 27 lipca powiedział:

„Nie ma na świecie ani jednego kraju, w którym organa bezpieczeństwa państwowego i służby wywiadu i kontrwywiadu byłyby tak ściśle związane ze społeczeństwem, tak jaskrawo odzwierciedlałyby interesy narodu, stałyby na straży niezawisłości tego narodu.

W kapitalistycznym świecie służby wywiadu i kontrwywiadu stają się dla szerokich mas ludzi pracy najbardziej znienawidzoną częścią aparatu państwowego, gdyż stoją na straży interesów rządzącej kapitalistycznej kliki.

A u nas – na odwrót – organy radzieckiego wywiadu i kontrwywiadu , służba bezpieczeństwa państwowego stoją na straży żywotnych interesów narodu radzieckiego.

Dlatego też nasi funkcjonariusze cieszą się zasłużonym szacunkiem i społecznym poważaniem oraz podziwem całego radzieckiego narodu.

Stąd też i obowiązkowość i oddanie każdego bolszewika, każdego czekisty, każdego pracownika NKWD, są zrozumiałe same przez się.

My przysięgamy – mówił przy burzliwych owacjach całej sali tow. Jeżów - naszemu narodowi, naszej Partii i władzom, przysięgamy naszemu Wodzowi towarzyszowi Stalinowi, że nie zhańbimy dobrego imienia enkawudowców- bolszewików i sumiennie będziemy wykonywać obowiązki wynikające z tej nagrody, którą władze nadały nam dzisiaj.”


Nasz radziecki wywiad i kontrwywiad bezwzględnie i celnie rozpracowuje i demaskuje wszelkie przejawy nikczemnych intryg i knowań naszych wrogów.

Nasze radzieckie organy pod kierownictwem najlepszego bolszewika – ucznia Stalina tow. Jeżowa wykarczują, unicestwią i wyplenią wrogów do cna !

*** *** ***


KONIEC Mr. Green


Cytat:
Zdano do druku 17 sierpnia 1937 r.
Podpisano do rozpowszechniania 31 sierpnia 1937 r.
Nakład 500.000 egz.
Drukarnia " Czerwony Proletariusz" Wydawnictwa Partyjnego CK WKP(b),
Moskwa


[Skan:A.Fiedukow]

Czw 02 Wrz, 2010 0:06

Powrót do góry
Zubek
Gość

Odpowiedz do tematu Odpowiedz z cytatem

Witam,
postów se nabiłem, że hej Mr. Green ,
więc jeszcze tylko zakończenie - moje, taki przypis tłumacza Wyluzowany :

1937- Broszura
Kilka moich uwag:

Nie nastręczało mi tłumaczenie tekstu zbytnich kłopotów, ale – z niektórymi wyrażeniami, określeniami, związkami frazeologicznymi miałem pewne problemy.

Specyficzna momentami rosyjska składnia, ostre określenia, szyk zdania, układ zdań, zostały przeze mnie po części zachowane, tak jak w oryginale, stąd oczywiste rusycyzmy – aby „oddać klimat epoki”, generalnie jednak starałem się stosować nazewnictwo i frazeologię polską, w tym skróty i idiomy – pozostając jednakże w zgodzie z treścią, sensem, wymową i celem propagandowej przecież broszury.

Wiele konkretnych przykładów, wskazanych w broszurze jest dla nas obecnie mało czytelnych, niemal lub w ogóle nieznanych – jednak ówczesna prasa leningradzka, zwłaszcza przed wyborami do Rady Najwyższej ZSRR w grudniu 1937 r., przez cały niemal 1937 rok (po wprowadzeniu konstytucji stalinowskiej z grudnia 1936 r.), obszernie się na ten temat rozpisywała, odbywały się wiece propagandowe i zebrania masowe w zakładach pracy z przytaczaniem przykładów działań kontrrewolucjonistów, szkodników zagrożenia obcymi agentami, infiltracją społeczeństwa i instytucji radzieckich przez obce „faszystowskie” wywiady.

Druga uwaga – wszystkie niemal opisane przypadki sabotażu lub szpiegostwa dotyczą osób z kasty rządzącej – prominentnych członków partii, ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach, kadry kierowniczej przemysłu czy wyższych wojskowych - oraz ich żon, a także popów i działaczy politycznych z lat jeszcze dwudziestych – zatem swego rodzaju establishmentu pośród szarzyzny radzieckiego społeczeństwa końca lat 30.

To ludzie, których stać na duże, samodzielne mieszkania, na wieczorne imprezy kilka razy w miesiącu, albo i w ciągu tygodnia, którzy dobrze zarabiają, a których żony nie pracują lub pracę mają lekką, więc udzielają się towarzysko.

Przeciętny radziecki obywatel musiał bowiem dowiedzieć się, że linia Partii jest jedyna i słuszna, lecz degrengolada i odchylenia – takie czy inne – wyższych jej funkcjonariuszy prowadziły do wypaczeń, odstępstw i sabotowania tych wytycznych – dlatego też życie codzienne jest nadal szare, a socjalizm i budowa komunizmu – postępują ospale, wbrew woli najwyższego kierownictwa i jego wysiłkom dla doprowadzenia ZSRR do krainy powszechnej szczęśliwości.

Zwykły robol bowiem za kradzież, pijaństwo, obijanie się w pracy – dostawał kilka lat zsyłki do łagru bez zbytniego certolenia się. Albo i gorzej …

I trzecia uwaga – jak powszechne było zastraszenie społeczeństwa, jak bezczelnie i totalnie wykorzystywano wszelkie przypadki nie zawsze zawinionych błędów w planowaniu klęski nieurodzaju, zwykłych awarii, czy po prostu hulaszczego trybu życia niektórych ludzi (wino, kobiety i śpiew), aby zwalić na te przypadki winę za wszelkie niepowodzenia systemu radzieckiego i radzieckiej władzy.

Jak wreszcie szerzy się psychozę, wręcz zakrawającą na manię prześladowczą, jak to społeczeństwo radzieckie – z gruntu dobre, życzliwe, kochające Partię i Stalina, zadowolone z osiągnięć władzy radzieckiej i porewolucyjnego systemu, z całym oddaniem pracujące dla dobra swej socjalistycznej ojczyzny – toczone jest trockistowsko-bucharinowskim rakiem, omotane obcą agenturą, szpiegami i sabotażystami, którzy tylko czyhają, aby sypnąć piasek w coraz lepiej funkcjonujące tryby radzieckiej gospodarki i celowo, z obcego rozkazu, psują efekty największych bolszewickich osiągnięć, montują za granicą i w ZSRR faszystowską koalicję, aby napaść zbrojnie na miłujące pokój i socjalizm radzieckie społeczeństwo, aby przywrócić władzę kułakom, wyzyskiwaczom, obszarnikom, kapitalistom i komu tam jeszcze…

Co z kolei tłumaczyć miało i podwyżki cen i braki np. masła czy mięsa i innych mniej lub bardziej luksusowych towarów na rynku – a z drugiej strony – uzasadniać agresywny proces zbrojenia państwa, rozwoju armii, nakierowania działalności wielu zakładów przemysłowych tylko na potrzeby przemysłu zbrojeniowego, a nie dla zaspokojenia szeroko pojętych potrzeb społecznych.

Chichot historii sprawił, że tow. Jeżow, zaufany i wierny uczeń Stalina, niecały rok później, w czerwcu 1938 r., już przestał być gwiazdą (ostatecznie poszedł w odstawkę w listopadzie 1938 r., a w końcu został potępiony za błędy i odchylenia, za samowolę podległego mu aparatu, za nadużycie danej mu przez Partię w imieniu mas pracujących radzieckiej władzy i w kwietniu 1939 r. aresztowany, zaś w lutym 1940 r., po tajnym procesie – rozstrzelany).

Zwrócić też należy uwagę na nakład tej broszury – olbrzymi - 500.000 egz., a było to tylko jedno z wielu wydawnictw propagandowych w tym okresie.

Wrażenie ogólne – totalny reżim, zamordyzm i rządy twardej ręki – aby zdusić w zarodku już nie tylko próby czy zamiary, ale nawet i myśli obywateli radzieckich, które mogłyby zmierzać w niewłaściwym kierunku, niezgodnym z aktualną linią Partii, lub co gorsza – mogących podważyć słuszność tej linii.

Stworzenie zaś atmosfery strachu, powszechnego zagrożenia, inwigilacji, donosów itp. celom tym jak najbardziej sprzyjało. Przy znanej do tego wszechwładzy NKWD pod kierownictwem Jeżowa wymuszenie posłuszeństwa nie było trudne.

Nawet uciekinierzy, uchodźcy polityczni czy działacze Kominternu traktowani mieli być nieufnie, bo wszyscy cudzoziemcy, nawet od lat zasymilowani w ZSRR mogli nagle okazać się szpiegami, dywersantami, sabotażystami, uśpionymi agentami – więc rewolucyjna, bolszewicka czujność jest niezbędna na co dzień.

Inwigilacja i donosicielstwo – Orwell się kłania !

A co dopiero myśleć mogli i czuć zaufani ludzie reżimu średniego szczebla, których los zależał zaprawdę od „kichnięcia” zwierzchnika czy lokalnego partyjnego kacyka …

Z proletariackim pozdrowieniem !

Zubek

Czw 02 Wrz, 2010 18:19

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Idź do strony Poprzedni  1, 2 Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki w tym forum
Możesz ściągać pliki w tym forum



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum.
Redakcja magazynu "Inne Oblicza Historii" nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.